Do Werony przyjechaliśmy wcześnie rano... Miałam wrażenie, że miasto jeszcze śpi... Cisza, błogi spokój, błękitne niebo, słońce... Jest tak jak lubię... Zapowiada się świetny dzień... Planujemy, że tutaj spędzimy dwa, cudowne niezapomniane dni... Nic nie wskazuje, że aura pokrzyżuje nasze plany...
Około 9-tej nie jest już tak sielankowo... Z każdą godziną jest coraz bardziej... gorąco. I z każdą godziną robi się coraz bardziej tłoczno... Podobnie jak ja, ci turyści są ciekawi zabytków i historii romantycznego miasta... To nic nowego... Werona już od dłuższego czasu jest bardzo sławna i podziwiana... A wszystko za sprawą Romeo i Julii... Miasto stało się tłem słynnego dramatu W. Szekspira...
Jestem tutaj po raz pierwszy... Od razu zauważam, że miasto jest wyjątkowe... Ma dużą ilość zabytków godnych zobaczenia... Zatrzymuję się przed Areną na Piazza Bra... W wielu miejscach piętrzą się ogromne dekoracje... W miesiącu lipcu wystawiano opery Verdie'go: Nabucco, Aidę i Traviatę... W czasie spektakli operowych, widzowie zajmują miejsca jak podczas igrzysk... Mam cichą nadzieję, że i nam uda zobaczyć jeden ze spektakli... W 1183 roku Weronę nawiedziło trzęsienie ziemi... Część zewnętrzna Areny zawaliła się... Powiem szczerze, że ta imponująca budowla powstała w I w n.e. naprawdę oszałamia swoją wielkością a zarazem i pięknem...
Leniwym krokiem docieramy na Piazza delle Erbe, w tłumaczeniu Plac Ziół... Otaczają go zabytkowe, ozdobione freskami kupieckie kamienice...W centralnym punkcie znajduje się fontanna Madonna Verona... Jest i kolumna świętego Marka z uskrzydlonym lwem... Skąd tutaj symbol Republiki Weneckiej? Szybko sięgnęłam do jednej z szufladek mózgowych... Już wiem... Werona przecież od XV do XVIII wieku przeszła pod panowanie Wenecji... Nad placem góruje wieża zegarowa z 1172 roku... Niemal po całym placu rozsiane są liczne stragany z pamiątkami, z warzywami...
Moje zmysły atakuje cudowny zapach kopru włoskiego, ogórków, bazylii, pomidorów... Z pobliskich kawiarenek dolatuje zapach aromatycznej kawy, pieczonej pizzy... Coraz bardziej chłonę zapachy... To znak, że zaczynam być głodna... Skoro we Włoszech spędzamy ostatnie dwa dni, decydujemy się na pizzę... Zastanawiam się czy kelner wtedy zauważył, że jesteśmy bardzo spragnieni jedzenia? Oczy omal nie wyskoczyły mi z orbit kiedy przyniósł nam dwa ogromniaste talerze... Pizza była pachnąca, przepyszna, idealnie chrupiąca i rozpływająca się w ustach...
Przychodzi pora na deser i pierwsze w tym dniu włoskie lody... Na widok tych wszystkich rodzajów, kolorów, smaków, owoców... jestem niesamowicie podekscytowana. Stoję przed ladą i nie potrafię się zdecydować... Mam dylemat co wybrać... Nie ma możliwości aby wszystkie spróbować... Tym razem zwyciężają pistacjowe i mango... Nie mogę się doczekać kiedy dostanę chrupiący wafelek z najcudowniejszymi lodami... Niezapomniane lody Savoy..
Nie byłabym sobą gdybym nie spoglądała na piękne, średniowieczne kamienice z przeróżnymi zdobieniami, kratami, różnokolorowymi okiennicami, ukwieconymi balkonami... Zaglądam w zaułki, fotografuję fasady domów, podziwiam budynki w kolorze ochry... Jest późne popołudnie kuszą zapachy smakowitego jedzonka dolatujące z małych knajpek, restauracyjek, barów sprawiają, że głodniejemy... Może zjemy langustynki? W pewnym momencie zauważam, że w tych krabach, homarach, małżach, świeżych rybach... niektóre stworzenia jeszcze żyją i ruszają się. Nie mam już ochoty na jedzenie....
Po pewnym czasie znowu wracamy na Piazza delle Erbe... To dawne forum rzymskie wyłożone jest bladoróżowym marmurem... Och ten marmur... Jest obecny wszędzie... Luksus i zbytek? Rzymianie wykorzystywali go do wykładania placów, chodników, posadzek, dachów, ulic... Ma dawać uczucie chłodu...Tłum gęstnieje... Zmęczeni zwiedzaniem turyści przysiadają, gdzie jest to możliwe... Na chodnikach, stopniach fontanny, schodach... A niebo z każdą chwilą zakrywają ciemniejsze chmury... Duchota robi się coraz większa... Wilgotność powietrza i uczucie gorąca staje się nie do wytrzymania...
Kierujemy się na Piazza dei Signori... Nad wąską uliczką wisi żebro wieloryba... Na placu znajdują się najważniejsze gmachy publiczne Werony, a na środku stoi pomnik Dantego... Poeta spogląda na rzesze przemierzających turystów... Zatrzymujemy się na filiżankę kawy i kruche ciasteczka... Z niepokojem spoglądamy w niebo... Nad miastem zbierają się chmury burzowe...
Sprawdzamy prognozę... Nadciąga burza... Potężne opady deszczu będą trwały przez cztery dni... Podejmujemy szybką decyzję... Mimo późnej pory, jednak wracamy do kraju... W czasie deszczu już nie zachwycam się płytami marmurowymi, jest potwornie ślisko... Nie mogę zrobić kroku... Ściągam buty i biegnę na bosaka... Mam wrażenie, że parking jest oddalony o tysiące kilometrów... A miało być tak pięknie... Mieliśmy jeszcze tyle planów, tyle zobaczyć... Jadąc do domu, zastanawiałam się czy kiedykolwiek wrócę jeszcze do Werony? Prawdopodobnie już jej nie zobaczymy bo czeka na nas jeszcze wiele nieznanych ale i ciekawych miejsc...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Pozdrawiam serdecznie...
Piekna Werona-widziana Twymi oczami:))
OdpowiedzUsuńAz by sie chcialo na lody tam wpasc.
My bylismy w Weronie 20 lat temu;) Z malym synkiem, ktory budzil zachwyt Wloszek, swoja blond czuprynka;)) Zakochalismy sie w malych miejscowosciach, polozonych wkolo jeziora Garda..Niestety zdjecia mamy nie-cyfrowe;)
Dziekuje za mozliwosc powrotu do wposmnien i goraco pozdrawiam:)
Kasiu, uwielbiam włoskie lody. Nigdy nie kończy się na jednej porcji. ten smak pragnę zapamiętać na cały rok. Czasem na dłużej...
UsuńDwadzieścia lat temu? Czy słyszał ktoś w tamtym czasie o aparacie cyfrowym?Myślę, że nie...Urocze są małe włoskie miejscowości.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja Weronę odwiedziłam w upalny dzień. Nasze nogi poszły na plac, który pokazujesz jako pierwszy. W Koloseum wrażenie robiły czerwone ślady po świecach jakby krwawe wspomnienia. Chodziliśmy, oczywiście był i zamek i Dom Julii.Zrobiłam sobie zdjęcia przepychając się między Azjatami...Werona urzekła mnie mniejszym gwarem niż Bolonia czy Florencja. Wypiliśmy kawę w kawiarni z widokiem na Koloseum przy wyjeździe kupiliśmy melony, których zapach pozostał na długo w samochodzie...Tak bym tam chciała wrócić.
OdpowiedzUsuńTen dzień również był upalny. Nic nie wskazywało, że nadciągnie burza i ulewny deszcz. Owoce, warzywa kupione na włoskim targu są przesycone słońcem. Cudownie pachną a jeszcze lepiej smakują.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Pięknie tam:) Włochy to dla mnie kraina nieznana, ale może uda się nam w tym roku odwiedzić Neapol z przyległościami:) Cudne są te wąskie uliczki i okiennice - moje faworytki:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńLubię Włochy. mam ulubione regiony do których bardzo chętnie wracam.
UsuńTak planujemy urlop aby na dwa dni wstąpić do tego cudownego, pełnego słońca kraju.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wow, what a beautiful post !
OdpowiedzUsuńThank you for this wonderful account of Verona ! Your post triggered a desire to visit poetic Verona; God willing will have it fulfilled asap :)
Romeo and Juliet, wow, truly romantic ! The pics are awesome !
I wish to come true your dream.
UsuńVerona is one of the most beautiful cities.
Greetings.
Wonderful pictures from Verona! You gives me beautiful photoes every time, Lucia
OdpowiedzUsuńHave a nice evening!
Marit, thank you very much!
UsuńDeszcz Ci trochę zmienił plany, ale i tak, to co pokazałaś, to najpiękniejsza Werona. Miło było spacerować uliczkami i przypominać je sobie. Też bym wybrała lody pistacjowe :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak, burza pokrzyżowała nasze plany...Spacery w ulewnym nie należą do przyjemności. A co do lodów? uwielbiam pistacjowe, mango, cytrynowe i truskawkowe...
UsuńPozdrawiam bardzo serdecznie:)
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to miasto, ale i tak jest piękne :)
OdpowiedzUsuńHmm, włoskie miasta różnią się. Jedna jest Siena, Piza, Wenecja, Werona, Neapol i dobrze. I bardzo dobrze. Podziwiamy inną architekturę, zabytki...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
neat marketplace and beautiful narrow streets.
OdpowiedzUsuńItalian cities are ancient, narrow streets.
UsuńAt the market you buy delicious fruits and vegetables.
I very much enjoyed walking through Verona with you. Your photos are beautiful, as usual. I'm sorry your visit had to be cut short by the storm.
OdpowiedzUsuńWow Lucja, deine Bilder sind wieder sehr beeindruckend - so schön!
OdpowiedzUsuń♥-liche Grüße schickt dir
Crissi
Każdy z obrazów są prawdziwym odzwierciedleniem piękno tego miasta.
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://ventanadefoto.blogspot.com.es/
Werony nie znam, a szkoda, bo jadąc do Hiszpanii spałam w Weronie, ale nie było okazji choćby na półgodzinki wyskoczyć, aby coś zobaczyć. W tym roku wybieram się do Włoch, ale nie ma w planie Werony. Mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie tam pojechać, bo czytając takie relacje jak Twoja, bardzo chciałabym to wszystko zobaczyć na własne oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miasto piękne. Bardzo smakowicie się zrobiło, te owoce na targu, pizza... Mniam. Tylko owoce morza do mnie nie przemawiają, do tego żywe (!)
OdpowiedzUsuńWspaniałe miasto! Pięknie je Lusiu uwieczniłaś na zdjęciach. Masz ogromny talent do fotografowania. Pozdrowienia. Miłego wieczoru!
OdpowiedzUsuńWitaj Lusiu ! Cudowne miejsce, zwróciłam uwagę na wąskie uliczki i małe balkoniki przepięknie ukwiecone. Tak pięknie opowiedziałaś o swojej podróży do Werony o zabytkach, smakach i zapachach.
OdpowiedzUsuńUwielbiam muzykę Ennio Morricone. Ten motyw bardzo pasuje do Werony.
Pozdrawiam serdecznie
Miałam przyjemność spędzić dzień w Weronie i tak jak rozczarował mnie dom Julii,o czym juz pisałąm tak zachwycił mnie rynek i amfiteatr.To był niezapomniany dzień~!!!!Więc doskonale rozumiem Twój zachwyt!!!
OdpowiedzUsuńOch "Julcio"- ja też bym wybrała pistacje i mango! Znowu poczułam te zapachy Italii.....
OdpowiedzUsuńWspaniały opis, wspaniałe zdjęcia!
Bez żadnych problemów mogłam wszystko poczytać i pooglądać- dzięki Lusiu :)
Me has hecho disfrutar de Verona, estuve hace algunos años pero tus fotos han completado mis visita.
OdpowiedzUsuńNo sé si has visto la película (cartas a julieta), te la recomiendo te hace pasar un buen rato y disfrutarás de tu viaje.
Un abrazo
What a lovely tour, beautiful city! I would love the marketplace.. Have a happy week ahead!
OdpowiedzUsuńThank you for sharing. I will probably never get a chance to visit Verona. Poland is on my number 1 list to visit and then we shall see. I have a friend whose name is Verona.
OdpowiedzUsuńThere are so many stories in your photos. I visited Italy two times. Almost 20 years ago.
OdpowiedzUsuńA wonderful place. Such a great place for shopping. I like the hats.
OdpowiedzUsuń...chciałoby się rzec romatycznie, ale nie jest :(
OdpowiedzUsuńZa to architektura ciekawa! Stokrotne dzięki za pokazanie Werony!
Serdeczności:)
Piękny,kolejny spacer z Tobą . Ja oczywiście czuje gorąco i zapach dojrzałych owoców i warzyw oraz kwiatów:) Lusiu pizza pewnie była pyszna, ciekawe czy smak podobny do naszych ? Dziękuję za milutki spacerek i jeszcze urozmaicony bo na bosaka:)Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńALE BYM SOBIE POSPACEROWAŁA PO TYM CUDNYM MIEJSCU ... u mnie szaro buro i byle jak
OdpowiedzUsuń------------------------
oj Lusiu - u mnie nie tylko nawrót ale wściekły atak choroby nastąpił, trochę siadam do komputera bo przecież nie mogę leżeż. trochę pracuję ale też na pół gwizdka, bo głupot mogę narobić. Tak się zaprawiłam jak nigdy, pierwszy raz w życiu nie mogłam słowa wypowiedzieć a to u mnie klęska ... tera głos mam lepszy i już łzy mi tak nie płyną
Jak pięknie pokazałaś Weronę! Jestem zachwycona, mam wrażenie, że znowu spaceruję jej uliczkami...Przy okazji przeczytałam starszy wpis o Domu Julii który mi umknął i porównałam z moimi wrażeniami sprzed kilku lat (zapraszam http://sukienkawkropki.blogspot.com/2013/07/lombardia-werona-dom-julii-i-studnia.html) Na razie nie mogę się zdobyć na skończenie cyklu o Valsoldzie, bo mam sporo pracy pisanej a oczy nadal niezbyt mi służą, ale może za jakiś czas powrócę i ja do tematu Werony, bo temat pozostał nie zakończony....Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj jak fajnie w taki dzień jak dziś zobaczyć słoneczną Weronę..."rzeczy pokazane w słońcu dają pocieszenie, jak wszystkie rzeczy jasne..." te słowa powiedział Fernando Pessoi. Pasują mi one ogromnie do dzisiejszej wycieczki. :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tyle słońca :) Ina
OdpowiedzUsuńIt's a romantic city and your pictures are wonderful!Love those hats!
OdpowiedzUsuńLéia
Wspaniały spacer :) Romantyczna Werona, radość dla oczu :)
OdpowiedzUsuńNice, ancient and interesting town Verona, the place where Romeo and Juliette lived and died. I see you ate a lot of ice cream, Lucia. Great photos, I love them all!
OdpowiedzUsuńŚwietny spacer, piękna Werona, moc wrażeń i pyszne lody :) Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńWspaniale się z Tobą spacerowało. Jak tam romantycznie... Ależ mi narobiłaś ochotę na lody
OdpowiedzUsuńPięknie oprowadziłaś mnie po tych starych uliczkach miasta miłości. To miejsce wciąż jeszcze czeka na moje odwiedziny. Warto pojechać. Bardzo romantyczna podróż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Que lindo Lucia, me encantaría conocerla. Besos.
OdpowiedzUsuńPokazujesz cały przekrój stylów w jakich to miasto budowano. Od antyku zaczynając, a kończąc... nie, na szczęście nie na współczesności. Wiesz jak mnie takie kamieniczki zachwycają. Wąskie, ciasno stłoczone, często połączone jakimiś przęsłami... Jednak urocze , niesamowite.
OdpowiedzUsuńMoże i tam pojadę?
Pozdrawiam:)
Ojej jak cudownie! Wszystko mi się podoba! Pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńW takiej scenerii opera Nabucco nabiera zupełnie innego wymiaru a Werona przepiękna, ech tak bym chciała wrócić tam ale... zawsze jest jakieś ale... dziękuję za te przepiękną wycieczkę
OdpowiedzUsuńj
Lusiu, bardzo dziękuję za tak piękne pokazanie Werony. Zawsze byłam ciekawa tego niezwykłego miasta, a nigdy nie mogłam w nim być. Świat, który tu prezentujesz, jest rzeczywiście "czarowny":)
OdpowiedzUsuńbeautiful shots. loved the views of the narrow alleys. there is a generous use of the colour yellow. there is really so much do and see. excellent text as well.
OdpowiedzUsuńZakochać się w Weronie i umrzeć...
OdpowiedzUsuńDopiero co byłam u mojej blogowej przyjaciółki w Wenecji, teraz jestem w Weronie, jest cudownie. Piękne wąskie uliczki, jak zadbane. Uwielbiam kapelusze a tutaj miałabym z czego wybierać :)
No widzisz i tutaj też Włosi na talerzy podali Ci niezwykłe jedzenie...
Ale za to można było być pewnym, że jest świeże :))
Serdeczności zostawiam.
...uwielbiam takie uliczki, kramy...
OdpowiedzUsuńAnother beautiful European city! I like the way you take us with you as you walk through this very old city with narrow streets and beautiful piazzas. The ancient buildings of many colours and fabrication are very different from the city of Melbourne where I live. I love the atmosphere which you convey to us through your wonderful photos and story.
OdpowiedzUsuńThank you very much for sharing these experiences with me. I will probably never go there, but I know something about this city from you.
Keep warm and cosy and dream of summer and travel:)
Betty ox
To jest przyjemność przyjechać do domu i podróżować z tobą, i z dobrej sprawozdawczości.
OdpowiedzUsuńTo miasto jest piękne, i ma wiele historii, uwielbiam Cię te ulice pełne koloru.
Życzymy wielki czwartek.
pocałunek.
Boso po Veronie - fajna sprawa :). To się nazywa mieć niezapomniane wspomnienia! Myślę, że zrobiłabym tak jak Ty. Lubię czasem w podróżowaniu wstać zanim obudzi się reszta świata, i w spokoju nacieszyć się atmosferą miasta budzącego się do życia. Bo wraz z pojawieniem się tłumów wszystko się zmienia...A takie spacery o poranku są wstępem do fajnego dnia. I właśnie fajnego dnia Ci życzę i wielu powodów do uśmiechu.
OdpowiedzUsuńFantastic post. The art, architecture, street scenes and flowers are all delightful.
OdpowiedzUsuńGrand pics from the tour!
OdpowiedzUsuńThose lanes look so walkable and fantastic photo opportunity too.
A Klater durch ino w doma i w doma, per favore, porca miseria! zaprasazam do mnie na dawkę terapeutycznego kretyństwa!
OdpowiedzUsuńserdeczności
Pięknie,pięknie:))najbardziej lubię takie wąskie uliczki:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńOh, lovely magical Verona!
OdpowiedzUsuńWłoskie miasta sa cudowne można zwiedzać i zwiedzać dzieki Tobie spędziłam czas w Weronie serdecznie pozdrawiam (dziekuje za odwiedziny)
OdpowiedzUsuń