środa, 29 listopada 2023

Moje listopadowe bukiety

 








W listopadzie - wszystko zamiera

giną kwiaty i zieleń

wiatr je z zapachów gołoci

uwiędłość - pożera

wciąż zimny i zapłakany

najsmutniejszy z miesięcy

w nostalgii zakochany

czasu ma już niewiele

na swoje panowanie

do snu już sobie posłanie ścieli

na długie zimowe miesiące

po nim grudzień obejmie władanie

nieprędko nam zaświeci -

wiosenne słońce.

* Helena Szymko *









Jak ten czas szybko leci... Aż trudno uwierzyć, że już mamy końcówkę listopada... Wielkimi krokami zbliżamy się do końca roku 2023... W tym roku bardzo wcześnie bo już w połowie października pojawiły się niespodziewane przymrozki... Niestety to oznaczało koniec cynii, róż, aksamitek, astrów jesiennych... Zaczęliśmy porządkowanie i przygotowanie ogrodu na zimę bo wyglądał niezbyt atrakcyjnie... Uporządkowałam całą masę zieloną i tym samym  w listopadzie nie miałam już kwiatów na świeże bukiety...

Na początku listopada pojechałam na Jurę Krakowsko-Częstochowską bo jesienią ten jeden z najpiękniejszych  turystycznych regionów jest pełen uroku... Byłam niezwykle zaskoczona tutejszymi łąkami... Kwitła biała świerzbnica polna,  pospolity w Polsce chwast... Miała ładny pokrój, a uroku dodawały jej zwłaszcza delikatne białe kwiaty, które stanowią prawdziwą ozdobę łąk i nieużytków...

Wrotycz, roślina od lat znana i stosowana w medycynie ludowej... Zawiera bardzo dużo substancji przeciwzapalnych, silnie odkażających, przeciwalergicznych, przeciwbólowych, uspokajających... 

Przy kilku domostwach kwitły astry wrzosolistne i tworzyły gęsty dywan...Wyróżniały się atrakcyjnym pokrojem oraz późnym, widowiskowym, bardzo obfitym kwitnieniem... Są prześliczne, z mnóstwem uroczych, maleńkich białych kwiatów...






Któregoś dnia poszłam do Małego Lasku, znajdującego się tuż przy domu... Tam zachwycił mnie swoim wyglądem krzew trzmieliny pospolitej... Nie mogłam się oprzeć i zerwałam kilka gałązek... Nawet w gęstwinie szkarłatnych liści podziwiałam przepiękne, bardzo oryginalne, dekoracyjne, kolorowe owoce... Moim zdaniem, trzmielina pospolita  najlepiej wygląda jesienią...










Lubię świeże kwiaty w wazonie bo ożywiają wnętrze naszego domu, cieszą oko swoim wyglądem... Cięte goździki i róże to dość częsty widok na moim blogu... Dlaczego? bo są dostępne przez cały rok i przeróżnej kolorystyce...

Jak już wiecie, lubię te kwiaty za ich piękno, niepowtarzalność, ale także niezwykle przyjemny, delikatny aromat... Niestety, ostatnio często się zdarza, że cieszą nasze oczy zaledwie przez trzy cztery dni, po czym tracą swój urok... Przypuszczam, że muszą pokonać wiele kilometrów aby dotrzeć do naszego kraju... Podobno róże na ogół wyruszają w podróż z Afryki, a ich historia zaczyna się w Etiopii czy Kenii... Z kolei goździki trafiają z Ameryki  Południowej np. Kolumbii... Dlaczego kwiaty pozyskiwane są z tak odległych krajów? W tamtejszym  klimacie warunki do uprawy kwiatów są bardziej sprzyjające niż w Europie.. Nie ma potrzeby zakładania ogrzewanych szklarni, co pozwala obniżyć koszty produkcji...

A skoro mamy listopad, to nie mogło zabraknąć w moim domu żółtych chryzantem... Bardzo lubię te kwiaty i dosyć często je kupuję... Do bukietu dołączyłam gałązki berberysu... Do końca XVII wieku chryzantema uprawiana była jedynie w Chinach... Chińczycy przez wieki przypisywali jej nadludzką moc zapewniającą długowieczność i nieśmiertelność... Z obawy przed utratą źródła  mocy wprowadzili absolutny zakaz wywożenia rośliny poza granice kraju... 


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...

sobota, 25 listopada 2023

Wodospad Gollingera w Austrii

 







Cała ta zieleń na naszej planecie jest po prostu niesamowita.

Robimy wszystko, by się jej pozbyć,

a tymczasem w niektórych sytuacjach tylko ona może nas ocalić.

(Patrick Ness)












Golling to niewielkie, ale bardzo urokliwe miasteczko w górnej Austrii, położone w dolinie rzeki Salzach... Otoczone dwoma dużymi pasmami górskimi w północnych Alpach Wapiennych... Golling jest bardzo popularną miejscowością turystyczną... Miasteczko i ładne domy emanują wyjątkową atmosferą...

Pierwsza wzmianka o nazwie miejscowości pojawiła się w dokumencie arcybiskupa Eberharda II w roku 1241 jako Golingen,  i w  tamtym czasie była to  miejscowość targowa...

Pobliska dolina oferuje liczne szlaki turystyczne i trasy dla rowerów górskich... Jedna z tras prowadzi do wodospadu Gollingera (Wasserfall Gollinger)... Wodospad znany jest również jako Schwarzbachfall (Wodospad Czarnego Potoku)...

Wodospad Gollingera zasilany jest wodą z naturalnego źródła, jaskini Schwarzbachfall Höhle... Jaskinia wodospadowa znajduje się na wschodnim zboczu pasma górskiego Göll...

Zatrzymaliśmy się na parkingu w dzielnicy Torren (torren to romańskie określenie oznaczające "grzmiący dziki strumień), w pobliżu późnogotyckiego kościoła pielgrzymkowego świętego Mikołaja... W pobliżu znajduje się pole namiotowe oraz restauracje... Już z parkingu tablice informacyjne oraz niebieski szlak prowadzą nas do wodospadu  Gollinger...

Po pokonaniu około 500 metrów znajduje się szlaban i kasa biletowa.... Bilet normalny kosztuje 5 euro... Szlak jest bardzo dobrze przygotowany i oznaczony... Od szlabanu prowadzi nas leśna ścieżka bezpośrednio do wodospadu i po częściowo stromych schodach dochodzi się do jego źródła...










Trzeba się liczyć z tym, że szlak cały czas wiedzie lasem i prowadzi pod górę... W przypadku zmęczenia można odpocząć na ustawionych wzdłuż całej ścieżki drewnianych ławeczkach...  W bardziej stromych miejscach, na ścieżce  przygotowano poprzeczne drewniane  kłody, a dla bezpieczeństwa zamontowano poręcze... Idąc, nieustannie towarzyszy mi strumień szumiący, płynący w dole... 

Trochę historii o wodospadzie... W 1798 roku w czasie wyprawy w góry, odkrył go książę Ernest Schwarzenberg... Od razu polecił rozpocząć prace aby wodospad był dostępny dla wszystkich ludzi, aby miłośnicy przyrody mogli swobodnie podziwiać jego spektakl...

To jeden z najpiękniejszych wodospadów w Austrii, z dwoma strumieniami wody przepływającymi obok siebie... 














Oprócz piękna wodospadu, otoczenie jest nieco surrealistyczne... Wokół Wasserfall Gollinger nie ma zbyt wiele światła, a kolory skał i drzew są przeważnie ciemne... Teren wokół wodospadu od 1985 roku jest pomnikiem przyrody... Celem tej ochrony jest piękno i rzadkość tego miejsca...

Wodospad wysoki na 100 metrów spada w dolinę dwoma kaskadami, Górna wynosi 75 metrów a dolna 25 metrów... Woda ma temperaturę 4-6 ° przez cały rok... Przepływ ze źródła krasowego wynosi średnio 1261 litrów/sekundę.... Stałam i podziwiałam niesamowitą moc tego wodospadu...

* Naturalny spektakl wodospadów Krimml *


* Źródło *

Ze względu na swoje wyjątkowe piękno wodospad Gollinger już od okresu romantyzmu stał się inspiracją dla wielu malarzy... Hans Christian Andersen w swojej autobiografii "Bajka mojego życia" również wspomina piękno wodospadu Gollinger... 


Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...

Życzę słonecznego, udanego i pięknego jesiennego weekendu...

Serdecznie wszystkich pozdrawiam...