Kwiaty czerwca barwami mogą otumanić.
Ich ilość przepychem mami i zachwyca.
Czerwiec nas powala kwiatów zapachami,
miłosną melodię po cichu przemyca.
Bo czerwiec, to miłość przyrody do świata,
zalśni kolorami wielobarwnej tęczy,
w soczystej zieleni kąpie się i w kwiatach,
do tego przepychu będziesz zimą tęsknić.
Jak ten czas leci, to wprost nie do wiary! Wydawać by się mogło, że dopiero niedawno cieszyliśmy się z pierwszych oznak budzenia się przyrody po zimowym śnie... Tymczasem wiosna skończyła się i zapanowało lato...
Czerwiec to dla mnie, obok maja, najpiękniejszy miesiąc w roku... To mój ulubiony miesiąc... Miesiąc Bliźniąt, moich urodzin, ale zapomniałam których i imienin... Mało tego, zaczyna się lato, objadam się czereśniami i truskawkami i na dodatek otacza mnie wakacyjny klimat... Czerwiec to czas by cieszyć się swoim ogrodem, ciepłem i feerią kwitnących kwiatów...
W tym miesiącu zakwitają i wyglądają najpiękniej liliowce rdzawe... Te kwiaty darzę szczególnym sentymentem... Ogromne kępy liliowca rosły w ogródku mojej Babci... To bardzo stara odmiana i na dodatek bardzo odporna... Do Europy liliowce dotarły w XVI wieku... Pierwszy był właśnie liliowiec rdzawy o pomarańczowo zabarwionych kwiatach... Nieco później do Europy dotarły liliowce o kwiatach żółtych - liliowiec żółty i liliowiec cytrynowy... I właśnie te trzy liliowce uprawiane są w wiejskich ogrodach od kilku wieków...
Kolejną rośliną z babcinego ogródka jest Złocień maruna potocznie zwany Wrotycz maruna... Wyglądem łudząco przypomina rumianek, gdyż ma bardzo podobne do niego kwiaty... Właściwości złocienia maruny znane i doceniane są od wieków... Od lat stosowano go na migreny i bóle mięśni... Ja natomiast używam go do kompozycji kwiatowych...
Przypominam sobie dom Babci z kojącym zapachem suszonych ziół i ogródek, który uwodził pięknem i pełen był sielskich klimatów... W ciepłej i suchej izdebce u sufitu wisiały nieduże pęki wrotycza maruny, piołunu, rocznej, bożego drzewka, dziurawca, rumianku, kminku...
Dosyć często na blogach z nostalgią wspominamy ogródki naszych Babć... Kojarzymy je z przepięknymi, barwnymi rabatkami... Tak naprawdę był to wielogatunkowy misz-masz, który bardzo miło odżywa w naszej pamięci... Julian Tuwim tak pisał w swoim wierszu o wiejskich ogródkach:
Szukałem tego w Paryżu, szukałem w Berlinie i Rzymie
a to za oknem było i miało polskie imię.
Myślałem, że to potęga świat nowy, nowe dzieje
A to ogródek wiejski, co się kwiatami śmieje,
A to groszek pachnący, georginie i malwy
wymalowane słońcem w proste włościańskie barwy...
Lilie, które nie tylko zniewalają swoim wyglądem, ale i upojnym zapachem... Zachwycają też bogatą paletą barw... Te wspaniałe rośliny uprawiane są już od starożytności... Wtedy doceniano ich piękno i przypisując je Królowej Olimpu - Herze, a także Afrodycie i Artemidzie...
W czerwcu też kwitły piwonie (peonie), rośliny pochodzące z Azji Centralnej... Ich kwiaty są piękne, dostojne, eleganckie i oszałamiająco pachnące... Chińczycy znali je już w 1000 roku p.n.e...
Tworzyłam kompozycje z ogrodowych roślin... Korzystałam z również kwiatów kupionych w kwiaciarni, były to: chryzantemy gałązkowe -Zembla, różowe kalanchoe oraz różowe goździki gałązkowe Bosanska... Często kupuję goździki gałązkowe, są skromne ale i niezwykle piękne... Bardzo je lubię... Są hybrydą goździka pospolitego i goździka chińskiego... Goździk gałązkowy został wyhodowany na początku XIX wieku przez skrzyżowanie dwóch gatunków...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życzę udanych wakacji i słonecznego lipca...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...