Werona uchodzi za Mekkę wszystkich zakochanych... Jest fascynującym miejscem o niepowtarzalnej, romantycznej atmosferze... Toż to grzech, być we Włoszech i nie zobaczyć tego sławnego miasta... Żyli tu podobno Romeo i Julia... Dzięki geniuszowi Szekspira stali się najsłynniejszą parą kochanków na świecie...
Miasto jest tłumnie oblegane przez turystów z całego świata... Nigdy nawet nie pomyślałam, że dotarcie do Via Capello przy której wznosi się Casa di Giulietta będzie nie lada wyczynem... Cały czas płynąca rzeka ludzi... Przed domem Julii gromadzą się tłumy... Przyznaję, nie jest to nic przyjemnego, kiedy tłum cię unosi... Starałam się patrzeć w górę bo tam można było zobaczyć ciekawe malowidła, okna lub ukwiecone...balkony.
Nie wiadomo ile jest prawdy w podaniu o miłości Romea i Juli... Szekspir przecież nigdy nie był w Weronie... A zresztą, czy to jest aż takie ważne? Na pewno u schyłku średniowiecza w Weronie opowiadano dzieje pary nastoletnich kochanków ze zwaśnionych rodów... Wchodząc w bramę podwórza zobaczyłam mrowie ludzi... Zastanawiałam się iść dalej czy wracać... Zwyciężyła ciekawość poznania tego legendarnego miejsca...
Żadna przyjemność robić zdjęcia tłumowi... Ach, gdybym chociaż miała szczudła... Górowałabym nad tym ludzkim mrowiem... Zastanawiałam się jakiego sposobu użyć by dopchać się, tak dopchać się do posągu Julii? Niemal każdy pragnie zrobić sobie zdjęcie... Przy posągu jest po kilka obcych sobie ludzi... To dla nich nie ma żadnego znaczenia... Najważniejsze mieć zdjęcie...
Czy faktycznie jest to autentyczny dom Julii ? Na pewno mógł być... Budowla pochodzi bowiem z XIII wieku... Należała do ludzi bardzo zamożnych i co ciekawe ma... balkon. Aby na niego wejść, należy uiścić opłatę i ustawić się długiej i gęstej kolejce...
Wielu pragnie się na nim sfotografować i spojrzeć w dół z miejsca, z którego Julia wypatrywała kochanka... Wolę z dołu popatrzeć na sławny balkon... Zrobiłam kilkanaście zdjęć... Tylko jedno jest bez "Julii".
Na podwórzu pod balkonem stoi brązowy posąg Julii dłuta Nereo Costantiniego... Rzeźba jest oblegana... Tutaj już nie miałam szczęścia aby zobaczyć samotną Julię... Prawie wszyscy robią z nią zdjęcia... Ja już nie musiałam tego czynić... Kto dotknie jej prawej piersi, przyniesie mu to szczęście.. Której dotknąć? Lewej, prawej ? Właściwie to prawie nikt nie zwraca na to uwagi... W tym wszystkim najważniejsze jest, że kto nie zaznał miłości gdy tylko dotknie na pewno zakocha się do szaleństwa... Jest jednak pewne ale... Nie wiadomo tylko, czy szczęśliwie... Od wielu lat, ta część posągu jest głaskana... Jest tak wypolerowana, że świeci się już z daleka...
To miłe, że jest w nas tyle romantyzmu... Tysiące turystów, m.in. i ja pragną zobaczyć miejsce, gdzie miłość okazała się silniejsza od śmierci i zapomnienia... Faktycznie rodziny Capuletti i Montecchi mieszkały w Weronie... Włoch Luigi da Porto napisał opowieść o kochankach. I ona to właśnie trafiła w ręce Szekspira... Mistrz opowiedział tę miłosną historię w sztuce. Napisał ją tak wzruszająco, że od czterech wieków kolejne i kolejne pokolenia widzów ronią łzy, gdy spektakl dobiega tragicznego finału... Ja już nie jestem zaskoczona i zdziwiona, że do Werony ciągną tłumy zakochanych z całego świata... To miejsce dla wielu jest magiczne...
Mimo zakazu konserwatorów zabytków, do ścian domu Julii, przyczepiane są liściki z miłosnymi wyznaniami... Można je przypinać jedynie w korytarzu... Ponieważ dom coraz bardziej niszczeje, władze miasta zakazały całkowitego pisania na murach... Za złamanie zakazu, grozi mandat 500 euro... Teraz symbolem miłości stały się kłódki w większości w kolorze czerwonym i różowym... Kłódki są różnej wielkości... To one przykuwają uwagę... Każda ma inicjały...lub krótkie wyznanie miłości.
Żegnam się z miejscem kojarzonym z parą romantycznych kochanków... Zadaję sobie pytanie czy warto było? Ja uważam, że zawsze jest warto poznać coś nowego... A teraz sięgnę po książkę i zaczytam się w losach sławnych bohaterów...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze.
Przepraszam, że pozostały bez odpowiedzi.
Pozostawiam serdeczne pozdrowienia.
Łucjo! Dziękuję Ci za wspaniałą wycieczkę! Kiedyś muszę tam pojechać! Jedynym minusem takich miejsc są tłumy odwiedzających... miejsce idealne dla zakochanych i dla tych co poszukują miłości...pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDla mnie to miejsce okazało się zbyt tłoczne.
OdpowiedzUsuńWidzisz, zawsze sobie tłumaczę, że nie tylko ja jedna pragnę poznawać nowe miejsca na świecie.
Przesyłam pozdrowienia.
Tak teda na prvej fotke je ten slávny balkón? Nebola som nikdy vo Verone, aspoň takto som sa prostredníctvom tvojho blogu dozvedela niečo nové a videla aj krásne fotografie.
OdpowiedzUsuńFoty cudowne, przepiękne! Zwłaszcza te z balkonikami:))) Jak nasi przodkowie dawali sobie z nimi radę? W sensie ich budowy, oczywiście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ciekawa uwaga. Lubię balkony, balkoniki. Tutaj we Włoszech jest ich szczególnie dużo. Darzę je szczególnym sentymentem.
UsuńPozdrawiam:)
Zasadnicza, bo ciągle nie wiem;(
UsuńPa:)
Witaj Lusiu! Oczywiście, że warto jest poznawać nowe miejsca i nowe obyczaje.Każdy wyjazd pozwala nam obserować zachowania ludzi, poznawać ich kulturę, sztukę, historię... A to poszerza nasze horyzonty. uważam, że wciąż zbyt mało polaków jeźdxi poza granice naszego krajju. Może gdyby wychylili nosa poza Polskę zobaczyliby, że może być inaczej :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńAndrzeju, wiele zmieniło się w tym temacie.
UsuńLudzie bardzo często wybierają plaże, leżakowanie, opalanie. Ja jestem z gatunków "świędzipięta". Musze podróżować, poznawać nowe miejsca.
Chociaż przyznaję, że mam odchylenia w nie które wracam kolejny i kolejny raz...
Wiem, że do Werony powrócę. Jest wiele ciekawych zabytków w tym mieście, które pragnę zobaczyć.
Serdecznie pozdrawiam:)
Wiesz,Łucjo jako wielka miłośniczka romantycznych powieści historycznych:)Włoch i historii a do tego niepoprawna romantyczka skorzystałam z okazji będąc w Wenecji i wjechałam do Werony.Moje wyobrażenia były niesamowite a oczekiwania ogromne i nagle okazało się,że strasznie się rozczarowałam.Brnęłam w tłumie do domu Julii a tam:hałas,krzyki,przepychanka.Nie zrobiłam zdjęcia na balkonie,bo gdy zobaczyłam wszystkie te dziewczyny wpychające się tam to mi się odechciało.A do tego przy posągu macanie Julii też mi się niestety nie spodobało.I co?Nici z romantycznych chwil w tamtym miejscu.Mój mąż nie lubi tłumu i już widziałam,że to nie to dla niego a do tego musiałam dopchać się do sklepiku bo obiecałam córkom wisiorek:)Okropieństwo.Dopiero gdy poszliśmy dalej na rynek i cudnymi uliczkami dotarliśmy do amfiteatru Werona się zrekompensowała:)Akurat była tam próba opery i nigdy tego nie zapomnę:)A i w Weronie byłam pierwszy raz w sklepie L:V:)))Ale nic nie kupiłam,mąż nie był na tyle w nastroju romantycznym:))))I to właśnie moje wspomnienia z Werony.A i jeszcze jedno,wracając znaleźliśmy cudowny hotel,z pięknym pokojem i z niesamowitym śniadaniem:)))Takie hotele to rzadkość nawet we Włoszech:)
OdpowiedzUsuńBeatko, nie rozczarowałam się tym miejscem aż tak mocno. Owszem, był tłum. Ale w Weronie w wielu miejscach jest dużo ludzi. Przy amfiteatrze było mnóstwo dekoracji. Miały być wystawiane; Nabucco, Aida i jeszcze jedna opera ale nie pamiętam jej tytułu...
UsuńPozdrawiam:)
Chyba miałam więcej szczęścia, wprawdzie moje Werona jeszcze analogowa, bez problemu zrobiłam zdjęcie samej Julii jak i z Julią. Jakaś japońska grupa uformowała kolejkę i niespiesznie robiliśmy zdjęcia. Nie zrobiłam zdjęcia na balkonie i nie było chyba wtedy tych napisów i kłódek. Werona bardzo mi się podobała, pamiętam targ i pęki kwiatów cukinii, które dowieźliśmy do Polski..
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Julię Anne Fortier, o Julii ze Sjeny, cóż autorka twierdzi, że to była ta prawdziwa historia Julii, pomijając młodą amerykankę, części dotyczące tamtej Sieny są wciągające a historia kochanków niezwykła i bardziej skomplikowana...
Czytałam tę książkę,bardzo mi się podobała.W przyszłym roku będzie jej ekranizacja.A widziałaś film "Listy do Julii"?Swietny.
UsuńJa też czytałam tę książkę. Mam na płycie film "Listy do Julii". Lubię tego typu filmy. Romantyczne.
UsuńPozdrawiam:)
Interesting article, like the people standing at the statue.
OdpowiedzUsuńGreetings,
Filip
People dream of happiness and love.
UsuńGreetings.
love all the ivies and window boxes. very cool.
OdpowiedzUsuńIvy on the buildings look very beautiful.
UsuńGreetings.
Do Werony nie dotarłam. Jednak ten tłumek mnie odstraszył- może poza sezonem letnim jest nieco mniejszy ścisk "miłośników". Zdjęcia wspaniałe!
OdpowiedzUsuńOch Italia- tyle uroczych miejsc do zobaczenia. Pozdrawiam serdecznie :)
Made, ja nie mam żadnej nadziei, że we Włoszech nie będzie turystów. Powiem Ci bardzo szczerze, że wszędzie jest wiele uroczych miejsc do zobaczenia.
UsuńNasz kraj również je ma...
Pozdrawiam:)
Så vakkert det er i Verona!
OdpowiedzUsuńDit vil jeg reise en gang:)
Takk for du deler turen med oss:)
Ønsker deg fine sommerdager:))
Ale fajne i klimatyczne miejsce. Pamiętam je, byłam w Weronie. Uwielbiam tą architekturę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam stare kamienice, balkony, okiennice, drzwi. Mają w sobie wiele klimatu. Werona mnie zauroczyła. Jest piękna. Chciałabym tam jeszcze wrócić.
UsuńPozdrawiam:)
Un gran romanticismo del que todos queremos conocer el lugar, yo también estuve hace de ellos muchos años, sabes lo peor es todos los grafitos en la pared que destrozan la belleza del lugar, pero allí los enamorados dejan su prueba de amor.
OdpowiedzUsuńUn abrazo
Od dawana chciałam zobaczyć Weronę, nawet spałam na obrzeżach, mieliśmy w planie zwiedzić, ale plany się zmieniły i nic z tego nie wyszło. Dzięki za fajny wirtualny spacer.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Byłam pełny dzień w Weronie. To jest zbyt mało na takie miasto. Tutejsze zabytki zachwycają.
UsuńPozdrawiam:)
To dobrze, że mamy romantyczne dusze,tylko szkoda,że są one ukryte przed innymi,w codziennym pędzie.
OdpowiedzUsuńLusi pokazujesz nam coraz to nowe miejsca, które warto odwiedzić.
Piękne zdjęcia,chociaż ten najazd ludzi starał się utrudnić Twoją fotorelację.
Pozdrawiam cieplutko
Z ludźmi nie jest jeszcze tak źle. Są romantyczni, uczuciowi...Małgosiu. Kocham Wenecję, Florencję, Cortonę...ale te miejsca są oblegane przez turystów.
UsuńWypicie kawy nie jest już przyjemnością, kiedy na Twoje miejsce już czekają.
Pozdrawiam:)
Zgadzam się z Tobą Lusi:)))
UsuńWhat a beautiful city this must be, Lucia!
OdpowiedzUsuńI absolutely love the balconies.
Thank you for sharing them here.
Wishing you a wonderful evening.
Otro estupendo reportaje, Lucía . Los contrapicados, muy buenos, me gustan.
OdpowiedzUsuńHoy es un día muy triste en España...Hay mucho dolor...
Un abrazo.
Muy lindo el reportaje. Besos.
OdpowiedzUsuńMimo tłumu turystów, moim zdanie warto tam pojechać. Jak ja byłam kłódki jeszcze nie wisiały. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOi miten kaunis kaupunki,niin mukavat parvekkeet vihreät kasvit.Kiitos että sinä näytät meillekin näitä matkakuvia.Hyvää kesän jatkoa:)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia...
OdpowiedzUsuń...piekna wycieczka i te zdjęcia. Mają klimat...
OdpowiedzUsuńOh, but Julieta is very beautiful! I like your photos too!
OdpowiedzUsuńKissees!
Na legendzie też można zarobić. I tak też czynią w Weronie. Biedny posąg Julii. Jak się ona musi czuć, gdy prawie wszyscy gładzą ją po piersiach. Czy w ten sposób pragną spełnienia marzeń? Znam takie panie, stoją przy drodze i również każdy może dotknąć. O ile zapłaci.
OdpowiedzUsuńWerona jest pięknym miastem. Dzięki za tą wirtualną wycieczkę. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńLucia, I've read about this house in Verona. Later have seen a cinema where the girls sent the letters to Julieta on this address. Very nice!Thank you for sharing this story and photos!
OdpowiedzUsuńOjej! Bardzo bym chciała pojechać kiedyś do Werony! Bardzo!!!!
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
oczywięcie, że warto ... Ty byłaś a my za Tobą Lusiu ... w każdym z nas jest coś z Romea i Julii ... każdy ma swój balkon, najpiękniejszy na świecie, nawet jeśli jest paskudnym balkonem w obdrapanym bloku. Miłość ubiera nasze balkony w najpiękniejsze szaty...
OdpowiedzUsuńPIĘKNY POST LUSIU
Pewnie, że było warto:) Trzeba w życiu doświadczać różnych rzeczy:) Dziękuję za tą wycieczkę do Werony:) Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńWonderful shots. I love the flowers growing over the balconies, they looks so romantic.
OdpowiedzUsuńWłochy to piękny kraj :)Może i mi kiedyś dane będzie go odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Hello dear Lucia!
OdpowiedzUsuńBeautiful places you visit in Verona!
I loved the pictures!
Thanks for sharing!
I wish you a nice weekend dear friend!
Embrace you with love!
*ELENA*
A gallery of beautiful images.
OdpowiedzUsuńVisual art! Too beautiful! hug
nie lubie historii ze smutnym zakonczeniem wiec i historia julii jakos mnie nie pociaga
OdpowiedzUsuńCradle of miłości i romansu znajduje Werony.
OdpowiedzUsuńUmieść szczególnie dedykowane do zakochanych. Miłość, czeka W każdym z narożników ulic.
Buziaki.
http://ventanadefoto.blogspot.com.es/
Łucjo, tak to są weneckie drzwi :) obie jak na razie jesteśmy we włoskich klimatach :)
OdpowiedzUsuńUn sitio lleno de carisma y esplendor! Preciosa entrada es bellísima la arquitectura del lugar y su historia!
OdpowiedzUsuńAbrazos miles.
____ (¯`(♥)´¯) _____(¯`(♥)´¯)
___¶¶ (_.^._)¶¶__¶_¶¶(_.^._)¶¶
_¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶__¶¶¶¶¶(¯`v´¯)¶
¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶(¯`(♥)´¯)¶
¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶(_.^._)¶¶
¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶(¯`v´¯)¶¶¶¶¶
_¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶(¯`(♥)´¯)¶¶¶
___¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶¶(_.^._)¶¶
______¶¶¶¶¶¶(¯`v´¯)¶¶¶¶¶
________¶¶¶(¯`(♥)´¯)¶¶
___________¶(_.^._)¶
____________ ¶¶¶¶¶
_____________¶¶¶Queda prohibido...
Queda prohibido no disfrutar de los versos de los amigos,
de no ser feliz con lo que el día a día nos brinda
y nos sonreír por cada minuto de vida que tenemos para disfrutar.
Queda prohibido no sentir cada palabra,
queda prohibido alejarse de los sentimientos
y las ganas de vivir y ser feliz consigo mismo.
(¸¸.♥➷♥•*¨)¸.•´¸.•*¨) ¸.•*¨)
(¸.•´(¸. ¸.•´¸.•*¨) ¸.♥➷•*¨)TE DESEO UN HERMOSO FIN DE SEMANA!!!!
Hello Lucia!
OdpowiedzUsuńBeautiful pictures! You travel around the hole Europe and bring us fantastic new views.
Have a nice weekend!
Niestety, nie było mi dane odwiedzić Werony, ale dzięki Twojej relacji i zdjęciom miałam namiastkę wycieczki do miasta kochanków.
OdpowiedzUsuńMimo nie najlepszych warunków do fotografowania udało Ci się zrobić wspaniałe zdjęcia.
Serdeczności.
Byłam w Weronie kilka lat temu z rodziną. Byliśmy jesienią i nie było takich tłumów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Fantastic images, Lucia!! Going thru the pics, I was thinking about the tragic love-story of Romeo-Juliet. Beautiful blog.
OdpowiedzUsuńGreetings form India. Sorry, came after a long time. Have a been a bit irregular...shall get back to normal routine soon :)
Love,
Rody Werony: wraży raban.
OdpowiedzUsuńMłodzi: hormony. Starzy: szlaban.
Mnich: lekarstwem zielarstwo?
Finał: trup grubą warstwą.
/St. Barańczak/
http://www.youtube.com/watch?v=wsuRbAKgtF4
Do zobaczenia, Lusiu! j.
Ja mam dużo kotów w okolicy, więc często słyszę jakiegoś kociego Romeo, który pod oknami albo woła swoją Julię, albo innego kociego Romeo (z tym, że raczej na walkę, a nie na romanse ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego weekendu!
I like those facades. And those love locks are amazing.
OdpowiedzUsuńBeautiful flowers, balconies, windows and facades, wonderful photos dear Lucia. I am sorry it was so crowded for you, good that you were able to get some photos of the statue of Juliet...perhaps I should go there, she might bring me some luck.
OdpowiedzUsuń"Never has there been such a tale of woe than of Juliet and her Romeo", it is a beautiful play but such a sad ending.
Love and hugs
xoxoxo ♡
Oj warto było,warto...Wiesz już na wstępie ,gdy zobaczyłam ten pierwszy balkon stwierdziałam,że to musi być balkon Julii.i ,czytając dalej,okazało się ,że trafiłam, Jest taki pełen romantyzmu..
OdpowiedzUsuń.I nieważne czy była tam szekspirowska Julia czy jakaś inna zakochana dziewczyna-jest bardzo piękny romantyczny.
I bardzo Ci dziękuję za wspaniała wirtualną.wycieczkę
Witaj Łucjo!
OdpowiedzUsuńJestem 100.000 -sięczna. A post o Weronie, cudny.
Będę końcem sierpnia przejeżdżać niedaleko Verony. Kto wie, może nawet się skuszę na mały postój zachęcona Twoim wpisem :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam/czytała, że ten balkon to nie "TEN" balkon, ale legenda miła, więc co to komu szkodzi :)
Pozdrawiam .
niesamowite Lusiu... zanim doszłam do opisu .... patrząc na pierwszą fotę balkonu pomyślałam... o... jak z Romea i Juliii
OdpowiedzUsuń