Jak raz tam wejdziesz już zostaniesz
To obszar jakieś dziwnej magii.
Tu stara Sawa wiecznie biegnie,
Gdzieś do wielkiego Dunaju.
Tu ludzie są jakby inni
Niż w całej reszcie świata.
Pojedziesz na północ podróżniku
A trafisz w góry niczym z baśni,
Poczujesz tutaj wiatr historii
Tej wiecznej, może tej dawnej.
Dziś na Yugu odnajdziesz spokój nareszcie
Po wiatrach, które przyszły z zachodu
Po nocnych deszczach krwawych,
Po misjach pokojowych.
Tam przyjacielu serce moje na zawsze już zostanie
Gdy dowiesz się o czym mówię, podzielisz moje zdanie.
Więc chodźmy razem do tego kawałka raju
Do mojej kochanej matki, do mojego kraju.
Zivela Velika Srbija! - (Niech żyje Wielka Serbia)
Dragan Ristić
Byłam ciekawa Serbii gdyż nie znałam tego kraju... W końcu zapadła decyzja o wyjeździe we wrześniu... Wyruszamy o trzeciej rano... Do Belgradu mamy około 1000 km i problemy na granicy węgiersko - serbskiej... Liczyliśmy się z tym, przecież trwa Exodus... Po dwunastu godzinach jesteśmy w stolicy Serbii... Meldujemy się w hotelu... I co ciekawe, musimy zostawić nasze dowody osobiste lub paszporty... Zostawiamy dowody... Szybka toaleta i wyruszamy w miasto... Często mówi się, że piękno nie zna granic... Niestety, życie pokazuje nam, że nie samym pięknem człowiek żyje... Na szczęście jest to kraj bardzo tani i nie ma problemu z bistrami, kafejkami, restauracjami... Serbowie okazali się cudownymi ludźmi, bardzo gościnnymi, okazywali to na każdym kroku...
Belgrad, miasto o bardzo długiej i burzliwej historii... Jeszcze teraz mogłam zobaczyć zniszczone budynki, ślady nie tak odległej w czasie wojny... W 1999 roku, z powodu nalotów bombowych NATO, zostały zniszczone w Belgradzie mosty nad Dunajem, budynki rządowe, oraz siedziby telewizji... I co ciekawe, w tym mieście historia łączy się z nowoczesnością... Belgrad dzieli się na trzy części... Najstarszą i najpiękniejszą jest Stare Miasto, kolejną Zemun, z architekturą przypominającą austriacką oraz Nowy Belgrad, dzielnicą postkomunistyczną... Ta ostatnia jest szara, betonowa i... nieuporządkowana... Nie będę już więcej o niej wspominać...
Miasto mnie jednak zachwyciło... Wielka szkoda, że należy do najbardziej niedocenianych stolic naszego kontynentu... Leży u ujścia Sawy do Dunaju i może pochwalić się wieloma atrakcjami... Nie miałam pojęcia, że jest takie ciekawe, ukwiecone, że posiada liczne muzea, zachwycające zakątki, parki, kręte niekiedy strome uliczki, które tak bardzo lubię, maleńkie kamienne cerkiewki, starą twierdzę i dwie rzeki: Dunaj i Sawę i wiele innych interesujących miejsc...
Spacerując
ulicami, uliczkami miasto zachwyca mnie coraz bardziej... Zewsząd
dobiega muzyka z bałkańskimi rytmami i cudowny zapach świeżo parzonej
kawy... Niemal na każdym kroku spotyka się fascynującą mieszankę kultur
i doświadczeń, którymi nie zawładnęła jeszcze estetyka Zachodu...
Zbliża się wieczór, jesteśmy bardzo głodni... Do wyboru mamy mnóstwo barów, knajpek, restauracji oferujących lokalne przysmaki... Wieczór jest ciepły, siedzimy na zewnątrz, rozkoszujemy się jedzeniem, jest miło i bardzo klimatycznie... Zaczynamy czuć zmęczenie, pora wracać do hotelu... Jutro też jest dzień...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie...