Podsuwam ci na paterze duże złotawe brzoskwinie.
Brzoskwinie świecą w krysztale, jak ciepłe różowe latarki,
pokryte są lekkim puszkiem, jak moja skóra na karku.
Lecz najpiękniejsza jest chyba ta, która leży na wierzchu,
różowi się i złoci w łagodnym błękitnym zmierzchu.
Okrągła, duża, pachnąca, wygląda, jak zapłoniona.
Brzoskwinie Felicja Kruszewska
Czasem jest tak, że jakaś rzecz mnie bardzo intryguje i nie daje spokoju... Tak było w sobotę tydzień temu... Nie miałam czasu... Byłam zbyt zajęta... Jednak cały czas nurtowała mnie myśl aby pójść na poletko i zrobić kilka zdjęć rozkwitającym brzoskwiniom... Te kilkanaście drzewek, zasadzili moi Rodzice... Nie ma ich już wśród nas... Odeszli do Ojca...
Został różowy, brzoskwiniowy zagonik... W tym roku brzoskwinie wyjątkowo pięknie zaczęły kwitnąć... Miałam nadzieję na obfite zbiory... Kiedy robiłam zdjęcia, kwiaty na drzewach nie były w pełni rozwinięte... Brzoskwinie to bardzo ciekawy gatunek drzew owocowych... Bardzo delikatny, trochę kapryśny... Nawet niewielki przymrozek sprawia, że kwiaty opadają i nie owocują...
Żal mi je wyciąć... Ciągle czuję do nich przeogromny, bardzo wyjątkowy sentyment... Jestem zauroczona tym miejscem... Ma ono nieodparty urok... Kiedy drzewka zakwitają ich kwiaty mają cukierkowy, landrynkowy kolor... One dosłownie uwodzą mnie swym wyglądem i wprost odurzającym zapachem... Ktoś powiedział, że są kiczowate... Niech będą... Dla mnie są najważniejsze ponieważ jest to sentymentalna pamiątka... Drzewka rodzą duże, słodkie, soczyste owoce, takie jak przedstawiłam na zdjęciu... czyż nie są przecudowne? Niektóre przypominają te, z obrazów Vincenta van Gogh'a...
Kiedy przyjechał do Arles zachwyciły go kwitnące drzewka brzoskwiniowe... Został owładnięty pasją malowania, którą poczuł na widok kolorowych, kwitnących drzew w prowansalskich sadach...
W liście do swojej siostry tak pisał: " dwa drzewa brzoskwini w pełnym rozkwicie, różowe, na tle lśniącego, błękitnego nieba z białymi chmurami i blaskiem słońca. Drzewa wypełniają, na podobieństwo eksplozji, całą powierzchnię obrazu".
Moje przeczucie nie myliło się...W środę nadciągnęła gradowa burza... Kulki lodowe wielkości 5 gr monety, obiły większość kwiatów... Wczoraj, wieczorem przyszła kolejna, gradowa i deszczowa nawałnica... To co się na zewnątrz działo, wyglądało niczym starotestamentowy potop... Takiej ulewy nie widziałam w swoim życiu... W ciągu 1, 5 godziny wszystko było pod wodą... Zmyło większą część ogrodu kwiatowego i ziołowego... Zamuliło staw i sadzawkę... Kiedy wody opadły wszystko pokryte jest czarną mazią... Dzisiaj też pada deszcz, ale już normalny... Jednego jest mi bardzo żal... na drzewkach brzoskwiniowych nie pozostał ani jeden różowy, landrynkowy kwiat... Muszę czekać kolejny rok by podziwiać brzoskwiniowe kwiaty...
O matko kochana!
OdpowiedzUsuńTe burze są okropne, niszczą wszystko.
Mam nadzieję, że większość kwiatów już zawiązała owoce i będą pyszne owoce.
U mnie też była solidna burza.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Niestety, są gołe gałązki. Nic nie zostało.
UsuńJolu, to nie była wielka burza. U mnie nie było nigdy zatopień nawet podczas powodzi w 1997 i 2010 roku.
Wczorajsza ulewa to istny koszmar.
Pozdrawiam
Brak mi słów, Łucjo, by wyrazić zachwyt. Wyczuwam nutkę smutku...? Promyczek słoneczka przesyłam...
OdpowiedzUsuńMasz rację, chodzisz pielęgnujesz...
UsuńDoskonale rozumiem ludzi, którzy tracili dorobek całego życia podczas powodzi.
Ja miałam to szczęście, że nic materialnego nie straciłam...
Straciłam część sentymentalną.
Pozdrawiam
Fantastyczne widoki, piękne kwiaty, chciałbym oglądać takie miejsca codziennie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZielona Milo, bardzo mi miło.
UsuńBardzo dziękuję.
Pozdrawiam
Strasznie mi przykro Łucjo, tak już jest z tą pogodą i sadami. Mam kuzynkę, która kiedyś miała piękny sad, niestety właśnie przez straty pogodowe musiała z niego zrezygnować. :( Dobrze, że chociaż zrobiłaś kilka zdjęć, sad jest cudny.
UsuńIwonko, pogoda płata figle, czasem jest bardzo nieobliczalna.
UsuńDobrze, że tak się to skończyło...
Włos się na głowie jeży, gdy ludzie tracą domy, gospodarstwa...
Dzięki Bogu, że rośliny popłynęły. rzecz nabyta i do odrobienia.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
A i u nas zrobiło się dzisiaj zimno, pada deszcz, więc siedzimy w domu. :((((
UsuńWielka szkoda. Zdjęcia zostały i cieszą oko, wspomnienia też. A za rok będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńDziwi tylko, że tak nieobliczalna jest natura i chyba nigdy nie będzie odgadnięta przez człowieka.
Piękne zdjęcia.
Pozdrawiam
Zbyszku, dobrze, że zostało kilka zdjęć.
UsuńZawsze czegoś szkoda, przestanie padać, znowu wrócą chęci i optymizm.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Witaj Łucjo! Trochę szkoda brzoskwiń. Trzeba mieć nadzieję, że w przyszłym roku będzie lepiej. Na aurę niestety nie mamy wpływu. Zdjęcia fajne, optymistyczne. Pięknie napisał Wincenty va Gogh o ....... . U nas nie padało ani kropli. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńTereniu, oczywiście, że szkoda...Dobrze, że tak się skończyła nawałnica.
UsuńCałą noc padało, ale dreny odprowadzają wodę z ogrodu.
Niestety, aby zobaczyć spustoszenie musi się chodzić w wysokich butach gumowych.
Teren jest tak rozmiękły.
Dziękuję i pozdrawiam
Oglądałam Twoje zdjęcia oczarowana.Te drzewa są takie cudne.W naszym klimacie nie ma szans na brzoskwinie i inne delikatne rośliny.Jak wiesz mieszkam blisko rzeki i u mnie jest zawsze zimniej niż nawet kilometr dalej.Tym bardziej strasznie mi szkoda Twoich drzewek. Aż wprost niewiarygodne ,że zbiło wszystkie kwiaty.Co do ich wycięcia to też mam starutkie drzewa owocowe po babci i zupełnie nie mam sumienia ich wyciąć.
OdpowiedzUsuńWczoraj też mieliśmy burze ,pochowałam kwiaty z tarasu ale prócz kilku dalekich grzmotów i zwykłego deszczu inne zjawiska typu grad na szczęście nas ominęły. Pozdrawiam cieplutko i mimo wszystko głowa do góry!
Agnieszko, mnie bardzo żal każdego krzaczka, drzewa, rośliny...
UsuńNie mogę nic wyrzucić, serce mi się kraje.
Pozdrawiam
U nas Łucjo było spokojnie ...owszem grzmoty były ale tylko trochę deszcz popadał - szkoda sadu brzoskwiniowego a szczególnie owoców których już w tym roku nie będziesz miała. Tak nieraz bywa , że los płata nam takie figle.......pozdrawiam - długo to trwało...
OdpowiedzUsuńMario, nawet nie było wielkiej burzy, błyskawic, grzmotów.
UsuńPogoda, działa czasem złośliwości.
Ni na to nie poradzimy.
Pozdrawiam
Pech , koszmarny pech! Co ta pogoda ostatnio wyrabia? Kwitnące drzewa, przepiękne. I te kwiaty na tle wiosennej zieleni:) Piękny widok:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że grad zniszczył wszystkie kwiaty!
Pozdrawiam z nutką optymizmu:)))
Ozonku, dziękuję Opaczności, że tylko tak się to skończyło.
UsuńMnie też się bardzo podobało brzoskwiniowe poletko.
Pozdrawiam
To rzeczywiście bardzo przykre że nie ma już tych kwiatków. Biedulki, takie delikatne i piękne były. Będę do Ciebie tutaj też zaglądać.
OdpowiedzUsuńChciałam Cię przeprosić, bo ten poprzedni mój tekst o maturze był wpisany jako szkic i sam się opublikował i potem zniknął. A razem z nim Twój komentarz.Ale jeszcze raz go puszczę za 2 dni. A dzisiaj zapraszam do Sandomierza jesli masz ochotę.
Serdeczności Łucjo
Stokrotko, oczywiście, że do Ciebie wpadnę.
UsuńJestem Twoją fanką od samego początku.
A Sandomierz jest miastem w którym się zakochałam.
Pozdrawiam
i co ?????
OdpowiedzUsuńnie będzie brzoskwiń ?!!!! nie - ja się nie zgadzam, ja protestuję ... eeech
Łucjo strasznie mi się przykro zrobiło, pomyślałam czytająć , że Twoi, tam z nieba uśmiechają sie do tych drzewek a tu taki pech ....
Mój Dziadziu miał jedno brzoskwiniowe drzewko ale owoce nadawały się tylko na kompot, pamiętam jak co roku na wakacje jechaliśmy z rodzicami nad morze a potem powrót kojarzył mi się z Dziadziem który czekał i zawsze chwalił się wekami, które w tym czasie dla nas robił, brzoskwinie w słoikach były najpiękniejsze, jak słońca, zawsze też najbardzie te właśnie lubiłam
u mnie też były straszne błyskawice ale bokiem burza przeszła
----------
Łucjo - też sobie to koko podśpiewuję i myślę, że fajna jest a wydziwianie na ta piosenką nie ma zadnego sensu
piosenka jest skoczna, w ucho wpada, cudzoziemiec i koko i spoko zaśpiewać potrafi a jak sobie nawet cały stadion zagdaka - to na zdrowie , trochę radości nikomu jeszcze nie zaszkodziło,
Malinko, moje brzoskwinie nie były na sprzedaż...
UsuńZawsze otrzymywali przyjaciele, znajomi...
Przypuszczam, że teraz nikt nie robi zapraw kompotowych ze względu na duże ilości cukru.
Robię konfiturę ale wolę z moreli lub czereśni...
Malinko, mnie się koko podoba. Na takiej imprezie piosenki zaangażowane źle się odbierają. Ludzie się bawią, więc musi być wesoło...
Pozdrawiam
Ależ pięknie!
OdpowiedzUsuńwwww.kasia91bloog.pl
Kasiu, mnie się też podobało...
UsuńAura bywa nieobliczalna i potrafi wyrządzić prawdziwe szkody.Przykro mi Łucjo,że ucierpiały Twoje brzoskwinie.Na fotkach prezentują się cudnie,wiem,że jest Ci z tego powodu smutno,ale może następny rok Ci wynagrodzi obfitością owocu.Rozumiem Twój sentyment do drzewek,bo to przecież jest w nich niewidzialna cząstka Twoich rodziców,jaką włożyli w pielęgnację drzewek.
OdpowiedzUsuńU mnie wciąż duchota i słońce z małą chwilą ochłody.Pozdrawiam serdecznie.
Ewo, bardzo dziękuję za słowa pocieszenia.
UsuńDzisiaj, już ochłonęłam. Przyszłam do siebie.
To nie były tylko brzoskwinie, magnolie...
Pozdrawiam
Rzeczywiście żal tych cudownie pachnących brzoskwiniowych kwiatów. Cóż taka już natura ulewy, niszczy coś co hodowaliśmy przez lata. Łucjo, zdjęcia wprost wspaniałe.
OdpowiedzUsuńMasz rację Moniko, przyroda czasem płata złośliwości.
UsuńCzłowiek jest wobec niej bezsilny.
Paskudne gradzisko!!!!Zniszczyć takie piękne kwiaty!!!(przyszłe owoce)okropieństwo!!!! Pozdrowionka...
OdpowiedzUsuńBeti, bardzo dziękuję za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńDzisiaj już odreagowałam.
Pozdrawiam
Bardzo mi przykro... Z drugiej strony wspomnienie na fotografii też ma swoje znaczenie, więc jakoś może lżej będzie przeżyć stratę tego kwiecia... To chyba jedna z najpiekniejszych rzeczy taka "ojcowizna" ja też w sobie i dookoła siebie pielęgnuję, choć sad mi po niej nie pozostał, ale wspomnienia i miejsca i mają one we mnie szczególny wydźwięk kiedy je odwiedzam... Nie wiem, co napisać, czy da się słowami przytulić, jakoś smutek złagodzić, czy w milczeniu lepiej takie chwile pozostawić... Nie wiem, troszkę jak kret po omacku - ale tulę ciepłymi myślami jak umiem i zdjęcia podziwiam, tak bardzo je lubię... ♥
OdpowiedzUsuńCudowne są te zdjęcia i dobrze, że cho one ci zostały. Kto śmie mówić, że to kicz, ta różowość, ta radość, ten powiew świeżości? Toż to samo piękno.
OdpowiedzUsuńLubię wszystkie owoce.
OdpowiedzUsuńTrzech bliźniaków,to już siła,Łucjo.:-))))KUBA
Kubo, w trzech jest siła!!!!!
UsuńMasz rację.
Ja też przepadam za wszystkimi owocami i...warzywami.
Pozdrawiam
Chyba bym się popłakała, bo uwielbiam kwiaty brzoskwini, choć za samymi owocami nie przepadam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Masz fajny blog i dzieki za komentarze
OdpowiedzUsuńładne masz zdjęcia na blogu pisałaś na moim blogu o kodzie zebym go zlikfidowała ale muszę przyznać że nie wiem o co chodzi
OdpowiedzUsuńTaki liliowy bez jak jest na tym zdjęciu to mieliśmy na działce był piękny.A poza tym to dzięki za komentarze.Ostatnio to kupiłam kawę w doniczce zobaczę jak ona będzie się trzymać.pozdrawiam
OdpowiedzUsuń