Niedługo biel przestanie straszyć,
zimowy sen odejdzie w nicość;
świergotem się rozdzwonią lasy,
łany zawilców w nich rozkwitną.
Mgiełką zieleni wzejdą pola,
spragnione słońca przebiśniegi
wychylą główki, a w ogrodach
lodowy smutek czas przepędzi
na cztery wiatry. Otwórz okno,
ziemia już pachnie przebudzeniem.
Wyjdą na spacer, chociaż chłodno,
wtulone w siebie nasze cienie...
Już w lutym na spacerze zauważyłam kwitnące leszczyny, pierwsze oznaki wiosny... Niestety, później przyszły mrozy, opady śniegu, szare dni... Już nie mogę doczekać się wiosny... Wiem, wiem... Jest już blisko... Moja tęsknota osiągnęła apogeum...
W ostatnich dniach pojawiło się nawet słońce, my jednak byliśmy niespokojni a nawet zmartwieni... Dopiero dzisiaj, kiedy nastąpiło rozładowanie napięcia zatęskniłam za świeżą zielenią, drzewami obsypanymi kwiatami, powiewem ciepłego powietrza, śpiewem ptaków, za barwnym spektaklem przyrody...
W środę, ostatniego lutego przez moment obserwowałam sarenkę Basię... W swoim karmniku miała kukurydzę, pszenicę i trochę pokrojonych kartofli... Jednak wśród suchych traw poszukiwała mchów i korzonków roślin... Widocznie tego potrzebowała...
To było następnego dnia, w czwartek... Robiła się szarówka... Dosyć daleko biegała, właściwie to uciekała Basia przed goniącym ją koziołkiem... Tak sądziłam... Po chwili znowu spojrzałam w okno i wtedy zamarłam z przerażenia... Basi nigdzie nie było ale właśnie uciekał koziołek a za nim pędził duży, brązowy myśliwski pies... Dni mijały... Sarenki nie pojawiły się na łące... Byliśmy załamani aż dzisiaj... Na łące pojawiły się nasze kochane zwierzaki... Utykały na łapy ponieważ mają je pogryzione... Jednak nasza radość, że żyją nie miała końca... Po chwili okazało się, że Basia jest pogryziona... Dlatego tak długo jej nie było... Zaraz dostały pokrojone marchewki, jabłka, buraki... Mamy nadzieję, że szybko dojdą do siebie... Wiem, że zdjęcia są drastyczne, jednak ku przestrodze musiałam je pokazać...
Przypuszczamy, kto jest właścicielem psa... Niestety... Ponieważ nie mam zdjęć tego psa, nic nie możemy zrobić ...
Dopiero dzisiaj poczułam, że wiosna jest już blisko :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Wczoraj i dzisiaj w powietrzu czuć wiosnę.
UsuńMiłego dnia Haniu:)
Lusiu, na Twoich zdjęciach już prawdziwa piękna wiosna.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ze wzruszeniem historię mojej imienniczki. Dobrze, że zwierzaczki żyją. :)
Wspaniałe zdjęcia, te z Twojego domu oraz Basi. Bidusia...
Pozdrawiam ciepło!
Basiu, pragnę już wiosny. Dziwnie jestem niecierpliwa. Wiem, że przecież pojawi się za kilka dni i będzie nam dawkować swoje piękno.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ludzie są okrutni i głupi, wypuszczają psy i nie pomyślą, jakie cierpienia zadają innym stworzeniom. Biedna Basia.
OdpowiedzUsuńKtoś mi napisał, że to tylko zwierzę. Dziwny komentarz. A gdyby to było dziecko, człowiek? Każde żywe stworzenie ma prawo do życia. Hmm, stajemy się coraz bardziej cyniczni?
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Głupota ludzka nie zna granic, bo trudno tutaj winić psy. Biedne zwierzaki, mam nadzieję, że szybko dojdą do siebie. Też czekam z niecierpliwością na wiosnę, więc jest nas przynajmniej dwie :). Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńMasz rację Karolinko!
UsuńGłupota ludzka nie zna granic, bo trudno tutaj winić psy.
Serdecznie pozdrawiam:)
Biedne zwierzęta. Głupota ludzka nie zna granic.
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz granatowe dodatki dekoracyjne, takie jak Oko Proroka.
Przywiozłaś z Turcji?
Witaj Agnieszko!
UsuńO tak. Głupota ludzka nie zna granic.
Faktycznie, te granaty, jabłka, gruszki, dzbanuszki, wazoniki mają taki sam kolor jak Oko Proroka. Kupiłam je w wiosce syryjskiej. Starszy pan je sam wyrabiał i sprzedawał po dolarze. Żal mi go było i kupiłam kilka sztuk. Na szczęście nic się nie rozbiło w czasie lotu. Kupiliśmy oryginalny arak ale ten wychlapał się z butelek. Na szczęście nie cały.
Zapraszam ponownie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Biedne sarenki, mam nadzieję, że szybko dojdą do siebie... Wszyscy tak bardzo czekamy na wiosnę, a tu ciągle zimno.. O tej porze roku tu w Szkocji zawsze kwitły już żonkile, krokusy..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę dużo słoneczka:)))
Jestem trochę zaskoczona Twoja wiadomością o braku kwitnących żonkili, krokusów. Zawsze o tym czasie już kwitły.
UsuńNa jednym z blogów obserwowałam szarości dnia. Widzę, że wszędzie brakuje słońca.
Miłej niedzieli.
Great photos but at the same time I am very sad. Something must be done for the dog owner. The fault is not always in the dog. Usually in the owner.
OdpowiedzUsuńHi Sami!
UsuńVery well said.
The owner of the dog is unreliable.
Have a nice Sunday, Sami.
Parece que la primavera ya está en las flores. Lo siento por los ciervos.
OdpowiedzUsuńUn abrazo,
Szkoda, że nie udało się sfotografować tego psiaka jak goni i pokazać chociażby straży miejskiej. Chociaż nie pies tu winien tylko właściciel psa nieodpowiedzialny jest. Miejmy nadzieję, że sarny wykurują się. A wiosna na Twoich zdjęciach urocza.
OdpowiedzUsuńW moim mieście nie ma straży miejskiej. Też uważam, że właściciel jest nieodpowiedzialny, że nie zabezpiecza tak dużego psa.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
What what. Horrible. Hope it gets better. Something has to be done.
OdpowiedzUsuńHappy weekend.
Ja też mam taką nadzieję, że sarna wyzdrowieje.
UsuńMiłej niedzieli.
Hello dear Maria Lucia!
OdpowiedzUsuńOh poor deer...that’s so sad ...your neighbor is responsible for his dog to keep it inside.
The deer is bitten very cruel by the dog. What can i say...
Spring appeared at your house dear friend with your gorgeous blooms!
Lovely tulips,muscari,roses,daffodils and my favorite snow drops!
So delightful for my eyes! Thank you for sharing this beauty taste of Spring!
Wishing you a relaxing evening and a happy Sunday!Hugs! 💖🌷🌹🌺
Dimi...
Hello Dear Dimi!
UsuńThank you very much for the words of consolation.
I can not wait for spring.
I miss her very much.
Beautiful, sunny Sunday:)
Biedna. Sporo wycierpiała.
OdpowiedzUsuńO tak. Bardzo wycierpiała i pewnie jeszcze cierpi.
UsuńPozdrawiam:).
Kyllä se kevät kohta koittaa.
OdpowiedzUsuńMukavaa kevään odotusta, sinulle
Biedna Basia! To przykre co napiszę, ale nasi rodacy to jednak debile. Niech taki jeden puści psa za swoją córką albo żoną. Nóż w kieszeni sam się otwiera. Gdyby napotkał takiego idiotę na swojej drodze to najzwyczajniej w świecie sprałbym mu mordę. Coś strasznego... Też już bardzo tęsknię za wiosną. Niestety trzecia dekada marca może przynieść powrót zimy :-( Serdeczności Lusiu, miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńANDRZEKU! DWOMA RĘKAMI PODPISUJĘ SIĘ POD TYM CO NAPISAŁEŚ.
UsuńLUDZIE SA BARDZO BEZMYŚLNI. MY TEŻ MIELIŚMY NAJCUDOWNIEJSZEGO, NAJGRZECZNIEJSZEGO PIESKA. TYLKO RAZ SPUŚCILIŚMY GO ZE SMYCZY W LESIE. JUŻ PRAWIE ROK NIE MA Z NAMI BELLUSI A JA DO DZISIAJ NIE MOGĘ TEGO ZAPOMNIEĆ.
TĘSKNISZ ZA WIOSNĄ? JEDNAK MASZ NOWĄ ODMIANĘ. JESTEŚ NA WYJEŹDZIE, POZNAJESZ NOWE MIEJSCA, POZNAJESZ NOWYCH LUDZI. MASZ PEWNA ODSKOCZNIĘ OD CODZIENNOŚCI.
JUŻ JESTEM SPRAGNIONA JAKIEGOŚ WYJAZDU, JAKIEJŚ ODMIANY.
mIŁEGO WYPOCZYNKU. sERDECZNIE POZDRAWIAM:)
Dla mnie wszyscy myśliwi to bezduszne osoby, okrutne. Pies nie jest winien, tylko jego pan...
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, prawdziwie wiosenne i radosne!
Pozdrawiam ciepło.
Ja też nie winię psa. Nasza Bellusia nie mogła być spuszczona ze smyczy. Szalała i wtedy nie można jej było w żaden sposób opanować. Co innego gdy była w ogrodzie.
UsuńAniu, życzę pogodnego dnia z zapachem wiosny:)
Serce się kraje na taki widok. Miejmy nadzieję że rany się zagoją. Głupim właścicielom powinno się odbierać zwierzęta!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia Lusiu! U nas już od dawna ani grama śniegu, niestety nie było go również w czasie dużych mrozów i boję się czy roślinki to przetrwały.
Pozdrawiam:)
Aniu!
Usuńmy też mamy nadzieję, że te rany się zagoją. Już widać, że to następuje dlatego Basia pojawiła się na łące. Już widzę, że ostatnie mrozy poczyniły w różach spore spustoszenia. Ziemia jest dosyć głęboka zmarznięta i mimo wczorajszej, ładnej pogody nic nie mogliśmy zrobić w ogrodzie.
Aniu, życzę Ci przyjemnej niedzieli, oczywiście ze słoneczkiem:)
Hello dear LUCIA!
OdpowiedzUsuńStunning photos, I've loaded my heart beautiful, thank you dear!
A beautiful Sunday I wish you!
Hugs and kisses!
Hello Dear ELENA,
Usuńthank you very much for your kind words.
Beautiful, sunny Sunday.
Hugs and kisses!:)
To straszne. Nie ma nikogo, kto mógłby się tym zająć? Może leśniczy?
OdpowiedzUsuńWietrzyku, na temat leśniczych wolę się nie wypowiadać bo już dostaję wysypki.
UsuńTo było może pięć, sześć lat temu. Była sobota, dzień deszczowy. Na łące pasła się mała, sarenka. Utykała na lewą przednią nogę. Podejrzewaliśmy, że wpadła w jakieś wnyki ale się uratowała. Drogą (boczna, wtedy mało uczęszczana) szedł gość z wilczurem. Pies wyczuł sarenkę. Zaczął ją gonić po łące. Wybiegliśmy z domu aby odgonić psa. Ta łąka jest dosyć podmokła. Gość zaczął się topić. W trójkę odgoniliśmy psa ale sarenka leżała i nie miała siły już uciekać. e zrobił dla niej kojec wyścielony sianem. Zaczęłam dzwonić o pomoc m.in. do leśniczego, który zbył mnie a na dodatek powiedział, że jest to selekcja.
Niestety, zwierzę nie przetrzymało nocy. Mam znajomego weterynarza, który wziął zwierzę do utylizacji. Zrobił jej sekcję i okazało się, że to był ogromny stres i serce nie wytrzymało. Może gdyby miała fachową pomoc... Długo mieliśmy wyrzuty sumienia.
Przyjemnej niedzieli ze słoneczkiem:)
Straszne...kiedyś uczono nas, że leśniczy to przyjaciel przyrody...
UsuńBiedna Basia.Najgorsze jest to,że nie można jej zapewnić bezpieczeństwa.Pozdrawiam serdecznie i życzę szybkiego przyjścia wiosny.
OdpowiedzUsuńMasz rację Halszko.
UsuńNajgorsze jest to, że w żaden sposób nie można jej pomóc.
Jedynie zapewnić dobre jedzenie. Mam na myśli Jabłka, marchewkę, buraczki, kukurydzę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Witaj już marcowo
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie zapominasz o mnie w te szare dni.
Dziękuję te miłe słowa, które zostawiłaś na moich zielonych stronkach. To sprawia, że nie tylko za oknem coraz jaśniej, słoneczniej.
Niestety nie udało mi się zmienić tej listy blogów. Cóż niech zostanie, jak jest.
Na nadchodzące dni życzę Ci wiele optymizmu, wiele miłych chwil przy kubku ciepłej herbaty lub kawy. A może wolisz filiżankę?
Pozdrawiam ciepło oczekiwaniem na wiosnę
Nigdy nie zapominam o przyjaciołach. Mam nadzieję, że jesteśmy Przyjaciółkami. To nic, że wirtualnymi. My wszyscy czekamy stęsknieni na wiosnę. Niezaprzeczalne, że zbliża się szybkimi krokami.
UsuńIsmenko mam nadzieję, że ktoś przeczyta Twój komentarz i pomoże zmienić Twoją listę blogów tak, aby pojawiały się małe ikonki, fragment i aktualizacja postów.
Życzę Ci ciepłych promyków słońca, radości i pogodnych myśli:)
Jak tu u Ciebie pięknie i wiosennie Łucjo. Piękne strofy i wesoły klimat. Tak, już czuje się wiosnę w powietrzu i to sprawia dużo radości. Zwłaszcza ciepłe promienie Słońca na twarzy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBasiu,
Usuńfaktycznie wczoraj i dzisiaj poczułam w powietrzu wiosnę. Miałam ogromna ochotę aby gdzieś pojechać ale brakuje słońca. dzień jest szary, pochmurny.
Miłej niedzieli.
Serdecznie pozdrawiam:)
It is so sad.
OdpowiedzUsuńHoy nos las has traído directamente. Tu espacio se ha vestido de Primavera, para contrarrestar los fríos de los últimos tiempos.
OdpowiedzUsuńBesos
Great pictures !!!!
OdpowiedzUsuńSpring is coming...finally...
Hug
Anna
Oh no!!!
OdpowiedzUsuńMasz piękną wiosnę w domu, a za oknem ptaki i sarenki. Całe szczęście, że gonitwę przez psa przeżyły. Mam nadzieję, że wkrótce dojdą do siebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakże piękne ujęcia sikorki i gołąbków 💜💛💙
OdpowiedzUsuńTeż czekam na wiosnę ale podobno będzie szła powoli, zapowiadają chłody znów...Co prawda nie mam tylu kwiatów co Ty ale kilka już dodaje kolorytu moim dniom. I po roślinach domowych też już widzę radość z kilku słonecznych dni - zazieleniły się bardzo. Dobrze że Basi nic nie jest ale i przykro mi bardzo bo nigdy nie zrozumiem głupoty ludzi i tego, że można nie kochać zwierząt ani nie przejmować się ich losem. Dużo radości życzę, nie tylko z obserwowania ptaków i sarenek.
OdpowiedzUsuńSiento tristeza, espero que pronto se recupere. Besitos.
OdpowiedzUsuńMyśliwski pies ma bardzo małe szanse pogryzienia sarny, zwłaszcza gdy działa w pojedynkę. Zresztą jeśli gonił to raczej był to płochacz, a one w ogóle robią głównie zamieszanie i przeganiają zwierzęta (żeby wyszły myśliwemu na strzał).
OdpowiedzUsuńOczywiście spuszczanie psów w lesie i na łąkach tak by mogły gonić mieszkańców tych terenów to ogromna nieodpowiedzialność, ale to co bierzesz za ślady pogryzień to na moje oko wiosenna zmiana sierści.
Inna sprawa że sarny się spłoszyły i zaczęły unikać tego miejsca.
Lusiu, Moje serce krwawi z bólu gdy widzę cierpienie zwierząt !Cieszę się że sarenki uratowały się !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Jakież to smutne. Nienawidzę polowania. Dla mnie zwierzęta nie są niższej rangi niż ludzie. Cieszę się, że Basia i jej kolega żyją. Cieszę się, że mają przy sobie piękne duszyczki. Jesteś cudowna Łucjo, ty, jak i Twój mąż. Wiosna już się budzi. Tak pięknie krokusy nas witają. :) Najradośniejszych dni życzę. :)
OdpowiedzUsuńPrzejęłam się historią Basi, zawsze wypatruję wiadomości o niej i jej rodzinie.
OdpowiedzUsuńA wiosna piękna! Nadchodzi, nadchodzi... ciepło, teraz deszcz pada, więc wszystko zacznie się szybko rozwijać. Oby zima, która ma jeszcze na kilka dni wrócić, nie pokrzyżowała jej planów :-)
już powoli do nas idzie! :)
OdpowiedzUsuńPiękna wiosna zagościła u Ciebie. U mnie również ja widać i czuć. Biedne sardynki,bardzo mi ich szkoda. Mam nadzieję,że wkrótce wydobrzeją Nie cierpię ludzi, którzy nie szanują zwierząt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Siempre he admirado tus alrededores que los disfrutes ya que la primavera la tenemos a nuestros pies, un abrazo.
OdpowiedzUsuń