Wspomnienia cofają nas do przeszłości - marzenia pchają nas do przodu.
(Nicki Minaj)
Dzisiaj zapraszam Was do Łodzi, Ziemi Obiecanej, polskiego Manchesteru XIX wieku... Przed laty najbardziej uprzemysłowionego miasta w naszym kraju, dawnej potęgi przemysłu włókienniczego... W przeszłości miasto nie kojarzyło mi się zbyt dobrze, raczej jako szare, zaniedbane, nijakie z dzielnicami menelskimi... Być może takie odczucia powstały za sprawą wiersza Mieszkańcy - Juliana Tuwima:
Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.
Pomimo to postanowiłam zobaczyć Łódź i zweryfikować swoje wyobrażenia... Poznawanie zaczęłam od atrakcji turystycznej - Manufaktury - wizytówki miasta, tętniącej życiem i dobrą energią... Aby tam dotrzeć, musiałam przejść koło pałacu Izraela Kalmanowicza Poznańskiego położonego u zbiegu ulic Ogrodowej i Zachodniej...
Izrael Poznański, był jednym z twórców przemysłowej Łodzi i jednym z najbogatszych łodzian XIX wieku... To jedna z najważniejszych postaci miasta, słynny fabrykat i filantrop... Urodził się w 1833 roku w Aleksandrowie Łódzkim, zmarł w Łodzi w 1900 roku... Przedsiębiorca był pochodzenia żydowskiego i jednym z trzech "królów bawełny"... Poznański nie był osobą zbyt wszechstronnie wykształconą i wyrafinowaną... Jednak głowę do interesów miał jak mało kto... Izrael potrafił wyciągać wnioski... Handlował, produkował i budował... Zaczynał od 2 tysięcy rubli, a po koniec wieku na swoim koncie miał 11 milionów...
W 1877 roku Izrael Kalmanowicz Poznański kupił dom, który stał się zaczątkiem wielkiego pałacu, który powstawał w latach 1888 - 1903... Twórcą projektu był Juliusz Jung, architekt ze Stuttgartu... Budynkowi nadał formę charakterystyczną dla architektury obronnej oraz neorenesansu florenckiego i francuskiego oraz neobaroku...
Zatrzymałam się przed pałacem... Obiekt przykuł moją uwagę, urzekł swym pięknem, lekkością konstrukcji, niecodziennym stylem i niezwykle bogatą dekorację zewnętrzną... Fasady posiadały wyraźne podziały architektoniczne... Zdobione powtarzającymi się detalami: amorkami z girlandami, fantazyjnymi roślinami, zwornikami w oknach parteru z motywem masek kobiecych i męskich, oraz atrybutów takich jak: kaduceusz (symboliczna laska), motek przędzy z czółenkiem... Na kopulastych dachach znajdowały się figury przedstawiające alegorie przemysłu...
Po chwili znalazłam się przed dawną, główną bramą fabryczną prowadzącą do zakładów włókienniczych, od ulicy Ogrodowej... Przypominająca łuk triumfalny, z odrestaurowanymi żeliwnymi wrotami i mechanicznym w pełni sprawnym zegarem... Brama została zbudowana w latach 1878 - 1880... Wrota była dziełem sztuki kowalskiej z warsztatu Karla Krempfa... Brama jest przepiękna i składa się z kilku tysięcy elementów...
Wkrótce znalazłam się na terenie jednego z największych w Polsce centrów kultury, rozrywki i handlu, które zostało otwarte w 2006 roku... Manufaktura to duma Łodzi... A jaka jest jej historia... Pod koniec lat 80 -tych XX wieku, zaczęło upadać większość zakładów włókienniczych, w tym również Poltex dawna fabryka Izraela Poznańskiego... Tereny przemysłowe z każdym rokiem coraz bardziej niszczały... Poszukiwano inwestorów, którzy byliby zainteresowani modernizacją starych budynków... Inicjatorem powstania Manufaktury był Cyprian Kosiński, mieszkający w Szwajcarii biznesmen o łódzkim rodowodzie...
Izrael Poznański w 1871 roku zaczął wykupywać ziemię przy ulicy Ogrodowej... Tutaj na 30 - hektarowym obszarze, w jego założeniach miała powstać fabryka, a w niej dzielnica robotnicza, z własną szkołą, sklepami, szpitalem fabrycznym i oczywiście rezydencja fabrykanta...
Kiedyś na terenie obecnej Manufaktury, została zbudowana przez Poznańskiego ogromna fabryka włókiennicza... Na początku jej powstania była tutaj m.in: przędzalnia z tkalnią, a w niej dwieście angielskich krosen mechanicznych napędzanych maszyną parową... Z roku na rok fabryka rozrastała się: o kolejne tkalnie, wykańczalnię, bielnik, czteropiętrową przędzalnię bawełny, farbiarnię, drukarnię tkanin, gazownię i remizę strażacką...
Najdłuższy budynek (266 metrów) od północnej strony, to dawna wykańczalnia... Obecnie w jego wnętrzu mieści się szereg restauracji oraz obiektów służących rozrywce... Na drugim piętrze założono Muzeum Fabryki...
Zgromadzono tutaj liczne eksponaty, w tym działające żelazne krosna, które są uruchamiane przez muzealnika... Ponad 100 letnia maszyna rusza z łoskotem, trzaskiem... Huczy, hałasuje niesamowicie głośno, tym samym pomaga zwiedzającym poczuć się jak robotnicy XIX -wiecznej fabryki... Praca krosna nie pozwala usłyszeć nawet własnych myśli... A to jest przecież tylko jedna maszyna a gdyby na początku ruszyło 200, a potem ponad 2000 a czasem i jeszcze więcej... Do huku maszyn dochodził również kurz ponieważ tkana bawełna okropnie pyliła... W dodatku tkano ją w temperaturze 30° C i przy wilgotności 80% Okropne warunki pracy...
W Muzeum Fabryki oglądamy wystawę prezentującą zdjęcia, filmy, plany, dokumenty, próbki surowców... Sporo ekspozycji dotyczących Izraela Poznańskiego... Możemy poznać długa drogę bawełny z plantacji, poprzez fabrykę, do sklepu z tkaninami...
Nad dzielnicą pływającą w błocie i opuszczeniu, zupełnie niepodobna do reszty Łodzi, panowała fabryka ze swoimi czteropiętrowymi gmachami, które wyrastały nad morzem niskich domów i ogrodów i świeciły tryumfalnie tysiącami okien i słońcami elektrycznymi.
Fabryka wznosiła się jak potężny zbiornik siły, której tchnienie zdawało się przypłaszczać do ziemi te szeregi nędznych, pokrzywionych domów. Czuć było, że te wielkie gmachy huczące setkami maszyn, zwolna wysycają całą żywotność tej starej dzielnicy, zamieszkałej przez rój tkaczów ręcznych, że zjadły i dogryzają do reszty ten drobny ręczny przemysł, który kwitnął kiedyś, a który się jeszcze bronił rozpaczliwie, bo bez nadziei zwycięstwa - tak pisał Władysław Reymont w Ziemi Obiecanej, jednak niechętnie opisywał działalność Izraela Poznańskiego...
Z tarasu widokowego Muzeum rozpościera się panorama Manufaktury... Wspaniałe miejsce na mapie Łodzi, które należy zobaczyć w czasie pobytu w tym mieście... Miejsce, które zachwyca wspaniałą architekturą, a w środku dosłownie kipi nowoczesnością... Odwiedzając manufakturę nie ma czasu na nudę...
Nuevamente estoy aquí, para admirar una nueva serie de fotografías. A pesar de la distancia, es una afición que nos une.
OdpowiedzUsuńBesos
...yor images have me looking forward to warm weather, thanks!
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia. Wyglądają naprawdę bardzo ciekawie i profesjonalnie. Dobra robota!
OdpowiedzUsuńPonieważ już od jakiegoś czasu nie mogę zostawić u Ciebie komentarza - przepraszam, że piszę w odpowiedzi ( bo tylko tak mogę Inie wiem dlaczego ).
UsuńNie wiedziałam o takim niezwykłym miejscu. Cieszę się, że o tym napisałaś, bo prawdopodobnie Łódź będzie na mojej mapie podróży. W Łodzi byłam jeszcze w czasie nauki w liceum. Wysłano nas na przymusowy obóz OHP i pracowałyśmy wtedy przez dwa tygodnie w fabryce włókienniczej. Panował tam straszny hałas. Oprócz tego zwiedziłam w mieście palmiarnię i teatr muzyczny. Pozdrawiam serdecznie :))
To prawda - to miejsce powinno się zobaczyć. Zwiedzałam Manufakturę pare lat temu i byłam nią zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W Łodzi byłam bardzo dawno i tak jak napisałaś było to wtedy szare miasto. Po Twoich zdjęciach widać ,że warto tam pojechać jeszcze raz. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńSuch an interesting visit! The detailed decorations of the white house are stunning.
OdpowiedzUsuńBeautiful blog post!
OdpowiedzUsuńInteresting place. Really beautiful decorations.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie! To doskonale odrestaurowana architektura, z ciekawą historią. A Łódź takich miejsc ma coraz więcej! Moim marzeniem jest zwiedzić więcej takich odnowionych miejscówek oraz muzeum mieszczące się w Pałacu Poznańskiego.
OdpowiedzUsuńTy byłaś tam latem i było pięknie, ja zimą i... też było pięknie! Polecam wpis: https://kieruneknadzis.blogspot.com/2017/12/swiateczna-manufaktura-w-odzi.html.
Pozdrawiam:)))
Manufaktura zdecydowanie jest tym miejscem, które należy odwiedzić. Myślę, że Łódź jest warta wycieczki. Wybieramy się od dwóch lat i się nam nie składa, bo i pandemia i zdrowotne problemy mają na to wpływ. Mam nadzieję, że ten rok będzie łaskawszy dla wszystkich. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńImpressive !!!!! And so interesting !
OdpowiedzUsuńHave a cozy weekend !
Anna
W te wakacje planuję pojechać do Łodzi. Nie wiem, na ile mi się to uda, wszak jestem uzależniona chociażby od transportu zbiorowego. Ale jak mi się to uda, to na pewno zajrzę do manofaktury, o której czytam tyle pozytywnych opinii na blogach. "Ziemią obiecaną" zaczytywałam się po maturze i gorąco marzyłam, aby zobaczyć to miasto. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem tak często a nigdy nie przyszło mi do głowy wejść do góry. Chyba z parkingu robiłaś? Ja nigdy tam nie parkuję. Piękne zdjęcia wyszyły, cegła super wygląda na błękicie nieba.
OdpowiedzUsuńLubię Manufakturę mimo ilości ludzi, jednak pamiętam jak moja babcia natyrała się na przędzalni, no i ten hałas. Mam nadzieję, że zwiedziłaś pałac Herbsta i cały Księży Młyn, no i słynne beczki, tak też ciekawie.
Pozdrówki.
Lucy, this is a great solution to turn a textile factory into a museum, an education center. I was amazed to learn that it was a huge textile factory, a spinning factory, weaving factories, a finishing factory, a bleacher, a four-story cotton spinning factory... I would like to visit Lodz.
OdpowiedzUsuńUn gran reportaje, me ha encantado conocer esta historia de la fábrica textil. Un abrazo Lucía.
OdpowiedzUsuńAch! Jak pięknie je opisałaś.
OdpowiedzUsuńDobrze, że znalazł się ktoś, kto miał pomysł na uratowanie tego miejsca. Dawniej przejeżdżaliśmy przez Łódź jadąc na wakacje nad morze, ale zawsze była noc i oglądaliśmy tylko rozświetlone budynki Manufaktury.
OdpowiedzUsuńFaktyczne wygląda zachęcająco
OdpowiedzUsuńDo Łodzi jeździłam z mamą w czasach, gdy w sklepach były pustki. Domy Handlowe "Uniwersal" i "Central" oferowały to czego normalnie nie można było kupić. Później to już jeździłam tylko do teatrów, niestety mijając tylko Manufakturę. Dla ciekawostki dodam, że o mało co mój powiat należałby do województwa łódzkiego, jednak mieszkańcy zdecydowali inaczej. Dziękuję Lusiu za przybliżenie tego miejsca. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuń