Dzień za dniem pada deszcz
Słońce śpi, nie ma cię
Jest mi bardzo, bardzo źle
Zimny kraj, zimny maj
Koty śpią, miasto śpi
Czarodziejskie śnią się sny.
W moim śnie, cudownym śnie
Tylko kocham, kocham, kocham
Bawię się
W moim śnie, cudownym śnie
Przez zieloność wolno płyniesz
I do brzegu zbliżasz się
Cudowny kraj, cudowny maj
Słońce mruży twoje oczy
Gdy całujesz, pieścisz mnie.
(Olga Jackowska ps. Kora)
Już tradycyjnie od kilku lat, w maju pokazuję na swoim blogu sarnę Basię i jej nowo narodzone koźlę lub koźlęta... Matka natura na czas kocenia się saren przeznaczyła najpiękniejszy okres w przyrodzie - wiosnę... W środę 8 maja pierwszy raz zobaczyłam młode koźlęta... Zdjęcia są bardzo niewyraźne ponieważ jak zawsze były robione przez szybę okienną, było późne popołudnie, padał ulewny deszcz i poza tym Basia była dosyć daleko...
Od wielu dni jest zimno i pada deszcz... W ogrodzie i warzywniku gleba jest mocno namokła... Nadmiar wody w połączeniu z niską temperaturą powietrza jest niekorzystny dla roślin ponieważ nie mogą one prawidłowo rosnąć... Na wielu blogach podziwiam rozkwiecone rabaty... W pełni kwitną azalie, różaneczniki, bzy i inne krzewy bo maj to przecież ich pora, kiedy zachwycają swym obfitym kwitnieniem... Nie tylko ja uważam maj za najbardziej wiosenny miesiąc, który stanowi tylko krok do lata... Nie pamiętam tak zimnego maja... Prawdopodobnie w moim regionie był taki 28 lat temu... A w moim ogrodzie? nie kwitną azalie ani różaneczniki... Muszę się jakoś z tym pogodzić, że nie lubię zimna, ale rośliny też za nim nie przepadają...
W sobotę był piękny, wiosenny dzień... To nic, że było chłodnawo... Najważniejsze, że było słońce i niebo zaczęło jakoś radośniej spoglądać na mnie... Tego dnia błękitne niebo przysłaniało jedynie kilka białych chmur, odległych i przyjaznych... Spojrzałam w okno i zobaczyłam sarnią rodzinkę... Był Kuba - rogacz (ojciec), Basia mama i tylko jedno koźlątko... Byłam trochę zaniepokojona co stało się z drugim malcem... Miałam nadzieję, że nie porwał go lis albo nie zagryzł jakiś pies...
To był * Kubuś * który urodził się w maju ubiegłego roku... To są ostatnie jego zdjęcia z soboty 6 kwietnia... Od tamtego dnia nie pojawił się na łące... Nawet nie chcę myśleć co się z nim stało...
Dzisiaj, to jest 16 maja przeczytałam w lokalnej prasie, że nieznany mężczyzna z dużym psem, prawdopodobnie myśliwskim, ćwiczy go zagryzania saren, które przychodzą do wodopoju na tutejszych stawach... Wędkarze ten fakt zgłosili na policję gdy zobaczyli zagryzioną sarnę...
Dzisiaj, to jest 16 maja przeczytałam w lokalnej prasie, że nieznany mężczyzna z dużym psem, prawdopodobnie myśliwskim, ćwiczy go zagryzania saren, które przychodzą do wodopoju na tutejszych stawach... Wędkarze ten fakt zgłosili na policję gdy zobaczyli zagryzioną sarnę...
Zdjęcia są jeszcze cieplutkie bowiem przed chwilą zrobione... Są oba koźlęta... Mam wrażenie, że jeden z nich jest większy, ciemniejszy i na dodatek prowodyr... I kiedy ten jasny zobaczył, że ciemny maszeruje do jakiejś norki aby się tam schronić, ten nie zważał na pieszczoty matki, pomaszerował za nim... Ulżyło mi, że małym koźlętom nic się nie stało i mam nadzieję, że w dalszym ciągu będą bezpieczne...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Wzruszające zdjęcia Lusiu a maluszki takie słodkie :)
OdpowiedzUsuńMaj rzeczywiście nas nie rozpieszcza, może druga połowa będzie cieplejsza.
Cieplutko Cię pozdrawiam i życzę dużo słoneczka!
Faktycznie, maj nas nie rozpieszcza. Wiosna w wielu ogrodach jest zachwycająca wiosna i z podziwem oglądam kwitnące kwiaty.
UsuńPozdrawiam:)
Witaj Łucjo i przepraszam za milczenie. Czasami przeglądam posty z obietnicą, napisania komentarza później, po czym zapominam o kolejnych odwiedzinach. Zauroczyły mnie te zdjęcia sarniej rodzinki. Matka wyraźnie troszczy się o małe. Cudnie jest podglądać naturę. W moim ogrodzie rośnie groch reszta, mam wrażenie, że wolniej rośnie. Może to wina mojej permakultury, tudzież ściółkowania, dość mocno się wkręciłam w ten temat.
OdpowiedzUsuńUwielbiam podglądać naturę. Te zwierzaki są dla nas prawdziwym skarbem. Jednak bardzo nas boli, że giną sarny a my nic na to nie możemy poradzić. Nawet nie chcemy o tym myśleć gdy na łące nie pojawi się Basia. mamy nadzieję, ze ominie ją zły los i doczeka starości.
UsuńTemat permakultury w ostatnim czasie jest bardzo modny. My postawiliśmy na ekologię. Warzywa są smaczne, nie psują się.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję Ci za zdjęcia Basi i jej dzieci. Są urocze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :-)
Wiem Bogno, że lubisz na nie patrzeć.
UsuńSą cudowne gdy obserwuję je przez lornetkę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Oi Lucja, passando para ver as novidades.
OdpowiedzUsuńAmei as suas imagens.
Naturaleza en estado puro con sus más bellas expresiones,
OdpowiedzUsuńBesos
Fantastic. Lovely little capricorns. The flowers are really beautiful. Have a nice evening.
OdpowiedzUsuńThank you very much, Sami.
UsuńGreetings:)
Hi Lucja. Thank you for your wonderful photos. Greetings.
OdpowiedzUsuńThanks, Matti:)
UsuńDziękuję Ci Lusiu za tego posta:) Zawsze czekam na zdjęcia i wieści o sarniej rodzince. Bardzo się cieszę że są młode, w dodatku takie śliczne.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia kwiatów. Lusiu, co to za białe kwiatki, którymi oblepiona jest cała gałązka?
Pozdrawiam cieplutko:)
Aniu, te gałązki z białymi kwiatami to jabłonie ozdobne. Jedna nazywa się Adirondack, a druga to Ola. Mają bardzo maleńkie jabłuszka. Ptaki je uwielbiają. Przypuszczam, że są samozapylające ponieważ każdego roku obsypane są owocami.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Lusiu za odpowiedź. Zauroczyła mnie ta ilość kwiatuszków. Zaraz wygoogluję, może uda mi się jedną zmieścić w ogrodzie dla ptaszków;)
UsuńPozdrawiam:)
Zdjęcia rodzinki bardzo wzruszające.:)
OdpowiedzUsuńMaj faktycznie bardzo deszczowy. Na Twoich zdjęciach wygląda ślicznie i kolorowo.
Już dwa razy odpuściliśmy spacer w Ogrodach Kapias. W sobotę nie mogliśmy pojechać, a niedziela była zimna i deszczowa.
Pozdrawiam Cię ciepło!
Basiu, majowa pogoda nie sprzyja żadnym wyjazdom. Nie lubię chłodu ani deszczu. W sobotę była słoneczna pogoda, poświęciliśmy ją na prace w ogrodzie. Też mi się marzy wyjazd do arboretum w Wojsławicach ale deszczowa pogoda jest barierą.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Piękna sobota. Taka bogata w kolory i wrażenia. Wzruszające są zdjęcia z sarnią rodzinką. Masz szczęście, że możesz ich podglądać z tak bliska. Miejmy nadzieję, że zimny maj już się kończy i lada dzień zaświeci słońce. Aż chce się wtedy żyć. Jeszcze tylko jutro "zimna Zośka" i będzie coraz słoneczniej :) Pozdrawiam bardzo ciepło :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kończy się zimny maj. Jednak do końca tygodnia u mnie ma być zimno i deszczowo. W ogrodzie mamy już spore podtopienia i zasadzone fasole, cukinie i ogórki prawdopodobnie wygniją.
UsuńSarny na łące to cudowny widok, jednak są ogromne obawy ani nic im się nie stało.
Serdecznie pozdrawiam:)
Love this 💚🍀💚🍀💚
OdpowiedzUsuńThanks, Ria:)
UsuńA wiesz Lusiu, że nawet ostatnio zastanawiałam się co tam u Twojej Basi słychać? I oto otrzymałam odpowiedź. Cudowne są te koziołki. Mam nadzieję, że będą się zdrowo chować. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa też mam taka nadzieję, Karolinko.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Nie udał się nam tegoroczny maj a szkoda.W sercach naszych jednak majowe nastroje.Takiego nastroju życzę Tobie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie udał nam się tegoroczny maj. Ktoś mi napisał, że w naszych sercach panuje jednak słonce.
UsuńSerdecznie Cie pozdrawiam:)
Cudowne kadry i cudowna opowieść. Oby Twoim zwierzątkom żyło się bezpiecznie bo są urokliwe.
OdpowiedzUsuńBasiu, też sobie i im życzę by żyło się bezpiecznie bo są prześliczne.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ale Basia ma śliczne dzieci! Piękne koźlątka! Ale zaniepokoiłaś mnie Kubusiem. Może gdzieś pobiegł i wróci? A może powoli dorośleje? Chociaż chyba na to jeszcze trochę za młody jest. Zazdroszczę Ci Lusiu tak wspaniałych widoków :-) Cudnie! Serdeczności :-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem cały czas zaniepokojona. Andrzejku, tak wiele saren przebywało na tej łące. Tylko niewielki procent zginęło pod kołami samochodów a reszta? Kubuś miał 11 miesięcy więc to wg leśników jeszcze nie pora aby poszedł w konkury.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Kochana
OdpowiedzUsuńCudne fotki, zarówno przyrody, natury, jak i zwierzątek:)
Pozdrawiam miło:)
Bardzo dziękuję, Morgano.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
A może to roczne koźlątko po prostu się usamodzielniło?
OdpowiedzUsuńMasz śliczne kwiaty ☺
Dorotko, to mało prawdopodobne aby 11-miesięczny koziołek już się usamodzielnił. On urodził się na tej łące i nie znał lasu. Wolę nie myśleć co się z nim stało.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, nie wiem, kiedy nadrobię zaległości, ale zauroczona jestem sarenkami. Rozumiem Twój niepokój i cieszę się, że są wszystkie. Od kiedy mieszkam wśród pól, obserwuję przyrodę, wczoraj uratowałam bażanta przed lisem, który skradał się do niego w wiadomym celu. Zdjęcia jak zawsze piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło.:)
Przepadł Kubuś, który urodził się w maju ubiegłego roku. Miałam nadzieję, że pojawi się na łące. Niestety, nie ma go już półtora miesiąca. Ja też obserwuję bażanta, który prawdopodobnie pilnuje swojej kurki siedzącej na jajach.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Aż ci zazdroszczę tej możliwości obserwacji sarniej rodzinki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
To faktycznie jest duża przyjemność.
UsuńPozdrawiam:)
"Zimny maj" nucę od tygodnia wręcz obsesyjnie...
OdpowiedzUsuńSarny super, pozazdrościć takiej rodzinki za oknem.
Z nuceniem mam podobnie. Uwielbiam piosenki Kory.
UsuńNiemal codziennie podziwiam te piękne zwierzęta ale gdy któreś zniknie na dzień czy dwa już jestem zdenerwowana czy nie wpadła w ręce kłusownika.
Serdecznie pozdrawiam:)
U mnie pod dom podchodzą tylko nocami - Aura wtedy dostaje świra (co ciekawe jak jest po drugiej stronie ogrodzenia to sarny są jej obojętne), więc wychodzę żeby ją uspokoić (zazwyczaj wystarczy groźba że zamknę ją w domu)
UsuńMother's love 💕 Beautiful images!
OdpowiedzUsuńThanbk you very much, Riitta:)
UsuńPiękny masz widok za oknem:))też ciągle bym się niepokoiła o zwierzątka:))U nas tak mokro i zimno że nie mam ochoty wychodzić do ogrodu:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńU mnie też w dalszym ciągu mocno pada. W ogrodzie są spore podtopienia. Posadzone cukinia, ogórki, fasola szparagowa, "Jasiek"jestem na 100% pewna, że wygniją.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Oih! They are so cute!!!
OdpowiedzUsuńPoczyniłaś piękne obserwacje w ten sobotni dzień, Akurat tego dnia mieliśmy piękną pogodę. W Twoim ogrodzie wszystko ładnie kwitnie i cieszy oczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hello Lucja,
OdpowiedzUsuńhow nice was sunny spring day! lovely deer, mother and kids, what love! The flowers of fruit trees always predict juicy fruit,
thanks for showing us this nice day!
Preciosos los ciervos y las flores maravillosas. Buen día.
OdpowiedzUsuńPiękny sobotni dzień z sarenkami.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
ależ cudne te maluchy są. :) my ostatnio z okien w pracy też obserwujemy sarny, ale takich malutkich niestety nie ma.
OdpowiedzUsuńno i zgadzam się, że taki sobie ten maj jest - zimno i brzydko, a teraz jeszcze ciągle pada. ale w sumie po takich przerwach w deszczu to nawet za bardzo nie narzekam, niech trochę popada. :)
pozdrawiam serdecznie.
Ależ cudna ta sarnia rodzinka, nie mogę się napatrzeć. We wspaniałym miejscu mieszkasz, mogąc podziwiać takie widoki <3
OdpowiedzUsuńZdjęcia z ogrodu śliczne, mimo zimna roślinki dają radę :D
Ja też nie pamiętam maja, który byłby aż tak zimny, mam nadzieję, że już na dniach się ociepli.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Agness :)
Lusiu, nawet nie wiesz jak się cieszę że ta słodka rodzinka jest bezpieczna :) Oby maluszki szczęśliwie rosły pod opieką swoich rodziców :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i wzruszający post:)
Pozdrawiam serdecznie :)
Dopiero dziś po wielu dniach poprawiła się pogoda, od rana mamy piękne słońce i ciepło.Na moim osiedlu cały czas jakaś firma kosi trawę, a właściwie zielsko
OdpowiedzUsuńBasia to cudowna matka, rzadko która ludzka matka jest tak opiekuńcza jak Basia.
Psy powinny chodzić na smyczy, szczególnie te, które mają głupich właścicieli.
Serdeczności.
Wspaniałe zdjęcia sarniej rodziny. Bardzo lubię je oglądać i czytać o tych zwierzętach. Martwię się razem z Tobą o ich los. Mam nadzieję, że policja zainteresuje się tym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńMaj rzeczywiście jest bardzo chłodny i suchy.
Pozdrawiam:)
Egoizm ludzki nie zna granic, ćwiczyć psa przy wodopoju, nie wiem jaką karę trzeba dać takiemu idiocie aby zrozumiał. A zdjęcia piękne. Wczoraj wieczorem poszliśmy z mężem nad nasz staw, lekka mgła unosi się na polu sąsiada a tu coś nagle zabeczało. Patrzę a to młody jakiś leśny kozioł podjadał krzaki. Mąż chciał się przyjrzeć i spłoszył ale niezadowolone zwierzę jeszcze z daleka porykiwało na nas :D
OdpowiedzUsuńZagryźć śmiecia on i tak nic nie zrozumie...
UsuńPiękne masz z okna widoki...
OdpowiedzUsuńNo Kochana twoje zdjęcia przebijają moje sto razy. Pełna Profesja. Wchodzę do Ciebie na bloga i nie chce wychodzić.
OdpowiedzUsuńI jak tu nie kochać przyrody, natury wokół nas, wiosny, życia... ech! rozmarzyłem się :)) nie pierwszy raz zresztą przy Twoich wspaniałych relacjach. :)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń