Pragnę podzielić się z Wami radosną wiadomością... Odzyskałam swojego bloga...
Wczoraj wieczorem, odpisując na komentarze w pewnym momencie zniknął z ekranu monitora... Mimo licznych prób, nie potrafiłam go odzyskać... W tym dniu było wiele takich osób, które utraciły swoje blogi... Przyznaję, straciłam wiarę, że wszystko wróci do poprzedniego stanu... Sądziłam, że utraciłam go na zawsze... Wiem, że to tylko blog i nie ma co histeryzować... Jednak, to dzięki niemu poznałam wielu wspaniałych ludzi... I to dzięki niemu zawiązały się wirtualne przyjaźnie... I to właśnie tu, zostawiłam maleńką cząstkę siebie....
Teraz żałuję, że nie zapisuję adresów, nie robię żadnych notatek... W zdenerwowaniu pamiętałam tylko dwa adresy; GIGI i Moniki... Poprosiłam je, aby przy najbliższym poście poinformowały Was o zniknięciu mojego bloga... Zrobiły to błyskawicznie... Jak nie wierzyć w wirtualną przyjaźń? Dziewczyny bardzo Wam dziękuję !!! Nocą, kiedy już pogodziłam się ze stratą, próbowałam wejść na kilka znajomych blogów... parę przestało istnieć a na kolejnych, dziewczyny opisywały zniknięcie i przywrócenie swoich blogów...
Czułam Wasze wsparcie... Jedna z wirtualnych Przyjaciółek napisała: wierzę, że zagryziesz zęby i się nie poddasz... Robiłam wszystko by się nie poddać... Bardzo Wam wszystkim dziękuję... Wszystkim, którzy trzymali za mnie i mojego bloga dedykuję naręcza róż...
Życzę miłego, słonecznego weekendu...
Pozostawiam serdeczne pozdrowienia...
Super, że wszystko wróciło do normy! :) Niby to "tylko" blog, ale jednak poświęca się mu sporo naszego czasu, wkłada dużo serca i pracy... Wielka szkoda, gdyby tak nagle to wszystko przepadło... Pozdrawiam serdecznie Lusiu, witaj z powrotem :)))
OdpowiedzUsuńWczorajsza sytuacja dosyć mocno mnie zdołowała.
UsuńNie byłam na nią przygotowana. Teraz, jestem mocniejsza o nowe doświadczenie.
Podobnie było z trollami. Dzięki Wam, nie poddałam się.
Wszystko się uspokoiło...
Mam drewniane biurko, postukałam ku przestrodze...
Życzę miłego weekendu.
Pozdrawiam:)
Już się martwiłem czytając u Gigi. Super, że już wszystko w porządku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam u GIGI wszystkie Wasze komentarze.
UsuńWzruszyłam się. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Pozdrawiam:)
Również czytałam o takim problemie na innych blogach. Wiesz to jest jak druga praca. Sama wiesz ile czasu należy poświęcić na post, oprawić zdjęcia, czy poprawić błędy czy nawet zastanowić się nad tekstem. Bądź, co bądź wkładamy w to dużo naszego czasu i chcemy aby wszystko było w porządku.
OdpowiedzUsuńChyba teraz już nie będzie problemu. Pozdrawiam
Aniu, co do prowadzenia bloga, to nie pochłania on dużo mojego czasu.
UsuńPrzyznaję, że moje teksty są takie jakie są. Nie robię wcześniej żadnych notatek. Nie mam na to czasu...
Wolę go poświęcić na Wasze posty. Bardzo często do nich wracam...
Serdecznie pozdrawiam:)
Ja też nie piszę wcześniej tekstów, a jednak wrzucenie zdjęć, pisanie, zajmuje mi z godzinkę, może krócej. Istotnie zawsze muszę zaglądnąć do innych
UsuńAniu, teraz też będę zostawiać swój kolejny ślad...
UsuńBuziaki:)
Witaj, Łucjo, dobrze, że nic się nie stało, że odzyskałaś blog.
OdpowiedzUsuńWczoraj, a raczej dzisiaj w nocy, coś działo się z netem, czytałam zatem książkę, bo nie chciałam się denerwować. Niby to tylko net, ale cząstki naszych dusz w nim mieszkają i lubią się wspierać.
Róże cudne, u mnie wciąż ciemno, pochmurno i pada, ale pozdrawiam serdecznie, j.
Wczoraj i dzisiaj w nocy próbowałam odzyskać swojego bloga.
UsuńDopiero rano, kiedy już całkowicie zwątpiłam, powrócił...
U mnie w tej chwili przechodzi trzecia burza...
Życzę miłego weekendu.
Pozdrawiam:)
So lovely roses!!
OdpowiedzUsuńThe first one is my favorite.
Have a nice weekend, Lucia♥
All these roses are for you.
UsuńI wish I had virtually.
Have a great weekend.
Twoje róże ucieszyły moje serce, to przepiękne kwiaty, królowe ludzkich serc. Kiedy oglądam je na obrazkach, czuję się bogatsza. Co do bloga, to zdarzają się takie zaciachy. Mnie również to spotkało, ale wiedziałam, że wróci i wcale się nie zmartwiłam. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLotuś, domyślam się, że znałaś już takie przypadki dlatego byłaś pewna, że go odzyskasz.
UsuńWiem, że znikają blogi. Sądziłam, że to blogowicze rezygnują z ich dalszego prowadzenia. Teraz wiem, że mogą to być takie przypadki jak mój.
Nie powróciło jeszcze kilka znajomych blogów...Może nie miał ich kto wspierać?
Serdecznie pozdrawiam:)
Wspaniała nowina. Cieszę się bardzo, Lusiu. Widzę teraz, że kolejnych nie ma. Padło zdaje się na panterę :( Czy sam wrócił? Czy coś musiałaś zrobić?
OdpowiedzUsuńPanterę też wcięło?
UsuńAniu, prawie całą noc próbowałam go przywrócić.
Rano, kiedy byłam całkowicie zrezygnowana...odzyskałam go.
Życzę miłego weekendu.
Pozdrawiam:)
The roses are gorgeous. I love the mix of different colored ones.
OdpowiedzUsuńCarver, I also like the roses in different colors.
UsuńBest regards and have a nice weekend:)
Tu también que tengas un buen día. Las rosas son preciosas. Besos.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już jesteś z nami z powrotem :)
OdpowiedzUsuńJa też się bardzo cieszę.
UsuńPozdrawiam:)
WSPANIAŁA WIADOMOŚĆ..wiem co poczułaś, ja w ubiegłym roku straciłam na chwilę wprawdzie, ale rozpacz była wielka, swój blog podróżniczy...odzyskałam poprzez wpisanie SMS otrzymanego z Centrum Usług Google.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Twoja ciążka praca, poświęcenie czasu i pasja nie poszły na marne!
Serdeczności:)
Meg, czytałam Twoje wsparcie u Gigi.
UsuńTo takie miłe i tak bardzo cieszy...
Były momenty, że już nie wierzyłam. Chciałam zrezygnować.
Otrzymałam kilka email'i abym tego nie robiła.
dziękuję bardzo.
Serdecznie pozdrawiam:)
...chciałaś rezygnować? Nigdy więcej o tym nie myśl!!!
Usuń...jesteś bardzo, ale to bardzo potrzebna w naszej blogosferze! Pamiętaj!
Pamiętam.
UsuńWiem, że nie są to frazesy tylko szczere słowa wsparcia.
Pozdrawiam:)
Łucjo, nawet sobie nie wyobrażasz, co przeżywaliśmy na blogach Onetu. Był czas, że dowiadywaliśmy się, iż taki blog nie istnieje lub znikały nasze posty, a pozostawał sam nagłówek.
OdpowiedzUsuńWtedy nauczyłam się cierpliwości i nie panikowałam, gdy informowano mnie, że mojego bloga nie ma, bo wiedziałam, że za jakiś czas się pojawi.
Cudowne te Twoje róże.
Serdecznie pozdrawiam.
Anno, wzmocniły Cię przeżycia na Onecie. Ja panikowałam, ponieważ to drugi przypadek, że coś złego dzieje się z moim blogiem. Pierwszy, to trollki...Te róże są dla Was wszystkich za wsparcie jakie mi okazaliście.
UsuńPozdrawiam:)
Wow, ganz fantastische Rosenbilder liebe Łucja-Maria...
OdpowiedzUsuńUmarmung und liebe Grüsse aus der Schweiz
Hans-Peter
Willkommen bei HANS-PETER!
UsuńRoses, würde Ich mag, um alle Besucher zu meinem Blog anbieten.
Ich wünsche Ihnen ein schönes Wochenende.
Grüße:)
Nie znikaj więcej. Szkoda takiego fajnego bloga. No, nikt z nas nie wie, czy jego, często wieloletnia, praca nie pójdzie na marne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMój blog ma 445 dni. Poznałam cudownych ludzi.
UsuńByło mi bardzo przykro gdyby blog uleciał w przestworza.
Życzę miłego weekendu.
Pozdrawiam:)
Wczoraj też zajrzałam, szczęka mi opadła w oczach zakręcily się łzy, jak to nie mojego ulubionego bloga, pół nocy myślałam o tym co się mogło stać...
OdpowiedzUsuńcieszę się że jesteś, Lusia nawet nie wiesz jak bardzo
serdeczne uściski ślemy - ja i moje dzielnie pracujące dziecko
Justynko, nie odpowiedziałam na Twój poprzedni komentarz.
UsuńWczoraj chciałam odpowiedzieć na wszystkie zaległe komentarze.
Niestety, nie zdążyłam.
Justynko, mnie też szczęka opadła. Pochlipałam sobie. Myślałam jak porozumiem się m.in z Tobą. Zaraz chciałam zakładać drugi blog aby wejść na blogi i uzyskać adresy...Dobrze, że mój Eryk jest osobą trzeźwo myślącą..Wybił mi zakładanie nowego bloga...
Iwonka, kilka dni temu pisała o znikających blogach i osobach odchodzących bez pożegnania...Napisałam Jej, że ja tak nie zrobię.
Dzielnie pracujecie. Cieszę się. Mocno wierzę, że będą tego efekty...
Mam nadzieję, że znajdziesz chwile na relaksujący spacer i naładowanie akumulatorów!
Całuję bardzo mocno Gabrysia i Ciebie.
Serdecznie pozdrawiam:)
i am glad all was restored! yes, blogland is full of good, caring people who become friends. :)
OdpowiedzUsuńTex, the second time I experienced that I am among real Friends!!!!
UsuńRegards:)
Hello dear friend, Lucia!
OdpowiedzUsuńGlad You got your block and you're back with us!
I wish you a nice weekend and quiet!
Big hug to you!
kisses.
*ELENA*
Dear *ELENA*
UsuńThank you for your kind words.
Kisses.
I wish you have a nice weekend:)
Wczorajszą burzę blogową przespałam,ale też miałam info,że mnie nie widać.
OdpowiedzUsuńNie wiem co nasz ulubiony Google chciał zrobić,ale jedno jest pewne Lusi,nigdzie nie ma takiej przyjaznej atmosfery jak na Blogerze.
Cieszę się że jesteś,mam nadzieję że nie znikniemy:)
Serdeczności Lusi, róże Twoje pachną nawet przez kompa:)))
Małgosiu, kilka blogów nie powróciło do tej pory...Ja też tego nie mogę zrozumieć co wujek Gugle chciał zrobić. Blogi znikały w trakcie pisania komentarzy. Kilka z tych róż pachnie bardzo delikatnie.
UsuńPozdrawiam:)
To bardzo przykre jak coś się dzieje, najważniejsze , że jest już dobrze! Róże fantastyczne! Blog fantastyczny!
OdpowiedzUsuńMażenko, powiem Ci szczerze, mocno przeżyłam utracenie bloga.
UsuńCieszę się, że udało się go przywrócić.
Serdecznie pozdrawiam:)
Cieszę się że nadal będzie można oglądać Twoje wspaniałe zdjęcia i czytać interesujące opowieści:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że udało się odzyskać blog. Trwało to dosyć długo ale jest sukces.
UsuńPozdrawiam:)
Kiedy przeczytałam u Gigi o Twoim zniknięciu bloga to aż mnie zmroziło.Cieszę się bardzo że jest i nadal będę mogła podziwiać Twoje piękne zdjęcia i cudne podróże.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalszko, nie byłam przygotowana na coś takiego.
UsuńPisałam komentarz. W połowie zdania znika cały blog. To był szok gdy przeczytałam, że został zlikwidowany.
Pozdrawiam:)
WITAJ Z POWROTEM :)
OdpowiedzUsuńLusiu dobrze że znów nadajesz :))choć to wirtualne życie tu na blogu to zawiązują się bliższe więzi , Ty właśnie jesteś dla mnie taką bliską osobą , choć wirtualną :)
Ściskam Cię :)
Ilona
Ilonko, kilka dni temu pisałam u Ciebie o znikających blogach.
UsuńOby nikt tego nie przeżywał.
Masz rację, że chociaż to jest wirtualne życie to zawiązują się przyjaźnie, bliższe więzi. Martwię się, gdy ktoś z bliskich mi (chociaż wirtualnych) osób jakieś problemy, kłopoty, znika na dłużej bez uprzedzenia...Ja też zaliczam Ciebie do grona bardzo bliskich osób...
Ślę ci moc pozdrowień.
DZIĘKI :))))
UsuńTo ja dziękuję!
UsuńDobrze Lusiu, że jesteś z nami :) Oby nic więcej nie zniknęło :) A tak a propos... co w ogóle się stało?
OdpowiedzUsuńAndrzeju, wczoraj wieczorem odpisywałam na komentarze.
UsuńPrzy jednym z nich w połowie zdania. Zniknął mój blog.
Wchodziłam w Bloggera w : Pulpit nawigacyjny i otrzymałam informację, że mój blog został zlikwidowany...
W mojej głowie zrobiła się pustka. Nie pamiętałam żadnego z blogów.
Zaczęłam szukać pomocy w odzyskaniu bloga wg procedur. Niestety, nie było żadnych efektów. O 5-tej rano próbowałam dalej...Kiedy byłam już całkowicie zrezygnowana, że bloga nie odzyskam...Udało się.
W nocy, przypominałam sobie znajome blogi. Kilkanaście też było zlikwidowanych. Przed chwilą sprawdzałam, około ośmiu w dalszym ciągu jest zlikwidowane...
Pozdrawiam:)
...hmmm, ciekawe zjawisko. Sądzę, że programiści coś mieszają i dlatego pojawiają się takie kwiatki ze znikającym blogiem. Dobrze jest eksportować bloga do pliku i pobrać na dysk, nawet raz w tygodniu jeśli dużo się pisze...
OdpowiedzUsuń...pozdrawiam...
Drogi Pawle, bardzo dobrze mi radzisz ale ja z tego nic a nic nie rozumiem. Kilka dni temu czytałam na paru blogach, że mają być zmiany na Bloggerze...Ile w tym prawdy?
UsuńPozdrawiam:)
Dobrze, że jesteś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja też się bardzo cieszę.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Krásne ruže! To by bola veľká škoda, aby takýto pekný blog zmizol z blogového sveta. Nech ti to aj naďalej funguje.
OdpowiedzUsuńPozdravujem z Bratislavy.
Daniela
Pred chvíľou sa mi stalo presne to isté. Môj blog zmizol a ani do profilu google+ som sa nemohla prihlásiť. Vyžadovalo to moje telefónne číslo a až po zaslaní kódu som sa znovu mohla prihlásiť do gmailu. Nepáči sa mi tento spôsob, ktorý začal google používať!!!
UsuńHay días que blogger nos hace malas jugarretas, a mi me pasan cosas raras también.
OdpowiedzUsuńQue pases un feliz fin de semana con esas bellas rosas que nos has dejado
Piękne róże :). Nie masz za co dziękować u mnie. Ja tylko spełniłam Twoją prośbę. Musimy sobie nawzajem pomagać, przecież jesteśmy przyjaciółmi blogowymi. Nie wyobrażam sobie inaczej. Najważniejsze było dla mnie, że rano Twój blog już był. Moja rada, skopiuj swojego bloga i umieść go w komputerze lub na pendrive. Ja to robię po każdym opublikowanym poście. Nie byłam u Ciebie wcześniej, bo byłam w ogródku. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńGigo, dziękuję za cenne rady. Świetny pomysł.
UsuńZastanawiam się jak się do tego zabrać. Nie mam zielonego pojęcia... Kopiujesz same posty, bez komentarzy?
Pendrive mam niewielki, kilka GB...
Miejsca na swoim komputerze mam dużo. Wykorzystałam około 150 GB zostało mi około 850 GB.
Serdecznie pozdrawiam:)
Kopiuję je poprzez Microsoft Office Word i zapisuję każdy post osobno w komputerze. Kiedyś kopiowałam bez komentarzy, teraz kopiuję z komentarzami. Można też skopiować do dodatkowej pamięci zewnętrznej,zamiast na pendrive, co jest jeszcze bardziej bezpieczne, bo z twardym dyskiem też może się coś stać. Ja chyba tak zrobię. Pozdrawiam.
UsuńTwój pierwszy komentarz u mnie pod postem był w spamach Przed chwilą tam zajrzałam i go znalazłam :). Teraz jest już w opublikowanych. Pozdrawiam.
UsuńDroga Gigo, dziękuję za pomysł. Teraz nie mam już czasu ale jak wrócę muszę się zrobić kopiowanie postów.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Hello Lucia!
OdpowiedzUsuńIt is good that your blog is back again! :-)
Beautiful roses you are showing.
Have a nice weekend!
Marit, I am also very happy.
UsuńRegards:)
Nie wyobrażam sobie abyś zniknęła!!!Po prostu nie wyobrażam sobie blogi bez Twojego,który tak uwielbiam czytać.Bez Twojej wrażliwości,mądrości....całe szczęście,że nic sie nie stało!!!
OdpowiedzUsuńBeatko, jeszcze teraz na samą myśl jestem zdenerwowana.
UsuńSądziłam, że już nigdy Was nie odnajdę.
Dobrze, że wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Pozdrawiam:)
Que bom te ver , que o blog voltou! Fio feliz! Lindas flores! beijos,tudo de bom,chica
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem co mam napisać Łucjo. Pierwszy raz słyszę o tym, że blog może gdzieś zaginąć... nie sądziłam nawet, że coś takiego jest możliwe. Cieszę się, że teraz jest już wszystko w porządku i że wróciłaś do nas :) Piękne róże, pozdrawiam Lusiu :)
OdpowiedzUsuńBeatko, abyś nigdy nie doświadczyła takiego przeżycia.
UsuńJa też nigdy nie przypuszczałam, że blog może tak sam ulecieć gdzieś w przestworza.
Pozdrawiam:)
znikajace blogi
OdpowiedzUsuńdobrze ze mnie to nie spotkalo bo ja jak nic wpadlabym w histerie
jestem z moim blogiem zwiazana emocjonalnie
Ja jestem emocjonalne związana z Wami.
UsuńZ Tobą również. Brakuje mi tego kontaktu.
Bardzo żałuję, że twój blog jest ukryty.
Serdecznie pozdrawiam:)
Niebywałe to - ja nie wiedziałam - nie doznałam i sobie nie wyobrażam, co czułaś... Jejku.
OdpowiedzUsuńAle ja bym CIę odnalazła Łucjo, bo mieszkasz w moim sercu ♥
Maryś, obyś nigdy tego nie przeżyła...
UsuńCo czułam? byłam w panice. W pierwszej chwili nie myślałam racjonalnie...
Zdenerwowanie to niedobry doradca.
Cały czas czuję Twoją obecność.
Ślę Ci moc serdeczności.
Miłego dnia.
Buziaki:)))))))
¸.•°✿✿°•.¸
OdpowiedzUsuńQue bom que seu blog voltou.
Amei as rosas, principalmente as cor de rosa.
Bom fim de semana.
彡✿·° ·.Beijinhos do Brasil.
Brr... aż ciarki przeszły mi po plecach. Nie lubię, gdy mi ktoś odbiera coś osobistego. Podobną sytuację miałam na rękodzielniczym i przez miesiąc musiałam na niego wchodzić po komentarzach przez pocztę. Dopiero jak wyczyściłam historie ciasteczek (tak mi podpowiedział operator z blogera).
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś razem z cudownymi różami.
Pozdrówki.
Ja też byłam bardzo przerażona,sądziłam, że stracę z Wami całkowity kontakt.
UsuńW pierwszej chwili myślałam już o założeniu nowego bloga...
Szczęśliwie jestem z Wami.
Pozdrawiam:)
Que maravilla las rosas, leí que tuvo problemas con su blog, por suerte parece que todo está en orden!
OdpowiedzUsuńAbrazos infinitos, buen fin de semana!
``A rose by any other name, is still a rose.``
OdpowiedzUsuńThese are all very beautiful Lucja.
You have captured all of their beauty.
Greetings from far away Canada !
....peter/piotr:)
PETER!
UsuńThank you very much!
Greetings!!!
I tried to visit you several times yesterday and noticed your blog was missing... So glad you're back! These roses really are stunning.
OdpowiedzUsuńLady Fi, I am happy that I can once again be with you.
UsuńRegards:)
LUSIU - JAKA TO RADOŚĆ !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest przecudnym tu się odpoczywa .. tu się czuje obecność pokrewnej duszy ..
Lusiu - nie widziałam nigdzie tak pięknych róż !!!
i powiem Ci - to są róże szczęśliwe
---------
A JEDNAK ŁATWIEJ ODZYSKAĆ UTRACONY BLOG NIŻ UTRACONĄ PRZYJAŹŃ ...
Haniu, tak mi przykro. Zawierzyłaś, uwierzyłaś i teraz doznałaś krzywdy...
UsuńWiem, że w twoim sercu na zawsze pozostanie blizna.
Cieszę się z każdej Twojej wizyty...
Tutaj zawsze jest miejsce dla Ciebie.
Ty przecież o tym doskonale wiesz.
Ślę moc pozdrowień dla Mamusi Danusi i dla Ciebie.
Miłej soboty i niedzieli.
Pozdrawiam:)
Łucjo, to dobrze że Twój blog znowu jest...
OdpowiedzUsuńI prawdą jest, żeby nie wstawiać na bloga zbyt dużo dodatków i gadżetów.... pisała o tym któraś z dziewczyn u Gigi...
Mam trudności z wejściem do takich blogów i często rezygnuję... a szkoda.
Pozdrawiam serdecznie...
Tak, wiem. Pisała o tym Meg.
UsuńJuż wiele z nich polikwidowałam.
dziękuję za radę.
Pozdrawiam:)
WSZYSTKIEGO NAJ NAJ LEPSZEGO Z OKAZJI DNIA IMIENIN LUCYNKO CMOK KAMA
OdpowiedzUsuńKamilko Kochana, imieniny miałam 25 czerwca.
UsuńBardzo dziękuję za życzenia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Kiedyś też tak miałam, że nagle zniknął mój blog. Pamiętam, jak się wystraszyłam. Tyle moich wspomnień tam zapisałam. Pomyślałam zawiedziona, że szkoda tego wszystkiego. Jednak potem blog powrócił. Pamiętam moją radość z tego powodu :)
OdpowiedzUsuńNa moim blogu opisuję swoje wspomnienia i odczucia z wyjazdów.
Poza publicznymi blogami mam też ukryty, gdzie opisuję swoją nową pasję nurkowanie i jak się ona rozwija. Nie wyobrażam sobie stracić to teraz.
Two post dał mi do myślenia i postanowiłam co jakiś czas pobierać swojego bloga na komputer i mieć coś w postaci "kopi zapasowej" w razie czego. Jak wrócę do domu to sprawdzę czy działa, ale chyba widziałam takąopcję :)
Pozdrawiam
Ja cały czas szukałam rozwiązania. Miałam momenty załamania. Dobrze, ze wszystko się pomyślnie zakończyło. Tez właśnie będę robić kopie zapasowe.
UsuńPozdrawiam:)
Whoa! stunning captures! Excellently done.
OdpowiedzUsuńThanks!
UsuńOd czasu, kiedy dwa lata temu - bodajże zniknął blog cyrysi nauczona doświadczeniem archiwizuję wpisy i komentarze do wpisów - tak na wszelki wypadek, więc kiedy i mnie zniknął na chwilę blog - było mi przykro i trochę się wystraszyłam (bo miałam trzymiesięczną przerwę w archiwizowaniu wpisów), ale paniki nie było. Na szczęście postępując zgodnie z instrukcją na ekranie udało mi się go odzyskać (choć miałam obawy, bowiem wymagany był nr tel, a od czasu założenia bloga już go zmieniłam i obawiałam się, że nie otrzymam kodu identyfikacyjnego). Na szczęście wszystko dobre, co się dobrze kończy. Ja mam natomiast inny problem- problem z zamieszczaniem komentarzy na blogach, które są bogate w gadżety (zdjęcia, gwiazdki fruwające, ptaszki latające i tp. jak u ciebie, czy Moniki) po prostu często wysyłam je w ... próżnię- nie publikują się. Czasami po drugiej próbie napisania dłuższego komentarza po prostu się poddaję. Nie wiem, czy to ma jakiś związek z tymi gadżetami, czy tylko jest dziełem przypadku, ale na wszelki wypadek zaczynam kopiować komenatarz przed wysłaniem :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie kopiowałam swoich postów. Czas najwyższy aby to zrobić. To druga opinia co do gadżetów.
UsuńUsunęłam latające gwiazdki, swoje imię, fruwającego ptaszka, kalendarz, pogodę, i jeszcze kilka rzeczy...Mam nadzieję, że będzie lepiej...
Serdecznie pozdrawiam:)
Ojejku, czuję się troszkę winna (jakbym ingerowała w wygląd twojego bloga). Ale skoro ktoś już miał podobny problem to może coś w tym jest. Może to nie miało związku. No ale zobaczę, jak teraz jest z komentowaniem i napiszę ci za jakiś czas, czy problem się pojawił i zniknął. Pozdrawiam Gosia.
UsuńDziś poszło bez problemu :)
UsuńGosiu, o czym Ty mówisz? Ja uważam to za przyjacielską poradę. Wiem, że miałaś trudności to dlaczego nie naprawić problemu?
UsuńŚlę moc podziękowań i pozdrowień.
przepiękne różyczki
OdpowiedzUsuńLusiu... ja też na moment zginęłam... jak też lista moich obserwowanych... ale potem wróciło do normy
Asiu, zniknęłaś ale na moment. Mojego bloga bardzo długo nie było.
UsuńPozdrawiam:)
Dorodne :)
OdpowiedzUsuńMnie też się podobają.
UsuńPozdrawiam:)
dobrze, że się odnalazłaś!!!
OdpowiedzUsuńpiękne róże!!
Ja też się bardzo cieszę.
UsuńPozdrawiam:)
Cieszę się, że mogę czytać Twój blog:)
OdpowiedzUsuńDroga Lusiu!Kiedy dzisiaj popatrzylam na spis Twoich ulubionych blogow nie znalazlam tam siebie.Ja wiem,ze nie mogę sie nawet porownać do tych Twoich wspaniałych zdjęć ,postow i twoich przyjacioł z netu.Coś w Twoich oczach straciłam.Bardzo mi przykro.Byłaś dla mnie bardzo ważną osoba.Każdy Twój wpis komentarza u mnie na blogu to było moje prywatne świeto.Bardzo sobie ceniłam twoje słowa.Roze których zdjęcia publikujesz sa przepiękne.Krolowe wszystkich kwiatow ,są doskonałe,dostojne.To co zdarzyło się Tobie kiedy Ci wszystko znikło bardzo mnie poruszyło.Poniewaz dalej mam duże kłopoty zdrowotne,niestety nie mogę tak aktywnie uczestniczyc w blogosferze ale bardzo proszę odezwij się czasem.To Ty i twoje komentarze pozwolily mi,że mimo brakow uwierzylam w siebie i moglam pisać..Pozdrawiam serdecznie i życze dużo zdrowia.Bo zdrowie jet najwazniejsze.
OdpowiedzUsuń