Trudno się było drapać po osypującym się popiole, ale widok roztrzaskanego szczytu Wezuwiusza wynagrodził nam trud podjęty. Nic piękniejszego jak ten piekielny obraz żużlowych skał. Niektóre czerwone się wydają jak ogień, inne złotym kolorem siarki umalowane błyszczą od wschodzącego słońca, z niektórych miejsc wydobywają się białe kosmyki dymu. Dalej ogromna przepaść krateru, chicha teraz i połykająca rzucanie w nią kamienie z ogromnym hukiem. Gdzieniegdzie żużle jeszcze gorące, i ciepłe powietrze z ziemi wydobywa się jak z pieca.- Z tej równiny żużlowej widzieliśmy wschód słońca.
- Juliusz Słowacki - 1836 r. -
Wezuwiusz, odległy o dwanaście kilometrów na południowy wschód od Neapolu, to jedyny czynny wulkan ma kontynencie europejskim... Choć od 1944 roku śpi spokojnie, to nikt nie zapomniał o wielkiej tragedii starożytności, której był sprawcą... Jego wybuch zniszczył piękne Pompeje, zasypując kilkumetrową warstwą popiołów... Wezuwiusz góruje samotnie nad niziną Kampanii... Jego maksymalna wysokość oscyluje wokół tysiąca dwustu osiemdziesięciu metrów i zmienia się po każdym kolejnym wybuchu... Na całą górę składają się dwa wierzchołki: Wezuwiusz ( Monte Vesuvio) i Monte Somma... Czynny jest krater Wezuwiusza, o wiele jednak starszy jest dawno wygasły krater Monte Somma...
Narodziny kompleksu wulkanicznego Somma - Wezuwiusz datowane są na 400 tysięcy lat temu... Jednak najbardziej pewne informacje dotyczą jedynie ostatnich 25000 lat...
Ludzie nadal obawiają się przebudzenia wulkanu i mają ku temu podstawy, ponieważ naukowcy obliczyli, że wybuchy powinny następować mniej więcej co 40 lat... Jego aktywność jest nieustannie monitorowana... W 1841 roku z polecenia Ferdynanda II Burbona, króla Obojga Sycylii zostało założone Obserwatorium Wezuwiusza... Jest to najstarsze obserwatorium wulkanologiczne położone na wysokości 609 m n.p.m.
Prowadzone są również badania i nadzór nad innymi włoskimi wulkanami: Epomeo na Ischii, Polach Flegrejskich, Stromboli oraz Etnie... Są one wykonywane przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu... Osservatorio Vesuvio bardzo uważnie monitoruje wulkan i w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia, szlak na Wezuwiusza jest zamknięty ...
Stałam na rozległym, hotelowym tarasie i patrzyłam na położony w oddali Neapol, Zatokę Neapolitańską i obejmowałam swoim spojrzeniem Wezuwiusza, który dominował nad krajobrazem niczym śpiący olbrzym... Każdego dnia przyciągał mój wzrok, trochę też niepokoił, wzbudzał poczucie lęku, ale i zachwycał... Wiedziałam, że za kilka dni go odwiedzę i uda mi się dojść na jego szczyt...
Już sama droga na Wezuwiusza była niebywale ekscytująca... Niezwykle wąska, ograniczona od przepaści niewysokim murkiem, z serpentynami, malowniczymi krajobrazami, morzem żółci i dużą dawką adrenaliny...
Gdy stanęłam na parkingu na wysokości 1000 metrów, oniemiałam z wrażenia... Nigdy dotąd nie widziałam takiego nagromadzenia żółtego koloru... A wszystko za sprawą wysokich drzew janowca i krzewów żarnowca... Widok był obłędny...
Z parkingu do szczytu krateru prowadzi nieutwardzona, szeroka ścieżka oraz fragment drewnianych schodów... Ścieżkę pokrywał drobny żużel, pumeks i pył... Ze względu na tę nawierzchnię należy mieć zamknięte, wygodne buty... Wejście na szczyt zajmuje około 30 minut...
Jak pewnie już wiecie, od razu moją uwagę przykuła roślinność... Spacer pośród morza żółtych kwiatów jest naprawdę wyjątkowym widowiskiem zarówno dla oczu, jak i dla zapachu, który cały czas mnie oszałamiał...
Większa część Masywu Wezuwiusza została uznana w 1995 roku za Narodowy Park Wezuwiusza (Parco Nazionale del Vesuvio)... Park zajmuje powierzchnię ponad 135 kilometrów kwadratowych... Jego zadaniem jest ochrona żyjących na zboczach roślin i zwierząt, znajdujących się tam unikatowych form geologicznych oraz sposobów gospodarowania człowieka na terenach powulkanicznych...
Zbocza Wezuwiusza charakteryzują się różnym nachyleniem i są pokryte materiałem przenoszonym przez błoto i osady lawy, tworząc głębokie rowki zwane kanałami...
Wspinaczka po zboczach wulkanu, pośród zapachu janowca, żarnowca i siarki dostarczała dreszczyku emocji i jednocześnie zachwyca pięknem przyrody... W pewnym momencie mogliśmy obserwować ławice mgły a może chmur, które przysłoniły krajobrazy...
Latem w 2017 roku obszar Parku Narodowego Wezuwiusz i okolice nawiedził ogromny pożar, który spowodował rozległe szkody w dziedzictwie leśnym... Pożar wybuchł z dużą szybkością i zjadliwością, niszcząc ogromną część wysokich, wielowiekowych lasów porastających zbocza Wezuwiusza... 30 metrowe płomienie zniszczyły wszystko co napotkały na swojej drodze... Jeszcze obecnie są widoczne skutki po tych strasznych pożarach w 2017 roku... Straszą kikuty wysokich drzew... Postanowiono pomóc w odrodzeniu się naturze i posadzono tysiące roślin... I takim pionierskim rosnącym tutaj gatunkiem jest Ginestra, roślina strączkowa - janowiec i żarnowiec.... Doskonałe rośliny do "trudnych stanowisk"... Ich dojrzałe nasiona same się rozsiewają i ukorzeniają w glebie...
Przyroda szybko się odbudowała, zbocza Wezuwiusza pokryte są gęstą roślinnością... Szkoda zwierząt, które nie przeżyły... Chociaż miałam szczęście zobaczyć gekonka... Wielu miejscach rośnie powojnik pnący (Clematis Vitalba)... Pnącze to, występujące jako dzika roślina, posiada wiele walorów ozdobnych... Ma prześliczne, białe drobne kwiaty, które pięknie kontrastują z żywą zielenią liści... Dodatkowo kwiaty są wybitnie wonne, a zapach daje się wyczuć nawet w dużym promieniu od samego krzewu...
Wspinaczka na Wezuwiusz, dotarcie do krawędzi i spojrzenie w krater to niesamowite przeżycie... Byłam pod wrażeniem tego miejsca... Przeżywałam swój pobyt i nie przeszkadzały mi te tłumy ludzi, którzy, tak jak i ja pragnęli spojrzeć w głębię krateru... Wulkan ma typowy kształt ściętego stożka i robi wrażenie swym rozmiarem... Krater ma obecnie średnicę 450 m i głębokość 300 m... Księżycowy krajobraz jest fascynujący... W powietrzu unosił się specyficzny zapach siarki chociaż nie mogłam dostrzec żadnych dymków... Ze szczytu wulkanu rozciągają się piękne krajobrazy na Neapol i Zatokę Neapolitańską...
Zejście ze szczytu Wezuwiusza było szybsze i trwało tylko 15 minut... Dla mnie jednak trochę trudniejsze, nogi dosłownie zjeżdżały niekontrolowane w dół... Jedno mogę powiedzieć: cieszę, że tam byłam... Fredrich Schiller zaś pisał wprost o zdradliwym kraterze Wezuwiusza, dostrzegając w nim budzące grozę i wspaniałe widowisko zmian niszczących wszystko i tworzących na nowo, by znowu niszczyć...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze..
Życzę udanego, słonecznego weekendu...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...