czwartek, 29 września 2022

Moje wrześniowe bukiety

 








Kwiat nie może kwitnąc bez słońca,

a człowiek nie może żyć bez miłości.

(Max Muller)









Tegoroczny wrzesień jest szczególnie deszczowy, pochmurny i zimny... Pomimo takiej niesprzyjającej aury, w ogrodzie możemy podziwiać i zrywać ostatnie kwiaty letnie... Napawam się ich  urodą... Mam nadzieję, że jeszcze długo będą kwitnąc i będę cieszyć się ich widokiem... Są potrzebne nie tylko mnie dostrojenia domu, ale przede wszystkim owadom, które mogą jeszcze intensywnie zbierać z nich nektar i pyłek... Na rabatach króluje żółć, róż, fiolet kolory, które pogodnie nastrajają...

W dzień pełen słońca i lata

pierzaste płatki rozkłada

Kosmos, czyli Onętek w kwiatach,

jako koronowana świta...

Purpurowy, różowy lub biały

daje nektar oraz pyłek,

aby motyle na nim się bujały

kolebiąc cuda natury..

(Baltissen Aleksandra)

Na całe szczęście nie było jeszcze przygruntowych przymrozków... Rośliny nie bacząc na deszcz  prezentują się rewelacyjnie... Do wazonów zrywam subtelne róże, zwiewne i niezwykle urocze kosmosy,  nawłocie, hortensje, słoneczniki...

Są takie kwiaty utkane z radości

ku słońcu wzrastają z wdziękiem

by, gdy zabraknie wzajemnej miłości

pochylić się nad człowiekiem...








Zawsze mnie cieszy widok żółtych nieużytków, poboczy rzek, polan czy rowów melioracyjnych, które porasta szalenie ekspansywna nawłoć kanadyjska... Też mam na łące w Małym Lasku, sporą kępę tej panoszącej się wszędzie rośliny... Oczywiście kontroluję ją aby się nie rozpanoszyła na całym naszym terenie... Nawłoć zakwita w połowie sierpnia i wtedy zrywam ją często do bukietów... Aby cieszyła mnie jak najdłużej i przedłużyć jej kwitnienie, to ścinam przekwitłe kwiatostany wraz ze znajdującymi się poniżej 2-3 liśćmi (podobnie jak to czynię z floksami)... Wkrótce roślina wypuści nowe pędy i ponownie zakwitnie... Nawłoć we wrześniowych bukietach to jest już drugi rzut...

Do małych wazoników zrywam złote dzwonki powojnika tanguckiego i jego dekoracyjne, owłosione owocostany, które pięknie prezentują się... W tym miesiącu, w wazonach nie mogło zabraknąć kwiatów posiadających wiele uroku m.in. hortensji, słoneczników, ulubionych kosmosów i oczywiście róż...

Kwiaty naręcza kwiatów przyniesione z ogrodu

kwiaty nabiegłe barwą pąsowe fioletowe sine

odjęte pszczołom trwonią swoje aromaty

w woskowej ciszy pokoju na granicy zimy

(Zbigniew Herbert)


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

poniedziałek, 26 września 2022

Malownicze wybrzeże San Giovanni di Sinis

 







Zdarzają się chwile gdy nie masz przy sobie aparatu

i wówczas widzisz najwspanialszy zachód słońca

lub najpiękniejszą scenę jaką zawsze chciałeś zobaczyć.

Nie przejmuj się tym, że nie możesz go sfotografować.

Usiądź i rozkoszuj się tym widokiem.

(De Griff)










Sardynia, włoska wyspa jest bardzo piękna, pełna atrakcji i cudów natury... Jej krajobrazy są wysublimowane i przeplatają się uroczymi, ukrytymi zatoczkami, klifami, rajskimi plażami z turkusową wodą... Plaże są niewielkie, dziewicze, odosobnione i spokojne... Istnieją tutaj zatoczki do których można dotrzeć tylko pieszo i zatoczki do których można dostać się  jedynie łodzią...  Sardynia czerwcową porą nie była zatłoczona a na plażach był pełny luz... 

Wybrzeże Sardynii zachwyca dzikością, gdzie granitowe skały zostały ukształtowane w naturalne dzieła sztuki w wyniku tysięcy lat erozji... Mistral, sirocco i woda wyrzeźbiły prawdziwe arcydzieła natury... Wybrzeże  Sardynii porośnięte jest wiecznie zielonymi krzewami, zaroślami, krzakami i drzewami... A tutejsze powietrze pachnie korzennymi aromatami mirtu, rozmarynu, tymianku...

Będąc na Sardynii spędzałam swój urlop nie tylko na beztroskim plażowaniu i kąpielach w morzu, ale także na poznawaniu  ciekawych, malowniczych miejsc... Pewnego dnia udaliśmy się do San Giovanni di Sinis, wioski położonej na końcu  półwyspu Sinis... 

Niezwykle malownicze miejsce... To taki maleńki raj na ziemi... Spędziliśmy tutaj naprawę  beztroskie, relaksujące chwile... W zasadzie nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba,  jest malowniczo położona plaża, gorący piasek,  czyste i bardzo ciepłe morze, spokojnie, bez tłumów  i kameralnie można podziwiać piękną przyrodę... 











San Giovanni di Sinis, dawniej wioska rybacka położona na chronionym obszarze morskim, obecnie kurort nadmorski, który słynie z przepięknych plaż różniących się od siebie... W tej oazie ciszy i spokoju wśród śródziemnomorskiej roślinności widzimy piękne domy, które prezentują różne elementy dekoracyjne i architektoniczne...Wiele  dawnych domów rybackich jest odnawianych... Obserwuję brak sztywnych linii, ścian  kwadratowych, regularnych filarów... Dostrzegam użycie naturalnych materiałów... Tynki są mieszane z mielonym granitem i barwione naturalnymi pigmentami... Często tutejsze domostwa zakamuflowane są w śródziemnomorskich zaroślach a także tonących w pachnących kwiatach oleandrów...

San Giovanni di Sinis to naprawdę bardzo piękny odcinek wybrzeża Sardynii... Tutejsza plaża rozciąga się na odcinku około 5 km i jest poprzeplatana skalistymi częściami piaskowca i bazaltu... Na plażę zwaną jako "degli Scalini" prowadzą dwie drewniane ścieżki umieszczone na skalnej ścianie... Skały wchodzą do morza, tworząc wysokie, niedostępne urwiska malowniczo kontrastujące z piaskiem plaż i przykuwają moją uwagę...










Długi spacer brzegiem morza pozwolił podziwiać z dołu historyczną kamienną wieżę - nuraghi... Te kultowe, dziwne symbole Sardynii wpisane są w jej krajobraz... Większość z nich zostało zbudowane na wzniesieniach, w pobliżu wsi i pełniła funkcje obronne i militarne... W obecnej chwili doliczono się ich na wyspie aż ponad siedem tysięcy... Budowane były tylko z kamienia, bez użycia spoiwa i było to najprawdopodobniej od 1800 do 1100 p.n.e.  Nuraghi zostały odkryte w latach trzydziestych XX wieku i zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO...











W czasie  spaceru przechodzimy obok przybrzeżnych,  starożytnych kamieniołomów, które rozciągają się na znacznej przestrzeni... Są też wyrobiska wzdłuż linii brzegowej... Stanowiska powstały w czasach punickich i rzymskich... Składają się one ze środkowo-późnoplejstoceńskich  zlepieńców i piaskowców węglanowych... Były wydobywane do budowy pobliskiego punicko-rzymskiego miasta Tharros...

Spacer linią brzegową surową, poszarpaną ze stromymi formacjami granitowymi a także nierzadko zdominowaną przez wysokie i nagie klify dostarczył mi  wielu niezapomnianych wrażeń zmysłowych...


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...