wtorek, 18 stycznia 2022

Spacer po Lubece, stolicy niemieckiej Hanzy - część II

 







Szczęśliwi są ci, którzy mają marzenia i są gotowi zapłacić cenę,

która pozwoli je zrealizować.

(Leon J.Suenes)











Docieramy na wzgórze Piotra...  Tutaj znajduje się jeden z pięciu głównych kościołów na Starym Mieście,  kościół świętego Piotra (niem. St.Petri zu Lübeck)... Ta romańska świątynia, dawniej trójnawowa została zbudowana w latach 1227 - 1250... W XV i XVI wieku została rozbudowana i powstał pięcionawowy gotycki kościół...

Jak większość świątyń gotyckich, tak i ta charakteryzuje się smukłością i strzelistością... Posiada duże, ostrołukowe okna lecz brakuje im oryginalnych witraży... W wyniku nalotów alianckiego lotnictwa, w czasie II wojny światowej kościół doznał poważnych zniszczeń... Niestety, do obecnych czasów nie w pełni został odrestaurowany... Ponieważ nie posiada wyposażenia, nabożeństwa odprawiane są sporadycznie... Kościół wykorzystywany jest  głównie do wydarzeń kulturalnych oraz wystaw sztuki...

* Spacerem po Lubece - część I *


Posiłkowałam się zdjęciem z internetu aby zaprezentować oryginalność

i piękno Ratusza... 

* Ratusz w Lubece po północnej i wschodniej stronie Rynku *












Z każdym krokiem coraz bardziej zachwycałam się urokiem i zabytkami tego miasta... W samym sercu Starego Miasta znajduje się Ratusz... Jest to jeden z największych średniowiecznych ratuszów w Niemczech... Zbudowany w 1225 lub 1226 roku... Jest też jedną z najsłynniejszych budowli gotyckich z cegły... Usytuowany w północno-wschodnim narożniku rynku... Na szczególną uwagę zasługuje  imponująca fasada przypominająca  mi zamek z bajki... 

Wchodząc na Rathausmarkt przez chwilę zatrzymałam się przy mosiężnej mapie Lubeki...  Spojrzałam  na plac... Było tam bardzo tłoczno... Stały liczne food trucki, przyczepy z wszelkimi pysznościami na czele z przeróżnymi  wędlinami, wurstami (kiełbaskami), a wśród sałatek prym wiodła ziemniaczana... Dla tych, którzy nie mieli ochoty i chcieli odpocząć od mięsnych wyrobów, mieli do wyboru różne  wersje rybne... Były pyszne chrupiące bułki ze śledziem, łososiem,  krewetkami, pastami rybnymi, smażonym dorszem... Nie brakowało również przeróżnych potraw z grilla...

Obecny kształt Ratusza kształtowały mody i style architektoniczne... Zbudowano go z ciemnoczerwonych i czarnych cegieł, do których użyto nietypowych składników takich jak: popiół czy krew zwierząt...













Od strony Breite Straße znajduje się  główny budynek Ratusza, zbudowany z cegły klinkierowej... Na wysokości pierwszego piętra, wystaje ze ściany przepiękny renesansowy wykusz, który stanowi mocną plamę i ozdobę fasady... I chociaż jego powierzchnia użytkowa  jest niewielka, to zdecydowanie wyróżnia budynek Ratusza na tle innych budynków...

Wykusz został wykonany  w 1586 roku przez Tönniesa Eversa...  Zdobi go dwugłowy orzeł i biało-czerwona tarcza Hanzy... Po wejściu do holu zobaczyłam ogromne kolumny z glazurowanej cegły klinkierowej, sufit krzyżowo-żebrowy, wspaniałe posągi, przepiękną klatkę schodową, portale... Wszystko to co oglądały moje oczy,  miało ukazywać bogactwo miasta...











Miłośnicy kościołów gotyckich, do których się również zaliczam, znajdą w Lubece, kolejną niezwykłą gotycką perełką Marienkirche zu Lübeck... Budowa Kościoła Mariackiego trwała 100 lat... Został zbudowany z surowej czerwonej cegły w 1350 roku, na miejscu wcześniejszego kościoła  romańskiego... Marienkirche jest trójnawową bazyliką... Posiada 18 kaplic, z których część została ufundowana przez mieszczańskie i kupieckie rodziny lubeckie...

Warto wspomnieć, że Kościół Mariacki wielokrotnie wymieniany w powieści Buddenbrookowie, czytamy o nim już na pierwszych stronach opowieści... Był głównym kościołem lubeckiego mieszczaństwa... Jego wielkie rozmiary i wysokie strzeliste iglice były symbolem potęgi kupieckiego miasta...

Z kościołem Mariackim związana jest interesująca legenda... Wg niej już na początku budowy  pojawił się diabeł... Zaciekawiły go  ogromne kamienie... Obywatele Lubeki poinformowali go, że będą użyte do budowy karczmy...  Diabeł ucieszył się... Po ukończeniu budowy zorientował się, że mieszkańcy go okłamali i chciał w kościół rzucić wielkim głazem aby go zniszczyć... Obywatele Lubeki odwiedli go od tego zamiaru i postanowili wybudować karczmę obok kościoła... Diabeł cisnął kamień w to miejsce na którym teraz siedzi...







Od strony kościoła Mariackiego wzdłuż budynku Kancelarii siedziby notariuszy i urzędników rady (Kanzleigebäude) biegną 50 - metrowe podcienia... Niegdyś mieściły się tutaj sklepy i warsztaty rzemieślnicze... Obecnie możemy  zobaczyć prace lubeckich artystów...








Z kościoła Mariackiego to tylko jeden krok  na Mengstraße 4 gdzie mieści się  słynna na całym świecie kamienica znana  jako Buddenbrookhaus... Budynek czterokondygnacyjny powstał w XVI wieku...  Nad portalem umieszczono łacińską inskrypcję Dominus Providebit (Pan zapewni) oraz datę 1758 rok świadczącą o przebudowie budynku... Białą, barokową fasadę zdobią poniżej szczytu figury symbolizujące  "Czas" po lewej stronie oraz "Dobrobyt" po prawej... 

Dom  dziadków Tomasza Manna był literackim wzorem dla jego powieści  Buddenbrookowie, która została wydana w 1901 roku... I chociaż w powieści  Tomasza Manna nie pada ani razu słowo Lubeka, to przez nazwy ulic i opisy miejsc, wiemy, że to ona... I właśnie to miasto jest jednym z głównych bohaterów tego wspaniałego dzieła, za które pisarz otrzymał w 1929 roku literacką Nagrodę Nobla...







Przypuszczam, że wiele osób oglądało epicką ekranizację słynnej powieści i nacieszyło oczy przepięknymi wnętrzami zamożnego mieszczańskiego domu, wspaniałymi strojami bohaterów...

Lubeka, rok 1840... Zajmujący się handlem Buddenbrookowie są jedną z najznamienitszych rodzin w mieście... Na czele dynastii stoi Johann "Jean" Buddenbrook... Jego dumą są dwaj synowie: Thomas i Christian oraz córka Antonine "Tony"... Świat Buddenbrooków wydaje się doskonały, bezpieczny, a szczęście trwałe...

Polecam powieść i film Buddenbrookowie...



Tomasz Buddenbrook szedł przez Mengstrasse w kierunku  "Fünfhausen". Chciał uniknąć drogi przez Breitensstrasse, gdyż spotykało się tam tylu znajomych, że trzeba było bez przerwy zdejmować kapelusz. Zgłębiwszy ręce w kieszeniach swego ciemnoszarego palta, szedł zatopiony w rozmyślaniach, a zmarznięty, twardy lśniący śnieg skrzypiał mu pod nogami. Wędrował własną drogą, o której nikt nie wiedział... Niebo było jasne, błękitne i zimne, a powietrze, świeże, ostre i surowe; bezwietrzna, przejrzysta pogoda, pięć stopni mrozu - piękny dzień lutowy.

Tomasz zszedł z "Fünfhausen", przeciął  Bäckergrube i przez wąską przecznicę doszedł do Fischergrube. Uliczką tą, równoległą do Mengstrasse, również opadającą w dół aż do rzeki, szedł przez pewien czas, aż wreszcie zatrzymał się przed niskim domkiem; była to mała kawiarenka o wysokich drzwiczkach i skromnej wystawie, na której stało parę doniczek z cebulkowymi roślinami.

(Buddenbrookowie  - Tomasz Mann)









Weszliśmy w  Breite Straße, naszą uwagę przykuła ciekawa fontanna Der goldene Sod... Powstała w miejscu  jednej z wielu wykopanych studni, które dostarczały mieszkańcom wodę... Fontanna  jest pracą Johannesa Michlera... Rzeźba z granitu powstała w 1991 roku...

Idąc wzdłuż ulicy od razu rzucają się w oczy doskonale zachowane i idealnie utrzymane kamieniczki gotyckie i renesansowe... Fasady, a zwłaszcza ich szczyty, są bardzo ozdobne, a portale i obrzeża okienne są bardzo urozmaicone... 

Na tej ulicy chciałam też zobaczyć XVI -wieczny budynek dawnej  Gildii Żeglarzy (czyli, jak kto woli Szyprów), w którym od 150 lat mieści się restauracja... W budynku możemy poobserwować liczne modele starych żaglowców, które zwisają od sufitu, a na ścianach oglądnąć obrazy przedstawiające fragmenty z Biblii... Stowarzyszenie marynarzy mieściło się tutaj od 1401 roku jednak  na mocy prawa handlowego został rozwiązany w 1866 roku...













Na północy Starego Miasta znajduje się  dzielnica i imponujący plac Koberg... Jest to drugi co do wielkości plac targowy w Lubece... Kiedy tutaj dotarłam poczułam się jak w raju... Zimą organizowane są tutaj Jarmarki adwentowe a latem zamienia się we wspaniały kwitnący ogród... Na całym placu ustawiono ponad 150 podwyższonych skrzyń, w których posadzono sezonowe kwiaty... Te piękne kwiaty cieszą oko nie tylko mieszkańców Lubeki ale i turystów...

W dzielnicy Koberg znajduje się jedna z najstarszych placówek socjalnych na świecie - Szpital św. Ducha... Obiekt zbudowany w 1286 roku i jest znamienitym przykładem północnoniemieckiej gotyckiej architektury ceglanej...










Lubeka uznawana jest za stolicę marcepanu, chociaż ten przysmak nie został tutaj wynaleziony... Skąd pochodzi? Prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu... Do Europy trafił z krajów arabskich... Najważniejszym składnikiem marcepanu są aromatyczne migdały o doskonałej jakości i cukier...W 1806 roku cukiernik Jochan Georg Niederegger założył w Lubece pierwszą fabrykę marcepanu... W samym środku Starego Miasta naprzeciw ratusza znajduje się Cafe Niederegger, która jest  symbolem Lubeki... Oprócz słynnego marcepanu można tutaj kupić nugaty z orzechami lasowymi, praliny, czekolady rozpływające się w ustach, masę marcepanową, przeróżne wypieki z marcepanem, owoce Martorana... W kawiarni można wypić przepyszną kawę i zjeść smakowity deser...










Na drugim piętrze Cafe Niederegger znajduje się  Muzeum Marcepanu Niederegger... W porównaniu z * Muzeum marcepanu w Szentendre *, to jest niewielkie... Niewątpliwie  atrakcją Niederegger, jest dwanaście osobistości naturalnej wielkości... Wśród postaci jest: Thomas Mann, arabski podróżnik, Wolfgann Joop, Edyta Stein, cesarz Karol IV... Muzeum można zwiedzać bezpłatnie i czynne jest od godz. 9 - 19... Powoli kończę zwiedzanie... Lubeka spełniła moje oczekiwania i spodobała mi się... Ten post o Lubece pragnę zakończyć fragmentem z Buddenbrooków:

Szczęście i powodzenie tkwią w nas samych. Musimy je trzymać: mocno i głęboko, skoro tylko wewnątrz nas zaczyna się coś rozluźniać, opuszczać, męczyć, natychmiast wszystko dookoła nas popuszcza wodze, opiera się nam buntuje, uchyla się od naszych wpływów... Jedno wypływa z drugiego, porażka następuje po porażce i wszystko skończone.

(Thomas Mann)


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

25 komentarzy:

  1. Wow such a beautiful place!Must had been very nice to spend some hours there!
    Love the sugar apples too!

    Much history here
    Love it :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ...such gorgeous architecture!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hi Lucja-Maria! Really beautiful and ornate buildings. Wow, great pastries.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ratusz jest przepiękny i niepowtarzalny. Całe miasto jest ciekawe architektonicznie i ładnie ukwiecone. Dużo ciekawostek przedstawiłaś w tym wpisie. Serial Buddenbrookowie oglądałem dość dawno temu i trochę zatarł się już w mej pamięci. Ty miałaś możliwość obejrzenia miejsc opisanych w książce. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Buenas perspectivas de unos hermosos edificios,

    Las frutas y los dulces, son muy apetitosos.

    Es un placer viajar.

    Besos

    OdpowiedzUsuń
  6. The Marzipan Museum is a great place. Thanks for the great photos.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też mi się miasto ogromnie podoba. Tyle imponujących obiektów, że dech zapiera! Ładnie połączyłaś wycieczkę z powieścią Manna i najważniejszymi dla niej miejscami. Zdjęcia też piękne wykonałaś.
    Dobra robota. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. i like the Suenes quote...this is an enchanting place indeed!!

    the sweets and bakery items look so yummy...the flowers so beautiful!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dear Lucia Maria - Lubeck looks perfectly lovely. There are so many that attract and excite my eyes and eating appetite.

    Yoko

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam! Odpłynęłam na pół godziny w inny świat - SUPER!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniała relacja Łucjo, można nasycić wszelkie pokłady poznania...

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe miejsce:))zawsze ciekawie opisujesz i pokazujesz nawet najmniejsze detale:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie powiem, robi wrażenie. W szczególności ta ciemna cegła. Całe miasto sprawia wrażenie bardzo spokojnego i dobrze zadbanego. A te żabki przy czekoladkach wyglądają przesłodko :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna Lubeka :) Zachwycająca ilość przepięknych zabytków. Serial kojarzę, tytuł, ale nic więcej nie pamiętam. Zdjęcia profesjonalne. Bardzo mi się podoba to że przeplatasz fotki zabytków i ciekawych miejsc z cudną zielenią i kwiatami:) Dziękuję Ci za wspaniałą wycieczkę :) Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Un gran y precioso reportaje, me encantó todo, la arquitectura, el mazapán, y las flores. Besos.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za literacką inspirację. Nie wiedziałam, że Lubeka ma związek z tą powieścią.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana
    Dziękuję za ten piękny, wirtualny spacerek😊💖🍀🌹💚
    Cudnie, malowniczo, kolorowo, tym milej się ogląda, gdy teraz za oknem u mnie zawieja śnieżna❄⛄😉
    Serdeczności zostawiam moc🌷😃🧡

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj, chciałabym kiedyś odwiedzić Lubekę. Choć myślę, że nieprędko to nastąpi...

    OdpowiedzUsuń
  19. Ta pierwsza katedra wygląda ciekawie, zresztą tak samo jak kościół mariacki(a legenda z nim związana bardzo interesująca). Wyroby z marcepana wyglądają obłędnie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Łucjo tak pięknie i interesująco odkrywasz urodę miast i miasteczek niemieckich. Byłam w tym kraju tylko raz i... jakoś mnie tam nie ciągnie. Ale zawsze z ogromną przyjemnością czytam Twoje opowieści i oglądam bogate fotorelacje. Lubeka szczyci się wieloma zabytkami a Ty wnikliwie i ciekawie zaprezentowałaś jej walory.
    Ślę gorące pozdrowienia i życzę Ci udanego weekendu :-))
    Anita

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeraziło mnie to użycie krwi zwierząt przy budowie Ratusza, być może to była stała praktyka, której nie znałam, ale chyba wolałabym nie wiedzieć, że jakaś szczególnie ulubiona budowla ma taką historię. Serialu nie pamiętam, a Manna wciąż mam przed sobą. Zacznę chyba od Czarodziejskiej Góry. Marcepan kusi, a po wycieczce w Muzeum na pewno kupuje się małe co nieco (np. w muzealnym sklepiku). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo Ci dziękuję za ten wpis bo zainspirowalaś mnie do powrotu do Lubeki. Moja wizyta tam przypadła na przedświąteczny weekend, miasto było zatłoczone, w wielu miejscach stały jarmarki bożonarodzeniowe, miasto było świątecznie oświetlone i przyozdobione. Myślę że wszystko to skutecznie odciągało uwagę od pięknej architektury, fantazyjnych zdobień i ciekawych detali. Wybiorę się do Lubeki wiosną i spróbuję odkryć to miasto na nowo bo zasługuje na drugą szansę. Tekstami o Lubece i zdjęciami z tamtąd uświadomiłaś mi, że czuję niedosyt i trochę doskwiera mi myśl, że oceniam Lubekę tak nisko. Za co bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam serdecznie i życzę pięknej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  23. The people who came before us must have been way more advanced. Look at that architecture!

    OdpowiedzUsuń
  24. Kochana moja przyjaciółko, bardzo dziękuję za odwiedziny i słowa troski. Rzeczywiście trochę trwała moja nieobecność, na szczęście był to tylko odpoczynek od komputera, żeby z otwartą głową znów przed nim zasiąść.
    Chyba wszystkie miasta hanzeatyckie mają w sobie ogromny urok, a Lubeka, szczególnie na Twoich zdjęciach bardzo mi się spodobała. Urzekł mnie ten nietypowy biały kościół z żaglami wewnątrz zapewne dla jakiegoś artystycznego projektu.
    Moc serdeczności przesyłam.:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Łucjo, dziękuję Ci za piękny spacer po Lubece i za bogactwo zdjęć i ciekawych informacji. Lubię razem z Tobą zwiedzać wirtualnie miejsca, które pokazujesz tym bardziej, że Niemcy rzadko są celem moich wędrówek. Podobnie jak Ty bardzo lubię gotyckie katedry, a Kościół Mariacki, zwłaszcza ten drewniany ołtarz trochę mi przypomina ołtarz w Kościele Mariackim w Krakowie. Gorąco pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń

Jeśli rozpoznasz siebie na zdjęciach i nie chcesz być na tym blogu, proszę poinformuj mnie o tym.
Ja bardzo szybko usunę te zdjęcia..