Lubię żyć marzeniami, lubię je mieć... Dzięki nim moje życie jest takie kolorowe... Możliwość ich spełnienia sprawia, że moje życie jest też fascynujące... Wierzę w przeznaczenie i wierzę, że Bóg mi pomaga... Wyznaję zasadę "Carpe Diem"... Cieszę się każdą chwilą i każdym dniem swojego życia... A gdy moje marzenie się ziści, to jestem przeszczęśliwa...
Jest takie magiczne miejsce o którym marzyłam od dosyć dawna... Dosłownie śniłam by je poznać... Wierzyłam, że znajdę tu ciszę, spokój i, że moja wiara przez doznane przeżycia jeszcze bardziej się umocni...
Ukryte wśród morza zieleni i pierwszych wzniesień pirenejskiego przedgórza, nad rzeką Gave, leży Lourdes... Zastanawiałam się jak odbiorę pobyt w tym miejscu, jakie będą moje przeżycia? Czy jarmarczność, tandeta sprzedawanych dewocjonaliów nie zniszczy moich wyobrażeń?
Historia Lourdes sięga czasów Karola Wielkiego... Według legendy wracając z Hiszpanii, postanowił zdobyć Fortecę opanowaną przez Saracenów... Liczył, że Maurowie poddadzą się na wskutek wyczerpania zapasów... Czas mijał a twierdza była niezdobyta... Pewnego razu nad murami warowni przelatywał orzeł i upuścił wielkiego pstrąga, którego miał w dziobie... Mirat, dowódca Saracenów, rzucił rybę żołnierzom Karola by ci sądzili, że w twierdzy są duże zapasy jedzenia... Legenda bardzo podobna do tej z Carcassonne... Karol Wielki zaprzestał oblężenia... Mirat, w końcu poddał się Karolowi, został ochrzczony i przyjął imię Lorus, od którego miasto miało zostać nazwane Lourdes...
W połowie XIX wieku, gdy Francja, a za nią cała Europa walczyła z wiarą twierdząc, że jest wymysłem i przesądem, Matka Boża ukazała się na prowincji prostej dziewczynie... Jest początek 1858 roku... Miasteczko w Wysokich Pirenejach jest mało komu znaną górską osadą... Lourdes liczy niewiele ponad 4 tysiące mieszkańców... Połowa z nich uważana jest za ubogich... W takiej bardzo biednej rodzinie mieszka Bernadeta... Nie umie pisać ani czytać... Wiadomości z religii ma bardzo skąpe... 11 lutego przed południem w nędznej norze, w której mieszkała zabrakło drzewa... Wraz z młodszą siostrą i koleżanką udały się w pobliże kanału, który wpada do rzeki Gavy... Musiały przejść przez strumyk, który przepływał obok groty... I wtedy Bernadeta usłyszała szum i zobaczyła Panią ubraną na biało...
Lourdes. dzień był szary i pochmurny... Kiedy wjechaliśmy w miasto, byłam zaskoczona ilością hoteli... Ile jest ich tutaj, trudno zliczyć... Większość uliczek jest bardzo wąskich, pnących się pod górę a potem opadających stromo w dół... Samochody z tego powodu, muszą zostać na ogólnym parkingu... Hotele mają przepiękne i pobożne nazwy: Lisieux, Świętego Franciszka, Tabor, Świętego Krzyża... W wielu miejscach przy chodnikach są windy, którymi można zjechać górnego na niższy poziom... Wszystkie hotele dostosowane są do przyjęcia osób niepełnosprawnych... Wszędzie mnóstwo zieleni i kwiatów... W pierwszym dniu pogoda nie dopisuje... Wprawdzie nie pada ale jest pod chmurką... W drugim dniu pojawia się słońce.... Niemal w całej Francji było bardzo upalnie, tutaj z Pirenejów przenikały bardzo zimne wiatry... Wieją z siedmiu leżących wysoko w górach dolin Lavedanu... Lourdes jest miejscem chorych... Wielu z nich przyjeżdża z najdalszych zakątków świata, gorąco wierząc, że Maryja ich uzdrowi...
Lourdes, to miejsce wyjątkowe... Tutaj, na każdym kroku spotykamy wielu wolontariuszy... Są to ludzie młodzi i starsi... Pochodzą z różnych krajów... Przyjeżdżają by pomagać pielgrzymom... Zawsze z uśmiechem na twarzy nawet przy wykonywaniu najbardziej niewdzięcznej czy ciężkiej pracy... Są pełni poświęceń... Jestem zaskoczona tym co widzę, tłumy, tłumy ludzi podążających w jednym kierunku... Ta fala porywa i nas... Teraz widzę! To Grota Masabielska... Tłok i gwar...klękam... Niestety, nie potrafię się skupić na modlitwie... Tak bardzo pragnę skupienia by móc modlić się do Maryi... Moje oczy wpatrzone są w figurę, moje myśli są jednak rozwichrzone... Dziwne, ale nie potrafię odizolować się od tego szumu, gwaru, ochów, achów... Może to zbyt duże emocje, oczekiwania u mnie zadziałały? Tyle Jej miałam powiedzieć, o tak wiele miałam Ją prosić... Nie wiem jak długo klęczałam... Zrozumiałam, że to nie jest ten moment... ustąpiłam miejsce innej osobie...
Poszliśmy na długi spacer wzdłuż rzeki... Jej szum był relaksujący... I po godzinie, może dwóch, wróciłam do Maryi z radością w sercu... Moja wiara spotęgowała się... Uwierzyłam w to co tutaj się wydarzyło... Zrozumiałam jak przyjąć Jej miłość... Z radością czekałam na wieczorną procesję, która z pochodniami wyrusza sprzed Groty o godzinie 20,45. Śpiewy rozpoczyna "Salve Regina", a echo roznosi ją po wszystkich zakątkach Lourdes... Tysiące pielgrzymów, idących, jadących na wózkach przeszło od Groty poprzez Esplanadę , a figura została ustawiona na Placu Bazyliki Różańcowej...
Minął pierwszy dzień, dzień pełen przeżyć i wrażań... Rano o 6 godzinie Msza święta... Przyłączyliśmy się do pielgrzymów z Polski... Kiedy szliśmy było ciemno i bardzo zimno... W hotelu od 7 wydawano śniadania... A potem poszliśmy na Plac, gdzie stoi 2,5 metrowy posąg Najświętszej Marii Panny Ukoronowanej... Posąg jest z brązu, umieszczony na postumencie z kamienia pirenejskiego i otoczony białymi różami... To miejsce jest drogie milionom pielgrzymów... Tutaj przychodzą modlą się do Najświętszej Marii Panny Ukoronowanej i składają bukiety świeżych kwiatów... Nie mogło zabraknąć wody ze źródła, po którą każdy przychodzi... I zakup pamiątek jest jakby obowiązkowy... Kupiłam kilka świeć aby po powrocie zapalić na grobach naszych bliskich... Wyjeżdżamy po południu... Kilkadziesiąt kilometrów od Lourdes, wysoko w górach położony jest nasz kolejny hotel...
Lourdes, jest magicznym miejscem... Całkowicie innym niż niezapomniane, ukochane przez mnie La Salette, które ukryte jest wśród wysokich, alpejskich gór.... Tam było cicho, spokojnie... Natomiast w Lourdes cały czas towarzyszą nam tłumy... Widząc to, zrozumiałam jak silna jest wiara w cudowną moc uzdrowienia... W tym miejscu, wielu z nich doznaje łaski powrotu do zdrowia... I każdy z nas tutaj przybywających zapala świecę i mocno wierzy, że prośby, życzenia i westchnienia zostaną wysłuchane...
Cudownie opisałaś to miasto i swoje w nim przeżycia. Równie wspaniale pokazałaś to na zdjęciach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGigo, to 1 % tego co tam widziałam i co tam przeżyłam.
UsuńNiestety pochmurna pogoda nie sprzyja robieniu zdjęć.
Przyznam się, że nawet nie miałam zbytniej ochoty na fotografowanie.
Pozdrawiam
Wspaniale Łucjo że mogłaś tam być może i ja kiedyś tam zawitam :)
OdpowiedzUsuńMiłej soboty Ilona
Wierzę, że spełnisz swoje marzenie.
UsuńPozdrawiam
kiedyś mówiło się, że to miasto, gdzie ilość hoteli przewyższa mieszkańców :), jest magiczne i piękne, mam nadzieję, że zobaczyłaś nie tylko Grotę, ale i centrum, park z platanami, przepiękny niewielki ratusz, wjechałaś windą na górę i odwiedziłaś cmentarz na którym czas się zatrzymał oraz wspaniałe jaskinie obok...rozpisałam się, ale spędziłam tam niemal pół roku ;)
OdpowiedzUsuńJo, mniemam, że tak jest. Takiej ilości hoteli, przyznaję, jeszcze nie widziałam.
UsuńOczywiście, ratusz jest zachwycający. Grota, Droga krzyżowa, Muzeum Bernadety ( dawny młyn), jaskinie, baseny...
O pół roku w Lourdes, troszkę Ci zazdroszczę...
Serdecznie pozdrawiam
Miejsce to rzeczywiście jest cudowne!
OdpowiedzUsuńOpisałaś je tak pięknie, że bardziej już nie można.
Czytając wydawało mi się, że jestem tam....
Dziękuję Ci za to!
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Jolu, zawstydzasz mnie.
UsuńPozdrawiam
i remember reading of bernadette and the miracle of lourdes as a catholic child.
OdpowiedzUsuńTex, Lourdes, is an important place for Catholics.
Usuń... Tyle w Twoim opowiadaniu różnych emocji, że wydaje się, że relacjonujesz "live"!
OdpowiedzUsuńKreślę pozdrowienia!
Meg, to miejsce wciąż jest we mnie.
UsuńA drugie to- La Salette!!!
Pozdrawiam
This town is awesome! You're lucky you could to be there and to pray there.
OdpowiedzUsuńYes Nadezdo!
UsuńI'm lucky that I was in Lourdes.
Z pasją opisujesz miejsca, które odwiedzasz. Dzięki Twojemu opisowi miałem okazję odwiedzić Lourdes.Chociaż w wyobraźni
OdpowiedzUsuńEdwardzie, to miejsce jest wyjątkowe dla każdego katolika.
UsuńGdy widzi się ogromną siłę wiary. Warto tutaj przyjeżdżać.
Pozdrawiam
Je pense que je n'ai plus rien à ajouter, vous avez tout dit ! Une merveilleuse publication.
OdpowiedzUsuńJ'avais été triste d'apprendre qu'il y avait eu une inondation dernièrement... Heureusement tout est rentré dans l'ordre.
Gros bisous à vous et bon weekend.
Wspaniałe zdjęcia, cudowne miejsce bez wątpienia!
OdpowiedzUsuńKrzysiu, masz rację. Niezwykłe miejsce.
UsuńPozdrawiam
Post e fotografie molto belle, complimenti!! Una felice domenica a te...ciao
OdpowiedzUsuńThis is a very beautiful, moving story of your visit to Lourdes. It must truly have been an amazing experience. I may never get to France, but I feel I have been to Lourdes through your beautiful words and your beautiful pictures.
OdpowiedzUsuńGregore, thank!
UsuńInteresting history and wonderful shots.
OdpowiedzUsuńCarver, thank you very much!
Usuńodp. :)
OdpowiedzUsuń...postawiłam ptaszka w ustawieniach nie tu gdzie trzeba, sorry :)
Tak czasem jest.
UsuńPozdrawiam
Witaj ŁUcjo! Pięknie pokazujesz Łucjo to miejsce.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTereniu, bo to miejsce jest niezwykłe, magiczne.
UsuńPozdrawiam
A ja czuję niedosyt, nie skończyłaś opowieści o Bernadetcie. I chociaż ją znam, mam na myśli opowieść , bardzo chętnie usłyszałabym ją jeszcze raz:)
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka, ale jak sądzę, nie tylko.
Pozdrawiam:)
Ewo, chętnie opowiedziałabym o całej historii Bernadety.
UsuńO objawieniach. O młynie w którym mieszkała. Też tam byłam.
Wiele miejsc zobaczyliśmy przez te dwa dni.
Widzisz, kilka razy otrzymałam komentarze, że moje posty są długie i jest zbyt dużo zdjęć.
Ewo, gdy marzę o jakimś miejscu, to chcę oglądać jak najwięcej zdjęć.
Potem zwiedzając mam już wyobrażenie. Łatwiej mi się to przyswaja.
Bo widzisz, ja jestem zbyt spontaniczna w takich miejscach. Mocno przeżywam. Nie chodzi tylko o Sanktuaria...
Pamiętasz jak chłonęłam wszystko o Rydze? wciąż mi było mało. Wiedziałam, że masz jeszcze w zapasie dużo zdjęć. Ciągle myślałam, dlaczego Ewa tak mało ich pokazuje?
O kurcze, ale się rozpisałam.
Pozdrawiam
Mało, z tego samego powodu co Ty. Też jestem spontaniczna, czasem w złych sytuacjach- porywcza. Jakbym miała adres do Ciebie , to mogłabym Ci dosłać duuuużo, dużo więcej. Niektórzy mają mój, Malina M., Meg, Hanna. Spróbuj.
UsuńPozdrawiam:)
No to się spotkały dwa spontany!
UsuńPozdrawiam
What a beautiful and special post darling....love it !!...love Ria...xxx...
OdpowiedzUsuńRia, thank you very much.
Usuńeh,pięknie opisane emocje,historia i te malownicze zdjęcia,że chciałoby się tam pojechać,zwiedzić okolicę,zobaczyć na własne oczy..
OdpowiedzUsuńcałkiem niedawno,bo jakieś dwa tygodnie temu była w miasteczku Lourdes powódź,cały ołtarz zalała woda...turystw, pielgrzymw ewakuowano z hoteli,straszny widok na ulicach:/
PS.Obiecuję,że już nigdy więcej nie powiem Pani!
Saro, po Twojej informacji, sprawdzałam w internecie. Faktycznie były duże opady deszczu, ewakuowano pielgrzymów, zamknięto świątynię...
UsuńPozdrawiam
Piękny wpis...
OdpowiedzUsuńAż chce się tam pojechać...
Krysiu, jeżeli będzie taka okazja, proszę jedź!
UsuńPozdrawiam
Και αυτή η σειρά των φωτογραφιών είναι πολύ καλή!
OdpowiedzUsuńΧαιρετισμούς.
I've been there ones...
OdpowiedzUsuńYour pictures are beautiful...just like this place.
Have a nice Sunday
Anna
Moim marzeniem też jest odwiedzenie tego magicznego miejsca, ale póki co na razie się na to nie zanosi. :)
OdpowiedzUsuńIwonko, szczerze Tobie życzę, wybierz się.
UsuńPozdrawiam
To cudowne mieć marzenia i je realizować, a kiedy jeszcze ich realizacja nas uskrzydla to nie trzeba nic więcej. Zazdroszczę udziału w wieczornej procesji-to musiało być niezapomniane przeżycie. Przynajmniej tak sobie je wyobrażam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGosiu, wieczorna procesja i śpiew ludzi w różnych językach świat robi niesamowite wrażenie.
UsuńPowiem Ci, że ciarki cały czas przechodziły mi po całym ciele.
Wierzę, ale wiara tamtych ludzi była mocna i taka głęboka.
Pozdrawiam
Ale wspaniały post! Witam Cię, Łucjo, u Ciebie na blogu :-) Musze się tu rozejrzeć, ale już mi się podoba. W lecie, jak Pan Bóg pozwoli, będę w Fatimie - w Lourdes nie byłam nigdy. Dziękuję za ten cudny reportaż.
OdpowiedzUsuńZimorodku, kolejne piękne miejsce.
UsuńPowiem Ci, że Portugalia to jeden z piękniejszych europejskich krajów.
Ogromna skarbnica zabytków.
Pozdrawiam
Łucjo, pięknie opisałaś swoje wrażenia. Wspaniałe miejsca, do którego niejeden chce zawitać. Szkoda, że tak dużo ludzi. Ale i w tłumie nie trudno o przeżycia, czego dowodem jest wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdecznie pozdrawiam
Akwamaryno!
UsuńByłam w wielu Sanktuariach, ale z taką ilością pielgrzymów spotkałam się pierwszy raz.
Ja potrafię się odizolować. Zdobyłam taką umiejętność.
Pozdrawiam
Te miejsce to jedno z moich największych marzeń.Być może jestem już blisko jego spełnienia,Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgnieszko, życzę Ci by marzenie się spełniło.
UsuńPozdrawiam
Very moving, touch my heart, I love Vergin of Lourdes. Magical post. Big hug.
OdpowiedzUsuńCarolina, thank you very much.
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNie byłam, choć słyszałam o mocy tego miejsca.
Modlić wszak możemy się wszędzie, a będziemy wysłuchani.
Milej niedzieli życzę :)
Oczywiście, że modlić możemy się wszędzie.
UsuńAle doświadczyć takiego miejsca, że było tyle maryjnych objawień, było moim marzeniem.
Pozdrawiam
What a magical place - that first shot is like something out of a fairytale.
OdpowiedzUsuńWhat a magical place - that first shot is like something out of a fairytale.
UsuńSo great pictures! It must be a great place to visit. Have a nice Sunday!
OdpowiedzUsuńMarit!
UsuńThis place is unique. The holy place.
Very nice and interesting. We wrote already about 132 churches on our blog but have never been to Lourdes.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
I'm so glad that you are passionate about such churches.
UsuńA czy drogę Krzyżową zaliczyłaś.........byłam tam oj chyba z 20 lat temu i do dzisiaj wspominam to miejsce....pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSorry a to Drogę krzyżową się "zalicza"?
UsuńMario, przeszliśmy Drogę Krzyżową oboje z Erykiem w skupieniu.
UsuńJak zawsze. Być w Lourdes i nie być na Drodze, to tak jak być w Rzymie i Papieża nie widzieć.
Pozdrawiam
Rozpieszczasz mnie Łucjo - tylko tyle powiem. Buziaki ;)
OdpowiedzUsuńJa? Piszę tylko prawdę.
UsuńPozdrawiam
Miejsce magiczne. Miło je zobaczyć Twoim okiem :) ciepłe pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńOskko, magiczne, niezapomniane miejsce:)
Usuńmalownicze miejsca Łucjo ...
OdpowiedzUsuńw gwarze to i ja nie lubię się modlić ... do tego potrzebna jest chwila tzw. spokojności ...
fajnie jest w listopadzie ujrzec zdjątka róż ... do tego takich subtelnych i niemalże dziewiczych ...
pozdrawiam serdecznie
Joasiu, dla mnie duchowe!
UsuńLourdes, jest tyle uświęconych miejsc, że zawsze można gdzieś przyklęknąć i pomodlić się.
Ja w pierwszej chwili pragnęłam zrobić to przed Cudowną Grotą...
Lovely post. I would like to visit Lourdes and a place a little closer to home, Guadalupe. Thank you for sharing your thoughts and photos from your trip.
OdpowiedzUsuńHi Mary!
UsuńAbout Gadelupe I do not think it's too far away.
I dream more about Santiago de Compostela.
When be realized? I do not know.
Dzięki za Twoją relację, wspaniale opisałaś to miejsce i swoje emocje. Myślę, że jeszcze długo będziesz ten wyjazd wspominać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Talibro, każdy taki wyjazd przeżywam.
UsuńPowoli zaczynamy się przygotowywać do przyszłorocznego wyjazdu.
Jeżeli nic się nie zmieni będzie to Prowansja. A co dalej?
Zobaczymy.
Pozdrawiam
Chętnie zobaczyłabym to miejsce ale tylko dla samego miejsca bo nie koniecznie mnie biorą te pielgrzymki :-)
OdpowiedzUsuńW Lourdes nie byłam z pielgrzymką.
UsuńNie jestem zbyt zorganizowana.Nie lubię tempa zwiedzania. Muszę mieć czas na delektowanie się danym miejscem, kwiatem, rzeką...
Pozdrawiam
Hei:)
OdpowiedzUsuńJeg nyter dine bilder og ønsker en fin søndag:))
Piękne miejsce. Chociaż wirtualnie je zwiedzam dzięki tobie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowało.
UsuńPozdrawiam
Moim marzeniem byloby odwiedzić to wyjątkowe miejsce jakim jest Lourdes na razie dzięki Tobie już tam jestem za co Ci bardzo dziękuję wirtualne wycieczki też wzbogacają i uczą serdecznie pozdrawiam dziękuję za odwiedziny na moich blogach zapraszam milej niedzieli
OdpowiedzUsuńRóżo, życzę aby Twoje marzenie spełniło się.
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Od razy wróciły wspomnienia, byłam w Lourdes we wrześniu, piękna relacja i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAvelino, bo jak wiesz, to miejsce jest niezwykłe.
UsuńPozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam wieczorem...
Dziękuję za pamięć,
dziękuję za serce.
Kłaniam się pięknie
w serdecznej podzięce.
I choć to świat wirtualny
- to ciepło się czuje.
Za wszystko...
pięknie DZIĘKUJĘ.
Dziękuję Agatko.
UsuńWow, what an amazing place to see in person! Very impressive :^)
OdpowiedzUsuńThank you very much!
UsuńWie wunderbar Du die geschichte der Stadt beschrieben hast.
OdpowiedzUsuńIch glaube gerne das Du dort Ruhe und Frieden finden konntest und im Glauben bestärkt wurdest.
Hab vielen Dank für diesen interessante Bericht.
Liebe Abendgrüße
Angelika
Angelika!
UsuńLourdes ist ein außergewöhnlicher Ort
Heiligen Ort.
Bylam, widzialam...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Przypuszczałam, teraz wiem.
UsuńPozdrawiam
Prawdziwy obieżyświat z Ciebie i w dodatku tak ciekawie o tych wszystkich miejscach piszesz:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Przyznaję,bardzo lubię podróże.
OdpowiedzUsuńCiągle mi jest mało i mało.
Pozdrawiam
Choć nie podzielam wiary, że Bóg działa tam mocniej i inaczej niż gdzie indziej, Twoją bardzo ciekawą relację przeczytałam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia. Oczywiście, że znam to miejsce, ale nigdy tam nie byłem...może kiedyś. Jednak Twoja relacja ze zdjęciami pozwoliła mi choć przez chwilę odczuć przyjemność obcowania w tym czarownym miejscu. Za to Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ahoj!
Dziękuję Łucjo za odwiedziny u mnie. Niestety, Lourdes to miejsce, do którego nie zdążę już pojechać. Była tam dwukrotnie moja małżonka i wróciła zachwycona. Dziękuję za ten fotoreportaż tak bogaty w informacje,że choć na chwile czułem się obecny w tym świętym miejscu. Czy Łucja-Maria i Sara-Maria to te same osoby??? Bo blogi tematycznie są bardzo sobie bliskie. Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńThank you, Lucja for this armchair tour...It was as if I was walking with you through the holy place.I can't thank you enough...
OdpowiedzUsuńYour blogs are always unique and beautiful...:)
This is a wonderful collection of so many things that you found at Lourdes Lucja-Maria.
OdpowiedzUsuńI am sure that you found your pilgrimage a great experience.
I love to see all of the rosaries hanging on the trees.
The grotto of Our Lady of Lourdes is a place of many miracles.
Prayers and friendship
....peter/piotr:)
Dzięki za wizytę mnie. Nie wiem skąd się wziął tak tłok u nas na cmentarzach w Warszawie. Przecież to święto rozłożyło się na parę dni.
OdpowiedzUsuńWidoczne wszyscy chcieli być jednego dnia:)
Tu we Francji to mnie nie było. Natomiast byłem w pięknym Carcassone.
Pozdrawiam serdecznie
Vojtek
Łucjo dziękuję za wirtualną wycieczkę do Lourdes.
OdpowiedzUsuńil y a si peu de temps,la rivière a tellement monté qu'il y a eu une crue dans le site de Lourdes...
OdpowiedzUsuńŁucjo, dziękuję za te wspaniale miejsca, których pewnie nigdy nie odwiedzę. Świetna relacja i do tego biel kwiatów, pasuje znakomicie. Pozdrawia :)
OdpowiedzUsuńNo i potrząsnęłaś moim sercem...
OdpowiedzUsuńLourdes to miejsce od kilku lat pojawia się znika i znów wraca w moich marzeniach...
nigdy o tym nie pisałam ale już będąc w ciąży wiedziałam o podejrzeniach jakiejś choroby u Gabrysia, po porodzie diagnozy spadały na nas jak deszcz z nieba... pewnego razu moja bardzo wierząca ciotka (chciałabym mieć jej wiarę - uważam że to ogromny dar) powiedziała do mojej mamy że na problemy ze wzrokiem najlepsza jest woda z Lourdes, na problemy Gabrysia... przecież nic nam o tym nie wiadomo, jednak dwa tygodnie później okazuje się że Binio ma niedorozwój nerwów wzrokowych, sama zadzwoniłam do niej z pytaniem skąd wiedziała, nie umiała mi odpowiedzieć... Gabryś ma już 7 lat, pomimo mojego wielkiego marzenia nie odważyłam się tam pojechać, może po prostu ogarnia mnie strach że nic się nie zmieni... a moja wiara całkowicie upadnie... ale po przeczytaniu tego posta znów zamarzyłam żeby tam się znaleźć ściskam serdecznie
Bardzo przyjemnie było na Twojej wycieczce w Lourdes!!!! Dziękuję :))))
OdpowiedzUsuń