Sztuka to magia, bez dwóch zdań,
ale źródłem wszystkich dzieł sztuki,
nawet tych najbardziej dziwacznych,
jest szara codzienność.
(Stephen King)
Tego dnia było pochmurno i bardzo parno - deszcz wisiał w powietrzu... Powzięliśmy decyzję o poznaniu dwóch bardzo ciekawych, sardyńskich wiosek: Flussio i Tinnùry... Te dwie niewielkie miejscowości właściwie są ze sobą płynnie połączone i usadowiły się przy drodze krajowej SS 292... Flussio słynie z koszy, kunsztownie wyplatanych z asfodeli (złotogłów), natomiast Tinnùra wsławiła się muralami...
W krajobrazie Flussio widzimy niezbyt dobrze zachowaną nuraghi, kamienną wieżę pochodzącą z epoki nuragicznej... To znak, że wioska posiada wspaniałą i starożytną przeszłość, usianą legendami, która przeplata się z wątkiem historii... Liczba mieszkańców Flussio to 420 osób...
Według legendy sam San Bartolomeo (święty Bartłomiej) wierny towarzysz Jezusa i naoczny świadek ran, śmierci i Jego Zmartwychwstania, nauczył mieszkańców Flussio wyrabiania niezwykłych koszy... Asfodel rośnie dziko na tutejszych trenach, a zbierany jest od lutego a pod koniec kwietnia odbywa się festiwal z okazji żniw asfodelowych...
Z Flussio idziemy Via Nazionale, trzymając się cały czas lewej strony SS 292 i płynnie wchodzimy do Tinnùry... Jest to niewielkie włoskie miasteczko w prowincji Oristano na Sardynii, liczące zaledwie 241 mieszkańców... Obszar, na którym położona jest Tinnùra, był zamieszkały już w czasach przednuragicznych, nuragickich i rzymskich... Świadczą o tym liczne pozostałości archeologiczne, w tym grobowce i nuraghi...
Szłam bardzo powoli i co chwilę wpadałam w zachwyt na widok domów z muralami... Ich forma i tematyka potrafiła zwrócić w głowie... To nie były dewastujące elewację graffiti czy jakieś zwykłe bohomazy, ale to były prawdziwe dzieła sztuki..
Przy Via Nazionale znajduje się kościół parafialny pod wezwaniem świętej Anny... Od razu zwróciłam uwagę na jego prostotę, elegancką, wysmukłą dzwonnicę, z charakterystycznymi, poziomymi pasami... Jest to niewielka świątynia jednonawowa bo i mieszkańców jest zaledwie garstka...W ołtarzu głównym figura świętej Anny i Maryi... Po obu stronach ołtarza figury: świętego Józefa z Dzieciątkiem Jezus i świętego Antoniego... Kolorystyka ścian i sklepienia tworzy ciepły klimat jasnego wnętrza...
W Tinnùrze mijam nie tylko domy uporządkowane, zadbane, z muralami ale również spróchniałe, rozpadające się... Lubię takie stare domy, często skazane na zapomnienie, ale z z klimatem... Nigdy nie przechodzę obok nich obojętnie...Takie domy zawsze przyciągają moją uwagę...
Dochodzę do Piazza del Sole gdzie znajduje się bardzo ciekawa Fontanna Zodiaku, zbudowana w 2004 roku... Jest to dzieło rzeźbiarza Simplico De Rosas... Woda wytryska z ośmiu bazaltowych zodiakalnych ust... Trochę dalej jest kolejna fontanna... Na jej środku rzeźba kobiety wyplatającej kosz... Jej autorem jest włoski rzeźbiarz Carmine Pisano...
W Holy Cross Caffè zatrzymujemy na pyszną kawę i schłodzony sok z czerwonej pomarańczy... Obsługa bardzo profesjonalna i miła... Jednak mnie zachwycił tutejszy mural na malowany na fasadzie budynku...
Moją uwagę przykuły nie tylko dekoracje ale stare wrota czy skrzynka na listy... czyż nie są ciekawe?
Zobaczyłam na jednym z domów mural przedstawiający najsłynniejsze postaci wyjątkowego karnawału w Mamoiadzie, najdzikszym, historycznym miejscu wyspy, oniemiałam z wrażenia... Tutaj przedstawieni są główni bohaterowie przypominający dzikie zwierzęta: Mamuthones i poskramiający je, bardziej ludzcy Issocadores...
Mural, jako sztuka zdobiąca pochodzi z Meksyku... Pojawił się wkrótce po rewolucji meksykańskiej... Miał nieść przede wszystkim głębokie przesłanie społeczne... Z Meksyku powędrował do Ameryki Południowej, a później rozprzestrzeniał się po całym świecie... Dla jednych mural jest przełamaniem szarości mijanych na co dzień budynków, inni widzą w nim doskonały sposób na rewitalizację, a ja uważam, że jest sztuką...
Na ogrodzeniu murowanym i otynkowanym przyciągły moją uwagę przepiękne płytki ceramiczne... To jeden z najlepszych przykładów lokalnego rzemiosła made in Italy, obok którego nie można przejść obojętnie.... Prosta forma, cudowna paleta kolorów i motyw inspirowany prawdziwym sardyńskim duchem sprawiają, że jest to oryginalny dodatek ożywiający nie tylko ogrodzenie ale też każde wnętrze domu... Dopiero przy bliższym spojrzeniu dostrzegłam nazwisko artysty - Pina Monne...
Pina Monne, artystka eklektyczna, uznana autorka murali... Swoja karierę w ceramice artystycznej rozpoczęła w Siniscoli, pracując jako dekoratorka u lokalnego rzemieślnika... Dziś realizuje swoje projekty we własnym warsztacie w Tinnùra...
Pina Monne, jest najbardziej znanym muralistą na Sardynii... Jej prace są obecne na całej wyspie...Wszystko zaczęło się tutaj, osiemnaście lat temu, w tym maleńkim miasteczku... Jego burmistrz chciał go ożywić, przyciągnąć turystów, stworzyć nowy proces gospodarczy... Ogłosił konkurs na pięć murali, wygrała go Pina Monne... Jej pierwszy mural przedstawiał kobietę piekąca chleb carasu... Jej prace opowiadają o świecie i życiu rolniczo-pasterskim i tysięcznej kulturze zagrożonej wyginięciem...
Dla Piny Monne muralizm jest niezbędny nie tylko dlatego, że pozwala wyrazić to, co czuje do swojej ojczyzny (wyspy) za pomocą kolorów i postaci, ale dlatego, że to moment, w którym każdy widz zatrzymuje się, zadaje pytania i jest ciekawy, jest zainteresowany moim muralem...
Jednym z najbardziej reprezentatywnych artystów muralistów jest Angelo Pilloni... Jego murale możemy zobaczyć w Tinnùra... Wszystkie tutejsze murale zdobią, zachwycają, zaskakują i przede wszystkim skłaniają do refleksji... Spacer ulicą w Tinnùra oznacza wizytę w miasteczku - muzeum, zanurzenie się w sztuce... W rzeczywistości, dziesiątki jak nie setki murali zdobią tutejsze domy, opowiadają historie, tradycje i fakty inspirowane codziennym życiem mieszkańców...
Oprócz Piny Monne w realizacji upiększania miasteczka mieli swój wkład również inni muraliści m.in. Angelo Pilloni oraz Ferdando Mussone, którego mural przedstawia mieszkańców w strojach ludowych...
Powoli dochodzimy do Urzędu (Municipio)... Na ścianie piękny mural: Strzyżenie owiec, a przed budynkiem Posąg boga wiatru - Aeolusa...
Aeolus, uchodzi za syna Posejdona i greckiej Amazonki Melanippe... Zamieszkiwał Wyspy Liparyjskie... Dzięki jego przychylności Odyseusz uzyskał bezpieczną morską podróż...
Powoli kończymy nasz spacer po niewielkim miasteczku pełnym przepięknych murali, które mówią o tradycyjnych zwyczajach, rytuałach, obrzędach, pokazują piękno i historię sardyńskiej wsi...
Bardzo dziękujemy za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Oh, what beautiful murals!
OdpowiedzUsuńGostei de ver estas belas fotografias. Um abraço e bom fim-de-semana. Andarilhar Dedais de Francisco e Idalisa Livros-Autografados
OdpowiedzUsuńWow. Really great murals. I like it very much. Thank you for the beautiful flowers and photos.
OdpowiedzUsuńWspaniałe, piękne murale. Aż mnie zatkało. Uwielbiam taką sztukę, niesie samą prawdę <3
OdpowiedzUsuńWiele z tych malowideł na ścianach jest tak realistyczna że na zdjęciach trudno odróżnić od prawdziwych osób, okien, a szczególnie bram. Przedstawiają historię wioski i ludzi w niej mieszkających, ich życie i pracę. Taka kronika tych miejsc.
OdpowiedzUsuńAż dziw bierze, że nikt nie nabazgrolił napisów w stylu AC Milan czy inne tam bohomazy. Widać tam ludzie szanują swoją pracę. ;)
OdpowiedzUsuńPiękne murale. Klimatyczne i niektóre bardzo realistyczne :).
OdpowiedzUsuńFajny też pomysł z ludzikami z doniczek :).
Muy adecuados para ese entorno. Hay mucho arte en esos bellos Murales.
OdpowiedzUsuńBuena selección de fotos. Que tengas un buen fin de semana.
Besos.
Murale są wspaniałe:)))wszystko tam zachwyca:)))piękna fotorelacja:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te murale, przepiękne. Te malunki takie realistyczne, że wyglądają dosłownie jak żywe. Te osoby jakby oddychały i patrzyły na spacerujących :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness:)
Me ha encantado estos pueblos, los murales son preciosos. Gracias y abrazos.
OdpowiedzUsuńTe murale są niesamowite, to prawdziwa uliczna galeria sztuki zresztą patrząc na nie ma się wrażenie, że to oprawione w ramy obrazy z jakiejś znanej i cenionej galerii. Jestem zachwycona bo zwykły spacer uliczkami Tinnúry zapewnia taki ogrom cudnych doznań.
OdpowiedzUsuńW Sirmione na fasadach niektórych domów też widziałam płytki ceramiczne z malunkami, tylko trochę w innym stylu.
Pozdrawiam przeserdecznie, cudownego weekendu.
Beautiful pictures ! Gorgeous murals !!!!!
OdpowiedzUsuńThanks for sharing !
Have a shinny weekend !
Anna
The imagery is remarkable. It must have been such a pleasure to see all of this. I suspect you may have encouraged tourism to the area.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem tych murali przedstawiających dawne życie i zwyczaje wyspy. Przechodząc i oglądając ma się wrażenie uczestnictwa w tym życiu. Fontanny też bardzo ciekawe, piękne miejsca prezentujesz. Dziękuję za ten pełen wrażeń spacer. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWspaniała artystka, realizm tych murali jest niesamowity i udowadnia, że nie zawsze trzeba udziwniać realia, zeby powstało dzieło sztuki. Zwykła szara codzienność a tyle tresci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Przepiękne!!! Jestem oczarowany
OdpowiedzUsuńDroga Łucjo! Ty nawet w sardyńskich, malutkich wsiach odnajdziesz coś niezwykłego!
OdpowiedzUsuńMurale zachwyciły mnie swą treścią - przedstawieniem zwykłej, prostej codzienności mieszkańców tych terenów. Są piękne i refleksyjne...
Ślę moc pozdrowień!
Anita
Niesamowite murale, niezwykle realistyczne i klimatyczne! Podziwiam. Zmieniają optycznie przestrzeń, nie wiadomo gdzie kończy się przestrzeń użytkowa, a zaczyna mur. Dziękuję Lusiu, że dzięki Tobie mogłam i ja poznać to wspaniałe miejsce:) Miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńCudne murale, gdyby ode mnie zależało, poleciłabym pomalować w części choć te smutne blokowiska.
OdpowiedzUsuńSo beautiful! I love every picture...
OdpowiedzUsuńThanks for sharing this lovely place with us!
Titti
To tak jakby spotkać ludzi z przeszłości, którzy tam żyli, pracowali, kochali. Byli tacy jak my. Niesamowite. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBurmistrz miał świetny pomysł. I zatrudnił rewelacyjną artystkę! Swe dzieła przepięknie wpisała w tło uliczek, i kolorami i wiejską tematyką. Wygląda to przepięknie! Super, że odnalazłaś te wioski!!!
OdpowiedzUsuńDroga Łucjo, te murale są niesamowite! I tak doskonale wpasowują się w tło, pokazując zwykłych ludzi przy pracy. Dziękuję Ci za refleksję na temat ich powstania wzbogaconą pięknymi zdjęciami. Wspaniale, że trafiłaś w takie wyjątkowe miejsca! Dużo serdeczności dla Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńDear Lucja, another informative and full of history post. I didn't know anything about small towns in Sardinia. Now I see amazing frescoes on the walls of houses. It is interesting how the artist achieves the effect of presence. Like a woman with gladioli, a sitting old man, people walking down the street - as if they are all next to us. I especially liked the ceramics depicting female hands weaving a basket. Awesome! Thank you.
OdpowiedzUsuńConosco molte località della Sardegna ma questi paesi non li avevo mai nemmeno sentiti nominare. Sono entrambi interessanti e ti ringrazio per averli descritti così bene.
OdpowiedzUsuńCiao , un abbraccio
enrico
Przepiękne! Prawdziwe dzieła sztuki :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się nigdy z takim słowem... Teraz już wiem... Jakie to wszystko piękne i takie żywe.. No niesamowite, prawdziwe dzieła sztuki.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne. Ja również uważam je za dzieła sztuki. Niektóre z nich są tak realistyczne, że trudno odróżnić od prawdziwych osób, okien. Płytki mnie urzekły. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńWitam. Dziś wyjątkowo przed południem zasiadłam do czytania Twojego bloga. To co zobaczyłam nastawiło mnie optymistycznie na resztę dnia. Przepiękne miejsca a te murale przenoszą oglądającego w czasie. Przy okazji odświeżyłam wiadomości dotyczące cywilizacji nuragijskiej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń