Dzisiaj w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia powiedzieliśmy sobie, że mamy już dosyć leniuchowania... Czas wyruszyć z domu... Mimo, że pogoda nie była zachęcająca do wyjazdów, to jednak postanowiliśmy pojechać gdzie nas oczy poniosą...
Autostradą A-4 udaliśmy się do Tyńca i na Bielany...
Opactwo o.o. Benedyktynów w Tyńcu położone jest na wapiennej, wysokiej skale 230 metrów nad poziomem wody... Jak podają źródła historyczne zostało założone w pierwszej połowie XI wieku... Powstał wtedy romański kompleks; kościół i klasztor... Liczne przebudowy zmieniły jego pierwotny charakter... Możemy jeszcze w prezbiterium zobaczyć elementy romańskie i gotyckie...
Z tarasu widokowego zobaczyliśmy malowniczy krajobraz terenów tynieckich, zakole i starorzecze Wisły oraz zarysy wsi Piekary i Liszek i hen w dali, zarysy Krakowa... I chociaż w Tyńcu byliśmy już dwa razy ten widok całkowicie nas zaskoczył... Była dopiero godzina czternasta, a nad taflą wody zaczęła pojawiać się delikatna mgiełka...
Po Wiśle pływały ogromne ilości ptactwa wodnego; łabędzie nieme, kaczki krzyżówki, czernice... W pewnej chwili na przeciwległym brzegu pojawił się mężczyzna z pokarmem... Zaskoczyło mnie z jakim pędem ptactwo płynęło do niego... Zeszliśmy nad brzeg rzeki, skąd kiedyś odpływał prom do Piekar... A kiedy podeszłam do brzegu i rzuciłam do wody suche pieczywo, ptactwo przypłynęło lotem błyskawicy... Zrozumiałam, że tutaj mają swoje zimowisko i tutaj są dokarmiane...
Brzegiem rzeki udaliśmy się na długi, relaksujący spacer... Tu i ówdzie przy brzegu pływały łabędzie... To miejsce przyciągało spokojem, ciszą i dziwnym czarem... W tafli wody przeglądały się wierzby, trzciny, krzewy, trawy... Czas wracać i jechać dalej, na Bielany...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życzę miłego poświątecznego odpoczynku...
Pozdrawiam serdecznie...
Witaj świątecznie! :) Ja nie mam siły na wyjście z domu a co dopiero na wycieczki. U mnie lenistwo trwa i trwać będzie aż do sylwestra :) co do Tyńca byłam tam jako dziecko! Miłe wspomnienia wróciły! Serdeczności!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego, już mnie nosiło. Musiałam gdzieś wyjechać. To niecałe 100 km w jedną stronę. Dobrze nam zrobiła taka podróż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pięknie spędziliście ten dzień:))ja niestety całe święta w łóżku:(Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńReniu, wierzę, że szybko powrócisz do zdrowia.
UsuńŻyczę Ci tego ze szczerego serca.
Pozdrawiam
Pogoda mnie całkowicie zniechęciła do wyjścia z domu. Podziwiam, że chciało Wam się gdzieś pojechać. Właściwie to nie gdzieś, tylko w piękne i urocze miejsca. W piątek planuję wyjazd z wnuczką do Krakowa i mam nadzieję, że pogoda temu nie przeszkodzi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGigo, życzę by Wam pogoda dopisała. Też miałam ochotę pojechać w sobotę aby zobaczyć szopki w krakowskich kościołach ale mamy mieć w tym dniu znajomych.
UsuńPozdrawiam
U mnie też lenistwo wygrało :)
OdpowiedzUsuńOj jak ja lubię takie klimaty - fajnie że mogłaś się wyrwać z domu - my zawsze robimy sobie długie spacery -niestety w tym roku nam nie wyszło - Trzymaj się cieplutko ewa
OdpowiedzUsuńEwo, rozumiem. Są takie życiowe sytuacje.
UsuńPozdrawiam cieplutko!
a hazy day, but still beautiful views. :)
OdpowiedzUsuńYou're right Tex, today was a very foggy day.
UsuńŻeby była trochę lepsza pogoda,
OdpowiedzUsuńto byśmy też gdzieś ruszyli,
ale u nas cały czas leje
i niewiele zostało śladów śniegu.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
LAW
Toni, pogoda dzisiaj była mglista, ale siedzenie i leniuchowanie było już ponad miarkę.
UsuńPozdrawiam
Que linda abadia!!Lindas fotos!beijos,chica
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu próbuję "zarejestrować" mgłę. Nie tę tak oczywistą , namacalną niemal, ale delikatną mgiełkę w powietrzu nad wodą, w górach, nad polami... Coś czego nie ma , a jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ewuś, moja mgła też nie jest taka o jakiej marzę, ale nie miałam czasu aby doczekać się jej przyjścia. Baliśmy się tłoku na autostradzie. Musieliśmy wracać.
UsuńPozdrawiam
Oczywiście nic o Twoich zdjęciach, chociaż cały mój poprzedni wpis właśnie temu poświęciłam. Mgiełce na Twoich zdjęciach;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ewuś,mimo, że zdjęcia są niezbyt wyraźne, to jednak mi się podobają.
UsuńTo miejsce było jakieś takie tajemnicze, może przez historię, którą tutaj czułam na każdym kroku...
Buziaki.
Mnie też się podobają:) Są przez tę mgiełkę takie nierealne... tajemnicze...
UsuńPa:)
Piękna wycieczka i piękny z niej plon w postaci zdjęć:) No ja nie ruszałam się z domu. W tym roku non stop miałam gości, w tym kilkoro przyjezdnych...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Krysiu, ja też przez dwa dni byłam w domu. też mieliśmy gości.
Usuńdzisiaj powiedziałam BASTA!
Pojechaliśmy.
Pozdrawiam
Łucjo, ale fajna wyprawa :-))) Bardzo lubię Tyniec i z przyjemnością obejrzałam zdjęcia. My tez dzisiaj się ruszyliśmy i chwała Bogu, bo juz myślałam, ze skapcanieję w czterech ścianach ;-)) Po pięciu minutach na powietrzu wszystkie dolegliwości poszły precz :-)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno!
Agnieszko, mnie też od rana nosiło. Na powietrzu i w takim otoczeniu, odżyłam.
UsuńMimo szarości, było wspaniale.
Pozdrawiam
So beautiful photos you've taken! Bird pictures were lovely. You are lucky not to have snow at you, here it is all too much. Have a nice evening!
OdpowiedzUsuńMarit, we missed the snow on Christmas ...
UsuńAnd the birds are very beautiful.
Regards
Mieliśmy bardzo miły wyjazd i dostaliśmy dobre zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
UsuńPozdrawiam
To mi się podoba . Ruch po wigilijnym obfitym posiłku naprawdę służy zdrowiu. A przy tym wspaniałe widoki.Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńTomaszu, bo Tyniec i Bielany to tajemnicze, malownicze, niezwykłe miejsca.
UsuńA widoki? tym razem przymglone. Przy słońcu? nieziemskie.
Pozdrawiam
Que lindo con tantos patos y cisnes. Besitos fuertes.
OdpowiedzUsuńSuper zamek nigdy nie byłam, nie wiem dlaczego bo choć raz na dwa lata jestem w Krakowie. Muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem dlaczego wkleiłaś Lakme. Libretto mówi o indyjskiej księżniczce nieszczęśliwie zakochanej w białym. Taniec kwiatów jest utworem przecudnej urody wpadającym w ucho, dlatego ostatnio często wykorzystywanym w reklamach. Nie mogę go jednak powiązać z Bożym Narodzeniem? Jednak słuchać Delibesa to balsam dla duszy.
Pozdrawiam.
Koniecznie musisz nadrobić. Przyjeżdża tutaj wiele osób aż z nad morza by zachwycić się tym miejscem.
UsuńDlaczego Lakme? Bo utwór ten jest jak mgiełka unosząca się właśnie nad Tyńcem. Bardzo mi do tego postu pasował. Większość z nas słucha i niezbyt zastanawia się nad tym co dany utwór przedstawia...W tym poście tylko napomknęłam o Bożym Narodzeniu...
Oczywiście, że wiedziałam czego dotyczy libretto.
Zgadzam się z Tobą, że słuchanie DELIBESA, to balsam dla duszy...
Pozdrawiam
Hi and thanks for your comment!
OdpowiedzUsuńNice pictures of the fog! And wow, the house up on the high cliff!
Love to see so many swans, really nice!
So you got no snow at all! Soon we don't either, it's raining.
Have a great time before new year!
Hugs Pia
Lovely mute swans.....the fog looks pretty!
OdpowiedzUsuńYes, lovely swans!
UsuńA my cale dnie leniuchując... chciałoby się rzec "królestwo za spacer" - niestety na nas ciagle ktoś czeka i to ta napewno jest miłe, choć kiedy mówię o tym że czas najwyższy na zmiany systemu spędzania świąt - słyszę ale TRADYCJA...
OdpowiedzUsuńJutro a tak naprawdę dziś powrót do domu, i pewnie nie ładnie to zabrzmi ale cieszę się ;)
Byłam kilka lat do tylu w Tyńcu- wspaniałe miejsce, wtedy tez poświęcilismy dużo czasu na spacer, tylko bylismy latem i bylo zdecydowanie cieplej.
Zdjęcia piękne, mgla cudnie uchwycona
Uściski serdeczne ślę - Justyna
Justynko, ja też świętuję przez dwa dni tradycyjnie.
UsuńJeden dzień przeznaczamy dla siebie.
Musimy odpocząć a wyjazd i spacer to najlepsza rzecz w takim przypadku.
Pozdrawiam
Merci de partager avec nous ces merveilleuses photos...
OdpowiedzUsuńQue du bonheur et de la sérénité...
Prenez soin de vous.
Gros bisous.
Łucjo, u mnie również leniuchowanie wygrało, nie chciało nam się nigdzie ruszać.
OdpowiedzUsuńCzasem tak jest. Poleniuchować też trzeba.
UsuńPozdrawiam
ha... no to tylko mnie czeka... dalsze siedzenie... nawał pracy zawodowej ( koniec roku, inwentaryzacja )... niestety spacer to już chyba tylko w nowym roku ...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Joasiu, każdy czas jest dobry na spacer.
UsuńPozdrawiam
Nigdy tam nie byłam ale widoki zachęcają do odwiedzenia. Dziękuję za wycieczkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też to miejsce niedawno poznałam.
UsuńJest wyjątkowe.
Pozdrawiam
Wspaniała świąteczna wycieczka. :)
OdpowiedzUsuńTak, było bardzo przyjemnie mimo mglistej pogody.
UsuńPozdrawiam
Super taki wyjazd ja też się wybrałem wczoraj na trzy godzinny spacer po ZOO gdzie można oglądać szopkę! Z A4 też często korzystam jak gdzieś jadę a już szczególnie gdy pędzę do OB w Krakowie :-)
OdpowiedzUsuńJa też często korzystam z autostrady A-4. To jest ułatwienie.
UsuńPojadę do Panewnik, też mają kilka żywych szopek.
Pozdrawiam
I hope you and your family had a wonderful Christmas. The photographs are all very beautiful. the swans are a delight to see.
OdpowiedzUsuńCarver, thank you very much!
UsuńNastrojowo, mglisto, u mnie pogoda zupełnie nie sprzyjała spacerom czy wyjazdom, prawie cały czas padał deszcz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
U mnie na szczęście nie padało.
UsuńPozdrawiam
What lovely shots!
OdpowiedzUsuńLady Fi, thank you very much!
UsuńHi lucja! so lovely and amazing winter landscape... and swans beautiful forever.
OdpowiedzUsuńWarm hugs.
Carolina, thek you very much!
UsuńWażne, że wycieczka udana-okolice piękne, ptactwo perfekcyjnie radzi sobie [dobrze, że nie ma mrozu i śniegu] dzięki za wycieczkę pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńEl rio con los cisnes, que belleza de fotografias, el paisaje tan
OdpowiedzUsuńhermoso, me encantaria visitar tu pais, pero me austa un poco el frio.
Un inmenso abrazo.
Wspaniały opis świąt w domu i poza nim. Sam nie wiem , który sposób lepszy i ciekawszy. Najlepiej to połączyć jedno z drugim tak jak to Ty Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego Sylwestra. Wiem,że już masz pomysł , aby był niebanalny.
OdpowiedzUsuń