Szczęśliwi są ci, którzy mają marzenia i są gotowi zapłacić cenę,
która pozwoli je zrealizować.
(Leon J.Suenes)
Docieramy na wzgórze Piotra... Tutaj znajduje się jeden z pięciu głównych kościołów na Starym Mieście, kościół świętego Piotra (niem. St.Petri zu Lübeck)... Ta romańska świątynia, dawniej trójnawowa została zbudowana w latach 1227 - 1250... W XV i XVI wieku została rozbudowana i powstał pięcionawowy gotycki kościół...
Jak większość świątyń gotyckich, tak i ta charakteryzuje się smukłością i strzelistością... Posiada duże, ostrołukowe okna lecz brakuje im oryginalnych witraży... W wyniku nalotów alianckiego lotnictwa, w czasie II wojny światowej kościół doznał poważnych zniszczeń... Niestety, do obecnych czasów nie w pełni został odrestaurowany... Ponieważ nie posiada wyposażenia, nabożeństwa odprawiane są sporadycznie... Kościół wykorzystywany jest głównie do wydarzeń kulturalnych oraz wystaw sztuki...
* Spacerem po Lubece - część I *
Posiłkowałam się zdjęciem z internetu aby zaprezentować oryginalność
i piękno Ratusza...
* Ratusz w Lubece po północnej i wschodniej stronie Rynku *
Z każdym krokiem coraz bardziej zachwycałam się urokiem i zabytkami tego miasta... W samym sercu Starego Miasta znajduje się Ratusz... Jest to jeden z największych średniowiecznych ratuszów w Niemczech... Zbudowany w 1225 lub 1226 roku... Jest też jedną z najsłynniejszych budowli gotyckich z cegły... Usytuowany w północno-wschodnim narożniku rynku... Na szczególną uwagę zasługuje imponująca fasada przypominająca mi zamek z bajki...
Wchodząc na Rathausmarkt przez chwilę zatrzymałam się przy mosiężnej mapie Lubeki... Spojrzałam na plac... Było tam bardzo tłoczno... Stały liczne food trucki, przyczepy z wszelkimi pysznościami na czele z przeróżnymi wędlinami, wurstami (kiełbaskami), a wśród sałatek prym wiodła ziemniaczana... Dla tych, którzy nie mieli ochoty i chcieli odpocząć od mięsnych wyrobów, mieli do wyboru różne wersje rybne... Były pyszne chrupiące bułki ze śledziem, łososiem, krewetkami, pastami rybnymi, smażonym dorszem... Nie brakowało również przeróżnych potraw z grilla...
Obecny kształt Ratusza kształtowały mody i style architektoniczne... Zbudowano go z ciemnoczerwonych i czarnych cegieł, do których użyto nietypowych składników takich jak: popiół czy krew zwierząt...
Od strony Breite Straße znajduje się główny budynek Ratusza, zbudowany z cegły klinkierowej... Na wysokości pierwszego piętra, wystaje ze ściany przepiękny renesansowy wykusz, który stanowi mocną plamę i ozdobę fasady... I chociaż jego powierzchnia użytkowa jest niewielka, to zdecydowanie wyróżnia budynek Ratusza na tle innych budynków...
Wykusz został wykonany w 1586 roku przez Tönniesa Eversa... Zdobi go dwugłowy orzeł i biało-czerwona tarcza Hanzy... Po wejściu do holu zobaczyłam ogromne kolumny z glazurowanej cegły klinkierowej, sufit krzyżowo-żebrowy, wspaniałe posągi, przepiękną klatkę schodową, portale... Wszystko to co oglądały moje oczy, miało ukazywać bogactwo miasta...
Miłośnicy kościołów gotyckich, do których się również zaliczam, znajdą w Lubece, kolejną niezwykłą gotycką perełką Marienkirche zu Lübeck... Budowa Kościoła Mariackiego trwała 100 lat... Został zbudowany z surowej czerwonej cegły w 1350 roku, na miejscu wcześniejszego kościoła romańskiego... Marienkirche jest trójnawową bazyliką... Posiada 18 kaplic, z których część została ufundowana przez mieszczańskie i kupieckie rodziny lubeckie...
Warto wspomnieć, że Kościół Mariacki wielokrotnie wymieniany w powieści Buddenbrookowie, czytamy o nim już na pierwszych stronach opowieści... Był głównym kościołem lubeckiego mieszczaństwa... Jego wielkie rozmiary i wysokie strzeliste iglice były symbolem potęgi kupieckiego miasta...
Z kościołem Mariackim związana jest interesująca legenda... Wg niej już na początku budowy pojawił się diabeł... Zaciekawiły go ogromne kamienie... Obywatele Lubeki poinformowali go, że będą użyte do budowy karczmy... Diabeł ucieszył się... Po ukończeniu budowy zorientował się, że mieszkańcy go okłamali i chciał w kościół rzucić wielkim głazem aby go zniszczyć... Obywatele Lubeki odwiedli go od tego zamiaru i postanowili wybudować karczmę obok kościoła... Diabeł cisnął kamień w to miejsce na którym teraz siedzi...
Od strony kościoła Mariackiego wzdłuż budynku Kancelarii siedziby notariuszy i urzędników rady (Kanzleigebäude) biegną 50 - metrowe podcienia... Niegdyś mieściły się tutaj sklepy i warsztaty rzemieślnicze... Obecnie możemy zobaczyć prace lubeckich artystów...
Tomasz Buddenbrook szedł przez Mengstrasse w kierunku "Fünfhausen". Chciał uniknąć drogi przez Breitensstrasse, gdyż spotykało się tam tylu znajomych, że trzeba było bez przerwy zdejmować kapelusz. Zgłębiwszy ręce w kieszeniach swego ciemnoszarego palta, szedł zatopiony w rozmyślaniach, a zmarznięty, twardy lśniący śnieg skrzypiał mu pod nogami. Wędrował własną drogą, o której nikt nie wiedział... Niebo było jasne, błękitne i zimne, a powietrze, świeże, ostre i surowe; bezwietrzna, przejrzysta pogoda, pięć stopni mrozu - piękny dzień lutowy.
Tomasz zszedł z "Fünfhausen", przeciął Bäckergrube i przez wąską przecznicę doszedł do Fischergrube. Uliczką tą, równoległą do Mengstrasse, również opadającą w dół aż do rzeki, szedł przez pewien czas, aż wreszcie zatrzymał się przed niskim domkiem; była to mała kawiarenka o wysokich drzwiczkach i skromnej wystawie, na której stało parę doniczek z cebulkowymi roślinami.
(Buddenbrookowie - Tomasz Mann)
Weszliśmy w Breite Straße, naszą uwagę przykuła ciekawa fontanna Der goldene Sod... Powstała w miejscu jednej z wielu wykopanych studni, które dostarczały mieszkańcom wodę... Fontanna jest pracą Johannesa Michlera... Rzeźba z granitu powstała w 1991 roku...
Idąc wzdłuż ulicy od razu rzucają się w oczy doskonale zachowane i idealnie utrzymane kamieniczki gotyckie i renesansowe... Fasady, a zwłaszcza ich szczyty, są bardzo ozdobne, a portale i obrzeża okienne są bardzo urozmaicone...
Na tej ulicy chciałam też zobaczyć XVI -wieczny budynek dawnej Gildii Żeglarzy (czyli, jak kto woli Szyprów), w którym od 150 lat mieści się restauracja... W budynku możemy poobserwować liczne modele starych żaglowców, które zwisają od sufitu, a na ścianach oglądnąć obrazy przedstawiające fragmenty z Biblii... Stowarzyszenie marynarzy mieściło się tutaj od 1401 roku jednak na mocy prawa handlowego został rozwiązany w 1866 roku...
Na północy Starego Miasta znajduje się dzielnica i imponujący plac Koberg... Jest to drugi co do wielkości plac targowy w Lubece... Kiedy tutaj dotarłam poczułam się jak w raju... Zimą organizowane są tutaj Jarmarki adwentowe a latem zamienia się we wspaniały kwitnący ogród... Na całym placu ustawiono ponad 150 podwyższonych skrzyń, w których posadzono sezonowe kwiaty... Te piękne kwiaty cieszą oko nie tylko mieszkańców Lubeki ale i turystów...
W dzielnicy Koberg znajduje się jedna z najstarszych placówek socjalnych na świecie - Szpital św. Ducha... Obiekt zbudowany w 1286 roku i jest znamienitym przykładem północnoniemieckiej gotyckiej architektury ceglanej...
Lubeka uznawana jest za stolicę marcepanu, chociaż ten przysmak nie został tutaj wynaleziony... Skąd pochodzi? Prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu... Do Europy trafił z krajów arabskich... Najważniejszym składnikiem marcepanu są aromatyczne migdały o doskonałej jakości i cukier...W 1806 roku cukiernik Jochan Georg Niederegger założył w Lubece pierwszą fabrykę marcepanu... W samym środku Starego Miasta naprzeciw ratusza znajduje się Cafe Niederegger, która jest symbolem Lubeki... Oprócz słynnego marcepanu można tutaj kupić nugaty z orzechami lasowymi, praliny, czekolady rozpływające się w ustach, masę marcepanową, przeróżne wypieki z marcepanem, owoce Martorana... W kawiarni można wypić przepyszną kawę i zjeść smakowity deser...
Na drugim piętrze Cafe Niederegger znajduje się Muzeum Marcepanu Niederegger... W porównaniu z * Muzeum marcepanu w Szentendre *, to jest niewielkie... Niewątpliwie atrakcją Niederegger, jest dwanaście osobistości naturalnej wielkości... Wśród postaci jest: Thomas Mann, arabski podróżnik, Wolfgann Joop, Edyta Stein, cesarz Karol IV... Muzeum można zwiedzać bezpłatnie i czynne jest od godz. 9 - 19... Powoli kończę zwiedzanie... Lubeka spełniła moje oczekiwania i spodobała mi się... Ten post o Lubece pragnę zakończyć fragmentem z Buddenbrooków:
Szczęście i powodzenie tkwią w nas samych. Musimy je trzymać: mocno i głęboko, skoro tylko wewnątrz nas zaczyna się coś rozluźniać, opuszczać, męczyć, natychmiast wszystko dookoła nas popuszcza wodze, opiera się nam buntuje, uchyla się od naszych wpływów... Jedno wypływa z drugiego, porażka następuje po porażce i wszystko skończone.
(Thomas Mann)
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Wow such a beautiful place!Must had been very nice to spend some hours there!
OdpowiedzUsuńLove the sugar apples too!
Much history here
Love it :)))
...such gorgeous architecture!
OdpowiedzUsuńHi Lucja-Maria! Really beautiful and ornate buildings. Wow, great pastries.
OdpowiedzUsuńRatusz jest przepiękny i niepowtarzalny. Całe miasto jest ciekawe architektonicznie i ładnie ukwiecone. Dużo ciekawostek przedstawiłaś w tym wpisie. Serial Buddenbrookowie oglądałem dość dawno temu i trochę zatarł się już w mej pamięci. Ty miałaś możliwość obejrzenia miejsc opisanych w książce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBuenas perspectivas de unos hermosos edificios,
OdpowiedzUsuńLas frutas y los dulces, son muy apetitosos.
Es un placer viajar.
Besos
The Marzipan Museum is a great place. Thanks for the great photos.
OdpowiedzUsuńTeż mi się miasto ogromnie podoba. Tyle imponujących obiektów, że dech zapiera! Ładnie połączyłaś wycieczkę z powieścią Manna i najważniejszymi dla niej miejscami. Zdjęcia też piękne wykonałaś.
OdpowiedzUsuńDobra robota. Pozdrawiam:)))
i like the Suenes quote...this is an enchanting place indeed!!
OdpowiedzUsuńthe sweets and bakery items look so yummy...the flowers so beautiful!!
Dear Lucia Maria - Lubeck looks perfectly lovely. There are so many that attract and excite my eyes and eating appetite.
OdpowiedzUsuńYoko
Witam! Odpłynęłam na pół godziny w inny świat - SUPER!
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja Łucjo, można nasycić wszelkie pokłady poznania...
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce:))zawsze ciekawie opisujesz i pokazujesz nawet najmniejsze detale:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńNie powiem, robi wrażenie. W szczególności ta ciemna cegła. Całe miasto sprawia wrażenie bardzo spokojnego i dobrze zadbanego. A te żabki przy czekoladkach wyglądają przesłodko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna Lubeka :) Zachwycająca ilość przepięknych zabytków. Serial kojarzę, tytuł, ale nic więcej nie pamiętam. Zdjęcia profesjonalne. Bardzo mi się podoba to że przeplatasz fotki zabytków i ciekawych miejsc z cudną zielenią i kwiatami:) Dziękuję Ci za wspaniałą wycieczkę :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUn gran y precioso reportaje, me encantó todo, la arquitectura, el mazapán, y las flores. Besos.
OdpowiedzUsuńDziękuję za literacką inspirację. Nie wiedziałam, że Lubeka ma związek z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten piękny, wirtualny spacerek😊💖🍀🌹💚
Cudnie, malowniczo, kolorowo, tym milej się ogląda, gdy teraz za oknem u mnie zawieja śnieżna❄⛄😉
Serdeczności zostawiam moc🌷😃🧡
Oj, chciałabym kiedyś odwiedzić Lubekę. Choć myślę, że nieprędko to nastąpi...
OdpowiedzUsuńTa pierwsza katedra wygląda ciekawie, zresztą tak samo jak kościół mariacki(a legenda z nim związana bardzo interesująca). Wyroby z marcepana wyglądają obłędnie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŁucjo tak pięknie i interesująco odkrywasz urodę miast i miasteczek niemieckich. Byłam w tym kraju tylko raz i... jakoś mnie tam nie ciągnie. Ale zawsze z ogromną przyjemnością czytam Twoje opowieści i oglądam bogate fotorelacje. Lubeka szczyci się wieloma zabytkami a Ty wnikliwie i ciekawie zaprezentowałaś jej walory.
OdpowiedzUsuńŚlę gorące pozdrowienia i życzę Ci udanego weekendu :-))
Anita
Przeraziło mnie to użycie krwi zwierząt przy budowie Ratusza, być może to była stała praktyka, której nie znałam, ale chyba wolałabym nie wiedzieć, że jakaś szczególnie ulubiona budowla ma taką historię. Serialu nie pamiętam, a Manna wciąż mam przed sobą. Zacznę chyba od Czarodziejskiej Góry. Marcepan kusi, a po wycieczce w Muzeum na pewno kupuje się małe co nieco (np. w muzealnym sklepiku). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za ten wpis bo zainspirowalaś mnie do powrotu do Lubeki. Moja wizyta tam przypadła na przedświąteczny weekend, miasto było zatłoczone, w wielu miejscach stały jarmarki bożonarodzeniowe, miasto było świątecznie oświetlone i przyozdobione. Myślę że wszystko to skutecznie odciągało uwagę od pięknej architektury, fantazyjnych zdobień i ciekawych detali. Wybiorę się do Lubeki wiosną i spróbuję odkryć to miasto na nowo bo zasługuje na drugą szansę. Tekstami o Lubece i zdjęciami z tamtąd uświadomiłaś mi, że czuję niedosyt i trochę doskwiera mi myśl, że oceniam Lubekę tak nisko. Za co bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam serdecznie i życzę pięknej niedzieli.
OdpowiedzUsuńThe people who came before us must have been way more advanced. Look at that architecture!
OdpowiedzUsuńKochana moja przyjaciółko, bardzo dziękuję za odwiedziny i słowa troski. Rzeczywiście trochę trwała moja nieobecność, na szczęście był to tylko odpoczynek od komputera, żeby z otwartą głową znów przed nim zasiąść.
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie miasta hanzeatyckie mają w sobie ogromny urok, a Lubeka, szczególnie na Twoich zdjęciach bardzo mi się spodobała. Urzekł mnie ten nietypowy biały kościół z żaglami wewnątrz zapewne dla jakiegoś artystycznego projektu.
Moc serdeczności przesyłam.:)
Łucjo, dziękuję Ci za piękny spacer po Lubece i za bogactwo zdjęć i ciekawych informacji. Lubię razem z Tobą zwiedzać wirtualnie miejsca, które pokazujesz tym bardziej, że Niemcy rzadko są celem moich wędrówek. Podobnie jak Ty bardzo lubię gotyckie katedry, a Kościół Mariacki, zwłaszcza ten drewniany ołtarz trochę mi przypomina ołtarz w Kościele Mariackim w Krakowie. Gorąco pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuń