Za oknami świt czerwony,
Jeszcze sennych szelest drzew.
Słońce wraca z drugiej strony,
Ptak zbudzony zaczął śpiew.
Ach! dzień dobry wam kasztany
Wodo pełna srebrnych lśnień!
Jeszcze jeden darowany
Cudownego życia dzień!
(Jan Lechoń)
To już ostatni moment aby posłuchać spadających kasztanów... Lubię ten dźwięk... I kiedy tak idę pod drzewami, wsłuchuję się w szelest liści... Idę i cichutko nucę niezapomnianą, romantyczną, prześliczną piosenkę: "Kochany, kochany, lecą z drzewa jak dawniej kasztany, wprost pod stopy par roześmianych, jak rudy lecą grad, jak noc gdy w alejce, rudy kasztan ci dałam i serce..."
To jest prawda, to było w październiku... Wtedy to właśnie dałam mojemu Erykowi rudy kasztan i serce... A na ziemię oprócz rudych cudownych, brązowych z plamką owoców, spadają żółte i złote liście... To już ostania pora aby nazbierać kasztanów z popularnego drzewa - kasztanowca zwyczajnego...
Każdego roku zbieram dobroczynne owoce... Robię z nich nalewkę... To świetny wywar na obolałe, zmęczone długim chodzeniem, nogi... Można stosować go na żylaki i zapalenia żył... Wywar doskonały jest przy zaburzeniach krążenia, obrzękach, zapaleniach ścięgien...
A jak robię nalewkę? Świeże, umyte kasztany, nacinam ostrym nożem, potem układam w słoju, zalewam wódką 40% i zakręcam... Kiedy zaczyna fermentować, filtruję przez gazę... Przelewam do buteleczek... Odstawiam do lodówki... Nalewka czeka w "pogotowiu"...
Teraz przyszła pora na inne kasztany, na jadalne... A z czym się one nam Polakom kojarzą? Oczywiście że ze "Stawką większą niż życie". Przypuszczam, że każdy z nas zna sławną kwestę, że: "W Paryżu najlepsze kasztany są na Placu Pigalle"... Nic bardziej mylnego... Ten plac słynie z sex shopów, barów z przyciemnionymi światłami, kabaretów i z pięknych dziewczyn z nogami aż do nieba, które czekają na "odpowiednich panów"... A drzewa, które tam rosną nie są kasztanowcami...
Teraz kasztany jadalne, możemy kupić w każdym Super markecie... Uwielbiam je... Pierwszy raz ich smak poznałam w Lizbonie... Sprzedawano je na każdej ulicy... Pieczono w mini "koksownikach". Nic w tym dziwnego, prawie każdy je kupował, i zajadał z wielkim apetytem... Fakt, były przepyszne... Może tego niezapomnianego aromatu i smaku, dodawało mu opakowanie... Pakowano je w kartki z przetłuszczonej książki telefonicznej... To jest prawda... Gdy teraz o tym pomyślę... Brrrr, otrząsa mnie... Właściwie, to nie wiadomo z czego się tyje, były upieczone, gorące, pachnące... Świeże kasztany jada się na surowo... Wyschnięte, moczy się w wodzie a potem piecze np. w woku lub rondlu... Warto korzystać, gdyż w naszych sklepach będą dostępne przez krótki czas...
Spieszmy do parków, korzystajmy z uroków pięknej jesieni... Nazbierajmy darów natury... Nacieszmy się tymi pięknymi, rudymi owocami... A może wróćmy wspomnieniami do czasów dzieciństwa i wyczarujmy kasztanowe ludziki i zwierzątka? Będzie to doskonała zabawa na jesienne, długie wieczory...
they are fascinating nuts. :)
OdpowiedzUsuńDear Tex !
UsuńThese are not nuts but chestnuts.
Fantastycznie je sfotografowałaś. Kasztanów jeszcze nigdy nie jadłam, trzeba by kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńA kasztanowe ludziki to chyba wszyscy robili, albo kiedyś sami, albo potem ze swoimi dziećmi, to takie ciepłe wspomnienia rodzinnych wieczorów.
Pozdrawiam serdecznie.
Talibro, warto spróbować.
UsuńKup 10 dkg, to niewiele kosztuje. Warto poznawać nowe smaki.
Pozdrawiam
Chestnuts are pretty nuts! I played with chestnuts when I was a child. They have beautiful colors. Have a nice evening!
OdpowiedzUsuńMarit!
UsuńChestnuts taste like walnuts.
They are delicious.
Uwielbiam kasztany, zbieram, kładę na parapecie, noszę w kieszeniach kurtki, a ostatnio z córcią koleżanki robiłam takie małe ludziki z kasztanów i zapałek, eh...fajnie było wrócić do dzieciństwa:) I news...wyobraź sobie, że drzewo kasztanowca jadalnego rośnie w moim mieście...
OdpowiedzUsuńKreślę pozdrowienia!
...dwa drzewa kasztanowca jadalnego, nie jedno, sorry za pomyłkę...
UsuńMeg!
UsuńTo chętnych na jego owoce jest sporo. Kiedy ostatnio byłam w Krakowie w Ogrodzie Botanicznym podziwiałam ogromnego kasztanowca jadalnego...a pod drzewem znalazłam na ziemi dwa owoce.
Ma się to szczęście!
Pozdrawiam
Ja też mam wszędzie kasztany. Może zbyt przesadziłam z ich zbiorem, ale nie potrafiłam się oprzeć, były takie piękne...
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Dla mnie też kasztany to wspomnienie dzieciństwa
UsuńLucia, que ricas las castañas, aqui en España hay muchas, las secas estan riquisimas. Besitos
OdpowiedzUsuńDie schauen sehr schön aus. Habe letztens auch Kastanien gesammelt, doch sie werden leider schrumpelig, aber hat auch etwas. Maronen kenne ich auch, gibt´s bei uns nur ganz selten...
OdpowiedzUsuńLieben Gruß am Dienstag und Sonne im Herzen
CL
Oh Cloudy!
UsuńVielen Dank für die Sonne in meinem Herzen.
Cloudy so schön geschrieben.
Chcesz nam powiedzieć, że te wyglądające na "kosmate" też rosną w Polsce? Pierwszy raz takie widzę. Zdjęcia jak zwykle świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ewo, ja widziałam na 100 % kasztany jadalne w Krakowie. Meg w swoim mieście naliczyła aż dwa. To znaczy, że są już trzy!!!!!
UsuńW białym koszyczku są kasztany jadalne. Kolejny raz w tym roku kupione.
Korzystam bo jeszcze są w sprzedaży.
Pozdrawiam
What beautiful photographs these are!
OdpowiedzUsuńOne of my favorite things about this time of year are the chestnuts.
I love them!
Lisa, I love chestnuts.
UsuńThey are delicious.
Jesień przyszła, a my możemy jeść kasztany. Lubię ich palone.
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://ventanadefoto.blogspot.com.es/
Wiem Ventano, są pieczone w żarze i są takie słodkie, takie pyszne...
UsuńCzasem sobie myślę, że do mojego kraju przysyłają ostatni sort...
Pozdrawiam
Pretty images, lovely light!! Great captures!
OdpowiedzUsuńDebbie, thank you very much.
UsuńTy u mnie ( właśnie przeczytałam e'maila z komentarzem), a ja jestem na Twoim blogu i zastanawiam się , co napisać :).Już wiem: post kasztanowy jest cudowny. Jest wiersz, słowa starej piosenki, Twój opis i wspaniałe zdjęcia. Nie wiedziałam, że z kasztanów można robić nalewkę. Robiłam z nich tylko "ludziki" z dziećmi. Kasztany jadalne najbardziej mi się podobają na drzewie, bo smak ich mi nie za bardzo odpowiada. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGigo, będąc we wrześniu w Hiszpanii próbowałaś takich oryginalnych?
UsuńIch smak Ci nie odpowiadał? Wszystko możliwe. Nie każdemu przecież wszystko musi smakować.
Serdecznie pozdrawiam
Próbowałam je we Francji, ale to nie mój smak :(
UsuńOh I could not get this thing to translate but I know these are Chestnuts.Oh your photos are fabulous. I hope it translates for you. AWESOME photos. Wish I could read Polish:) B
OdpowiedzUsuńHello Buttons.
UsuńSo these are the chestnuts. I need to be concerned if my text is translated.
I do not know.
Regards
Piękne kasztany. To prawdziwe skarby jesieni. Szkoda, ze dzieciaki stoją pod drzewami całymi godzinami i niewiele udaje się zdobyć. Moja babcia robiła miksturę z kwiatów kasztanowca, podobno działało. A same kasztany kładła obok telewizora :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZbyszku, to u Was jest tak mało kasztanów?
UsuńMoże majowe przymrozki zmroziły kwiatostany?
Pozdrawiam
What a beautiful autumn post ....love Ria...xxx..
OdpowiedzUsuńKasztany kojarzą mi się z dzieciństwem. Siedziało się godzinami i robilo ludziki i zwierzątka :) co do kasztanów nigdy ich nie jadłam. Jak będę miała okazję to spróbuję, bo jestem ciekawa ich smaku. Co do nalewki, super pomysł. Na pewno go wykorzystam - jeśli pozwolisz :) pozdrowienia ciepłe zostawiam
OdpowiedzUsuńOczywiście, z przepisów przecież można korzystać. Tym bardziej, że jest sprawdzony i bardzo skuteczny.
UsuńPozdrawiam
Wspaniałe zdjęcia Łucjo. Prawdziwe jesienne kompozycje. Co do jadalnych kasztanów to udało mi się jesienią kupić kasztany na Placu Pigalle. Były pieczone właśnie na takich koksownikach, jak piszesz.
OdpowiedzUsuńPięknie pozdrawiam.
Wiesławie to miałeś szczęście. Też byłam w październiku dwa lata temu w Paryżu.
UsuńPrzez Plac Pigalle przechodziłam kilka razy i nie miałam takiego szczęścia by kupić kasztany.
A w sierpniu tego roku? jeszcze nie było.
Pozdrawiam
Pojadłabym takie kasztany!
OdpowiedzUsuńZdjęcia zrobiłaś piękne, jak zwykle! Kasztany zachwycają mnie kolorem
Dobranoc!
Aniu, nic trudnego...skok do sklepu i pieczenie.
UsuńPozdrawiam
Oh, how fascinating images... my mother loved this gift of the autumn. Hugs, have a nice day.
OdpowiedzUsuńCarolina!
UsuńYour mom loved autumn, and you?
Gorgeous pictures, they make me hungry for warm chestnuts. They are the perfect colour brown, so rich and shiny, like the best waxed wood. Nature sure gave chestnuts a unique outer shell, they look so dangerous :)
OdpowiedzUsuńRosemary, I also really like chestnuts.
UsuńThey have a wonderful look and color.
I love the shots you took. You have such a talent for presenting nature in beautiful way. Great information too about various ways to use chestnuts.
OdpowiedzUsuńCarver, thank you very much.
UsuńUne merveilleuse publication. J'adore les châtaignes sous toutes ses formes !
OdpowiedzUsuńma grand-mère mettait un marron dans les poches des manteaux pour éviter la présence des mîtes.
Gros bisous à vous et merci pour ce beau partage et les très belles photos.
Piękne zdjęcia, fantastyczne jesienne kompozycje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńTen sezon I cieszyć się smaczne owoce kasztanowca!
OdpowiedzUsuńMasz rację Michael, to właśnie pora kasztanów jadalnych.
UsuńMaravillosas imágenes, además estan riquisimas.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Kasztany są pięknym zakończeniem słonecznej jesieni.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Moniko.
UsuńGreat captures! Lucia, I've never eaten chestnuts but reading your post would like to taste!
OdpowiedzUsuńKasztanów jadalnych nie jadłam, ale spróbuję. A te z parków, u mnie już opadły, listki się skurczyły i przyblakły, szkoda. Nalewki nie znałam ale żel z kasztanów czasami sobie kupuję w aptece. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też dokupuję czasem żel w aptece.
UsuńZawsze obiecuję, że zrobię więcej nalewki i faktycznie robię. Ale gdy kogoś bolą nogi odlewam do buteleczki.
Pozdrawiam
witam u mnie jak zwykle róże no cóż mam dość pisania bo mam trufności z blogiem wp jak zmienie blog to dam znać na mój nowy blog kama cmok pieknie tobisz wszystko
OdpowiedzUsuńKamilko, ja też mam problemy z Napotkanymi perełkami.
UsuńCoś złego dzieje się na W.P.
Przepiękne fotografie, a o nalewce z kasztanów po raz pierwszy słyszę. Warto zrobić, bo z nogami ma się sporo kłopotów. Nie tylko dzieci lubią kasztany, widzę, ze często schylają się po nie również dorośli. Kiedyś trzymałam je w tapczanie, jak zachorował mąż. Nie wiem czy pomogły, ale dałam, bo ktoś doradził. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak pewnie o tym wiesz lub się domyślasz, my z Erykiem bardzo dużo chodzimy. Nalewka z kasztanów używana w sobotę, by nogi były odprężone na niedzielę.
Usuńteraz też mam kasztany w wielu miejscach. trzymam je w pobliżu telewizora.
Pozdrawiam
Przepiękne są Twoje kasztany.
OdpowiedzUsuńPieczonych kasztanów nigdy nie jadłam, ale... kto wie?
Kasztany zawsze kojarzą mi się z końcem lata i zbliżającą się zimą.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Jolanto, mnie też kojarzą się z przemijaniem.
UsuńWarto poznawać nowe smaki.
Pozdrawiam
Co roku zbieram kasztany, od czasów dzieciństwa.Uwielbiam ich piękną barwę i zalety zdrowotne. Kiedy brałam ślub 37 lat temu wtedy też z drzew spadały kasztany.Nie jadłam nigdy pieczonych kasztanów.Pora spróbować.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńHaniu, to takie miłe wracać do dziecinnych lat.
UsuńZbieranie kasztanów jest wielką radością i przyjemnością.
Pozdrawiam
Ja jestem teraz skupiona także nad robieniem nalewki.Tylko trochę do innych celów .Mozolnie czyszczę owoce pigwowca.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgnieszko, piłam nalewkę z pigwowca. Jest świetna.
UsuńJa w tym roku robiłam tylko malinówkę.
Mam stare zapasy.
Pozdrawiam
Jakie piękne są te kasztany na Twoich zdjęciach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Edwardzie.
UsuńPozdrawiam
Witaj
OdpowiedzUsuńA u nas już wyzbierane, ale mam do dekoracji...
Pozdrawiam :)
To dobrze, że wcześniej ich nazbierałaś.
UsuńPozdrawiam
kasztany błyszczące, kasztany śmiejące, kasztany kłujące
OdpowiedzUsuńkasztanowy świat z dzieciństwa i marzeń
Lusiu - kasztanowa czarodziejko, wyczarowałaś świat , którego u mnie w tym roku nie ma ... kasztany na mojej ulicy smutne są , zrzucają chore liście jak łzy ... nie ma zielonych skorupek ani kolców zielonych, ani błyszczących cacek ... smutne są chore drzewa, szkoda ich jak chorych ludzi ...
czekam na wiosnę, może wyzdrowieją i uśmiechną się kwiatami
Haniu, wiele kasztanowców jest porażonych dziwną chorobą.Z przykrością muszę to powiedzieć, ale nic się nie robi by zapobiec dalszym zarażeniom.
UsuńTeż bardzo lubię kiedy zakwitają, a gdy sa to jeszcze różowe kwiaty, to cala jestem w skowronkach.
Pozdrawiam
niedaleko mego domu ciagnie sie alejka wysadzona drzewami kasztanowcow jadalnych ...zbieram,praze i rozkoszuje sie smakiem tych zdrowych i smacznych owocow,jak co roku kazdej jesieni^^
OdpowiedzUsuńTroszkę Ci zazdroszczę. Uwielbiam smak kasztanów jadalnych.
UsuńPozdrawiam
Witaj Łucjo! Pięknie wyglądają kasztany na Twoich zdjęciach.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Tereso.
UsuńI think chestnuts are so beautiful! And nice to hold in your hand. But we have only the sort that you can't eat, I think.
OdpowiedzUsuńVery good photos!
Greetings Pia
Pia, chestnuts are pleasing to the touch.
UsuńThey are also very beautiful.
A edible? they are very delicious.
I really like your beautiful photos of the chestnuts and leaves. All of these pictures are perfect representations of autumn. Thank you, too, for the interesting information about these nuts.
OdpowiedzUsuńteraz będę bardziej cicha, ale jak się wszystko we mnie uspokoi, zaśnie wrócę już radosna, by cieszyć się z Tobą... ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMaryś, ja Ciebie doskonale rozumiem.
UsuńTo jest taki czas, że ze zdwojoną siła wracają wspomnienia.
Pozdrawiam
One sa we mnie na co dzień i niespodziewanie, ale teraz są szczególne, teraz są takie... Wiesz, wiem, że wiesz - dlatego o tym piszę, bo wiem, że tu znajde wsparcie. Bardzo jestem za to wszystko wdzięczna Łucjo ♥
UsuńMaryś, dobrze wiesz, że między nami działa telepatia.
UsuńOkoło 20-tej zastanawiałam się jak przeżywasz ten czas...Czy Twoje serce pełne miłości ukoi, uspokoi, wyciszy się...Z wielką miłością tak jest, ona jest czekaniem na szelest, szept, na znak, na listy, na pukanie do drzwi, na powiew wiatru...
Moje myśli pędziły do Ciebie. Niosły Tobie pozytywną energię, całe wiązki energii, chciałam by otaczały Ciebie, by chroniły przed wszelkim niepokojem i złem. Patrzę, przybyłaś!!!!
Zbyt dużo powiedziałam.
Maryś nam przecież nie potrzeba słów...My to wiemy i czujemy...
Beautiful autumnphoto's Lucja-Maria. The nuts are so great to see.
OdpowiedzUsuńHave a wonderful evening
Marijke, thank you very much.
UsuńYou also have a nice evening.
Kasztany to powrót do dzieciństwa, choć syn dorosły zbieram kasztany i układam kompozycje w domu, trochę liści, żołędzi. W Warszawie już takich nie ma.
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia!
Widzisz Mażeno, prawie każdy gdy zobaczy leżące kasztany to odruchowo schyla się by je ze sobą zabrać.
UsuńPozdrawiam
Kasztanki u Ciebie to przecudne dziela sztuki-tak pięknie je pokazujesz i opisujesz.Dziękuję za odwiedzinki u mnie podczas mojej nieobecności-będzie mnie mniej w internecie ale gdy bedę napewno odwiedzię i poczytam oraz się pozachwycam.Bardzo pięknie tutaj u Ciebie i tak radosnie i cieplutko...Krystyna
OdpowiedzUsuńMam ogromnego kasztanowca przed domem. Walczę ze szrotówkiem paląc liście i kasztanowiec w coraz lepszym stanie. Koniec zbierania i palenia, to dla nas symboliczny koniec sezonu.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
kiedyś zbierałem kasztany i robilem z nich zwierzatka i "leśnych rycerzy" fajne czasy:) zapraszam do siebie http://odszkodowania-konsultant.bloog.pl
OdpowiedzUsuńKasztany jadalne, chyba inaczej marony, rosną na moim osiedlu i przez cały czas dzieci je obtłukują kamieniami i patykami.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Magnificent chestnut shots!
OdpowiedzUsuńWidzisz Łucjo, popatrzę na ładne obrazki, na zdjecia Twoich kasztanów i tych jadalnych i tych naszych i co?... i chce się żyć Łucjo, chce się żyć.
OdpowiedzUsuńLotuś, to naturalne, To obowiązek każdego znać...
UsuńChcieć życ!!!!
Pozdrawiam
Tak się zastanawiam co te kasztany mają takiego w sobie, że je tak lubimy. Chyba są zaczarowane. Serdeczności Łucjo..:-))
OdpowiedzUsuńLos castaños son unos árboles magníficos ¡y qué ricas las castañas asadas!
OdpowiedzUsuńMe encantan tus fotografías.
Un abrazo.
Jakie piękne jesienne kasztany,
OdpowiedzUsuńjeszcze błyszczą pięknym brązem, jeszcze pachną jesienią :-)
Ha jak fajnie trafiłem akurat o kasztanach mowa :-) I pomyśleć że zajadałem się nimi dosłownie wczoraj! Były pyszne gorące prosto z pieca. Polecam.
OdpowiedzUsuńZachwyciłam się tymi zdjęciami i przypomniałaś mi smak kasztanów, które jadłam dość dawno temu, a teraz czekam na przesyłkę z Rzymu z obiecanymi kasztanami :) Plac Pigalle- pamiętam nasze rozczarowanie, że taki nieefektowny i bez kasztanów :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwspaniałe kasztanowe kolory jesieni :), jadalne mam w kuchni, rosną w starym ogrodzie wujostwa, u mnie czekają na pomysł, szczerze to za kasztanami jadalnymi nie przepadam, pieczone sprzedawali w czasie moich studiów w Poznaniu, pamiętam jeszcze Święta Bożego Narodzenia we Francji i kasztany w marcepanie, którymi wszyscy nas obdarowywali jako że to taki w tamtym regionie bożonarodzeniowy przysmak, a ja ich nie znosiłam, ale nie mogłam przecież wyrzucić, więc przywiozłam ze sobą w kartonikach i tu wszyscy się zajadali :)
OdpowiedzUsuń