Kochani,
wszystkim bardzo dziękuję za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, za słowa otuchy, i oczywiście za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Witam Wszystkich bardzo serdecznie... Mam wrażenie, że nie było mnie na Waszych i na swoim blogu całe wieki... Dzisiejsza wizyta u lekarza i badanie okulistyczne pozwoliło mi na pracę przy komputerze... Cieszy mnie to niezmiernie... Jestem szczęśliwa, że po operacji oczu a później po poważnych komplikacjach, w końcu mam problem rozwiązany... A więc wracam bardzo stęskniona...
Pragnę wyjaśnić, że byłam zmuszona przez tak długi okres przestrzegać zaleceń okulisty, a więc zero komputera, oglądania telewizji, czytania książek, schylania się, prac ogrodowych i.t.d... I na dodatek na okrągło chodzenie w przyciemnionych okularach, co dla mnie było to prawdziwą katorgą...
Nie tylko ja ale każdy z nas musi dbać o swoje oczy ponieważ są one dla nas oknem na świat... No cóż, bez ich dobrego funkcjonowania wiele marzeń pozostałoby w sferze fantazji a ja przecież pragnę by one spełniały się...
Pragnę wyjaśnić, że byłam zmuszona przez tak długi okres przestrzegać zaleceń okulisty, a więc zero komputera, oglądania telewizji, czytania książek, schylania się, prac ogrodowych i.t.d... I na dodatek na okrągło chodzenie w przyciemnionych okularach, co dla mnie było to prawdziwą katorgą...
Nie tylko ja ale każdy z nas musi dbać o swoje oczy ponieważ są one dla nas oknem na świat... No cóż, bez ich dobrego funkcjonowania wiele marzeń pozostałoby w sferze fantazji a ja przecież pragnę by one spełniały się...
Żył sobie pewien ogrodnik, który kochał róże tak, jakby były jego dziećmi (bo prawdziwych dzieci nie miał). A kto kocha to: dba, troszczy się, osłania, karmi, broni, poświęca wiele swego czasu (życia)... Tak kochał swoje róże ów ogrodnik. Jak bardzo się więc rozzłościł, gdy zobaczył pewnego dnia na grządce z różami (niebieskimi) kępę ostów, co kwitły jak dmuchawce. Powyrywał je natychmiast z korzeniami. Lecz osty chciały żyć, więc pochwytały się mocno ziemi i tym szybciej zaczęły odrastać. Ogrodnik płakał ze złości, choć róże dalej rosły tylko, że w jakim towarzystwie?!
Zapytał więc pewnego pustelnika, co ma robić. Pustelnik, który kochał bez wyjątku wszystko co żyje, powiedział: Weź pokochaj te osty, a najbardziej ich kwiaty.
No cóż, ogrodnik nie miał innego wyjścia i zaczął kochać osty, mimo wszystko.
Po kilku tygodniach do jego ogrodu zaczęli przychodzić inni ogrodnicy i nie mogli nadziwić się niespodziewanie pięknym kwiatom ostów, które kwitły tak błękitnie, iż można było podejrzewać, że pożyczyły tego koloru od róż sąsiadek albo od nieba, którego im nikt nie zasłaniał.
Ogrodnik już nie wiedział co kochać bardziej róże, które z zazdrości zaczęły rosnąć w kolce czy osty, które tak się zajęły kwitnieniem, że kolce potraciły?
Co więc pomoże rozwijać się temu co dobre, piękne i kochane? Właśnie: trochę kochania i miłości, jak trochę słońca dla kwiatów.
A przecież z ludźmi jest tak samo...
(Mariusz Han)
Piękna opowieść. Mnie dawno tu nie było, nie wiem, jaki zabieg przechodziłaś, ale cieszę się, że wracasz do zdrówka. Twoje róże są piękne, ale też uważam, że trzeba się zachwycać nawet kwiatami ostów.
OdpowiedzUsuńMaravillosa la frescura y belleza, de esas flores.
OdpowiedzUsuńBesos
Droga Łucjo, jakże się cieszę z Twojego powrotu.:)Cieszę się, że wszystko się udało. :)
OdpowiedzUsuńBardzo tęskniłam za Tobą, Twoimi pięknymi wspomnieniami podróżniczymi, zdjęciami i rewelacyjnymi opisami.
Opowieść o ogrodniku, różach i ostach piękna i wielce pouczająca.
Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo ciepło!
Wonderful, you're back there! Hope you're okay now Lucja-Maria. Greetings
OdpowiedzUsuńa JA PRZYBIEGAM STĘSKNIONA !!!! Ciebie, piękna tego, o czym piszesz i tego, co pokazujesz ... Lusiu - jesteś !!!!!!!!! Mamcia Ciebie pozdrawia. Narobiłam wrzasku, jak weszłam na blog i zobaczyłam wpis, wystraszyła się ale jak usłyszała LUSIA WRÓCIŁA !!! TO JEJ SIĘ OCZĘTA UŚMIECHNĘŁY :) zaraz pobiegłam i powiedziałam Halince, pytała ciągle o Ciebie ...
OdpowiedzUsuńHello dear Lucia Maria!
OdpowiedzUsuńI’m so happy you’re improving from your eye surgery and the problem has solved!
I also was away from blogging enjoying my family and guests from Australia!
I’m finally back! I really enjoyed your story and your wonderful pictures of the preety roses!
Have a happy September and a lovely Autumn! Hugs!
Dimi...
Wspaniała wieść:)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia i ciągłej radości jaką sprawiasz swym powrotem.
Beautiful roses. Welcome back.
OdpowiedzUsuńWitaj Lusiu. Jak dobrze, że jesteś. Pokazujesz tyle piękna. Piszesz tak wspaniale.
OdpowiedzUsuńCudne masz róże i wiesz ja w tym roku udomowiłam oset. Wkrótce pokażę go na blogu.Pozdrawiam Cię serdecznie i cieszę się bardzo z Twojego powrotu:):):)
Lidziu jestem szczęśliwa że już wróciłaś.
OdpowiedzUsuńOczy to ważna sprawa i dobrze, że słuchałaś lekarza. Jak trzeba to trzeba. Zasmuciło mnie jednak, że miałaś komplikacje :( .
Serdeczności Lidziu i dbaj o oczęta.
Piękna opowieść. Zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńWonderful. You've come back. Very beautiful and colorful roses.
OdpowiedzUsuńAleż Lusiu to naturalne, że po operacji oczu trzeba bardziej o nie dbać, a za razem zrozumiałe, że musiałaś sobie z tego powodu zrobić przerwę. Cały czas trzymałam kciuki za Twój powrót do zdrowia nie tylko ze względów blogowych, ale czysto ludzkich. I bardzo się ucieszyłam, kiedy przeczytałam ten post. A opowiadanie piękne i pouczające w swojej prostocie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie bądź już stęskniona i nie bądź już chora.
OdpowiedzUsuńTo dobrze że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy.
:-)
Lusiu, przyciągnęłam Cię chyba myślami;) Cieszę się że wszystko przebiegło pomyślnie i już jest dobrze. Dużo zdróweczka Lusiu:)
OdpowiedzUsuńTo było piękne, Łucja-Maria.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłeś z nami!
I'm very gad that you've recovered.. I was out of blogging for long, so I was totally unaware about your health condition.. Hugs..
OdpowiedzUsuńit is wonderful to see you today, i am so happy you are feeling better. beautiful flowers...life is good!!!
OdpowiedzUsuńLucia, I am so glad that your eyes have heeled well! So lovely to see your beautiful roses. Welcome back, take care.
OdpowiedzUsuńDobrze, że co złe Masz za sobą, teraz będzie już tylko lepiej, bo jak ten ogrodnik przetrzymałaś dzielnie ten trudny czas. A zdjęcia róż piękne. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że wróciłaś :) Czekam na kolejne Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo że wróciłaś i że wszystko jest w porządku.
OdpowiedzUsuńTo takie ważne abyśmy byli zdrowi,
bo zdrowie to jednak podstawa naszego życia.
Pozdrawiam serdecnie i jeszcze się osczędzaj :-)
What great news about your eyes! And thank you for your lovely shots.
OdpowiedzUsuńDear Lucia Maria – What beautiful roses! I didn’t know about your eye trouble as I was off blogging about 2 months, but nice to know you’ve recovered to the extent that you can use computer. Take care of yourself.
OdpowiedzUsuńYoko
Las cirugías en los ojos son muy delicadas, pero en general todas suelen tener buenos resultados, espero que la tuya vaya teniendo toda la satisfacción deseada. Francamente te extrañaba.
OdpowiedzUsuńBesos
Bardzo się cieszę że wracasz do zdrowia i do nas blogowych przyjaciół:))Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę:)))
OdpowiedzUsuńLusiu jak dobrze ,że już jesteś. Ania B.Malinka tak mnie rozbroiła bo mi wczoraj zrobiła wielki Alert -Lusia wrócila.To było Boskie .Ona to ma pokłady emocji w sobie.Jak dobrze ,że jesteście moje przyjaciólki od trudnych spraw.Piękne napisałaś przywitanie I te Boskie róze Pewnie z twego ogrodu?Lusiu teraz już bedzie tylko lepiej Ale musisz bardzo o siebie dbac Pamiętaj bo musisz dla nas pisać,jeżdzić tworzyć.Wielkie Buziaki od nas wszystkich całej mojej rodziny. z Bramek.
OdpowiedzUsuńRosas de uma grande beleza.
OdpowiedzUsuńUm abraço e boa semana.
Andarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros
Kochana, dobrze że jesteś ☺
OdpowiedzUsuńIl racconto è bello ma la cosa veramente importante è che ora la tua vista va bene.
OdpowiedzUsuńBuona giornata e un abbraccio
enrico
Buen regreso con las rosas en pleno esplendor.
OdpowiedzUsuńUn abrazo,
To wspaniałe, że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńWitam Cię z całego serca :)
Piękny tekst Łucjo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Bardzo mnie cieszy poprawa Twojego stanu i to, że przezwyciężyłaś problemy ze wzrokiem. Oczywiście, że do nas wróciłaś cieszy mnie najbardziej.
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść no rozpoczęcie nowego rozdziału.
Przytulam bardzo mocno.!:)
Łucjo ogromnie się cieszę, że już jesteś i Twoje oczy są w coraz lepszej kondycji.
OdpowiedzUsuńMnie też jakiś czas nie było na blogu, więc po powrocie z wakacji strasznie się ucieszyłam widząc Twój optymistyczny post:)
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Hello dear LUCIA!
OdpowiedzUsuńI'm sorry for you being sick, I wish you a quick recovery!
A beautiful and easy week, my dear!
I embrace you with love and thank you for visiting!
I missed your posts!
Jak dobrze, że już wszystkie kłopoty zdrowotne za Tobą, że możesz już żyć ,,jak Ci w duszy gra ,, i cieszyć się wszystkim co lubisz <3
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść o ogrodniku, piękne róże :)
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Łucjo cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło i wróciłas do nas ❤ Jeśli o mnie chodzi, nie wyobrażam sobie nie blogowac. W sferze blogosfery poznałam wiele cudownych ludzi, czyli wszystkich Was 😊
OdpowiedzUsuńGorgeous roses !
OdpowiedzUsuńGlad your are back !
Anna
Me alegra mucho que estés recuperada de tu problema de salud, preciosa entrada. Besos.
OdpowiedzUsuńDobrze ze wróciłaś.
OdpowiedzUsuńTo wspaniałe, że Twoje oczy są zdrowe. Piękna opowieść i piękne kwiaty...
OdpowiedzUsuńMam odpowiedź ale oszczędzaj się proszę, tak z umiarem :) Ja też ostatnio ograniczam komputer i telewizję bo mnie oczy zaczynają boleć... Ale cieszę się, że u Ciebie tak dobrze :D Cuuuudownie :)))
OdpowiedzUsuńWitamy pięknie:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że nic cenniejszego nad zdrowie- nie mamy!
Pozdrowionka:)
Me alegra mucho saber que todo va muy bien. Las rosas son preciosas. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie, że z Twoimi oczkami wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńDbaj jednak o nie teraz bardziej, niż wcześniej :-))
Bardzo piękna opowieść, zapamiętam ją i przemyślę jeszcze bardziej. :)
OdpowiedzUsuńCałym sercem się cieszę, że się udało, że już jest znacznie lepiej, że widzisz, że jesteś tu z nami. Tęskniłam za Tobą, myślałam o Tobie, wierząc, że będzie dobrze i jest i niech już tak zostanie. Od dziś kochana Łucjo, zaczynam robić specjalne ćwiczenia na sprawne oczy. Przytulam, ciesząc się, że jesteś. <3
Dobrze że jesteś Lusi,bo każdy Twój wpis jest dla mnie cenny.
OdpowiedzUsuńTak ,gdy podzielimy się uczuciem z kimś innym,świat wygląda piękniej.
Bardzo pouczająca opowieść.
Serdeczności zostawiam i zdrówka życzę kochana :)
Beautiful roses!
OdpowiedzUsuńYou are back! So good to know you are recovering well. These photos are wonderful to see, such lovely colours.
OdpowiedzUsuńTake care and good wishes.
Betty ox
Bardzo się cieszę,że minęły Twoje problemy z oczami, wszystko poszło dobrze i wróciłaś na bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Cieszę się, że wszystko tak dobrze się ułożyło. Życzę Ci dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńCudownie, że jesteś z nami i że Twoje oczy są już zdrowe :-) Bardzo mi Cię brakowało :-) Lusiu, wzrok to chyba nasz najważniejszy zmysł... A więc zdrówka! Serdeczności!
OdpowiedzUsuńAle ja się ciesze Lusiu że wszystko w porządku, bez oczu świat nie byłby ten sam, więc jeszcze raz zdrowia i opowiadaj swoimi oczami a ja będę oglądac swoimi, nawet jak czasmi brak mi czasu na komentarz, buziole kochana :-)
OdpowiedzUsuń