środa, 31 marca 2021

Tykocin, malownicze miasteczko na Podlasiu

 







Tykocin

perła baroku a mówiono

że miasto widmo

przemawiają milczeniem

tykocińskie bruki

czas zaciera oratorium

miłości i śmierci

(Regina Świtoń)










Tykocin jest niewielkim miasteczkiem leżącym w samym sercu Podlasia... Tu spotykają się szlaki z ziemi mazowieckiej, jezior warmińsko-mazurskich, ziemi augustowskiej... Tykocin od pierwszej chwili zachwycił mnie malowniczym  położeniem  na lewym brzegu Narwi...

Podróżując po naszym kraju spotkałam wiele miasteczek, gdzie czas się zatrzymał, miasteczek, gdzie czas płynie wolniej, gdzie znajduje się duża ilość interesujących zabytków... Tak własnie jest w Tykocinie...

Już kilka wieków temu upodobali go sobie książęta polscy i litewscy, królowie polscy, a wśród nich Zygmunt August... A dzisiaj coraz więcej turystów odwiedzających to miasteczko, szuka tutaj śladów kultury żydowskiej... Nie jestem zaskoczona, że Tykocin nazywany jest często podlaską perłą baroku... W pełni zasługuje na tę nazwę...   

Między XI a XIV wiekiem Tykocin był mazowieckim grodem kasztelańskim... Prawa miejskie otrzymał od mazowieckiego księcia Janusza I w 1425 roku... Przez ponad sto lat należał  do litewskiego rodu Gasztołdów...  W XVI wieku osiedlili się pierwsi Żydzi...  W mieście oprócz kościoła parafialnego stanęły budynki synagogi i cerkwi...

Po bezpotomnej śmierci ostatniego z rodu Stanisława   Gasztołda, którego żoną była Barbara Radziwiłłówna, dobra tykocińskie przechodzą w ręce króla Zygmunta Starego, a po nim  Zygmunta Augusta...    Tykocin został darowany Stefanowi Czarnieckiemu w nagrodę za rozgromienie Szwedów... Prawnuk Czarnieckiego - hetman Jan Klemens Branicki ufundował pomnik w 1763 roku, który zdobi rynek w Tykocinie...                                             








W Tykocinie wiele budowli wzbudza zachwyt, oprócz * Wielkiej Synagogi * oglądałam również Małą Synagogę czyli Dom Talmudyczny, który stanowił ważny element XVIII- wiecznej zabudowy dzielnicy żydowskiej miasteczka... Był też najważniejszym miejscem skupiającym życie codzienne społeczności żydowskiej... W obu budynkach znajdują się ciekawy zbiory judaików zgromadzone przez Muzeum w Tykocinie...

Ponoć na co dzień miasteczko jest puste i senne... Kiedy go odwiedzam jest upalne, niedzielne popołudnie pod koniec lipca... Tykocin przeżywa prawdziwe oblężenie, nie jestem tym zaskoczona ponieważ tutejsza architektura autentycznie zaskakuje... Jest to też jedno z niewielu miejsc w naszym kraju, gdzie zachowała się widoczna granica pomiędzy częścią żydowską a resztą miasta...

Kieruję swe kroki nad Narew... Od rzeki wieje delikatny wietrzyk... Narew płynie jednym korytem, jest czysta i wygląda niezwykle malowniczo... Zachwycił mnie tykociński most... Jest prawdopodobnie wyprodukowany przez zielonogórską firmę Georga Beuchelta w 1925 roku... Miejscowi twierdzą, że przywiozła go tutaj Armia Czerwona ze stolicy Dolnego Śląska... W planach miał pojechać do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, jednak pozostał w Tykocinie... Dlaczego? nie wiadomo... Obecnie jest jedną z wielu atrakcji turystycznych w tym miasteczku... 






Podlaskie wioski i miasteczka szczególnie ukochały sobie bociany... Te piękne ptaki też stały się dodatkową atrakcją turystyczną... W Tykocinie też można je spotkać w wielu miejscach... Założyły swoje gniazda na dachach domów, slupach, drzewach... Bociany krążą nad naszymi głowami, spacerują po żerowiskach, co chwilę któryś staruje ze swojego gniada, albo wolno szybuje po niebie... Nie są płochliwe, nie zwracają uwagi na fotografujących i spacerujących ludzi... Te wspaniałe ptaki w swoich utworach wspominają  nasi najwięksi poeci m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki... Odżył w mojej pamięci fragment Hymnu Juliusza Słowackiego... Wieszcz napisał go na morzu w pobliżu Aleksandrią w 1836 roku...

Dzisiaj, na wielkim morzu obłąkany,

Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem,

Widziałem lotne w powietrzu bociany

Długim szeregiem.

Żem je znał kiedyś na polskim ugorze,

Smutno mi, Boże!  

Rezydencja królów polskich w Tykocinie zasłynęła  jako miejsce ustanowienia najwyższego odznaczenia Rzeczypospolitej: Orderu Orła Białego... Ustanowiony przez króla Augusta II Mocnego w 1709 roku... Krzyż z 1709 roku wykonany ze złota, o ośmiobocznych ramionach, pokryto czerwoną emalią z białymi brzegami; na jego tle umieszczono białego orła w koronie...

W Tykocinie u zbiegu ulic: Poświętnej i 11 listopada stoi pomnik Orła Białego... Wykonany na wzór poprzedniego obelisk, tym razem jest wykonany z kamienia i spiżu zbudowany w 1982 roku...  Wcześniej w tym miejscu stał drewniany postument również orła białego postawiony w 1919 roku na cześć odzyskania przez Polskę niepodległości...








Jak już wspominałam na początku, Tykocin jest niewielki miasteczkiem... Jednak Plac Czarnieckiego jest niezwykle rozległy jak na tak małą miejscowość... Swym kształtem przypomina nieregularny trapez...Wschodnią część placu zajmuje okazały kościół pod wezwaniem  Świętej Trójcy...  W czasie mojego pobytu w miasteczku, kościół przechodził gruntowną renowację  więc niewiele można było zobaczyć...

Kościół fundacji Jana Klemensa Branickiego został wybudowany i wyposażony w latach 1742 - 1751, konsekrowany w 1750 roku... Wzniesiony na rzucie prostokąta z nieco szerszym prezbiterium... Jest to barokowa świątynia typu bazylikowego...









Zabytkowe domy mieszczańskie podziwiałam zwłaszcza wokół  rynku (Placu Czarneckiego)... W samym centrum jest prześliczny biały domek z błękitnymi okiennicami i ogródeczkiem z mnóstwem kwitnących kwiatów... Ten drewniany dom został zbudowany na piwnicach dawnej austerii Branickich w 1885 roku przez Maksymiliana Kizlinga, syna niemieckiego murarza, który do Tykocina przybył z Saksonii... W domu można poczuć dziewiętnastowieczny klimat, ale i zobaczyć interesujące eksponaty... W jego  wnętrzach znajduje się niewielka wystawa " 133 opowieści. Tykocin w latach 1885 - 2018", gdzie możemy zobaczyć jak zmieniało się to miasteczko na przestrzeni kilkuset lat...

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

wtorek, 16 marca 2021

Upojne Chianti, takich miejsc się nie zapomina

 







Niektórzy patrzą na świat i pytają : Dlaczego?

Inni patrzą na swoje marzenia i pytają: Dlaczego nie?

(George Bernard Shaw)








Dzisiaj wracam wspomnieniami do Toskanii... Ten włoski region położony między dwoma morzami, jest jednym z najpiękniejszych zakątków Europy, gdzie setki lat przed naszą erą panowali tu Etruskowie... Wspominam o nich, bo to mała znana cywilizacja starożytna, która istniała jeszcze zanim Rzymianie zaczęli marzyć  o potędze i podbiciu połowy kontynentu europejskiego... 

W Toskanii od pierwszej chwili zachwyciły mnie  fascynujące krajobrazy, faliste pagórki, stare posiadłości ziemskie ukryte wśród strzelistych cyprysów i gajów oliwnych... I właśnie tu znajduje się najbardziej malownicza droga we Włoszech - Chiantigiana (SR222)

Toskania jest uważana za Italię w pigułce i jest chyba najczęściej odwiedzanym regionem Włoch... Jest kolebką najsłynniejszych miast sztuki i krainą tysiąca wiosek otulonych aurą magii, w której czas jakby się zatrzymał... Ja jestem w Toskanii zakochana!!! Każdy kto choć raz tu przyjedzie będzie zauroczony leniwymi pejzażami, bogactwem intensywnych barw i jeszcze mocniej atakujących zmysły zapachów... Wędrówka drogami i bezdrożami po toskańskich pagórkach będzie  gwarancją nadzwyczajnych przeżyć...

Dolina Chianti położona między Florencją, Sieną i Arezzo,  zawsze była uważana za serce starej Toskanii i słynie na całym świecie ze swoich renomowanych win... Sukces i zainteresowanie Doliną Chianti wynika z kilku czynników... Przede wszystkim piękno jej malowniczych krajobrazów, pełnych wzgórz i lasów, to klasyczny obraz  Toskanii... Jej   miasta, miasteczka i wsie  to wyidealizowane pocztówki... Odwiedzając Chianti koniecznie trzeba odwiedzić jedną z wielu winiarni na zwiedzanie i smakowanie wina... Tego dnia wybraliśmy się do Cassero D'Albola (Radda in Chianti), zamku w pobliżu źródeł rzeki Pesa, położonego na zboczach góry Querciabella na wysokości 603 m n.p.m.















Zamek w dokumentach historycznych pojawia się już w XII wieku i był jest typowym przykładem ufortyfikowanej budowli, która stanowiła część systemu fortyfikacji na terytorium graniczącym z Sieneńczykami... Strzegł bardzo ruchliwej drogi z Valdarno do Chianti... Ten i wiele innych zamków na tej ziemi wtapiają się w krajobraz bezkresnych winnic, wielowiekowych lasów i średniowiecznych wiosek... 

W XV wieku Cassero D'Albola należał do potężnego rodu florenckiego - Acciaiuoli, którzy zamek  rozbudowali i założyli na stokach góry pierwsze winnice... Od 1979 roku jest to posiadłość włoskiej rodziny Zonin... Cassero D'Albola rozciąga się na obszarze 850 ha, z czego 157 ha to winnice  oraz wielowiekowe gaje oliwne należące niegdyś do najbardziej arystokratycznych  rodów Toskanii...

W winiarni możemy zobaczyć piwnice z 1600 roku z sieneńskim sklepieniem i ogromne beczki z dębu slawońskiego... Są też beczki mniejsze z dębu francuskiego... Te stare majestatyczne budynki dają idealną możliwość ku temu, by rozkoszować się przepysznym winem w historycznym otoczeniu... Oprócz wina spróbowałam bruschetti z oliwą z oliwek  z pierwszego tłoczenia.... Zrobiłam też zakupy wspaniałej oliwy i oryginalnego wina Chianti Classico, które w 70% składa się ono z winogron typu sangiovese, w 20% z canaiolo i w 10% z dwóch gatunków białych winogron... Proces fermentacji i chłodzenia przebiega według ściśle określonych reguł, dzięki czemu wino zyskuje charakterystyczny smak i jedyny w swym rodzaju bukiet zapachowy...








Chianti, to oszałamiające, pofałdowane wzgórza, bujne lasy, gaje oliwne,  rustykalne kamienne wioski... Winorośl jest nieodłączną częścią tego krajobrazu... Na żyznej ziemi toskańskiej, w nasłonecznionych sadach i ogrodach warzywnych dojrzewają: pomidory, fasola, groszek, karczochy, bakłażany i wiele innych gatunków warzyw i owoców... Nad polami unosi się cudowny zapach rozmarynu, szałwii, bazylii i tymianku, wymieszany z zapachami cebuli i czosnku... Muszę się przyznać, że w takim miejscu czuję się jak w raju!

Pierwsze ślady uprawy winorośli pochodzą z VII w p.n.e. z okresu etruskiego.. O ten region ciągle walczyły państwa - miasta.... W 1716 roku Kosma III Medyceusz wydał edykt, w którym określił obszar produkcji czterech win (dziś powiedzielibyśmy aplikacje) - Chianti, Valdarno di Spora, Carmignano, Pomino... Symbolem Chianti Classico oraz znakiem rozpoznawczym całego regionu stał się Gallo Nero czyli Czarny Kogut...








W Izbie Pięciuset (Salone dei Cinquecento)w Palazzo Vecchio we Florencji, w 1563 roku  na 39 panelach Giorgio Vasari przedstawił najważniejsze sceny z życia Cosimo I oraz Czarnego Koguta historyczne godło starożytnej Wojskowej Ligi Chianti... W średniowieczu o terytorium Chianti walczyły Florencja i Siena... Według legendy  dwóch rycerzy wyruszyło ze swoich stolic i ustalili granicę w miejscu ich spotkania... Odjazd miał nastąpić o świcie, a sygnałem startu było pianie koguta... Sieneńczycy wybrali białego, a Florentczycy czarnego koguta i trzymali je w małym, ciemnym pomieszczeniu... W dzień wyjazdu,  czarny kogut został wyjęty z klatki i od razu zaczął piać, mimo, że świt był jeszcze daleko... Rycerz z Florencji mógł wyruszyć, natomiast biały zaczął piać gdy pojawiło się światło dnia... Rycerz z Sieny przebieg tylko 12 kilometrów i nastąpiło spotkanie... W ten sposób prawie całe Chianti przeszło pod kontrolę Republiki Florenckiej na długo przed upadkiem Sieny..







Kontynuując naszą podróż po Chianti docieramy do uroczego Panzano in Chianti... Już z daleka widać średniowieczne usadowione na zielonych wzgórza to zachwycające niewielkie miasteczko z XI wieku... Moją uwagę przykuła fasada kościoła Santa Maria Assunta z białym tynkiem przedstawiającym Madonnę otoczoną aniołami... Świątynia zbudowana w stylu renesansowym została przebudowana w XIX wieku... Nie mogłam sobie odpuścić aby nie zobaczyć kolejnej w moim życiu świątyni...










Gdy docieramy do Greve in Chianti jest kilka minut po godzinie trzynastej...  Jesteśmy trochę głodni i postanawiamy coś zjeść w trattorii... Wybieram pastę bo na toskańskiej ziemi zawsze smakuje wybornie...

Miasteczko położone jest przy drodze SR222 czyli po znanej Chiantigianii...  Zatrzymujemy się przy Piazza Matteotti... Jest tutaj Palazzo del Comune, ratusz zbudowany w stylu neorenesansowym... W pobliżu ratusza znajduje się posąg Giovannego da Verrazzano, włoskiego żeglarza, podróżnika i odkrywcy... Stał się sławny ze swoich podróży do Ameryki... W czasie kolejnej wyprawy na Karaiby został pojmany na Gwadelupie  przez miejscowych Indian, zabity i zjedzony... Ciekawostką są zadaszone  po obu stronach kolumnady... Znajdują się tutaj restauracje, winiarnie, słynna masarnia, sklepy rzemieślnicze...








Lubię rzeźby Igora Mitoraja niewątpliwie jednego z najwybitniejszych współczesnych rzeźbiarzy, dlatego moim marzeniem było odwiedzenie Greve in Chianti, gdzie mogłam zobaczyć Torso Alato  (Uskrzydlony Tułów)... Igor Mitoraj to niepowtarzalny artysta a jego prace zdobią we Włoszech najważniejsze miejskie place...  Bardzo żałuję, że ten niezwykły artysta w naszym kraju był niedoceniany... Jego prace możemy zobaczyć jedynie w Krakowie i w Warszawie... Greve in Chianti w 2001 roku zamówiło rzeźbę u artysty... W Greve in Chianti nie mogło zabraknąć pomnika Czarnego Koguta symbolu Chianti...







Jestem zauroczona Chianti ponieważ jest regionem pełnym sielskiego uroku, począwszy od architektury po urzekające scenerie... Krajobrazy usiane miasteczkami, wiejskimi gospodarstwami, pokrytymi mchem zamkami, skąpanymi w słońcu winnicami...


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...