wtorek, 7 stycznia 2014

Spacer ulicami Werony...






                         







Do Werony przyjechaliśmy wcześnie rano... Miałam wrażenie, że miasto jeszcze śpi... Cisza, błogi spokój, błękitne niebo, słońce... Jest tak jak lubię... Zapowiada się świetny dzień... Planujemy, że tutaj spędzimy dwa, cudowne niezapomniane dni... Nic nie wskazuje, że aura pokrzyżuje nasze plany... 

Około 9-tej nie jest już tak sielankowo... Z każdą godziną jest coraz bardziej... gorąco. I z każdą godziną robi się coraz bardziej tłoczno... Podobnie jak ja, ci turyści są ciekawi zabytków i historii romantycznego miasta... To nic nowego... Werona już od dłuższego czasu jest bardzo sławna i podziwiana... A wszystko za sprawą  Romeo i Julii... Miasto stało się  tłem słynnego dramatu  W. Szekspira...





Jestem tutaj po raz pierwszy... Od razu zauważam, że miasto jest wyjątkowe... Ma dużą ilość zabytków godnych zobaczenia... Zatrzymuję się przed Areną na Piazza Bra...  W wielu miejscach piętrzą się ogromne dekoracje... W miesiącu lipcu wystawiano opery Verdie'go: Nabucco, Aidę i Traviatę... W czasie spektakli operowych, widzowie zajmują miejsca jak podczas igrzysk... Mam cichą nadzieję, że i nam uda zobaczyć jeden ze spektakli... W 1183 roku Weronę nawiedziło trzęsienie ziemi... Część zewnętrzna Areny zawaliła się... Powiem szczerze, że ta imponująca budowla powstała w I w n.e. naprawdę oszałamia swoją wielkością a zarazem i pięknem...






Leniwym krokiem docieramy na Piazza delle Erbe, w tłumaczeniu Plac Ziół... Otaczają go  zabytkowe, ozdobione freskami kupieckie kamienice...W centralnym punkcie znajduje się fontanna Madonna Verona...  Jest i kolumna świętego Marka z uskrzydlonym lwem... Skąd tutaj symbol Republiki Weneckiej? Szybko sięgnęłam do jednej z szufladek mózgowych... Już wiem... Werona przecież od XV do XVIII wieku przeszła pod panowanie Wenecji... Nad placem góruje wieża zegarowa z 1172 roku... Niemal po całym placu rozsiane są liczne stragany z pamiątkami, z warzywami...





Moje zmysły atakuje cudowny zapach kopru włoskiego, ogórków, bazylii, pomidorów...  Z pobliskich kawiarenek dolatuje zapach aromatycznej kawy, pieczonej pizzy... Coraz bardziej chłonę zapachy... To znak, że zaczynam być głodna... Skoro we Włoszech spędzamy ostatnie dwa dni, decydujemy się na pizzę... Zastanawiam się czy kelner wtedy zauważył, że jesteśmy bardzo spragnieni jedzenia? Oczy omal nie wyskoczyły mi z orbit kiedy przyniósł nam dwa ogromniaste talerze... Pizza była pachnąca, przepyszna, idealnie chrupiąca i rozpływająca się w ustach...






Przychodzi pora na deser i pierwsze w tym dniu włoskie lody... Na widok tych wszystkich rodzajów, kolorów, smaków, owoców... jestem niesamowicie podekscytowana. Stoję przed ladą i nie potrafię się zdecydować... Mam dylemat co wybrać...  Nie ma możliwości aby wszystkie spróbować... Tym razem zwyciężają pistacjowe i mango... Nie mogę się doczekać kiedy dostanę chrupiący wafelek z najcudowniejszymi lodami... Niezapomniane lody Savoy..







Nie byłabym sobą gdybym nie spoglądała na piękne, średniowieczne kamienice z przeróżnymi zdobieniami, kratami,  różnokolorowymi okiennicami, ukwieconymi balkonami... Zaglądam w zaułki, fotografuję fasady domów, podziwiam budynki w kolorze ochry... Jest późne popołudnie kuszą zapachy smakowitego jedzonka dolatujące z małych knajpek, restauracyjek, barów sprawiają, że głodniejemy... Może zjemy langustynki? W pewnym momencie zauważam, że w tych krabach, homarach, małżach, świeżych rybach... niektóre stworzenia jeszcze żyją i ruszają się.  Nie mam już ochoty na  jedzenie....






Po pewnym czasie znowu wracamy na Piazza delle Erbe... To dawne forum rzymskie wyłożone jest bladoróżowym marmurem... Och ten marmur... Jest obecny wszędzie... Luksus i zbytek? Rzymianie wykorzystywali go do wykładania placów, chodników, posadzek, dachów, ulic... Ma dawać uczucie chłodu...Tłum gęstnieje... Zmęczeni zwiedzaniem turyści przysiadają, gdzie jest to możliwe... Na chodnikach, stopniach fontanny, schodach... A niebo z każdą chwilą zakrywają ciemniejsze chmury... Duchota robi się coraz większa... Wilgotność powietrza i uczucie gorąca staje się nie do wytrzymania...





Kierujemy się na Piazza dei Signori... Nad wąską uliczką wisi żebro wieloryba... Na placu znajdują się najważniejsze gmachy publiczne Werony, a na środku stoi pomnik Dantego... Poeta spogląda na rzesze przemierzających turystów...  Zatrzymujemy się na filiżankę kawy i kruche ciasteczka... Z niepokojem spoglądamy w niebo... Nad miastem zbierają się chmury burzowe...







Sprawdzamy prognozę... Nadciąga burza... Potężne opady deszczu będą trwały przez cztery dni... Podejmujemy szybką decyzję... Mimo późnej pory, jednak wracamy do kraju... W czasie deszczu już nie zachwycam się płytami marmurowymi, jest potwornie ślisko... Nie mogę zrobić kroku... Ściągam buty i biegnę na bosaka... Mam wrażenie, że parking jest oddalony o tysiące kilometrów... A miało być tak pięknie... Mieliśmy jeszcze tyle planów, tyle zobaczyć... Jadąc do domu, zastanawiałam się czy kiedykolwiek wrócę jeszcze do Werony? Prawdopodobnie już jej nie zobaczymy bo czeka na nas jeszcze wiele nieznanych ale i ciekawych  miejsc...









   Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
   Pozdrawiam serdecznie...


58 komentarzy:

  1. Piekna Werona-widziana Twymi oczami:))
    Az by sie chcialo na lody tam wpasc.
    My bylismy w Weronie 20 lat temu;) Z malym synkiem, ktory budzil zachwyt Wloszek, swoja blond czuprynka;)) Zakochalismy sie w malych miejscowosciach, polozonych wkolo jeziora Garda..Niestety zdjecia mamy nie-cyfrowe;)
    Dziekuje za mozliwosc powrotu do wposmnien i goraco pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, uwielbiam włoskie lody. Nigdy nie kończy się na jednej porcji. ten smak pragnę zapamiętać na cały rok. Czasem na dłużej...
      Dwadzieścia lat temu? Czy słyszał ktoś w tamtym czasie o aparacie cyfrowym?Myślę, że nie...Urocze są małe włoskie miejscowości.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. Ja Weronę odwiedziłam w upalny dzień. Nasze nogi poszły na plac, który pokazujesz jako pierwszy. W Koloseum wrażenie robiły czerwone ślady po świecach jakby krwawe wspomnienia. Chodziliśmy, oczywiście był i zamek i Dom Julii.Zrobiłam sobie zdjęcia przepychając się między Azjatami...Werona urzekła mnie mniejszym gwarem niż Bolonia czy Florencja. Wypiliśmy kawę w kawiarni z widokiem na Koloseum przy wyjeździe kupiliśmy melony, których zapach pozostał na długo w samochodzie...Tak bym tam chciała wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten dzień również był upalny. Nic nie wskazywało, że nadciągnie burza i ulewny deszcz. Owoce, warzywa kupione na włoskim targu są przesycone słońcem. Cudownie pachną a jeszcze lepiej smakują.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. Pięknie tam:) Włochy to dla mnie kraina nieznana, ale może uda się nam w tym roku odwiedzić Neapol z przyległościami:) Cudne są te wąskie uliczki i okiennice - moje faworytki:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Włochy. mam ulubione regiony do których bardzo chętnie wracam.
      Tak planujemy urlop aby na dwa dni wstąpić do tego cudownego, pełnego słońca kraju.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Wow, what a beautiful post !
    Thank you for this wonderful account of Verona ! Your post triggered a desire to visit poetic Verona; God willing will have it fulfilled asap :)
    Romeo and Juliet, wow, truly romantic ! The pics are awesome !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wish to come true your dream.
      Verona is one of the most beautiful cities.
      Greetings.

      Usuń
  5. Wonderful pictures from Verona! You gives me beautiful photoes every time, Lucia

    Have a nice evening!

    OdpowiedzUsuń
  6. Deszcz Ci trochę zmienił plany, ale i tak, to co pokazałaś, to najpiękniejsza Werona. Miło było spacerować uliczkami i przypominać je sobie. Też bym wybrała lody pistacjowe :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, burza pokrzyżowała nasze plany...Spacery w ulewnym nie należą do przyjemności. A co do lodów? uwielbiam pistacjowe, mango, cytrynowe i truskawkowe...
      Pozdrawiam bardzo serdecznie:)

      Usuń
  7. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to miasto, ale i tak jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, włoskie miasta różnią się. Jedna jest Siena, Piza, Wenecja, Werona, Neapol i dobrze. I bardzo dobrze. Podziwiamy inną architekturę, zabytki...
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. neat marketplace and beautiful narrow streets.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Italian cities are ancient, narrow streets.
      At the market you buy delicious fruits and vegetables.

      Usuń
  9. I very much enjoyed walking through Verona with you. Your photos are beautiful, as usual. I'm sorry your visit had to be cut short by the storm.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow Lucja, deine Bilder sind wieder sehr beeindruckend - so schön!
    ♥-liche Grüße schickt dir
    Crissi

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy z obrazów są prawdziwym odzwierciedleniem piękno tego miasta.

    Buziaki

    http://ventanadefoto.blogspot.com.es/

    OdpowiedzUsuń
  12. Werony nie znam, a szkoda, bo jadąc do Hiszpanii spałam w Weronie, ale nie było okazji choćby na półgodzinki wyskoczyć, aby coś zobaczyć. W tym roku wybieram się do Włoch, ale nie ma w planie Werony. Mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie tam pojechać, bo czytając takie relacje jak Twoja, bardzo chciałabym to wszystko zobaczyć na własne oczy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Miasto piękne. Bardzo smakowicie się zrobiło, te owoce na targu, pizza... Mniam. Tylko owoce morza do mnie nie przemawiają, do tego żywe (!)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniałe miasto! Pięknie je Lusiu uwieczniłaś na zdjęciach. Masz ogromny talent do fotografowania. Pozdrowienia. Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Lusiu ! Cudowne miejsce, zwróciłam uwagę na wąskie uliczki i małe balkoniki przepięknie ukwiecone. Tak pięknie opowiedziałaś o swojej podróży do Werony o zabytkach, smakach i zapachach.
    Uwielbiam muzykę Ennio Morricone. Ten motyw bardzo pasuje do Werony.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam przyjemność spędzić dzień w Weronie i tak jak rozczarował mnie dom Julii,o czym juz pisałąm tak zachwycił mnie rynek i amfiteatr.To był niezapomniany dzień~!!!!Więc doskonale rozumiem Twój zachwyt!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Och "Julcio"- ja też bym wybrała pistacje i mango! Znowu poczułam te zapachy Italii.....
    Wspaniały opis, wspaniałe zdjęcia!
    Bez żadnych problemów mogłam wszystko poczytać i pooglądać- dzięki Lusiu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Me has hecho disfrutar de Verona, estuve hace algunos años pero tus fotos han completado mis visita.
    No sé si has visto la película (cartas a julieta), te la recomiendo te hace pasar un buen rato y disfrutarás de tu viaje.
    Un abrazo

    OdpowiedzUsuń
  19. What a lovely tour, beautiful city! I would love the marketplace.. Have a happy week ahead!

    OdpowiedzUsuń
  20. Thank you for sharing. I will probably never get a chance to visit Verona. Poland is on my number 1 list to visit and then we shall see. I have a friend whose name is Verona.

    OdpowiedzUsuń
  21. There are so many stories in your photos. I visited Italy two times. Almost 20 years ago.

    OdpowiedzUsuń
  22. A wonderful place. Such a great place for shopping. I like the hats.

    OdpowiedzUsuń
  23. ...chciałoby się rzec romatycznie, ale nie jest :(
    Za to architektura ciekawa! Stokrotne dzięki za pokazanie Werony!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękny,kolejny spacer z Tobą . Ja oczywiście czuje gorąco i zapach dojrzałych owoców i warzyw oraz kwiatów:) Lusiu pizza pewnie była pyszna, ciekawe czy smak podobny do naszych ? Dziękuję za milutki spacerek i jeszcze urozmaicony bo na bosaka:)Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. ALE BYM SOBIE POSPACEROWAŁA PO TYM CUDNYM MIEJSCU ... u mnie szaro buro i byle jak
    ------------------------
    oj Lusiu - u mnie nie tylko nawrót ale wściekły atak choroby nastąpił, trochę siadam do komputera bo przecież nie mogę leżeż. trochę pracuję ale też na pół gwizdka, bo głupot mogę narobić. Tak się zaprawiłam jak nigdy, pierwszy raz w życiu nie mogłam słowa wypowiedzieć a to u mnie klęska ... tera głos mam lepszy i już łzy mi tak nie płyną

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak pięknie pokazałaś Weronę! Jestem zachwycona, mam wrażenie, że znowu spaceruję jej uliczkami...Przy okazji przeczytałam starszy wpis o Domu Julii który mi umknął i porównałam z moimi wrażeniami sprzed kilku lat (zapraszam http://sukienkawkropki.blogspot.com/2013/07/lombardia-werona-dom-julii-i-studnia.html) Na razie nie mogę się zdobyć na skończenie cyklu o Valsoldzie, bo mam sporo pracy pisanej a oczy nadal niezbyt mi służą, ale może za jakiś czas powrócę i ja do tematu Werony, bo temat pozostał nie zakończony....Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj jak fajnie w taki dzień jak dziś zobaczyć słoneczną Weronę..."rzeczy pokazane w słońcu dają pocieszenie, jak wszystkie rzeczy jasne..." te słowa powiedział Fernando Pessoi. Pasują mi one ogromnie do dzisiejszej wycieczki. :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tyle słońca :) Ina

    OdpowiedzUsuń
  28. It's a romantic city and your pictures are wonderful!Love those hats!
    Léia

    OdpowiedzUsuń
  29. Wspaniały spacer :) Romantyczna Werona, radość dla oczu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nice, ancient and interesting town Verona, the place where Romeo and Juliette lived and died. I see you ate a lot of ice cream, Lucia. Great photos, I love them all!

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny spacer, piękna Werona, moc wrażeń i pyszne lody :) Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniale się z Tobą spacerowało. Jak tam romantycznie... Ależ mi narobiłaś ochotę na lody

    OdpowiedzUsuń
  33. Pięknie oprowadziłaś mnie po tych starych uliczkach miasta miłości. To miejsce wciąż jeszcze czeka na moje odwiedziny. Warto pojechać. Bardzo romantyczna podróż.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Que lindo Lucia, me encantaría conocerla. Besos.

    OdpowiedzUsuń
  35. Pokazujesz cały przekrój stylów w jakich to miasto budowano. Od antyku zaczynając, a kończąc... nie, na szczęście nie na współczesności. Wiesz jak mnie takie kamieniczki zachwycają. Wąskie, ciasno stłoczone, często połączone jakimiś przęsłami... Jednak urocze , niesamowite.
    Może i tam pojadę?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ojej jak cudownie! Wszystko mi się podoba! Pozdrowienia zostawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  37. W takiej scenerii opera Nabucco nabiera zupełnie innego wymiaru a Werona przepiękna, ech tak bym chciała wrócić tam ale... zawsze jest jakieś ale... dziękuję za te przepiękną wycieczkę
    j

    OdpowiedzUsuń
  38. Lusiu, bardzo dziękuję za tak piękne pokazanie Werony. Zawsze byłam ciekawa tego niezwykłego miasta, a nigdy nie mogłam w nim być. Świat, który tu prezentujesz, jest rzeczywiście "czarowny":)

    OdpowiedzUsuń
  39. beautiful shots. loved the views of the narrow alleys. there is a generous use of the colour yellow. there is really so much do and see. excellent text as well.

    OdpowiedzUsuń
  40. Zakochać się w Weronie i umrzeć...
    Dopiero co byłam u mojej blogowej przyjaciółki w Wenecji, teraz jestem w Weronie, jest cudownie. Piękne wąskie uliczki, jak zadbane. Uwielbiam kapelusze a tutaj miałabym z czego wybierać :)
    No widzisz i tutaj też Włosi na talerzy podali Ci niezwykłe jedzenie...
    Ale za to można było być pewnym, że jest świeże :))

    Serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  41. ...uwielbiam takie uliczki, kramy...

    OdpowiedzUsuń
  42. Another beautiful European city! I like the way you take us with you as you walk through this very old city with narrow streets and beautiful piazzas. The ancient buildings of many colours and fabrication are very different from the city of Melbourne where I live. I love the atmosphere which you convey to us through your wonderful photos and story.
    Thank you very much for sharing these experiences with me. I will probably never go there, but I know something about this city from you.
    Keep warm and cosy and dream of summer and travel:)
    Betty ox

    OdpowiedzUsuń
  43. To jest przyjemność przyjechać do domu i podróżować z tobą, i z dobrej sprawozdawczości.
    To miasto jest piękne, i ma wiele historii, uwielbiam Cię te ulice pełne koloru.
    Życzymy wielki czwartek.
    pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  44. Boso po Veronie - fajna sprawa :). To się nazywa mieć niezapomniane wspomnienia! Myślę, że zrobiłabym tak jak Ty. Lubię czasem w podróżowaniu wstać zanim obudzi się reszta świata, i w spokoju nacieszyć się atmosferą miasta budzącego się do życia. Bo wraz z pojawieniem się tłumów wszystko się zmienia...A takie spacery o poranku są wstępem do fajnego dnia. I właśnie fajnego dnia Ci życzę i wielu powodów do uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  45. Fantastic post. The art, architecture, street scenes and flowers are all delightful.

    OdpowiedzUsuń
  46. Grand pics from the tour!
    Those lanes look so walkable and fantastic photo opportunity too.

    OdpowiedzUsuń
  47. A Klater durch ino w doma i w doma, per favore, porca miseria! zaprasazam do mnie na dawkę terapeutycznego kretyństwa!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  48. Pięknie,pięknie:))najbardziej lubię takie wąskie uliczki:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  49. Oh, lovely magical Verona!

    OdpowiedzUsuń
  50. Włoskie miasta sa cudowne można zwiedzać i zwiedzać dzieki Tobie spędziłam czas w Weronie serdecznie pozdrawiam (dziekuje za odwiedziny)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli rozpoznasz siebie na zdjęciach i nie chcesz być na tym blogu, proszę poinformuj mnie o tym.
Ja bardzo szybko usunę te zdjęcia..

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...