Kto nie ma odwagi do marzeń,
nie będzie miał siły do walki.
(Paul Michael Zulehner)
W tym roku nie mieliśmy w planach wyjazdu do Bolonii, miasta położonego na północy Włoch, w regionie Emilia Romania... Jakiś czas temu już byliśmy w tym mieście... Jest bardzo piękne, pełne historii, fotogeniczne, posiadające wspaniałą architekturę i ciekawe zabytki...
Wizz Air odwołał loty z Sardynii... Ten problem był w całej Europie i dotyczył wielu linii lotniczych... Musieliśmy się jakoś dostać do kraju... Po wielu perypetiach udało się wykupić bilety u Ryanair'a z lądowaniem właśnie w Bolonii... Kolejny lot mieliśmy dopiero za dwa dni... Spędzenie ich na lotnisku wydawała się być koszmarem... Na szczęście skorzystaliśmy z czterogwiazdkowego hotelu FlyOn oddalonego około 2 km od lotniska Marconi... Niestety bez śniadań, ale te można przecież zjeść na mieście... Po dobrze przespanej nocy i zamówieniu taxi, wyruszaliśmy do centrum Bolonii, oddalonej od hotelu o około 10 km...
* Bazylika San Petronio w Bolonii *
* Bazylika św. Petroniusza w Bolonii *
Zatrzymaliśmy się przy Via Ugo Bassi, ulicy położonej w historycznym centrum Bolonii... Jej architektura pochodzi z okresu interwencji międzywojennej i jest typowym przykładem urbanistyki faszystowskiej... Nawa ulicy nadana na cześć włoskiego patrioty, męczennika, rewolucjonisty walczącego o zjednoczenie Włoch, Ugo Bassi'ego... Jego pomnik z brązu stoi przy ulicy i jest wykonany został przez włoskiego rzeźbiarza Carlo Parmeggiani'ego w 1882 roku...
Głód coraz bardziej dawał się nam we znaki... Na późne śniadania zatrzymaliśmy się w niewielkim, zabytkowym barze Antico Caffe Scaletto przy Via Ugo Bassi... Kanapki były pyszne, chrupiące a kawa doskonała a rogaliki jeszcze gorące... Stąd było blisko do Piazza Maggiore i doskonały widok na jedną z tutejszych wież, na Torre degli Asinelli...
Palazzo del Podestà został zbudowany około 1200 roku stoi w pobliżu Palazzo d'Accursi (Comunale) i naprzeciwko Bazyliki San Petronio... Był siedzibą miejscowych podestów, najwyższych urzędników o uprawnieniach sądowniczych i wojskowych...
Palazzo dei Banchi (Pałac Banków) jest budynkiem wzniesionym w 1412 roku... Pałac znajduje się po wschodniej stronie Piazza Maggiore, obok Bazyliki San Petronio... To ostatnia budowla wybudowana na tym placu...
Palazzo d'Accursio składa się z kilku budynków... Na początku było rezydencją Accursio da Bagnolo, najwybitniejszego przedstawiciela szkoły glosatorów (prawników średniowiecznych), komentatora Kodeksu Justyniana, magistra prawa na Uniwersytecie Bolońskim..
Palazzo d'Accursio (Comunale) jest jednym z najważniejszych budynków w Bolonii, który od 1336 roku jest siedzibą władz miasta... Fasada pałacu w 1478 roku została wzbogacona rzeźbą Madonny z Dzieciątkiem, a 1580 roku posągiem papieża Grzegorza XIII...
Piękno Bolonii jest tak liczne, że jeden dzień z pewnością nie wystarczy, aby je wszystkie odwiedzić; przede wszystkim miejscem, które czyni go sławnym par excellence, jak już pisałam jest słynny Piazza maggiore, są arkady... Na wielu kamienicach znajdują się reliefy i tablice pamiątkowe poświęcone słynnym mieszkańcom Bolonii... Niepodobna napisać o wszystkich... Wspomnę, że...
przy Via Caprarie znajduje się tablica pamiątkowa słynnego bolońskiego Padre Marella - włoski duchowny katolicki, błogosławiony Kościoła katolickiego... Ojciec Marella swoją cichą i silną obecnością, swoją wiarą przepojona miłością, swoja konkretnością i natychmiastowością w niesieniu pomocy każdemu, porusza serca wszystkich...Nikomu nie udaje się go ominąć bez uderzenia Jego Miłosierdzia... Ojciec Marella staje się w ten sposób sumieniem Bolonii, latarnią, która oświetla miasto, które jest może zbyt burżuazyjne...
Kolejna tablica upamiętnia Guglielmo Oberdan'a, włoskiego rezentysty (nacjonalisty), który został stracony po nieudanej próbie zamachu na cesarza Austrii Franciszka Józefa... Oberdan, stał się męczennikiem włoskiego ruchu zjednoczeniowego...
Bolonia jest jednym z najpiękniejszych włoskich miast... Układ centrum ma średniowieczny rodowód, z wielką Piazza Maggiore pośrodku, i rozchodzącą się promieniście siecią ulic, domami z czerwonej cegły, krytymi dachówką i przyozdobionymi balkonami...
Odwiedzając Bolonię należy zobaczyć najważniejsze atrakcje, które dostarczą różnorakich wrażeń... Należy zrelaksować się spacerując pośród czerwonych uliczek, ponapawać się włoskim gwarem, rozsmakować się w dobrym jedzeniu...
Nie byłabym sobą gdybym nie napisała o obłędnej bolońskiej kuchni... Na każdym kroku można spotkać knajpki z przepysznym jedzeniem... Koniecznie należy zjeść tradycyjne danie z Bolonii - tagliatelle al ragù, to jest właśnie spaghetti bolognesse, którego wszyscy tak bardzo szukają... Ragù jest z pewnością jednym z najbardziej znanych włoskich sosów na świecie...
Oczywiście w Bolonii skosztujemy lodów cieszących się sławą jednych z najlepszych w kraju... Uwielbiam lody a tutaj są niepowtarzalne ale smaków jest tak wiele, że trudno zdecydować się, które wybrać...
Aperitivo to nic innego, jak drink wypijany przed głównym posiłkiem... Hmm, jego celem jest zaostrzenie apetytu... Słowo pochodzi od łacińskiego wyrażenia aperire, które oznacza - otwierać... Aż trudno uwierzyć, że Aperitivo swój początek miało w 1786 roku w Turynie... Prawdopodobnie jego twórcą był Antonio Carpano wynalazca Vermouth'u... Oczywiście, w ciągu lat receptura Aperitivo przechodziła modyfikacje...
Będąc w Bolonii nie można pominąć lasagne bolognese, jednego z najpopularniejszych dań kuchni włoskiej... Porcja którą nam podano była słusznych rozmiarów, a całość bardzo sycąca i smaczna...
Wąskie uliczki przemierzaliśmy niespiesznym krokiem... Muszę dodać, że zwiedzając to malownicze miasto, nie trzeba zaprzątać sobie głowy parasolem... Żar lał się z nieba... Temperatura dochodziła do 40° C ... W cieniu uliczek ukryły się małe sklepiki oraz kawiarniane stoliki... Przysiadliśmy przy jednym z nich i delektujemy się popołudniową kawą... Sklepiki zachęcają do zakupów... Nie mieliśmy pojęcia ile czasu spędzimy na lotnisku... Kupiliśmy doskonałą szynkę Prosciutto di Parma, kilka plasterków sera i świeże bułeczki... W sklepiku umożliwiono nam zrobienie pysznych kanapek, które z wielką przyjemnością zjedliśmy na lotniku Marconi...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Tym wpisem przypomniałem sobie nasz pobyt w Bolonii kilka lat temu i tak ją właśnie zapamiętałem. Miasto arkad, wież, jednego z najstarszych uniwersytetów i ogromu zabytków. Miasto zrobiło na nas ogromne wrażenie, a ciągle jeszcze nie opisane na moim blogu.Miło było pospacerować z Wami i przeżyć to jeszcze raz. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCzyli jest tu wszystko to, co włoskie miasteczka posiadają. Uroda, zabytki, klimat i dobra kuchnia. Też lubię Włochy! Jeszcze się tam wybiorę, bo ten urok przyciąga jak magnes!
OdpowiedzUsuńCałusy:)))
O, byłam w Bolonii miliony lat temu, w latach 90'. Szalone wspomnienia 😉
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka, chciałabym tam kiedyś pojechać :)
OdpowiedzUsuńZnaczy nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;)
OdpowiedzUsuńHi Lucja-Maria! Lovely post;-)
OdpowiedzUsuńNie zapominajmy, że Bolonia to miasto związane z II Korpusem, którego żołnierze wyzwalali to miasto. Jestem ciekawy czy są tam jakieś pomniki z tym związane i czy jest tam cmentarz polskich żołnierzy.
OdpowiedzUsuńDla Maserati projektował także Polak. Niedawno czytałem o tym w gazecie.
Pozdrawiam. ;)
Urocza ta niespodziewana wizyta w Bolonii. Chociaż samo miasto zdawało się jakby na Was czekało. Piękna miejscowość, wręcz wymarzona na spacery. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen powyższy komentarz jest mój
UsuńBeautiful city ! Beautiful pictures !!!!
OdpowiedzUsuńYummy too ;)
Have a nice weekend !
Anna
Tego roczna zawierucha w lotnictwie nie popsuła Ci w ostatecznym rozrachunku humoru. Zwiedzenie pięknego miasta wynagrodziło trudy.
OdpowiedzUsuńTy przez odwołany lot wróciłaś do Bolonii, a ja z tego samego powodu na początku roku po raz kolejny spacerowałam sobie po Alicante. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. No i ta przepyszna włoska kuchnia...
OdpowiedzUsuńTanto el hotel, como lo que he visto de la ciudad, me ha gustado bastante.
OdpowiedzUsuńFeliz fin de semana. Besos.
Dzięki Bolonii Wasze zawirowania spowodowane odwołanym lotem nie były aż tak bardzo przykre. Tyle w tym dobrego a Włochy cóż... Włochy są dobre na wszystko, na przerwę w podróży też. Aperol, pyszna kawa, makarony i lody dodały tej niespodziewanej wizycie w Bolonii wyjątkowego smaku.
OdpowiedzUsuńCudownego weekendu.
Stres i niedogodności związane z perturbacjami z lotem zostały wynagrodzone odwiedzinami pięknego miasta i doznaniami smakowymi. Oby w pamięci zostało to drugie. Kiedyś miałam taką nieplanowaną przerwę w podróży wracając z Egiptu do Krakowa, zamiast Gdańska. Kraków jak wiadomo piękne miasto więc zostałam na noc, a przy okazji pobuszowałam po mieście. Bolonia wciąż przede mną. Mam nadzieję, że uda mi się tam dotrzeć.
OdpowiedzUsuńJak to mówią- nie ma tego złego co by na dobre wyszło;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsce! Ja też z przyjemnością bym je odwiedziła :)
Chyba nie mam dzisiaj dnia na "zwiedzanie", bo to miasto jakoś mnie nie ujęło... Ale wiadomo, że na żywo są całkiem inne doznania :).
OdpowiedzUsuńLucja, it's a wonderful city and you told us interesting story about its culture, cuisine, I like your photos of narrow streets and square Giganti, sure ice cream was amazing.
OdpowiedzUsuńmmm jakież tu smakołyki widzę,lato bez lodów - oj tego sobie nie wyobrażam. Ponoć włoskie najlepsze
OdpowiedzUsuńLovely shots of Bolonia... Enjoy your day... :-)))
OdpowiedzUsuńByłam w różnych włoskich miastach, ale akurat Bolonii nie odwiedziłam. Dziękuję Ci zatem za jej pokazanie z zabytkami i smakołykami. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńWitam Łucjo! Dziękuję za możliwość zobaczenia kolejnego pięknego miasta włoskiego. Oglądając Twoje zdjęcia przenoszę się w miejsca, które Ty odwiedzałaś. A od tych smakołyków to ślinka leci.
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękną wycieczkę:) Uwielbiam Twoje posty, ale wciąż gonię czas i chociaż często czytam w telefonie, to nie zawsze mogę skomentować (wolę posługiwać się laptopem). Pozdrawiam Lusiu:)
OdpowiedzUsuń