wtorek, 31 maja 2016

Namiastka ogrodu japońskiego w Pisarzowicach






  

W  sobotę,  już  od  rana  było bardzo ciepło, świeciło  słońce i  niebo  było  błękitne...  Zapowiadał się udany wyjazd  do   P I S A R Z O W I C     

Lubię odwiedzać tę niewielką wieś ponieważ właśnie tam mogę zobaczyć namiastkę ogrodu japońskiego... Miejsce jest wyjątkowe, pełne egzotycznego uroku, kwiatów i ciszy... Ogród  jest niewielki zajmuje około 20  arów i założono go w 2003 roku... Wchodzi się kamienną ścieżką pod czerwoną, drewnianą bramą... Po prawej stronie umieszczono słup z piaskowca z japońskimi inskrypcjami... Już przy samym wejściu przyciągają wzrok intensywnymi kolorami, ogromne kępy azalii japońskich... 

Ogród porasta bujna roślinność i bardzo zadbane bonsai... Jest kamienna latarenka, która jest elementem dekoracyjnym i wskazuje drogę w ciemności... Ogród w stylu japońskim jest pełen symbolik i ma za zadanie naśladowanie przyrody, przy jednoczesnym nie niszczeniu natury... Są tutaj czerwone mostki, liczne kamienie i wszystko to co wymagane jest w ogrodzie japońskim...




Nieodzownym elementem w ogrodzie japońskim jest woda, która daje życie i ruch... Jest tutaj oczko wodne z zasilającym je wodospadem... Wokół zbiornika ułożono bardzo  wygodne,  kamienne ścieżki... Od  strony  południowej  jest  duży  zbiornik  wodny  o nieregularnym kształcie, który symbolizuje brzegi mórz... Na jego środku są dwie niewielkie wysepki... W wielu miejscach rosną zwarte kępy azalii; Maruschka, Schneeperle, Kermesina Alba i Rose... Na terenie ogrodu rosną klony japońskie, rododendrony, formowane sosny, wiśnie japońskie... 

Jest też herbaciarnia w stylu japońskim... Jej wnętrze  i wyposażenie w pełni oddaje styl i klimat... A ponieważ w domu wypiłam herbatę, tutaj zamówiliśmy deser i kawę  ponieważ był to najlepszy moment na jej wypicie... Zachęcam do odwiedzenia ogrodu japońskiego w Pisarzowicach, w tym zachwycającym miejscu można mieć na wyciągnięcie ręki sporą dawkę piękna...

Pragnę pokazać Wam zdjęcia z godziny 18 -tej... 
W niedzielę martwiłam się o drugie koźlątko...

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Serdecznie wszystkich pozdrawiam...



niedziela, 29 maja 2016

Niedzielne podglądanie przyrody












Bogaty - to nie ten, kto ma dużo pieniędzy, lecz ten, 
kto może sobie pozwolić na życie wśród uroków, 
jakie roztacza wczesna wiosna.

(Antoni Czechow)






W ciągu tygodnia nie mam zbyt wiele czasu na podglądanie niezwykłych zjawisk w świecie przyrody... Dzisiejszy wpis jest krótki ale jak zwykle  zdjęć sporo... Maj jest taki piękny i marzy mi się by trwał bez końca... Szczodrze obdarza nas różnobarwnymi kwiatami, i ich oszałamiająca wonią... Teraz,  majową porą tak wiele się dzieje... Rankiem, w krzewach bzu  koncertują słowiki... Przypuszczam , że właśnie tam mają swoje gniazda... Uwijają się sikory karmiące swoje pisklęta... Na łące, wśród wysokich traw niespiesznie spacerują dostojne bażanty... Co kilka minut bardzo głośno pieją i oznajmiają, że tutaj jest ich rewir... Kurek bażancich nigdzie nie widać, być może siedzą na jajach...

Tydzień temu gdy wróciliśmy do domu było już późne popołudnie... W pewnym momencie bezwiednie spojrzałam w okno... W oddali zamajaczyła się sylwetka Basi... Wzięłam do ręki lornetkę i już wiedziałam, że ona rodzi... Pojawiły się dwa koźlęta... Teraz jest tylko jedno... Nie mam pojęcia co stało się z drugim maluszkiem... Tak wygląda tygodniowe sarnie koźlątko... Pojawia się tylko w okresie karmienia,  jest bardzo żywe i  trudno zrobić mu zdjęcie...






A poniżej sarna "Basia"