Jeśli zrozumiemy naturę i prawa, które nią rządzą,
będziemy mieli znacznie większe szanse,
by mądrze podążać jej drogami
i zachować nasze właściwe miejsce we wszechświecie.
(John Muir)
Na początku czerwca odwiedziłam późnobarokową rezydencję magnacką, dawną siedzibę arystokratycznych rodów Bielińskich i Zamoyskich w Kozłówce... Tego dnia żar od samego rana lał się z nieba czyniąc ten dzień niezwykle upalnym... Bilety mieliśmy zarezerwowane, więc należało je wykupić najpóźniej 30 minut przed zwiedzaniem, w przeciwnym razie rezerwacją miała być anulowana... Mając spory zapas czasu do zaplanowanej godziny zwiedzania Muzeum Zamoyskich w Kozłówce udałam się na spacer wokół rezydencji...
Na teren pałacowy weszłam przez piękną neorokokową bramę wjazdową z lat 80.XIX wieku, z herbem Zamoyskich Jelita i napis: To mniej boli i rzeźbą koziołka, od którego wg. legendy Kozłówka tak została nazwana... Od razu w oczy rzuca się elewacja frontowa (zachodnia), której głównym akcentem jest czterokolumnowy, koryncki portyk z tarasem wsparty na trzech arkadach, przesłaniający środkowy ryzalit...
Gdy przeszłam przez bramę przystanęłam zdumiona i zachwycona... Pałac w promieniach słońca prezentował się przecudnie... Otaczający pałac ogród, utrzymany jest w stylu francuskim i zachował swój pierwotny układ... Jest naprawdę bardzo piękny i prezentuje się wspaniale... Na frontonie przepięknie przycięte bukszpany i trawniki... Współtworzą rzędy systematycznie ukształtowanych parterów, obwiedzionych liniami zielonych bukszpanów i wielokolorowych kwiatów... Są one tutaj sadzone są w tysiącach sztuk... Obecnie jednak nie zaprezentowały się w pełnej krasie bo jest dopiero początek czerwca...
Wygląd parku i części ogrodowej zmieniał się wraz z epokami i właścicielami... Po wojnie uległ degradacji... Były tutaj ogródki działkowe, a w centralnej części ogrodu pasły się ponoć krowy Od 1960 roku profesor Gerard Ciołek i architekt Stanisław Miłoszewski zaczęli jego rewaloryzację... Założyli odtworzenie najstarszego układu ogrodowego... Zachowali neobarokowe elementy z przełomu XIX i XX wieku...
Dzisiejszy wygląd nasadzeń, park w Kozłówce zawdzięcza Henrykowi Skrzypcowi i jego ekipie... Pałac otoczony jest pięknym, nastrojowym parkiem krajobrazowym... Fontanna z trzema puttami wzbudziła moje zaciekawienie... Żeliwne postacie nagich chłopców zostały wykonane w paryskiej firmie Le Val d'Osne i były wzorowane na tych, znajdujących się w Wersalu...
Idąc dalej dostrzegłam bialy brzozowy krzyż, gdy podeszłam bliżej okazało się, że jest tu pochowana Maria z Potockich Adamowa Zamoyska II ordynatowa na Kozłówce i jej mąż Adam Michał Zamoyski, II Ordynat Kozłowiecki...
Grobowiec ma prosta formę, otoczony jest niskim murem... Na trawistą płytę prowadzą cztery schodki... W centrum grobowca znajduje się biały brzozowy krzyż... Na postumentach stoją wazony z czerwonymi pelargoniami... Na grobowcu umieszczono również dwie figury putt...
Za północną oficyną pałacu powstał ogród różany, powszechnie znany jako rosarium lub różanka... Róża uznawana przez wielu za niekwestionowaną królową kwiatów, faktycznie jest niebywale piękna, majestatyczna, o uwodzicielskim zapachu... Uprawiano je już w Persji w XII wieku p.n.e. później trafiły do starożytnej Grecji i Rzymu oraz do świata islamu... Do europejskich ogrodów sprowadzili je krzyżowcy wracający z Bliskiego Wschodu...
Tegoroczna, majowa aura sprzyjała różom i już na początku czerwca były tutaj w pełnym rozkwicie... Niemożliwością jest zaprezentowanie wszystkich w tym poście... Rosną tutaj w ogromnej ilości przepiękne, czerwone róże rabatowe Niniwa... Na Różance podziwiałam ciekawe okazy m.in. niezwykłe oryginalny, pięknie pachnący, fioletowy krzew róży pnącej Veilchenblau... To stara odmiana austriacka wychodowana w 1909 roku przez Schmidta... Przysiadłam na niebieskiej ławce pod tym krzewem, cieszyłam oczy jego urodą i zachwycającym zapachem... Kolejną różą od której dosłownie nie mogłam odejść bo czarowała nie tylko kolorem przepięknych kwiatów, mocnym zapachem ale ich ogromną ilością, była Lavender Lassie, kolejna stara odmiana niemieckiej firmy Kordes, z 1958 roku... Ta wyjątkowo piękna odmiana róży zaliczana jest do mieszańców piżmowych... Przy ścianie budynku, z lewej strony róży pnącej Veilchenblau, rośnie kolejna zachwycająca róża pnąca Symfonica Futura, w kolorze jaskrawo-czerwonym, z ciemnymi aksamitnymi odblaskami... Też została wychodowana przez firmę Kordes w 1964 roku...
Nie sposób wymienić i zaprezentować wszystkich tu rosnących róż wielkokwiatowych... Duża ilość posadzonych krzewów sprawia, że ogród zmienił się w baśniową krainę... zachwyciły mnie urodą swych kwiatów m.in. herbaciana Papageno, biała Chopin, żółta Elina, różowo-biskupia Big Purple...
Nie miałam już zbyt wiele czasu aby zobaczyć Galerię Sztuki Socrealizmu... Prawdę mówić nie interesuje mnie socrealizm jako zjawisko artystyczne i historyczne ale poszłam zobaczyć w plenerze ekspozycję pomników z okresu PRL-u... Byli tam działacze komunistyczni m.in.: Lenin, Julian Marchlewski, Karol Świerczewski, Bolesław Bierut... Oprócz pomników działaczy komunistycznych były pomniki: Matki, Górników, Jacka Krasickiego, działacza młodzieżowego i inne...
Atrakcją Kozłówki są pawie... Tutaj spotykamy je niemal wszędzie... Wylegują się na trawnikach i przechadzają swobodnie po całym parku... Nigdy nie spotkałam na wolnym wybiegu tak dużej ilości tych pięknych ptaków... Paw indyjski uznawany jest za najstarszego ptaka ozdobnego... Został udomowiony ze względu na swoją dekoracyjność... Te piękne ptaki mają jeden feler, są bardzo krzykliwe, wydają głośne wrzaskliwe dźwięki oraz wyraźnie manifestują swoją pozycję w stadzie.. Pawie są jednak fascynującymi ptakami, ich niezwykła uroda, dostojność, elegancja, gracja i powaga dodają uroku temu ogrodowi i parkowi...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życze udanego, słonecznego weekendu...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Łucjo, dzięki za przypomnienie pięknej Kozłówki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ile to już lat minęło, kiedy tam byliśmy. Córki chodziły jeszcze do gimnazjum. Ogród już wtedy nam się podobał, ale teraz naprawdę wypiękniał. Miło było wrócić tam wspomnieniami dzięki Tobie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPomijając (choć tego nie da się pominąć) piękne zdjęcia tego otoczenia, to zachwyciła mnie ilość i różnorodność róż. Przepiękne, w cudownych kolorach i w jakiej ilości... No i pawie, może dlatego te zdjęcia tak mnie zachwycają. Dziękuję Ci, kochana, za tę piękną przechadzkę. Zapachniało latem i... różami :) Całusy...
OdpowiedzUsuńŁucjo, za oknem już jesienna słota, więc miło pospacerować z Tobą po tak wypielęgnowanym ogrodzie! Tyle odmian róż, zieleni i piękne, dumne pawie w tle. Bardzo urokliwe miejsce ;-))
OdpowiedzUsuńPrzesyłam najcieplejsze pozdrowienia!
Anita
Choć nie byłam w Kozłówce w porze kwitnienia róż, to i tak brama, pałac i jego ogrody były dla mnie największym zaskoczeniem i odkryciem, bo wcześniej o tym miejscu nic nie wiedziałam. A tu takie piękno! Fajnie, ze pokazałaś ogród różany. Podziwiam Łucjo twoją znajomość gatunków róż. Prawdziwa z ciebie profesjonalistka.
OdpowiedzUsuńSuper spacer, dzięki:)))
Cudowne miejsce. Szczególnie zachwyciło mnie to bogactwo kwiatów. Tyle kolorów i zapewne zapachów. No Raj na ziemi. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŁucjo, miłe przypomnienie pobytu sprzed kilku lat, ale pawii wówczas chyba nie bylo, nie przypominam ich sobie.
OdpowiedzUsuńI am quite sure that peacocks have been installed in every garden of every major home and palace in the world! They even look better than Lenin!
OdpowiedzUsuńWow. Your photos are fantastic. Have a nice evening.
OdpowiedzUsuńIt's beautiful and the images and layout are perfect. I kile images is beautiful.
OdpowiedzUsuńCasino:)
Super spacer od baroku do socrealizmu
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serd4vznie:)
Super fotorelacja! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniały post i przepiękne zdjęcia Łucjo. Najbardziej zachwycam się pawiami, pierwszy raz widzę jaki długi ogon ma paw siedzący na trawie. Podoba mi się też ławeczka trochę schowana wśród róż. Królową kwiatów lubię bardzo. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńZwróciłam uwagę na Twoje zdania o miejscu o ogrodach. Piszesz, że "Wygląd parku i części ogrodowej zmieniał się wraz z epokami i właścicielami... Po wojnie uległ degradacji... Były tutaj ogródki działkowe, a w centralnej części ogrodu pasły się ponoć krowy...." To co działo się po wojnie odnośnie dóbr kulturalnych to trudno zrozumieć. Tyle rzeczy zginęło bez powrotnie. Ładnie pokazałaś na zdjęciach piękno tego miejsca.
OdpowiedzUsuńBuen paseo nos has dado por esos bellos y amplios jardines del palacio.
OdpowiedzUsuńBuen reportaje fotográfico. Feliz fin de semana.
Beautiful, there are peacocks on the lawn, a magnificent gate with a coat of arms, a French-style garden. Thank you for telling us about the varieties of roses, Lucja, they are beautiful.
OdpowiedzUsuńAwesome place!
OdpowiedzUsuńPolskie pałace i dwory mają niezwykłą urodę. A Twoje znajomość róż, Łucjo, jest wyjątkowa.
OdpowiedzUsuńWitaj Łucjo :) Twoje opisanie wizyty w Kozłówce jest niezwykle szczegółowe i wciągające. Podzieliliście się wieloma cennymi informacjami o rezydencji oraz ogrodach, a także dostarczyliście fascynujących opisów róż i innych roślin w parku. Wasza pasja i zainteresowanie otaczającym Was miejscem są wyraźnie widoczne w tym wpisie. Opis parku, z jego różami, fontanną, grobowcem, pawiami, i innymi elementami, dodaje głębi i koloru opowieści. Cieszę się, że mieliście okazję do odwiedzenia tak urokliwego miejsca i podzielenia się swoimi wrażeniami. To tekst, który zachęca do odwiedzenia Kozłówki i docenić jej piękno oraz historię. Wasza relacja jest pełna pasji do odkrywania i doceniania przyrody, a także bogatej historii tego miejsca. Dzięki opisom i zdjęciom możecie pomóc innym podróżnikom w planowaniu swoich własnych wizyt. Wspaniale jest czytać takie relacje, które inspirują innych do poznawania nowych miejsc.. pozdrawiam serdecznie z deszczowej Norwegii :)
OdpowiedzUsuńZachwycające miejsce. Bardzo mi się podoba. Już zerknęłam gdzie się mieści i koniecznie muszę wybrać się z mężem. W czerwcu kwitną róże z tego co widzę, a kiedy jeszcze najpiękniej coś kwitnie? Ściskam Cię bardzo serdecznie :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, po prostu zachwycające. Cudne miejsce, śliczne róże i pawie, które uwielbiam. I - podobnie jak Ciebie - socrealizm... No cóż, dla mnie to szczerze mówiąc taka sztuka bez sztuki, bo wielu artystów było do niej po prostu przymuszanych. Uściski!!
OdpowiedzUsuńGracias por tan precioso reportaje, me encanta pasear contigo. Un abrazo Lucía.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zachwyciły mnie pawie. Prezentują się bardzo dostojnie.
OdpowiedzUsuń