Tykocin
perła baroku a mówiono
że miasto widmo
przemawiają milczeniem
tykocińskie bruki
czas zaciera oratorium
miłości i śmierci
(Regina Świtoń)
Tykocin jest niewielkim miasteczkiem leżącym w samym sercu Podlasia... Tu spotykają się szlaki z ziemi mazowieckiej, jezior warmińsko-mazurskich, ziemi augustowskiej... Tykocin od pierwszej chwili zachwycił mnie malowniczym położeniem na lewym brzegu Narwi...
Podróżując po naszym kraju spotkałam wiele miasteczek, gdzie czas się zatrzymał, miasteczek, gdzie czas płynie wolniej, gdzie znajduje się duża ilość interesujących zabytków... Tak własnie jest w Tykocinie...
Już kilka wieków temu upodobali go sobie książęta polscy i litewscy, królowie polscy, a wśród nich Zygmunt August... A dzisiaj coraz więcej turystów odwiedzających to miasteczko, szuka tutaj śladów kultury żydowskiej... Nie jestem zaskoczona, że Tykocin nazywany jest często podlaską perłą baroku... W pełni zasługuje na tę nazwę...
Między XI a XIV wiekiem Tykocin był mazowieckim grodem kasztelańskim... Prawa miejskie otrzymał od mazowieckiego księcia Janusza I w 1425 roku... Przez ponad sto lat należał do litewskiego rodu Gasztołdów... W XVI wieku osiedlili się pierwsi Żydzi... W mieście oprócz kościoła parafialnego stanęły budynki synagogi i cerkwi...
Po bezpotomnej śmierci ostatniego z rodu Stanisława Gasztołda, którego żoną była Barbara Radziwiłłówna, dobra tykocińskie przechodzą w ręce króla Zygmunta Starego, a po nim Zygmunta Augusta... Tykocin został darowany Stefanowi Czarnieckiemu w nagrodę za rozgromienie Szwedów... Prawnuk Czarnieckiego - hetman Jan Klemens Branicki ufundował pomnik w 1763 roku, który zdobi rynek w Tykocinie...
W Tykocinie wiele budowli wzbudza zachwyt, oprócz * Wielkiej Synagogi * oglądałam również Małą Synagogę czyli Dom Talmudyczny, który stanowił ważny element XVIII- wiecznej zabudowy dzielnicy żydowskiej miasteczka... Był też najważniejszym miejscem skupiającym życie codzienne społeczności żydowskiej... W obu budynkach znajdują się ciekawy zbiory judaików zgromadzone przez Muzeum w Tykocinie...
Ponoć na co dzień miasteczko jest puste i senne... Kiedy go odwiedzam jest upalne, niedzielne popołudnie pod koniec lipca... Tykocin przeżywa prawdziwe oblężenie, nie jestem tym zaskoczona ponieważ tutejsza architektura autentycznie zaskakuje... Jest to też jedno z niewielu miejsc w naszym kraju, gdzie zachowała się widoczna granica pomiędzy częścią żydowską a resztą miasta...
Kieruję swe kroki nad Narew... Od rzeki wieje delikatny wietrzyk... Narew płynie jednym korytem, jest czysta i wygląda niezwykle malowniczo... Zachwycił mnie tykociński most... Jest prawdopodobnie wyprodukowany przez zielonogórską firmę Georga Beuchelta w 1925 roku... Miejscowi twierdzą, że przywiozła go tutaj Armia Czerwona ze stolicy Dolnego Śląska... W planach miał pojechać do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, jednak pozostał w Tykocinie... Dlaczego? nie wiadomo... Obecnie jest jedną z wielu atrakcji turystycznych w tym miasteczku...
Podlaskie wioski i miasteczka szczególnie ukochały sobie bociany... Te piękne ptaki też stały się dodatkową atrakcją turystyczną... W Tykocinie też można je spotkać w wielu miejscach... Założyły swoje gniazda na dachach domów, slupach, drzewach... Bociany krążą nad naszymi głowami, spacerują po żerowiskach, co chwilę któryś staruje ze swojego gniada, albo wolno szybuje po niebie... Nie są płochliwe, nie zwracają uwagi na fotografujących i spacerujących ludzi... Te wspaniałe ptaki w swoich utworach wspominają nasi najwięksi poeci m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki... Odżył w mojej pamięci fragment Hymnu Juliusza Słowackiego... Wieszcz napisał go na morzu w pobliżu Aleksandrią w 1836 roku...
Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,
Smutno mi, Boże!
Rezydencja królów polskich w Tykocinie zasłynęła jako miejsce ustanowienia najwyższego odznaczenia Rzeczypospolitej: Orderu Orła Białego... Ustanowiony przez króla Augusta II Mocnego w 1709 roku... Krzyż z 1709 roku wykonany ze złota, o ośmiobocznych ramionach, pokryto czerwoną emalią z białymi brzegami; na jego tle umieszczono białego orła w koronie...
W Tykocinie u zbiegu ulic: Poświętnej i 11 listopada stoi pomnik Orła Białego... Wykonany na wzór poprzedniego obelisk, tym razem jest wykonany z kamienia i spiżu zbudowany w 1982 roku... Wcześniej w tym miejscu stał drewniany postument również orła białego postawiony w 1919 roku na cześć odzyskania przez Polskę niepodległości...
Jak już wspominałam na początku, Tykocin jest niewielki miasteczkiem... Jednak Plac Czarnieckiego jest niezwykle rozległy jak na tak małą miejscowość... Swym kształtem przypomina nieregularny trapez...Wschodnią część placu zajmuje okazały kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy... W czasie mojego pobytu w miasteczku, kościół przechodził gruntowną renowację więc niewiele można było zobaczyć...
Kościół fundacji Jana Klemensa Branickiego został wybudowany i wyposażony w latach 1742 - 1751, konsekrowany w 1750 roku... Wzniesiony na rzucie prostokąta z nieco szerszym prezbiterium... Jest to barokowa świątynia typu bazylikowego...
Zabytkowe domy mieszczańskie podziwiałam zwłaszcza wokół rynku (Placu Czarneckiego)... W samym centrum jest prześliczny biały domek z błękitnymi okiennicami i ogródeczkiem z mnóstwem kwitnących kwiatów... Ten drewniany dom został zbudowany na piwnicach dawnej austerii Branickich w 1885 roku przez Maksymiliana Kizlinga, syna niemieckiego murarza, który do Tykocina przybył z Saksonii... W domu można poczuć dziewiętnastowieczny klimat, ale i zobaczyć interesujące eksponaty... W jego wnętrzach znajduje się niewielka wystawa " 133 opowieści. Tykocin w latach 1885 - 2018", gdzie możemy zobaczyć jak zmieniało się to miasteczko na przestrzeni kilkuset lat...