Wszędzie są kwiaty dla każdego, kto chce je zobaczyć.
(Henri Matisse)
Collioure to niewielkie miasteczko w Oksytanii (fr. Occitanie) na samym południu Francji, tuż przy Pirenejach Wschodnich, nad Morzem Śródziemnym... Odwiedziłam go w czasie kwietniowego pobytu w Katalonii... Właściwie to trzy rzeczy uczyniły Collioure słynną miejscowością: anchois, malarze fowiści i doskonałe wina Banyuls Collioure... Miejscowość ze względu na śródziemnomorski urok, krajobraz klifów, zatoczek bardzo często nazywana jest Saint-Tropez Langwedocji...
Collioure ma imponującą historię i jest malowniczo położone... Zbudowano je wokół zatoki z pięknymi, błękitnymi wodami... Dalej w głąb lądu strome zbocza porośnięte winoroślą... Działki położone są na tarasach utworzonych przez człowieka, zwanych tutaj feixas (czyt. feiches)... Pozwalają one na uprawę winorośli na płaskiej powierzchni i są wyłożone kamiennymi kanałami, które ułatwiają przepływ wody i zapobiegają erozji...
Historia Collioure jest długa... Uważa się, że było założone przez Greków a okupowane przez Rzymian... Około roku 700 istniał port rybacki... Później miasto zostało ufortyfikowane, aby zapewnić ochronę hrabiom Roussillon... W średniowieczu Collioure stało się ważnym miastem portowym... W tamtym czasie należało do Królestwa Majorki... Królowie Majorki zbudowali swój imponujący letni zamek w środku dzisiejszego miasta i regularnie tam przebywali w latach 1276 - 1344... Miasto często stawało się miejscem konfliktów między dwoma narodami i przechodziło z rąk do rąk... I tak, w 1463 roku zajął go Ludwik XI Wytrwały, władca Francji... Jego słynna dewiza to: Kto nie umie udawać, nie umie rządzić... W kolejnych latach miasto należało do Hiszpanów a od czasów Ludwika XIV nieprzerwanie do Francji...
Historia anchois sięga czasów starożytnych, kiedy już Rzymianie docenili tę małą niebieską rybkę za jej intensywny smak... Przez stulecia rybacy z Collioure rozwinęli wyjątkową wiedzę specjalistyczną w zakresie przygotowania i konserwowania anchois, przekazywaną z pokolenia na pokolenie... Anchois tradycyjnie są spożywane jako aperitif, na tostach natartych czosnkiem lub jako dodatek do gotowanych potraw, takich jak tapenade lub prowansalska tarta z cebulą (fr.pissaladiére) czy do kanapek...
Na początku XX wieku piękno i szczególne światło Collioure przyciągnęły uwagę artystów: Henri Matisse'a i André Derain'a... W 1905 roku Matisse chciał dokonać zwrotu w swojej karierze artystycznej... Za radą swojego przyjaciela, malarza Paula Signac'a, w maju tego samego roku udał się właśnie do Collioure... Ta mała rybacka wioska, ze swoją przyrodą i szalonym urokiem, stała się jego głównym źródłem inspiracji...
Henri zaprasza do Collioure przyjaciela André Derain'a... Przez prawie dwa miesiące pracują razem, porównując swoje punkty widzenia i dzieląc się przemyśleniami... Malują te same miejsca, ale nigdy razem: plażę, port, dzielnicę rybacką, zatoczki... Koncentrują się na sile koloru, używają go według własnego uznania, nie zważają na prawdziwe barwy... Zerwali z tradycyjnymi metodami postrzegania... Narodził się nowy ruch artystyczny - fowizm, czyli ognistożółte kolory w malarstwie... Ruch ten trwał zaledwie kilka lat, ale odegrał fundamentalną rolę w rozwoju sztuki nowoczesnej i utorował drogę do abstrakcji...
Spacerując po Collioure spotykamy w wielu miejscach reprodukcje obrazów Matisse i Derain'a... Sporo ich również na murach wzdłuż bulwaru Boramar (fran.Boulevard Du Boramar)...
Collioure całkowicie mnie urzekło autentycznym urokiem i śródziemnomorską atmosferą... Wąskie, kręte uliczki zachęcają do spacerów i zwiedzania... Na każdym kroku zachwycały mnie kamienne domy o niesamowicie kolorowych fasadach, w odcieniach ochry, jasnego błękitu, pomarańczy, królewskiego błękitu... Kolor jest tutaj wszechobecny, widzimy go na drzwiach, rynnach, fasadach, oknach... Spacerując brukowanymi uliczkami aromaty tradycyjnych anchois mieszają się z zapachem świeżego chleba, tarasy kawiarni wypełniają się rozmowami i aromatem świeżo parzonej kawy...
W czasie spaceru podziwiam domy rybaków, ozdobione kolorowymi mozaikami, skupiające się wokół zatoki Boramar, której odbijają się: kościół ze swoją słynną dzwonnicą, Zamek Królewski, mury obronne i wieże.. Podziwiam klify nad zatoczką Saint Vincent oraz Château de la Rocasse zbudowany w XIX wieku, który był domem rodziny Berge... Baron Henri Berge był generałem, odznaczonym w I Cesarstwie Francuskim i jest jednym z 660 oficerów, których nazwisko wyryto na Łuku Triumfalnym w Paryżu...
Odwiedzając Collioure nie można nie zauważyć Zamku Królewskiego (fran. Château Royal), który położony jest w centrum miasteczka... Budowany przez sześć wieków i przez trzy różne narodowości... Jest on połączeniem czterech zamków... W XII wieku królowie Aragonii w porcie zbudowali pierwszy zamek... W XIII wieku Templariusze zbudowali kolejny i został on zintegrowany z zamkiem królewskim... Kolejny zbudowali królowie Majorki... Zamek za czasów Ludwika XI został przebudowany w ogromną, nowoczesną twierdzę...
Kolejnym symbolem Collioure jest niezwykły gotycki kościół Matki Boskiej Anielskiej położony między zatoką Boramar i plażą Saint Vincent... Kościół zbudowany z inicjatywy Ludwika XIV, ma niezwykły urok dzięki dzwonnicy zbudowanej na starej latarni... Wnętrze kościoła jest bardzo ciemne ale na uwagę zasługuje przepiękny barokowy ołtarz główny... Można udać się na molo i odkryć tam maleńką kapliczkę Saint Vincent, zbudowaną na skale łupkowej w 1701 roku... Legenda głosi, że właśnie tutaj torturowany był i poniósł śmierć męczeńską w 303 roku święty Wincenty... Z tyłu, stoi imponujący drewniany krzyż zwrócony w stronę morza, na nim widnieje ukrzyżowany Chrystus...
Stojąc nad zatoką Collioure przyciągnął mój wzrok majestatyczny pięcioramienny Fort Saint-Elme, strażnik wybrzeża Vermeille... Bardzo żałowałam, że zabrakło mi czasu aby tam dotrzeć i zobaczyć ogrom tej twierdzy, której początki sięgają IX wieku... Została zbudowana aby bronić tych ziem przed najazdami Maurów... Fort został nazwany na cześć świętego Elma, patrona żeglarzy, co stanowiło dowód morskiego znaczenia Collioure...
Kolejną ciekawą budowlą na wzgórzu jest Młyn wiatrowy Cortina... Jest prawdopodobnie pierwszym zbudowanym w XIV wieku, tego typu młynem w regionie Pirenejów Wschodnich... Rycerz Rajmund z Tuluzy, prawnik króla Majorki, w 1337 roku udzielił Jakubowi Ermengadlowi z Collioure pozwolenia na zbudowanie budynku do mielenia zboża... Młyn pierwotnie służył do mielenia zboża obecnie jest przystosowany do tłoczenia oliwek i produkcji oleju...
Miasteczko położone jest na dnie płytkiej doliny, otoczonej wysokimi wzgórzami... Roślinność tworzą przede wszystkim platany, które można spotkać dosłownie wszędzie... Kwietniową porą jeszcze bezlistne... Między domami rosną sosny, kwitną też judaszowce, jedne z najpiękniejszych drzew ozdobnych... Już wtedy zachwyciłam mnie roślinność w mieście... Przypuszczam, że gdy nastał maj i przyjdą letnie miesiące Collioure będzie tonąć w kolorowych kwiatach... Na fasadach domów będą piąć się bugenwille, ołowniki i eksplodują kolorami... Z pewnością doznania sensoryczne na tym się nie skończą bo skoro to jest południe Francji to będzie roznosił się zapach jaśminów, w połączeniu z cytryną i pomarańczą... Niestety, moja wizyta w tym mieście powoli kończy się... Bardzo żałuję, że tylko jeden dzień mogłam spędzić w Collioure... Było naprawdę pięknie...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Cudownie! A powiedzenie, że małe jest piękne sprawdza się również w przypadku portów. Pomijając to co jest oczywiste, czyli położenie nad Morzem Śródziemnym, Collioure urzeka mnóstwem rzeczy, na które w podróżowaniu zwracam uwagę i które mają duży wpływ na to, czy się zachwycę czy nie 🙂. Domy z kamienia, kolorowe kamienice, wąskie uliczki i klimatyczne zakamarki oraz dużo roślinności i kwiatów - wszystko to razem tworzy piękną całość. I jeszcze te doniczki z nazwą miasteczka. Jestem przezachwycona. Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę wielu radosnych chwil w nowym tygodniu.
OdpowiedzUsuńZawsze znajdujesz ciekawe miejsca warte odwiedzenia i potrafisz pięknie ich urok pokazać. Przyznam, że o nim nie słyszałam, a tak zaprezentowane kusi.:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię wiosennie.:))
Hace ya años que estuve allí, recorriendo esas mismas calles.
OdpowiedzUsuńUn abrazo.
Thanks, Antonia:)
UsuńIt looks a lovely place to visit.
OdpowiedzUsuńI did enjoy your photographs and the information you gave.
Thank you.
All the best Jan
https://thelowcarbdiabetic.blogspot.com/
Dear Jan!
UsuńThank you very much, all the best:)
Your vivid account of Collioure beautifully captures its layered history, Mediterranean charm, and cultural richness—from ancient roots and anchovy traditions to the birthplace of Fauvism and breathtaking coastal landscapes—making it clear why this colorful town continues to captivate visitors and artists alike.
OdpowiedzUsuńThank you very much, Roentare:)
UsuńPięknie opisałaś. Jak na jeden dzień to i tak dużo zobaczyłaś. Pozdrawiam 🌸
OdpowiedzUsuńMałgosiu ja też uważam , że jak na jeden dzień to i tak dużo zobaczyłam.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
A wonderful, cozy and very interesting place. Greetings.
OdpowiedzUsuńThanks, Matti:)
UsuńNiezwykłe, malownicze miejsce. Sztuka, architektura, historia, przyroda... :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że to niezwykle malownicze miejsce, skoro jego piękno dostrzegło tak wielu artystów.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Looks like a charming town. My wife and ai spend a week on the French side of the Pyrenees a few years ago and enjoyed it very much. We only got to the coast once, however. Have a good week - David
OdpowiedzUsuńThank you very much, David.
UsuńAll the best:)
Hi Lucja-Maria! Beautifully colored houses and lovely flowers.
OdpowiedzUsuńThank you very much, Anne:)
UsuńThe place is really amazing. I think I would enjoy it there too.
OdpowiedzUsuńThank, Sami:)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńW pochmurny dzień taki jak dziś, oglądanie tak pięknych miejsc to odskocznia.
Zwiedziłam z Tobą znowu kolejne miejsce w którym nigdy nie byłam.
Dziękuję i pozdrawiam - Małgorzata N.
Tego dnia w Collioure pogoda też nie zachwycała. Było potwornie zimno, wiał porywisty wiatr i od czasu do czasu na niebie pojawiało się słońce. Jednak cieszę się, ze poznałam kolejne miejsce gdzie bywali sławni artyści.
UsuńPozdrawiam:)
Jak miło było oglądać te spokojne kolorowe uliczki, bez obecności samochodów, betonowych bloków. Ciekawie wyglądała twierdza górująca nad miastem taka groźna. Dużo koloru i roślinność interesująca. Pozdrawiam, Miałaś ekscytującą wycieczkę.
OdpowiedzUsuńBardzo żałowałam, że nie dotarłam do twierdzy położonej wysoka na wzgórzu. Przyznaję, że można zobaczyć wszystkiego w ciągu jednego dnia. Jednak cieszę się, ze i tak sporo w ciągu tego dnia zobaczyłam.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, znów zabrałaś nas do urokliwej i przepięknie położonej nadmorskiej miejscowości. I choć byłaś tam tylko jeden dzień, to i tak pokazałaś nam tak wiele. Zabytkowa zabudowa, kolorowe kamieniczki, klimatyczne sklepiki, twórczość lokalnych artystów to mocne atuty tego barwnie ukwieconego, francuskiego miasteczka ;-))
OdpowiedzUsuńPrzesyłam gorące pozdrowienia...
Anita
Collioure to urokliwe miasteczko Collioure położone jest południowym krańcu Francji, u stóp Pirenejów. Zachwyca swoją architekturą. Współczesne Collioure jest popularnym kierunkiem wypraw turystycznych i idealnym miejscem służącym jako baza wypadowa do poruszania się i zwiedzania południowego rejonu Francji.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
you find the most exciting, exhilarating places to explore. this architecture here is stunning and the town itself so unusual and perfect, wrapped together with a pretty windmill!! your images are lovely...the coast seems very relaxing!!
OdpowiedzUsuńDear Debbie!
UsuńThank you very much. All the best:)
Lusiu, ta miejscowość choć maleńka faktycznie ma bogatą historię, a jej zabytki o tym świadczą. Zamek jest wspaniały, samo miasteczko urocze i klimatyczne, jest bardzo podobne do miejscowości na wybrzeżu liguryjskim, które jak by nie było nie jest tak odległe. Nie dziwię się, że malarze ciągnęli tam jak muchy do miodu, bo w pełni lata i wegetacji musi tam być niesamowicie kolorowo. K0cham kwitnące judaszowce, wyglądają po prostu niewiarygodnie z tymi pękami kwiatów wyrastających z bezlistnych gałęzi. Pozdrawiam serdecznie, dzięki za tę piękną relację 😘🙂❤️
OdpowiedzUsuńPogoda tego dnia w Collioure mimo, że bezdeszczowa to jednak nie zachwycała. Nie była klarowna. To był początek kwietnia a dosłownie przez cały marzec we Francji i w Hiszpanii padały ulewne deszcze. Wyobrażam sobie jak cudownie prezentuje się miasteczko w maju i kolejnych letnich miesiącach. W tym czasie kwitło sporo judaszowców, kamelii, drzewek pomarańczowych. Muszę przyznać, że Collioure zachwyciło mnie.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dear Teresa!
OdpowiedzUsuńThank you very much:)
Wow, no Łucjo, prawdziwa podróż w słowa i obrazy! 🌊🎨 Collioure brzmi jak magiczne miejsce, gdzie historia miesza się z kolorem i smakiem – serio czuję ten zapach anchois i świeżego chleba, aż mam ochotę tam wskoczyć! A fowiści? Totalny ogień! Dzięki Tobie zwiedziłam tę malutką perełkę Francji bez ruszania się z miejsca – pełen podziw za taką pasję i detale! Następnym razem proszę więcej takich relacji, bo aż chce się pakować walizki 🧳🍷
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Twój niedosyt, bo jeden dzień to faktycznie troszkę za mało, by w pełni nacieszyć się tym uroczym miasteczkiem, ale - jeśli popatrzeć na to z perspektywy szklanki w połowie pełnej - to i tak lepiej niż nic ;) Mnie pozostało jedynie podziwianie Collioure przez monitor ;) Bardzo fajnie, że udało Ci się odwiedzić południe Francji, też mnie zawsze kusi, by przekroczyć granicę, kiedy jestem na skraju dwóch państw ;)
OdpowiedzUsuńUrocza rybacka osada, ileż tam smaczków...! Te cudowne rośliny, zatoka, zamek, a nawet młyn! Do pełni szczęścia brakuje tam tylko jakiejś uroczej latarni morskiej! A może i ona już tam jest? ;)