Jeśli kiedykolwiek zamierzasz cieszyć się życiem
- teraz jest na to czas - nie jutro, nie za rok.
Dzisiaj powinno być zawsze najwspanialszym dniem.
(Thomas Dreier)
Niemal każdego ranka chodziliśmy do Starego Miasta w Bosie... Z naszego hotelu Isola Rossa położonego w Localitá Campué Mare, to było około 1,5 km... Bosa, niewielkie miasteczko niegdyś było prężnym ośrodkiem działalności gospodarczej... Zbudowano je wzdłuż brzegów rzeki Temo...
Spacer cienistym brzegiem rzeki był niezwykle przyjemny, relaksujący i obfitował w piękne krajobrazy... Stąd rozpościerał się malowniczy widok na imponujący zamek Malaspina, na dzielnicę Sa Costa oraz Ponte Vecchio... W czasach fenickich Bosa była jednym z najważniejszych miejsc na wyspie, a obecnie jest obowiązkowym punktem w czasie wizyty na Sardynii...
Spacerować tutaj można bez końca... Najpierw idziemy Lungo Temo Emilio Scherer, drogą na samym brzegiem rzeki... Jej nazwa pochodzi od parmeńskiego malarza, który przez wiele lat mieszkał w Bosie... Jego prace można zobaczyć w tutejszej katedrze...
Trasa spaceru nie jest długa, to jednak obfituje w częste przystanki na fotografowanie otaczającej nas przyrody... Dochodzimy do mostu i już jesteśmy na Starym Mieście... W jednej z bocznych, brukowanych uliczek wpada nam w oko akwarela Antonio Masala... Jego prace (reprodukcje) zdobią wnętrza naszego hotelu... Przyznaję że jestem pod ogromnym wrażeniem pięknych akwarel prezentujących ciekawe zakątki Bosy... W niedługim czasie zaprezentuję jego prace na swoim blogu...
Głównym deptakiem miasteczka jest bardzo urokliwa Corso Vittorio Emanuele II... Przechodzi przez położoną u stóp wzgórza dzielnicę Sa Piatta... Ulica wyłożona jest kostką brukową i płytami bazaltowymi... Po obu jej stronach wznoszą się prestiżowe, urokliwe, zabytkowe kamienice i pałace niegdyś rezydencje szlacheckiego mieszczaństwa miejskiego... Te wysokie budynki patrycjuszy z XVIII i XIX wieku posiadają balkony i portale przykuwające uwagę...
Wzdłuż Corso znajdują się liczne knajpki w których można zjeść typowo włoskie dania, napić się lokalnego, wytrawnego, złocistego wina Malvasia di Bosa, szczepu uprawianego w okolicach Bosy i tutaj produkowanego...
Bosa, sama w sobie to szalenie urocze miasteczko... Koniecznie trzeba się podczas zwiedzania zatrzymać na espresso, lokalny kawowy przysmak... Tutaj smakuje inaczej, jest zawsze doskonałe, mocne i niezwykle aromatyczne i co ciekawe kosztuje tylko 1 euro...
I mimo, że są tutaj dni bardzo upalne warto usiąść w jednym z barów i wypić kieliszek orzeźwiającego Aperolu Spritz z kostkami lodu... Jest pyszny, idealny na upalne lato i nie tylko... Ten drink jest znany każdemu z Wenecji, która uchodzi za jego ojczyznę
A ponieważ życie płynie tu niespiesznie, żar leje się z nieba więc pora gdzieś przysiąść i zjeść nieziemskie lody o smaku arbuza i mirtu... W porze lunchu zjedliśmy makaron cortecce z wieprzowiną i pomidorkami... Zaś wieczorem obok słynnego sardyńskiego chlebka Pane carasau, który miał kształt małych poduszeczek, jedliśmy melona z prosciutto i piliśmy złociste wino Malvasia di Bosa...