napada, krzyczy, tupie, męczy, zmienia maskę,
że aż sen ma gorączkę, śpiąc w różowych puchach
i bladym skrzydłem mocno bije o posadzkę.
Potrzeba tylko słowa, tylko gestu, listu,
by się złote pierścienie wygięły, skręciły,
by płonęły tęsknoty, jak suknie z batystu,
i pękło serce z wielkiej słabości i siły.
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Coś nagle we mnie pękło... Może coś się skończyło?
Zamilknę na jakiś czas... Może tylko na dzień, może dwa, trzy...
A może na zawsze?
Nie wiem...