Na moim blogu, od czasu do czasu pojawiają się opowiadania Bruno Ferrero...
Tym razem jest to: "Popękany dzban"
Tym razem jest to: "Popękany dzban"
Pewien wieśniak codziennie dostarczał do wioski wodę ze źródła w dwóch pękatych amforach, przytroczonych do grzbietu osła, kroczącego u jego boku.
Z jednej z amfor, starej i pełnej pęknięć, podczas wędrówki wyciekała woda.
Druga, nowa i bez skazy, utrzymywała całą zawartość, co do kropli.
Stara, spękana amfora czuła się biedna i nieużyteczna, tym bardziej, że nowa nie
przepuściła żadnej okazji, by podkreślać swą doskonałość: " Ja nie tracę nawet kropelki wody!".
Pewnego ranka stara amfora zwierzyła się właścicielowi:
- Wiesz, jestem świadoma moich ograniczeń. Przeze mnie tracisz czas, trud i pieniądze. Kiedy dochodzimy do wioski, jestem w połowie pusta. Wybacz mi moja niedoskonałość i moje rany.
Następnego dnia podczas wędrówki właściciel zwrócił się do spękanej amfory, mówiąc:
- Popatrz na pobocze drogi.
- Jest przepiękne, pełne kwiatów.
- To dzięki tobie - odpowiedział właściciel.
- To ty każdego dnia podlewasz pobocze drogi.
Kupiłem paczuszkę nasion kwiatów i posiałem je wzdłuż drogi, a ty, nie wiedząc o tym, niechcący podlewasz je każdego dnia.
(Bruno Ferrero)
Pragnę pokazać Wam " Basię" - sarnią mamę ze swoimi koźlętami...
Urodziły się 20 maja, a więc równy miesiąc jak pojawiły się na świecie...
Zdjęcia zrobiłam dzisiaj o godzinie 18,50...
Jak każda mama, tak i "Basia" dba o swoje młode, pieści je i dosłownie zrobi dla nich wszystko...
A oto "Basia" i jej małe... Prawda, że są słodkie?
adorable doe and fawn!
OdpowiedzUsuńSmall is beautiful.
UsuńI love these lovely animals.
Greetings:)
Cudowna opowieść. A koziołki... Słodziaki, prześliczne :-) Serdeczności Lusiu!
OdpowiedzUsuńLubię opowiadania Ferrero bo potrafią skłonić do refleksji, pokazać co jest w życiu ważne i istotne. A co do koźląt? to prześliczne słodziaki.
UsuńPozdrawiam:)
¡ Que bonitos son ! Besos.
OdpowiedzUsuńKaunis tarina ja kauniita ruusuja kiitos :)
OdpowiedzUsuńBeautiful!
OdpowiedzUsuńVery beautiful animals.
UsuńGreetings:)
The deer are delightful!
OdpowiedzUsuńI love these beautiful animals.
UsuńGreetings:)
Koziołki śliczne a opowieść wzruszająca :))) Buziaki
OdpowiedzUsuńTak, tak maluszki są śliczne. Opowiadania Bruno Ferrero mówią o rzeczach prostych i oczywistych. Jednak niestety bardzo często zapomnianych, gdyż w pogoni za sprawami materialnymi,zapominamy co jest dla nas ważne.
UsuńPozdrawiam:)
Jakie śliczne i takie już duże :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wtorkowo !
Prawda, że duże? I oczywiście prześliczne.
UsuńPozdrawiam:)
Przesłodkie,niech rosną zdrowo.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńZ naszej strony nic im nie zagraża.
UsuńBoję się o Basię bo to okropna wędrowniczka i tam czyha na nią niebezpieczeństwo. Już tyle saren i jelonków zniknęło.
Pozdrawiam:)
Hello Lucia!
OdpowiedzUsuńBeautiful roses, and deers! So pretty they are :)
They live around here too.
I wish you a very nice day!
Roses are beautiful and grow in the grocery store.
UsuńTo bring green colors.
Deer live in the meadow, and therefore I can observe them.
Greetings:)
The red roses are beautiful but for me seeing the deer is wonderful
OdpowiedzUsuńI know, Margaret.
UsuńYou love all animals and sacrificed them to your blog.
Greetings.
Lusiu, jak się cieszę że pokazałaś szczęśliwą rodzinkę Basi, maluchy wyglądają tak słodko :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będą zdrowo rosnąć :))
Pozdrawiam serdecznie
Cały czas boleję nad stratą dorodnego kozła. Od czasu do czasu pojawia się mniejszy i pewnie młodszy kozioł ale tamten to był prawdziwy okaz. I to on najprawdopodobniej był ojcem maluszków.
UsuńPozdrawiam:)
Opowieść poruszająca :-) młode są słodkie :-)
OdpowiedzUsuńOpowiadania Ferrero są balsamem dla duszy człowieka, są pouczające i refleksyjne. Tak. Młode koźlęta są śliczne.
UsuńPozdrawiam:)
Nie da się ukryć ,,słodki widok,,Basia jest wspaniałą mamą rodzinka szczęśliwa Tobie Lusiu życzę cierpliwości w robieniu takich zdjęć są wprost cudowne serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWandziu,
Usuńbardzo dziękuję za miły komentarz.
Robienie zdjęć sprawia mi ogromna przyjemność,
tylko ich jakość jest jako taka.
Pozdrawiam:)
Eh magia :) obserwować nowe życie, coś wyjątkowego :) super rodzinka
OdpowiedzUsuńopowiadanie piękne
uściski Lusiu
Oglądanie młodego życia to coś wyjątkowego. Opowiadania Ferrero są nie tylko piękne ale pouczające. Czytając te opowiadania, doświadczamy niesamowitego olśnienia, czujemy radość, dostrzegamy czyny naszego Pana. Wszystko, co złe nas ogarniało, ustępuje.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Lovely roses and lovely family !!!!
OdpowiedzUsuńGreat pictures as always !
Have a shinny day !
Anna
Anna, thank you very much for your visit and comment.
UsuńGreetings.
Naturaleza en todo su esplendor. Me encanta la fábula de las ánforas agrietadas.
OdpowiedzUsuńUn abrazo,
Opowieść o tych dwóch dzbanach znałam w nieco innej wersji i wiele lat temu umieściłam ją na blogu Onetu. Pamiętam, że dzbany w wodą nosiła stara Chinka.
OdpowiedzUsuńWszystkie małe dzieci, czy to ludzkie, czy zwierzęce są przeurocze. Gdy oglądam te koźlątka, od razu przypomina mi się lektura "Rogaś z Doliny Roztoki".
Serdecznie pozdrawiam.
Nie znałam innego opowiadania, Być może jest takowe. Masz rację, że wszystko co małe jest urocze. Znam Rogasia. Książka jest bardzo fajna. Opowiada o małym jelonku, któremu myśliwy zabił mamę. Przygarnęły go dzieci. Rogaś był bardzo fajny i miał wiele zwariowanych pomysłów, przez co rodzina i dzieci,które go przygarnęły, miały wiele kłopotów.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Urocze te małe koźlątka ze swoją mamą:) I opowieść bardzo fajna:) Dobrego dnia Łucjo!
OdpowiedzUsuńPiękne są opowieści Ferrero. Mówi nam, że życie – jest wszystkim – co posiadamy. I to jest przecież prawda. A co do koźląt? są przeurocze.
UsuńPozdrawiam:)))
Hey Lucja-Maria! Beautiful story. Dazzlingly beautiful roses. Oh, how wonderful calves. You are lucky, when you get close track of their life. Big armful greetings to you.
OdpowiedzUsuńAnne, thank you very much for all your comments.
UsuńThey are very beautiful and heartfelt.
Greetings.
Przecudne są te maleństwa <3
OdpowiedzUsuńJa też jestem nimi zachwycona.
UsuńPozdrawiam:)
Hello. Amazing photographs you have taken. Beautiful flowers and really cute Capricorn.
OdpowiedzUsuńMatti, thank you very much:)
UsuńCapricorn is just so cute. Great photos you got taken.
OdpowiedzUsuńThis is a deer. Charming creature.
UsuńGreetings.
Jestem miłośniczką tego typu opowieści, ich przesłanie zawsze podnosi mnie na duchu :)
OdpowiedzUsuńA koźlęta niezwykle urocze, ale już wcale nie takie małe, jak na miesiąc czasu szybko wyrosły :)
Karolinko, ja też je lubię bo pokazują i uczą co jest w życiu ważne i istotne. Ja też zauważyłam, że sporo urosły. " Basia" jest odżywiona i ma prawdopodobnie sporo mleczka.
UsuńPozdrawiam:)
La Naturaleza es inteligente y fantastica . !!!! saludos
OdpowiedzUsuńBeautiful story well accompanied by wonderful pictures.
OdpowiedzUsuńKisses
I also like the story Ferrero.
UsuńGreetings:)
Bardzo ciekawe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNatura jest cudowna,maluchy śliczniutkie,😊.
Serdeczności dla Ciebie Lusi😊
Opowiadania Bruno Ferrero podkreślają jak bardzo istotne jest, aby podążać za swoimi marzeniami, skłaniają do refleksji. Maluszki są śliczne. Mam nadzieję, że wyrosną na piękne zwierzęta.
UsuńPozdrawiam:)
Sarenki bardzo mnie rozczulają, kiedyś idąc na grzyby natrafiłam na martwą.....bardzo długo ten widok mnie prześladował i zawsze zasmucał.
OdpowiedzUsuńJesienią wybrałam się na przejażdżkę rowerową. Wtedy zobaczyłam skóry, kości sarnie. Kłusownicy wyrzucili je do lasu. Już tam nie jeżdżę. Ten obraz mam cały czas w pamięci. Kiedy ginie sarna czy kozioł ten obraz jeszcze mocniej wraca. Nigdy nie jadłam żadnej dziczyzny i żadnej nie wezmę do ust.
UsuńPozdrawiam:)
Piękna opowieść:)))a koźlęta słodkie i ile tam rodzinnej czułości:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam obserwować z jaką miłością "Basia" pieści swoje maleństwa. Najpierw jedno liże od główki, przez pyszczek przez całe ciało aż po nóżki. Ono też się do matki przytula. Potem przybiega drugie i tak samo jest pieszczone.
UsuńPozdrawiam:)
Piękne są Twoje obserwacje, tak jak i opowieść o dzbanie.
OdpowiedzUsuńPrzeżywasz cudowne chwile w swoim ogrodzie :)
Pozdrawiam.
Obserwuję to co dzieje się za ogrodzeniem, na dzikiej łące.
UsuńMartwię, co się stanie z sarnami, kiedy łąka zostanie zagospodarowana.
W lesie, poza łąką czyhają na nie niebezpieczeństwa.
Pozdrawiam:)
Jakże przyjemnie się czyta Twoje wpisy.Gratuluję serdecznie.Pozdrawiam w pierwszym dniu lata.
OdpowiedzUsuńEljocie,
Usuńbardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz.
Pozdrawiam:)
Pierwsze zdjęcie idealnie zlewa się z prezentowaną przeze mnie chustą.
OdpowiedzUsuńOdnośnie koźlątek mam wrażenie, że prowadzisz prywatne ZOO. Super enklawa.
Faktycznie, idealnie pasuje ze wzorem z Twojej chusty.
UsuńCzasem sobie myślę czy one wiedzą, że tutaj są bezpieczne?
Raczej nie. tyle już ich zaginęło...
Pozdrawiam:)
Przepiekne! I róże i koźlęta! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Agnieszko.
UsuńPozdrawiam:)
Es como vivir en otro mundo el poder disfrutar de la paz que te da la naturaleza y estos preciosos ciervos.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Wspaniała opowieść, a koźlątka urocze. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Koźlęta są przeurocze.
UsuńPozdrawiam:)
Wzruszająco proste przesłanie w tej opowieści do każdego z nas :) Koźlątka rosną jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że koźlęta rosną jak na drożdżach.
UsuńA może to dzięki "mamie", że ma sporo mleczka i one są dobrze odżywione.
Pozdrawiam:)
Piękna przypowieść - bardzo często my ludzie to takie dzbany właśnie. Koźlątka przeurocze, zazdroszczę Ci możliwości podglądania ich bo to na pewno radość wielka. Mam nadzieję, że zarówno maluchy jak i ich mama mają przed sobą długie życie. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, że wyrosną na zdrowe i szczęśliwe zwierzęta.
UsuńPozdrawiam:)
Тakie śliczne !!!
OdpowiedzUsuńBardzo piękne:)
UsuńLa storia delle anfore la conoscevo. Le foto di quei due splendidi animali sono fantastiche. Felice giornata, un abbraccio
OdpowiedzUsuńenrico
Lovely deer and beautiful roses!
OdpowiedzUsuńLovely deer:)
UsuńOpowieść o dzbanach jakże pouczająca... Z przyjemnością przeczytałam.
OdpowiedzUsuńA koźlątka śliczne. :-)
Ja też jestem w nich zakochana.
UsuńPozdrawiam:)
Piękna opowieść, a koźlęta i ich mama cudowne. Wspaniale jest tak obserwować życie sarenek.U Ciebie to prawdziwy raj. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzytulić by się chciało takie cudo! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Lovely roses!
OdpowiedzUsuńThe deer is so cute:)
Have a nice midsummer!
cudna opowieść i jeszcze bardziej cudowne koźlęta. absolutnie przesłodkie są, tylko myślałam, że ciut mniejsze będą, bo te tutaj to już takie duże. ;) ale zgadzam się z jednym z komentarzy powyżej - aż chciałby się je przytulić do serduszka. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Opowieść bardzo pouczająca, a sarenki przesłodkie. Jak dobrze mieć taki widok codziennie:):):):)
OdpowiedzUsuńPiekne koziołeczki. Jak piękna jest przyroda. Mieszkasz w dobrym miejscu, bo tuż za płotem masz dziką przyrodę i toczące sie w niej życie.
OdpowiedzUsuńp.s. Dziś jechałam autem do miasta i w ostatniej chwili zahamowałam, na jezdnię wyskoczyła mama z dwójką małych koźląt. Dobrze, że jechałam wolno.
Pozdrawiam serdecznie.
Beautiful roses are,, wow,, so beautiful photos of deer with calf ..
OdpowiedzUsuńGood day to you.
No zazdroszczę takich widoków :-)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki masz za oknem Łucjo.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ci tej możliwości obcowania z Basią i jej sarnią rodzinką.
Pozdrawiam:)*
Fajna rodzinka i widzę,że kożlaczki rosną a Ty jesteś dumna jak ich mama:))
OdpowiedzUsuńWyrosniete te oseski. Czytajac i ogladajac mialam wrazenie, ze dolatuje do mnie zapach roz, ale byc moze to zapach roz z mojego ogrodu:)
OdpowiedzUsuńI loved to know Mom and baby, very affectionate!
OdpowiedzUsuń