Życie to szalona, cudowna podróż.
Panuje w nim chaos, zaraz później przychodzi spokój,
a potem wszystko, zaczyna się od nowa.
Sekret polega na tym, by cieszyć się tą przejażdżką.
Każdą chwilą.
(Regina Brett)
Do Villa Pozzo Cavo w San Giovanni Rotondo przyjechaliśmy późną nocą... Hotel położony w nowej części miasta, wśród gajów migdałowych, oliwnych, kilkaset metrów od Sanktuarium Ojca Pio... Spędziliśmy tutaj tylko jedną noc i zaraz po śniadaniu pojechaliśmy dalej... Jednak wcześnie rano poszliśmy na pierwszą mszę świętą o 6,30 do Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej...
San Giovanni Rotondo położone na wzgórzach Monte Calvo pośrodku pięknej, naturalnej scenerii na półwyspie Gargano... Założone około 1095 roku, prawdopodobnie na ruinach świątyni Jowisza z IV w p.n.e i wywodzi swą nazwę od starożytnego, okrągłego baptysterium (rotundus) Jana Chrzciciela...
San Giovanni Rotondo swą sławę zawdzięcza jednemu z największych włoskich świętych - Ojcu Pio, który tutaj przybył w 1916 roku i spędził w klasztorze kapucynów 52 lata życia, aż do śmierci w 1968 roku... Ojciec Pio był znanym stygmatykiem, mistykiem, charyzmatykiem... Mówiono, że potrafi czytać dusze, i zapowiedział, że kiedyś Karol Wojtyła (Jan Paweł II) zostanie papieżem...
Dzisiaj San Giovanni Rotondo to jedno z największych miast prowincji... Jest nastawione na masową turystykę... Rocznie przyjmuje ponad siedem milionów pielgrzymów... Istnieje tutaj ponad 100 hoteli i ciągle powstają nowe... To jeden wielki plac budowy, w wielu miejscach stoją potężne dźwigi górujące nad miastem...
Dzisiaj San Giovanni Rotondo to jedno z największych miast prowincji... Jest nastawione na masową turystykę... Rocznie przyjmuje ponad siedem milionów pielgrzymów... Istnieje tutaj ponad 100 hoteli i ciągle powstają nowe... To jeden wielki plac budowy, w wielu miejscach stoją potężne dźwigi górujące nad miastem...
23 września 2018 roku minęła 50 rocznica śmierci świętego Ojca Pio... Jednak warto powrócić do lat wcześniejszych... W 1918 roku na jego dłoniach, nogach, piersi pojawiły się otwarte rany - stygmaty, które pozostały na jego ciele do końca życia... Dante Alimenti w swojej książce Ojciec Pio pisze tak:
... Ojciec Pio dostrzega w półmroku chóru człowieka z przebitym i broczącym krwią bokiem. Wydaje mu się, że zna to oblicze; prawdopodobnie chodzi o tę sama osobę, którą widział w pierwszych dniach sierpnia, gdy mu się ukazała postać od której promieniała osobliwa jasność.
Stara się zachować spokój, lecz gdy sobie uświadamia, że w chórze klasztoru San Giovanni Rotondo ukazał się Pan Jezus z ranami na piersi, na rękach i na nogach, pada na ziemię bez zmysłów...
... Ojciec Pio odzyskuje przytomność, ale jest w stanie oszołomienia. Wargi mu drżą, oddech ma cięższy niż zwykle, ręce nie są zdolne podnieść upadłego na ziemię różańca. Franciszkanin ucieka do swojej celi. Rzuca się na łóżko i modli się żarliwie, przywołując do siebie Pana Jezusa...
Później zauważa bardzo silne bóle. Prawą ręką dotyka lewego boku i czuje coś ciepłego. Z wielkim zdumieniem widzi swoją dłoń splamioną krwią. Rana klatki piersiowej jest równoległym do żeber cięciem, długości 7 - 8 cm. Z tejże stosunkowo głębokiej rany wypływa obficie krew arteryjna. Natomiast rany na rękach pokryte są nabrzmiałą błoną czerwono-brunatnego koloru. Rany są głębokie. Rany nóg identyczne...
Znamienną cechą stygmatów było, że nie dały się zaleczyć, nie ropiały, nie przechodziły stanów zapalnych... Wydawały delikatny zapach kwiatów... Pozostały otwarte i krwawiące przez pół wieku...
Znamienną cechą stygmatów było, że nie dały się zaleczyć, nie ropiały, nie przechodziły stanów zapalnych... Wydawały delikatny zapach kwiatów... Pozostały otwarte i krwawiące przez pół wieku...
Villa Pozzo Covo położona jest u podnóża zbocza, trzeba iść dosyć ostro pod górę aby dojść do kościoła świętego Ojca Pio... To bardzo interesująca budowla zaprojektowana w 1994 roku przez znamienitego architekta Renzo Piano... Konsekrowana 1 lipca 2004 roku... Uwagę przykuwa podwójny rząd łuków z marmuru z Apricenty... W sumie jest ich 21 i przechodzą od wejścia aż do ołtarza i prezbiterium... Wejście do kościoła charakteryzuje się dużym kamiennym krzyżem o wysokości 40 metrów... Sala liturgiczna może pomieścić 7000 wiernych i pomimo pozornej architektonicznej prostoty, muszę przyznać, że jest bardzo złożona... Dziedziniec przed kościołem, to ogromny taras wyłożony płytami z marmuru z Aprienty... Z jednej strony tarasu rosną drzewa oliwne, to rodzaj ogrodu zaprojektowany przez żonę architekta Piano... Tych drzewek oliwnych jest dwadzieścia cztery... Dwanaście poświęcono apostołom, zaś pozostałe - prorokom...
Do lat 50 -tych XX wieku Ojciec Pio odprawiał msze święte w maleńkim, jednonawowym kościółku pod wezwaniem Matki Bożej Łaskawej... Jego budowę rozpoczęto w 1540 roku, kiedy osiedlili się tutaj kapucyni... Na przestrzeni stuleci kościółek był wielokrotnie przebudowywany i remontowany... Jedną z przyczyn były liczne trzęsienia ziemi, które nawiedzały San Giovanni Rotondo... Na frontonie dawnego kościółka, zwieńczonego niewielką dzwonnicą znajdują się kamienne tablice upamiętniające Ojca Pio...
Z powodu licznie napływających wiernych do San Giovanni Rotondo, obok dawnego zakonnego kościółka dobudowano bazylikę również pod wezwaniem Matki Bożej Łaskawej... Wchodząc do bazyliki wita przytulne, zachęcające do modlitwy wnętrze... Spośród trzech naw, centralna wyraźnie dominuje nad pozostałymi... Nad ołtarzem głównym widnieje wspaniała mozaika przedstawiająca wizerunek Matki Bożej Łaskawej... Po mszy świętej szybko opuszczamy bazylikę, zdjęcia robię dosłownie w biegu...
W 2010 roku relikwiarz z ciałem Ojca Pio został przeniesiony do nowej świątyni... Z daleka widzę na podwyższeniu szklaną trumnę a w niej doczesne szczątki Ojca Pio... Przypuszczam, że twarz pokrywa silikonowa maska, która imituje skórę... Dla mnie to niezbyt przyjemny widok pokazywania relikwii Wielkiego Świętego... Jednak bardzo chciałam tutaj być ponieważ mocno wierzę, że Ojciec Pio przewidywał przyszłość, uzdrawiał słowem, dotykiem a nawet na odległość... Przyszłam do Niego z bagażem próśb i podziękowań za doznane łaski...
Po wielu staraniach relikwie Ojca Pio wrócą do grobu w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Życzę wszystkim słonecznego, ciepłego jesiennego tygodnia...
Pozostawiam serdeczne pozdrowienia...
Beautiful landscape, and wonderful flowers ;-) Have a nice evening
OdpowiedzUsuńIn the spring, the flowers are beautiful and the landscapes are very picturesque.
UsuńGreetings:)
That red flower is so beautiful. Like a trumpet. Have a nice evening.
OdpowiedzUsuńTo wielkie szczęście modlić się u O. Pio- tam, gdzie żył i cierpiał. Aktualnie czytam o O. Dolindo Ruotolo, do którego O.Pio odsyłał często przybywających z okolic Neapolu, pątników.
OdpowiedzUsuńI also fell in love with red flowers. Greetings.
OdpowiedzUsuńHello dear Maria Lucja!
OdpowiedzUsuńGreat post of this beautiful church and St.Padre Pio,one of the new saints of our century!
Wonderful landscapes and amazing architecture of the church! I really enjoyed your lovely pictures from your tour!
Wishing you a lovely week! Hugs!
Dimi...
Witaj Łucjo:) Niezwykłe miejsce.. Chciałabym tam kiedyś pojechać.. Wspaniałe zdjęcia. I tyle ciekawych informacji.. Wspaniały post. DZIĘKUJĘ:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
San Giovanni Rotondo niby znane, a pokazane Twoimi oczami odkrywa się je na nowo.
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja i zdjęcia,z przyjemnością odwiedziłam to miejsce dzięki Tobie Łucjo.
Ojciec Pio potrafił tak wiele i cierpiał równie dużo,kochał ludzi i był niezwykle wrażliwy na ludzkie grzechy-wyczuwał je-niesamowite.
Chciałabym kiedyś zobaczyć to miejsce...
Serdeczności zostawiam Lusi i dziękuję :)
Wonderful architecture.
OdpowiedzUsuńPadre Pio to jeden z moich ulubionych świętych. Pięknie tam. Moje marzenie, na razie jeszcze nie spełnione.
OdpowiedzUsuńŻycie to szalona, cudowna podróż. - dokładnie tak! Jak zwykle, wiele bogactwa na Twoim blogu: dla duszy i oczu!
OdpowiedzUsuńHola Lucja.Maria. Muchas gracias por mostrarnos siempre cosas maravillosas, tus fotos son un regalo. Un beso y feliz semana.
OdpowiedzUsuńOjej, tyle napisałam i wszystko mi zginęło:(
OdpowiedzUsuńCałe życie Ojca Pio było cierpieniem. Modlę się do Niego i JP II o zdrowie dla mojej koleżanki Basi, może i ona wygra z rakiem jak przyjaciółka naszego papieża - Wanda Półtorawska.
Dziękuję Lusiu za następną wspaniałą wycieczkę:) Życzę Ci miłego tygodnia:)
...this modern church is gorgeous, I like it a lot. Thanks for sharing, enjoy your week.
OdpowiedzUsuńThe poppies are gorgeous. Have. a wonderful week ahead
OdpowiedzUsuńWszystkie dostępne książki czytam o Ojcu Pio. Tym bardziej z wielką radością obejrzałam zdjęcia. Dziękuję Ci bardzo :)
OdpowiedzUsuńPiękna relacja, dziękuję Łucjo za przywołanie wspomnień z pielgrzymki w której parę lat temu uczestniczyłam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Me ha encantado conocer cosas sobre este santo que no conocía. Besitos.
OdpowiedzUsuńUma bela reportagem fotográfica.
OdpowiedzUsuńUm abraço e boa semana semana.
Andarilhar
Dedais de Francisco e Idalisa
O prazer dos livros
OdpowiedzUsuńHello dear LUCIA!
Beautiful landscapes and documentation I liked a lot and thank you!
A beautiful and easy satan, I wish you, my dear!
I love you and thank you for visiting!
Niezwykłe jest to, jak dobry Bóg daje nam znaki. Ojciec Pio był, a w zasadzie jest i będzie najlepszym tego przykładem. Niestety chrześcijańska miłość zabijana jest przez nienawiść, serdecznosc przez butę, grzeczność przez chamstwo. Przykre, że często dzieje się tak z tymi, którzy na co dzień mówią o sobie "wierzący" i leza krzyżem wkosciola h, ale tylko na okazje, gdy robią im zdjęcia dla prasy i tv. Piękny most Lusiu, dający wiele do myślenia. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńOjej, ousalem z telefonu i narobiłem błędob. Piękny post.
UsuńTen telefon sam przekręca słowa ☺️
UsuńThose arches above the pews-- Amazing!
OdpowiedzUsuńWitaj :) dziękujemy za komentarz - miło, że ktoś jeszcze o nas pamięta :) szykuje nam się w życiu wiele zmian, w związku z którymi musieliśmy mocno ograniczyć wyjazdy w tym roku. Ale powoli wracamy :)
OdpowiedzUsuńco do Ojca Pio - rozumiem Twoje podejście do relikwii, miałam podobne wrażenia u św. Rity.
Pozdrawiamy :)
Niesamowite przeżycie, być tam i to wszystko widzieć.
OdpowiedzUsuńLa construcción de este templo, se ve bastante moderna y con muy bella arquitectura.
OdpowiedzUsuńMe ha gustado mucho conocer toda la información, sobre este preciosos lugar.
Besos
Byłaś w cudownym miejscu:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńOjciec Pio należy do grona moich ulubionych świętych, dlatego często modlę się za jego pośrednictwem. Wspaniale, że miałaś okazję chodzić po tym samym bruku, co On.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno!
I'm very happy that you able to visit there... great pictures!
OdpowiedzUsuńThe flowers are beautiful!
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja, przepiękne zdjęcia. Bardzo dziękuję za tyle ciekawych informacji, z ogromną przyjemnością dowiedziałam się tego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
San Giovanni Rotondo to miejsce uświęcone osobowością Ojca Pio.
OdpowiedzUsuńBardzo wszystkim dziękuję za komentarze.
Serdecznie pozdrawiam:)
Un importante lugar de culto para los italianos.
OdpowiedzUsuńUn abrazo,
Bardzo ciekawe informacje, o tej niezwyklej osobie nam przekazałaś. Jest to bardzo urokliwe miejsce. Z przyjemnością obejrzałam słoneczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Niezwykłe miejsce.
OdpowiedzUsuńByliśmy z mężem w 2014 roku. Modliłam się żarliwie o potomstwo dla Mojej Ani.
OdpowiedzUsuńPo powrocie z Włoch dowiedziałam się o chorobie nowotworowej Córki.
Nadal modliłam się do Ojca Pio i innych świętych... Po przeszło roku nastąpił nawrót choroby, w lutym 2017 Ania odeszła na zawsze...
Może przemodliłam się albo widocznie nie zasługujemy na takie łaski... Moja wiara się zachwiała...
Wybacz mi ten smutny komentarz, ale ból po stracie Ani jest taki sam...
Za kilka dni znów stanę na miejscu jej spoczynku, to wszystko jest dla mnie za trudne...
Blog i praca są częściowo ucieczką, ale nigdy się z tym nie pogodzę...