Kraków, zawsze dla mnie był i jest miastem tajemniczym, magicznym... Miastem do którego bardzo chętnie wracam... Śmiało mogę powiedzieć, że przyciąga mnie niczym magnes... Tutaj można się całkowicie zatracić... Poczuć jego klimat i przenieść się w odległe czasy, i w zaczarowany świat legend o smoku, bazyliszku, mistrzu Twardowskim... Uwielbiam kluczyć prastarymi uliczkami, zaglądać do urokliwych zaułków, a gdy jestem trochę zmęczona i głodna, szukam maleńkiej klimatycznej, urokliwej knajpki, w głębokich piwnicach kilkusetletnich kamienic...
Na wschód od Rynku Głównego, za kościołem Mariackim znajduje się Mały Rynek, ograniczony ulicą Sienną i Mikołajską... Rzadko tutaj zaglądają turyści... A szkoda... Są tutaj przepiękne kamieniczki z gotyckimi rodowodami... Po zachodniej stronie Rynku stoją trzy budynki: absyda kościoła św. Barbary, klasztor Jezuitów i wikarówka kościoła Mariackiego...
Pierzeję wschodnią tworzy rząd kamieniczek, mających charakterystyczne oskarpowania, które wzmacniają konstrukcję średniowiecznych budynków... Najpiękniejszą i godną zapamiętania jest kamienica Szoberowska z późnogotycką fasadą... Lubię Mały Rynek bo jest to enklawa spokoju w tętniącym życiem sercu Krakowa...
Mały Rynek, wbrew swojej nazwie wcale nie jest taki mały... Jest prostokątnym placem, drugim pod względem wielkości na Starym Mieście... Powstał wiele lat przed lokacją Krakowa... A od czasów lokalizacji, pełnił rolę pomocniczą dla Rynku Głównego... Handlowano na nim głównie towarami o niezbyt przyjemnym zapachu, a więc mięsem i rybami...
W pierwszą sobotę października przyjechaliśmy do Krakowa... W naszych planach było odwiedzenie Muzeum Wyspiańskiego w Kamienicy Szołayskich, gdzie była organizowana wystawa : "Zawsze Młoda! Polska Sztuka". Wystawiano prace: Mehoffera, Malczewskiego, Wyspiańskiego, Wyczółkowskiego... Już od rana dzień był wyjątkowo piękny i słoneczny... Najpierw chcieliśmy wstąpić do kościoła św. Piotra i św. Pawła... Wpierw skierowaliśmy się Mały Rynek... Zazwyczaj było tutaj pusto, cicho... A tym razem? zaskoczenie. Już od rana, wokoło rozłożyły się kramy i Rynek tętnił życiem...
Zaskoczeni, pytamy co tutaj się dzieje? Trwa Festiwal Dobrego Wojaka Szwejka, czyli czterodniowy kiermasz piwa, wina i żywności tradycyjnej... Inaczej można to nazwać Szwejfest... Na placu pojawiły się namioty a w nich serwowano zupę gulaszową, rybną, grochówkę, bigos, knedle, golonkę... Czysty obłęd... Dla nas było to trochę za wcześnie aby pałaszować nęcące jedzenie... Musieliśmy opuścić namioty... W powietrzu unosiły się niebiańskie zapachy, wpadając w nasze nozdrza bardzo nęciły... A na zewnątrz?
Kto miał ochotę ochotę na przeróżne kiełbasy, salcesony, kaszanki, chleb ze smalcem, oscypki, sery kozie, pasztetówki, pasztety, grillowane kiełbaski oscypki, mógł się tutaj również najeść do syta... W imprezie uczestniczyły małe, nieznane browary i importerzy znanych piw... Takiej różnorodności piw i napojów jeszcze nie widziałam...
Spragnieni, spróbowaliśmy kwasu chlebowego na który, polowaliśmy już od dłuższego czasu... Przyszedł czas aby jak najszybciej opuścić to miejsce... Z każdą chwilą robiło się coraz gwarniej i coraz bardziej tłoczno... Mały Rynek zaczął żyć jak za czasów średniowiecznych... Takie imprezy częściej powinny tutaj odbywać się...
Półkolista absyda kościoła św. Barbary przylega do Małego Rynku... Bocznym wejściem wchodzimy do kościoła... Lubię chociaż kilka minut spędzić w tej świątyni... Tym razem tylko kwadrans ponieważ w planach mamy jeszcze Muzeum Wyspiańskiego...
też uwielbiam Kraków :) i jeszcze takiego smaka Lusia nam tu robisz :P po obejrzeniu zdjęć uświadomiłam sobie jak dawno tam nie byłam...
OdpowiedzUsuńJustyno, może gdy przyjedziecie do krewnych, to może wybierzecie się do Krakowa. Sprawdziłam, stamtąd jest 40 km autostradą. Oj, Gabryś byłby zadowolony...
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Krakow is a beautiful city! I have read so much history from World War II on this city. I hope you have a nice evening!
OdpowiedzUsuńMarit, Krakow is a remarkable city.
UsuńHe survived the Second World War.
Kocham Kraków i jestem tam dwa, trzy razy w roku. Uwielbiam po nim spacerować i bardzo bym się ucieszyła, gdybym na taki festyn trafiła. Lubię atmosferę w takim miejscu. Pięknie to pokazałaś na zdjęciach, no i Kraków oczywiście też. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGigo, to był czysty przypadek, że trafiliśmy na festyn. Występy, imprezy miały rozpocząć się popołudniu. W tym czasie byliśmy już w Muzeum.
UsuńPozdrawiam
Takie kiermasze nawet pasują do Krakowa :-)
OdpowiedzUsuńJak w średniowieczu prawie było...
Dużo było ciekawych elementów średniowiecznych. Nie tylko my byliśmy zachwyceni ale także liczni zagraniczni turyści...
UsuńPozdrawiam
ja tez kocham Kraków i uważam , że to on powinien być stolicą Polski ...
OdpowiedzUsuńLusia... dlaczego mi to robisz... na noc... takie kiełbachy ... hehe
będą mi się śnić w nocy ... ... juz czuję głód.. a przecież jestem najedzona !
Joasiu, to tylko obrazki. Gdybyś chodziła wśród stoisk i czułabyś ten zapach...Cudowny aromat zewsząd dolatywał. Och, wolę o tym nie myśleć.
UsuńTeż zaczyna mnie skręcać...
Ślę moc pozdrowień.
Tylko jesc i podziwiac!
OdpowiedzUsuńSerdcznosci
Judith
Judytko, masz rację. Jeść i smakować.
UsuńPozdrawiam
beautiful architecture! such lovely accents on the buildings. and i love the breads and cheeses, but the meats kind of put me off. :)
OdpowiedzUsuńI also do not like the greasy meats.
UsuńI love goat cheese but ...
Polish sausages are delicious.
Pięknie i ciekawie. W Krakowie byłem tylko raz z wycieczką szkolna i jedyne co pamiętam to Barbakan...
OdpowiedzUsuńDzięki za apetyczną wycieczkę...
Oj, musisz to nadrobić gdy przyjdzie wiosna lub lato...
UsuńPozdrawiam
Beautiful city...lovely week from me...xxx...
OdpowiedzUsuńYes, Krakow is beautiful.
UsuńKraków to piękne miasto, byłam tam kilka razy.Bardzo lubię takie święta jak to które wam się przytrafiło:)))Pozdrawiam serdeecznie
OdpowiedzUsuńJa też kocham Kraków:)
UsuńQue lindo el mercado, me gusta. Besitos.
OdpowiedzUsuńSpotkała Was wspaniała niespodzianka, a te wszystkie przysmaki ze zdjęć - och jak kuszą;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W tym dniu to nie jedyna niespodzianka.
UsuńPozdrawiam
Dziękuję za spacer po Krakowie i zapraszam na coś słodkiego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie potrafię Cię odszukać...
UsuńPozdrawiam
Zapewne dlatego, że Mars posiada słabe pole magnetyczne o lokalnym charakterze :)
UsuńMożna to zrobić w dwojaki sposób:
atabe ata - profil google, klikasz "o mnie" ,tam pojawia się trzy połączenia ; inne profile, lub udziela się w:... wybierasz.
Najprostszy sposób podaję: http://bo-atabe.blogspot.com/
Smak prawdziwego kwasu chlebowego, pamiętam dzięki mojej babci, która serwowała mi go , gdy przebywałam u niej na wakacjach. Nazywano go również podpiwek.
Pozdrawiam serdecznie.
Z przyjemnością pospacerowałam po małym rynku dzięki Tobie Łucjo.A patrząc na to jadło czułam zapach wędzonki i świeżego chleba oczami wyobraźni,aż mi ślinka poleciała:)))
OdpowiedzUsuńDroga Łucjo jesteś dzielna,bo pozbycie się nałogu,to wyzwanie nie lada.Wiem co mówię,bo też kopciłam.Wiele razy rzucałam i znów wracałam do palenia po rocznej nawet przerwie.Przyszedł jednak taki dzień,kiedy rozsądek wziął górę i w 2003r.definitywnie z tym skończyłam.
Pozdrawiam serdecznie.
Ewo, autentycznie wędliny pachniały. One nie były farbowane tylko wędzone.
UsuńPozdrawiam
W Krakovie nie byłam,ale dużo czytałam, dużo oglądałam i zachwycałam się pięknem sztuki tudzież architekturą.
OdpowiedzUsuńna widok kiełbasy moje ślinianki wariują ! pamiętam,że kiedyś mój kochany dziadek wędził w beczce taką właśnie kiełbaskę.Ten zapach do dziś czuję.Kochana Lusiu dziękuję za ten cudownie pachnący,apetyczny post.Dziękuję za wizytę po krakovskim ryneczku i kłaniam sie w pas !
Saro, ja tez pamiętam takie wędzenie wędlin w beczce.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Festiwal Dobrego Wojaka Szwejka :) Na samo brzmienie nazwy usta się uśmiechają. Apetyt także mi wzrósł :)
OdpowiedzUsuńMiał być pan Mazan, który jest pasjonatem Szwejka. Niestety musieliśmy iść dalej.
UsuńPozdrawiam
Lucia, such gorgeous pictures, the buildings, the streets and all that glorious food, what a feast! I am especially in love with the little breads with their wonderful shapes :)
OdpowiedzUsuńRosemary, thank you very much.
UsuńAleż się smakowicie zrobiło :) Już niedługo tam zawitam :)
OdpowiedzUsuńJa też. Zamówiłam sobie bilety na Carmen na pierwszy dzień po świętach.
UsuńPozdrawiam
Co za pyszności! Teraz nie będę mogła zasnąć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lusiu:)
Ja też byłam pod wrażeniem obfitości potraw.
UsuńPozdrawiam
Byłam tylko raz w Krakowie, niewiele już pamiętam, dzięki za Twoje spojrzenie na Kraków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Talibro, to tylko maleńki wycinek z Krakowa.
UsuńPozdrawiam
Great shots! I like those food captures.
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam w Krakowie.Twoje zdjęcia z przyjemnością obejrzałam .
OdpowiedzUsuńTe smakowite stragany tylko pobudziły apetyt.
Halszko, bardzo smakowite.
UsuńPozdrawiam
Witaj..przepiękne zdjęcia....
OdpowiedzUsuńStragany pobudziły mój apetyt lecę na sniadanko..buziaczki zostawiam
Wędlinki ładnie wyglądają.
UsuńPozdrawiam
Czy kiedyś pokażesz Warszawę i jej historię? Boli mnie, że stolicę wszyscy lekceważą. Przecież tyle przeszła!
OdpowiedzUsuńPa;)
Ewo, jest bardzo dużo osób, które ukazują piękno Warszawy. Na pierwszym miejscu stawiam Ciebie. Kiedy piszesz o Warszawie, Twój post czytam kilka razy. Przypuszczam, że zauważyłaś moją częstą obecność na Twoim blogu...Goszczę również na blogach, które przedstawiały swoje relacje z Wilanowa, pałacyku księcia Poniatowskiego, Zamku Królewskiego, Łazienek...
UsuńListopad był miesiącem wolnych wstępów...
Do Warszawy mam ponad 300 km, trudno objechać w jeden dzień. Do Krakowa mam około 100 km. Autostradą A -4 to niecała godzina. Mogę wyjechać rano i wieczorem wrócić do domu.
Z ogromną przyjemnością odwiedziłabym stolicę. Wszystko co dotyczy tego pięknego z każdym dniem miasta, dosłownie chłonę.
Ewo, nie możesz tak mówić, że ktoś lekceważy stolicę!!!
Jestem dumna z Warszawy, jestem dumna z każdego polskiego miasta. Jestem dumna, że z każdym dniem nasze polskie miasta pięknieją. Oburza mnie, gdy słyszę wypowiedzi pisklaków, że w Polsce nic się nie robi.
Odwiedzam różne miejsca w Polsce i zawsze powtarzam: Polska jest piękna.
Ewo, zrobiło mi się przykro, że posądzasz mnie o lekceważenie naszej stolicy. Każdy wiele jak wiele przeszła i cały naród Ją odbudowywał...
Pozdrwaiam
Wstyd się przyznać ale w Krakowie byłam raz. Oblegałabym stoisko z oscypkami! Uwielbiam takie festiwale! Pozdrowienia zostawiam
OdpowiedzUsuńOskko, W tym roku w Krakowie byłam cztery razy. Wiele miejsc nie odwiedziłam bo były zamknięte. Wracam tutaj ciągle bo ciągle coś nowego odkrywam. To miasto jest inne o każdej porze roku.
UsuńOczywiście, że zmienia się jak każde miejsce...
Pozdrawiam
I ja lubię mały rynek :-) a stoiska wyglądają bardzo apetycznie. Co prawda do mięs mnie nie ciągnie, ale przy stoisku z serami na pewno spędziłabym trochę czasu :-) bardzo fajna fotorelacja :-):-)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, oczywiście, że miałabyś co wybierać. Byli wytwórcy z Austrii, Czech... były sery z mleka koziego, krowiego i owczego.
UsuńPozdrawiam
Dzień dobry Mario-Łucjo:)
OdpowiedzUsuńŻadne miasto w Polsce nie ma tak niepowtarzalnego klimatu i tylu wspaniałych, unikalnych zabytków, co Kraków. Jestem nim urzeczona od dziecka, z przyjemnością zatem pospacerowałam sobie z Tobą po Małym Rynku. Zdjęcia doskonałe, a do tego bardzo "smakowite". Pozdrawiam :)
Ewo* bardzo dziękuję.
Usuńserdecznie pozdrawiam
reszczie miejsca wracają do swoich funkcji, to przecież takie naturalne
OdpowiedzUsuńNagle odkrywamy dawno odkryty świat i na rynku pojawiają się kramy ... a co innego na rynkach kiedyś dię znajdowało !!!
----------
wiesz z dzieciństwa pamiętam, że nigdy się nie mówiło u nas idę na targ tylko idę na rynek
-------------
LUSIU - JUŻ ŚWIĘTA IDĄĄĄĄĄĄĄĄĄĄ
Haniu, byłam zachwycona panująca atmosferą w tamtym dniu.
UsuńJa też pamiętam, że mówiło się rynek.
Pozdrawiam
Bardzo ładne pokazane !! pozdrawiam będę zaglądać częściej
OdpowiedzUsuńMiło mi:)
UsuńSehr schöne Bilder!
OdpowiedzUsuńIch wünsche dir eine stressfreie Adventszeit
Crissi
Crissie, danke schön.
UsuńWspaniałą ucztę mi przygotowałaś, bo wiesz jak kocham Kraków. Spędzaliśmy tam i święta i wakacje i o każdej porze Kraków robił na nas wspaniałe wrażenie. Koło rynku, w niewielkim sklepiku spożywczym mieliśmy ustawione automaty z maskotkami więc nasz pobyt w Rynku był częsty. A kwas chlebowy, to napój smaczny, piliśmy go na Białorusi.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLotko, wiem, że kochasz Kraków. Wiem, że często tutaj bywałaś bo Córka studiowała na U.J.
UsuńMy też zachwyciliśmy się kwasem chlebowym. szkoda, że jest w sklepie nieosiągalny.
Pozdrawiam
Bardzo lubię Kraków, mieszka tam moja najlepsza Przyjaciółka. Bardzo chetnie wybrałam się z Tobą na ciekawy spacer.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Skoro mieszka tam Twoja Przyjaciółka, to często bywasz w Krakowie.
UsuńPozdrawiam
Rzadko bywam w Krakowie, bo za daleko. Jednak dzięki takim blogom jak Twój, mogę obejrzeć, co się zmieniło w jednym z najpiękniejszych miast Europy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Aniu, w Krakowie rzadko bywasz bo to znaczna odległość od Twojego miasta.
UsuńPozdrawiam
To niesamowite miejsce, ale ja tam dano nie byłam. Kraków ma te stare mury, prawdziwe, nie zburzone z historią. Mały Rynek jest sympatyczny.
OdpowiedzUsuńMażenko, każdy wyjazd powyżej 100 km jest dużym obciążeniem przy naszych lokalnych drogach. Dobrze, że z każdym rokiem to się zmienia.
UsuńPozdrawiam
...tam to dopiero można dotknąć naszej pięknej historii...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam:)
Właśnie dlatego kocham Kraków, że można dotknąć naszej historii.
UsuńPozdrawiam
Dzięki za spacer po Pięknym mieście, bardzo fajnie, że jesteś i pokazujesz nam te wspaniałości pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńDusiu, spacer po Małym Rynku to maleńki wycinek Krakowa.
UsuńPozdrawiam
Dobry wieczór! Przychodzę tu przez Warmię (Zbyszka) i oto znajduję... Kraków :) Jaka miła niespodzianka! Bardzo lubię oglądać Kraków w obiektywie innych jego miłośników, to zawsze ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńCzy mogę zapytać o wrażenia z wystawy w Kamienicy Szołayskich? Ja byłam zachwycona... choć już niestety nie jest to muzeum biograficzne Wyspiańskiego.
Serdecznie pozdrawiam
Bardzo dziękuję za Twoją wizytę u mnie i wspaniały komentarz, za krakowskie wrażenia - dla takich słów i takich czytelników warto pisać :)
OdpowiedzUsuńMasz rację Łucjo, że Mały Rynek jest zapomniany. Praktycznie nie ma tam turystów, a szkoda.
OdpowiedzUsuń