W państwie rządzonym dobrze - wstyd być biednym;
w państwie rządzonym źle - jest hańbą być bogatym.
(Konfucjusz)
Za oknem od kilku dni szaro, pochmurno i deszczowo, więc trudno o optymistyczny nastrój... Wracam do wspomnień z Sardynii, żeby sobie poprawić humor...
Tamtego dnia od samego rana panował ogromny upał, powietrze było wilgotne, było niemiłosiernie parno i duszno... Odniosłam wrażenie, że burza wisi w powietrzu... Mimo to, udaliśmy się do Porto Alabe, małej nadmorskiej wioski na zachodnim wybrzeżu Sardynii... Położona była zaledwie 10 km na południe od naszego hotelu w Bosie... Chcieliśmy zrelaksować się na tutejszej plaży i zażywać kąpieli morskich... Nazwa Porto Alabe oznacza mewę w języku katalońskim... Dlaczego w tym języku?
Przytoczę trochę historii... Katalończycy osiedlili się na wyspie po jej aneksji przez Koronę Aragonii w 1323 roku... Epoka aragońska i hiszpańska na wyspie trwała od 1323 - 1718 roku... Konsekwencje katalanizacji były i są odczuwalne m.in. w języku, architekturze, malarstwie, sądownictwie, literaturze... Nawet lokalne zwyczaje kulinarne mieszają się z wpływami katalońskimi...
Wioska nie posiadała zabytków, ale zachwyciła mnie kwiatami... Przypuszczam, że już wiecie jaka na tym punkcie jestem zakręcona... Rośliny kwitnące praktycznie widzi się tu wszędzie... Dzięki nim Porto Alabe jest niezwykle kolorowe, pachnące, no i przede wszystkim zadbane... W środku wioski stoi biały kościół poświęcony Matce Bożej z Bonarii (Chiesa di Nostra Signora di Bonaria), który od razu swoją architekturą przykuł moją uwagę...
Z Madonną z Bonarii związana jest pewna legenda... W 1370 roku statek płynący z Hiszpanii do Włoch został porwany przez potężną burzę, która zagrażała żeglarzom i pasażerom... Kapitan w ostatniej próbie ratowania załogi, rozkazał marynarzom wrzucić do morza ładunek statku... Wśród ładunku była również ogromna skrzynia, którą wrzucono do wody na samym końcu... Skrzynia nie utonęła i burza nagle ucichła... Fale niosły ją w kierunku lądu, aż usiadła na mieliźnie u podnóża wzgórza Bonaria... Wiele osób przybyło aby zobaczyć co jest w środku... Próbowano ją otworzyć, ale nikomu się to nie udało... Nie mogli jej również podnieść ponieważ była bardzo ciężka... Ktoś wpadł na pomysł aby zawołać Mercedarianów, zakonników mieszkających w opactwie na wzgórzu... Bracia przybyli w pośpiechu, bez trudu podnieśli skrzynię i wnieśli ją do swojego kościoła... Otworzyli ją w milczeniu i pobożności... W środku znajdowała się cudowna figura Madonny z Dzieciątkiem Jezus... W prawej ręce trzymała zapaloną świecę... Od tamtej zakon opiekuje się figurą - Matki Bożej Dobrych Wiatrów...
Spacerowałam spokojnymi, wiejskimi uliczkami... Bujne krzewy czerwonego kuflika, ogromne oleandry o kwiatach białych, a także te w odcieniach różu i czerwieni, bugenwille, hibiskusy, lantany, strelicje, lilie Inków czyli alstromerie przyciągały moja uwagę... Egzotycznych wrażeń dostarczał też widok ogromnych palm, których tutaj nie brakowało...
Na plażę prowadziła ukwiecona alejka, zakończona schodami... Spojrzałam w prawo, w lewo i oceniłam jej długość na około 2 km i kończyła się na niedużym klifie Sa Pelcia na południu... Zauważyłam, że w niektórych miejscach była szersza od naszej plaży w Bosie... Była otoczona klifami, skalistymi zatoczkami i posiadała urokliwą scenerię... Okalały ją wulkaniczne wzgórza z tarasami łagodnie opadającymi do wybrzeża... Pas piasku o dosyć grubym ziarnie i barwie między złocistożółtą a bursztynową był poprzecinany połaciami lawy i postrzępionymi skałami bazaltowymi... Uważam, że było idealne miejsce na plażowanie z doskonałymi warunkami do kąpieli, szczególnie dla rodzin z dziećmi...
Zdjęłam sandałki aby zejść na plażę... Piasek parzył stopy niemiłosiernie, tak jakbym stała na rozżarzonych węglach... Nie byłam w stanie przebiec do wody tych kilku metrów... Szybko na stopy nałożyłam sandałki...
Niebo niespiesznie przybierało niebieską barwę, powoli i nieśmiało pojawiało się słońce... Zanikły symptomy burzy... Woda w morzu była czysta i cieplutka około 26°C, a dno morskie łagodnie opadało... Zasolenie morza wynosi około 38 promili...
Jeszcze tylko krótki spacer wśród zielonej karłowatej makii śródziemnomorskiej, na pobliskie wzgórze... W niewielkiej odległości od plaży, na małym czerwonawym cyplu stoi wieża strażnicza (Torre Columbargia)... Została zbudowana na planie koła, z lokalnych materiałów, takich jak bazalt i piaskowiec wapienny, około 1580 roku i przeznaczona była do obserwacji wroga... Jest jedyną cylindryczną wieżą na tutejszym terenie...
Wieże obronne zostały w dużej mierze zbudowane za panowania hiszpańskiego króla Filipa II by chronić wybrzeże Sardynii przed najazdami barbarzyńców... Były strategicznie rozmieszczane w miejscach, które gwarantowały lepszy widok na wybrzeże i musiały być w stanie komunikować się z dwiema sąsiednimi wieżami...
Byliśmy trochę głodni... Zaszliśmy do Alabe Bar... Skoro wypoczywaliśmy nad morzem, to należało raczyć się lokalnymi gatunkami ryb, czyli takimi, które występują w Morzu Śródziemnym... Prawdopodobnie podano nam grillowaną belonę, a może murenę? ryba w smaku była bardzo delikatna, z niską zawartością tłuszczu... Podano ją z chlebkiem Pane carasau, rukolą i cytryną... Posileni wróciliśmy do hotelu w Bosie...
Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...
Pięknie tam:)))jak patrzę na te kwiaty to aż mi się wiosny zachciało:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńLubię Włochy, ludzi, roślinność i klimat.
OdpowiedzUsuńWitaj Łucjo. Tego potrzebowałem, kolorów, zapachów i promieni słońca i ciepła, nie żebym narzekał i biadolił na naszą zimę, ale tak już człowiek ma, że zawsze pragnie urozmaicenia i czegoś odmiennego, od tego co ma na co dzień. Uroczy spacer i może się powtarzam, ale znów to powiem, że najbardziej uwielbiam oglądać duże przestrzenie, a jak widać w okolicach Sardynii ich nie brakuję. Piękne widoki, od razu mi cieplej, na duszy również, Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńSarinia er en vakker øy!Så mye fint å se og deilig varme!Jeg misunner deg den turen.Veldig fin quote du har tatt med fra Confusius.Jeg ønsker deg all godt og takk for at du deler slike vakre bilder:)
OdpowiedzUsuńDziś skupiłam się na kwiatach i to one najbardziej mnie zachwyciły.
OdpowiedzUsuńSon unos preciosos recuerdos. Que tengas una bonita semana.
OdpowiedzUsuńPiękna ta Sycylia. Czytając Twojego posta, czułam jak piasek parzy mi stopy. W ubiegłym roku w czerwcu w Dąbkowicach nad Bałtykiem w samo południe też piasek na plaży parzył nam stopy.
OdpowiedzUsuńSuch a lovely island. It has obviously left a great impression on you..
OdpowiedzUsuńBeautiful island and shots...Happy and healthy New Year to you...
OdpowiedzUsuńUwielbiam historię, to byłaby dla mnie gratka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Cudowne miejsce. Piękne widoki i różnorodność kwiatów :).
OdpowiedzUsuńJuż nie pamiętam kiedy było tak gorąco żeby piasek parzył mnie w stopy...
Ta biel zabudowy sprzyja utrzymaniu czystości w miejscowości. Przepiękne kwiaty wszelkiego rodzaju. Bardzo urokliwe miejsce.
OdpowiedzUsuńToż to uczta dla oczu, szczególnie w taki szarobury dzień! I uczta dla Ciebie, miłośniczki ogrodowych cudowności! Widoki też wspaniałe i bardzo relaksujące. A rybka wygląda bardzo apetycznie. Super miejsce!
OdpowiedzUsuńDzięki za rozweselenie dzisiejszego dnia. Pozdrawiam Łucjo:)))
Absolutely beautiful flowers!
OdpowiedzUsuńit is just wonderful to see such gorgeous floral displays and such beautiful colors this time of year. we are without any color here. those purple flowers, hugging the building and reaching for the sky stole the show for me. how spectacular they are!!!
OdpowiedzUsuńWystarczy, że usłyszę " mała, nadmorska wioska " a wiem, że to jest miejsce dla mnie, nie potrzebuję dalszych rekomendacji. Podobnie jak Ty mogłabym spacerować bez końca i nieustannie się zachwycać. Bardzo mi się podoba Porto Alabe, architektura, roślinność i klimat, który tak bardzo lubię. I gdyby istniała taka możliwość to bez wahania wskoczyłabym teraz w któreś z tych nadmorskich zdjęć.
OdpowiedzUsuńU mnie też szaro i smutno ale za to ptaki rano śpiewały tak cudnie, że miałam wrażenie że jest wiosna. Może to dobry znak?
Życzę Ci dobrego wtorku i przesyłam moc pozdrowień.
Piękne widoki i zdjęcia. :)
OdpowiedzUsuńAch jakże chciałoby się tam teraz znaleźć. Ciepło cudne widoki i te kwiaty🤩coś cudownego.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia z tą skrzynią i jej zawartością, bardzo lubię tego typu opowiastki regionslne :)
Boziu jak tam pięknie... Sycylia bardzo mnie się podoba.. I jest na mapie moich marzeń. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńYou've bought some lovely colour and sunshine into my world with this beautiful post.
OdpowiedzUsuńThe weather here in the UK has been grey clouds and rain ... YUCK!
Thank you once again for a beautiful post.
Enjoy your January days.
All the best Jan
Hay mucha tranquilidad, en los pueblos de las costas, cuando no estamos en el bullicio del verano.
OdpowiedzUsuńBesos.
Ale klimatyczna ta wioska :)
OdpowiedzUsuńWspaniale się zrelaksowałaś na plaży. Piękne kwiaty.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Pewnie się powtarzam, ale pięknie tam jest!
OdpowiedzUsuń