piątek, 31 października 2014

Sedleckie ossuarium... Czechy






Maleńka chwilka jak oka mgnienie
zabrała wszystko nic nie zostało
zabrała ze sobą radość cierpienie
jak by wszystkiego jej było mało

To wieczność będzie jej główną siłą
ona to życiu nadzieję daje
chwila zadumy nad bliskich mogiłą
nad tym co mija i co zostaje

(Regina Sobik)  






Sedlec, najstarsza część Kutnej Hory położona jest na przedmieściach  miasta... Historia tego miejsca jest dosyć ciekawa... Jak mówi pewna legenda na początku XII wieku biskup ołomuński udaje się w podróż do Pragi... Zbliżała się noc i jest zmuszony jest nocować na pustkowiu... Nie mając poduszki pod głowę podkłada siodło... We śnie zjawia się anioł... Zleca mu zbudowanie w tym miejscu klasztoru dla mnichów w białych szatach... 

Szlachcic Mirosław z Markvartic buduje klasztor... Ziemie, które nadaje zakonowi otrzymują nazwę  Sedlec... To od siodła, które posłużyło biskupowi za poduszkę... W 1142 roku sprowadzono zakon cystersów... Ci zaś założyli  tutaj kopalnie srebra... Tym samym miasto i zakon rosło w siłę i stało się  równe Pradze...

Przypuszczam, że niektórzy będą tym postem zniesmaczeni... Czy skalane zostało to, co poszanowanie budzić powinno? Nie mnie oceniać... To miejsce niektórych przeraża a nawet budzi trwogę... A przecież jego zadanie  jest całkiem inne... Ma nam żyjącym, przypominać o ulotności życia... Muszę przyznać, że widząc takie ilości zgromadzonych ludzkich kości, zastanawiałam się dlaczego  je wyeksponowano... Ja i wielu uważa, że je zbezczeszczono...  My, współcześni tak to odbieramy... W tamtych czasach mentalność ludzka była inna... Budowanie takich Kaplic Czaszek było normalnością... Tak... Było normalnością...







W XIII wieku opat sedleckiego klasztoru, Henryk zostaje przez króla Czech wysłany do Jerozolimy po relikwie święte... W tamtym czasie otaczała je  aura magiczna... Były cudowne same w sobie... Rzadko spoglądano na nie w kontekście wiary... Były cenniejsze od złota... Henryk z miejsca Ukrzyżowania przywozi garść ziemi, którą rozsypuje na pobliskim cmentarzu... Od tego czasu cmentarz staje się bardzo pożądanym miejscem pochówku... Uważano, że tym samym prochy spoczną w Ziemi Świętej... 

Zwłoki przywożone są niemal z całej Europy... A kiedy na tych terenach wybucha dżuma, ofiary również są tutaj chowane... Gdy  100 lat później w Czechach wybuchły wojny husyckie zamknięto wiele kościołów... Na cmentarzu zaczyna brakować miejsca....  Husyci zlecają wydobywanie starych kości  i składowanie ich w kościele cmentarnym... Przeleżały 350 lat...




Syn Marii Teresy wydaje dekret o likwidacji zakonów... Taki los spotyka również sedlecki klasztor... W XIX wieku majętny ród Schwarzenbergów kupuje majątki klasztorne... Odnawiają kaplicę cmentarną... Zatrudniają lokalnego rzeźbiarza, który bieli wapnem wszystkie czaszki i kości...  Tworzy z nich "ciekawe" elementy... 

Kaplica cmentarna jest dwupoziomowa... Z poziomu ulicy dosyć stromymi schodami schodzimy do niesamowitego pomieszczenia... W pewnej chwili strach sparaliżował mi wszystkie mięśnie... Z każdego miejsca spoglądają na mnie puste oczodoły... Po sekundach przychodzę do siebie... Rozglądam się z zaciekawieniem... Wszędzie królują czaszki i piszczele ludzkie... Byłam autentycznie zaskoczona kaplicą ze szczątkami ludzkimi... Chociaż taki widok nie był mi obcy... W baroku często używano kości do dekoracji ołtarzy, kaplic, kościołów... Nie odebrałam tego miejsca jako atrakcję turystyczną ale miejsce spoczynku tysięcy ludzi...






Franciszek wykorzystuje czaszki i kości... Robi z nich żyrandole, kinkiety, monstrancje, świeczniki, krzyże, kielichy i  nawet herb rodu Schwarzenbergów... Rzeźbiarz podpisał się również kośćmi: 1870 F. Rint z Ceskie Skalice... Pozostałości układa w piramidy za żelaznymi kratami... Mówi się, że Franciszek zużył ich ponad 40 tysięcy... Nikt tego przecież nie liczył... 

Kaplica czaszek nie pełni funkcji sakralnych służy jako obiekt muzealny... Dla niektórych ludzi jest to wyjątkowa atrakcja turystyczna i przyjeżdżają tutaj z wielu zakątków świata...  Na widok tych wszystkich szczątków ludzkich nie można być obojętnym... Ich widok  robi niesamowite wrażenie i do mnie bardzo przemawia... Byłam w podobnym miejscu w Czermnej koło Kudowy... 

Kaplica Czaszek jest obrazem przemijalności i kruchości człowieka... To jeden wielki, wspólny grobowiec... Inne miejsce to Goldene Kammer w Bazylice św. Urszuli w Kolonii... Nie jestem zgorszona czy przerażona widokiem prezentowanych kości... Cały czas towarzyszyło mi uczucie, że znajduję się w grobowym przybytku... Bo faktycznie tak było... Zadawałam sobie pytanie czy te szczątki ludzkie faktycznie zostały zbezczeszczone?






Wyjątkowo mroczny klimat sedleckiego ossuarium zapada na długo w mojej  pamięci... I myślę, że taki jest jego cel... Ma  przypominać o nietrwałości, przemijaniu ludzkiego życia i nieuchronnej śmierci...

W tym miejscu  cisną mi się na usta słowa "memeto mori" - pamiętaj o śmierci...









środa, 29 października 2014

Pszczyna w promieniach jesiennego słońca...






Czerwienie takie że za chwilę ogień
złota i ochry że tuż - tuż Sahara
a jednak chłodno
i zamiast hosanny
szelest
stąpanie
odchodzenie czasu.

(Ryszard Kapuściński)

Było późne, niedzielne popołudnie kiedy przyjechaliśmy do Pszczyny... Zawsze zatrzymujemy się na parkingu przy skansenie... Stamtąd idziemy w kierunku Rynku... Słońce chyliło się powoli ku zachodowi... Jego złote promienie ocieplały mury kamienic, rozbawione tańczyły po pszczyńskim Rynku, przeglądały się w jesiennych liściach, przysiadły na ławeczce przy księżnej Daisy, rozświetlały tutejszy zamek...








Mimo, że świeciło słońce, było dosyć zimno... Wstąpiliśmy do Cafe u Telemanna, która mieści się w Bramie Wybrańców pszczyńskiego zamku... Filiżanka gorącej czekolady jest idealna w taką pogodę... Zamawiamy Czekoladę z chili... Jest pyszna, idealnie aromatyczna i dzięki dodatkowi bardzo rozgrzewająca... Jest błogo, beztrosko, bajecznie... Jednak przychodzi pora na opuszczenie kawiarni... Czuć coraz bardziej chłód od parku, wilgoć w powietrzu... To znak nadciągającej mgły... Rycerz zachęca nas by wejść do zamku... Przyrzekłam mu, że zrobię to następnym razem... Dochodzi godzina 16 - ta... Czas wracać...  Mgła spowiła wszystko dookoła... Mlekiem wszystko zalała...








Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie...