poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Drzewa obsypane kwieciem...






Ta gałązka wiśni jeno z wielkim trudem
Pojecie da o drzewie, co w pełnej ozdobie
Kwitnienia w słońcu stoi. Pokażę ja tobie
By przegnać z twej duszy wszelką senną złudę...

(Cesarz Shomu)





Tylko jeden dzień nie byłam w ogrodzie... Kiedy dzisiaj do niego weszłam, oniemiałam z zachwytu... Miałam wrażenie, że wróciła zima i spad śnieg... Drzewa były bielusieńkie od kwiatów... Zakwitły wiśnie i ałycze... Och jakże ja kocham takie widoki... Dla nich tak bardzo wyczekiwałam wiosny... Drzewa w tym roku wyjątkowo obficie obsypane są kwiatami... Chodzę poi ogrodzie i delektuję się różem, bielą i żółcią...





    Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze...
    Moi Drodzy, życzę Wam cudownego, słonecznego i udanego  majowego  weekendu.
    Pozostawiam serdeczne pozdrowienia...



niedziela, 28 kwietnia 2013

Lukka, uroki Toskanii...

   
                                          

             Jak kochający motyl
             frunie do tego płomienia,
             który rozpala me serce,
             lecz mnie nie uśmierca...       
             "Madame Butterfly"

 
Ciepłe,  wiosenne  dni  sprawiły,  że  zaczynam  już  marzyć  o urlopowym   wyjeździe...  Wspominam, zwodniczo piękną Toskanię... Kto raz ją zobaczy, zakocha się w niej bez pamięci... Będzie o niej marzył nie tylko w mroźne, zimowe dni ale o każdej porze roku... Kiedy tu jestem wszystko zdaje się mówić: zatrzymaj się, wypij pyszną, pachnącą kawę, zjedz pastę, naciesz się chwilą... Popatrz na kamienie przeszłości... One milczą? jeżeli tylko zapragniesz to opowiedzą ci historię sprzed wieków... Zwiedzając tutejsze miasteczka na każdym kroku czekają na mnie jakaś niespodzianki... Często tutaj się gubię w tej plątaninie wąskich uliczek... Czy jestem tym przerażona? Jeszcze mi się to nie zdarzyło... To nie  są wielomilionowe miasta w których trudno się odnaleźć...

Marzyłam aby zobaczyć Lukkę, miasto w którym urodził się Giacomo Puccini... Uwielbiam jego muzykę... Mówiono mi, że Lukka jest pusta, nie odkryta  jeszcze przez turystów... Miałam widocznie wielkiego pecha...

Główne uliczki były zatłoczone... Mimo tego, urzekło mnie to bardzo stare, pełne zabytków miasteczko... I co mnie tutaj zaskoczyło? jest malowane kolorami  różnorakich odcieni  brązów, pomarańczy, czerwieni i bieli.... Chodząc wąskimi, brukowanymi uliczkami zachwycam się kamieniczkami i ich barwą... Podziwiam miasto  w porannych, rażących promieniach  ale i tych ciepłych, zachodzącego słońca... Wąskie uliczki prowadzą mnie na centralny plac... Piazza  dell' Anfiteatro, jest elipsowaty,  tętniący życiem od rana do późnych godzin nocnych...  Nie jest zbyt atrakcyjny ale ma coś w sobie i przyciąga rzesze turystów... 

W I w n.e. rozpoczęto budowę amfiteatru... Jeszcze dzisiaj możemy zobaczyć ślady rzymskich łuków... Jest zamknięty w uścisku przez średniowieczne kamienice... Podziwiam urokliwe zaułki, kręte, tajemnicze przejścia, schodki, łukowate bramy...





 Na jednym z palców, stoi pomnik Puccini'ego, na kolejnym Giuseppe Garibaldi'ego... Jestem zaskoczona ilością rowerów... W wielu miejscach są ich wypożyczalnie... Hmm, przecież spaceruję uliczkami Lukki w Toskanii a nie Holandii.... Zachwycam się romańską architekturą...

Kilka kościołów zbudowanych jest w tym stylu... W pobliżu stoi kościół San Michele in Fioro czyli kościół świętego Michała na Forum...  Zadzieram głowę do góry... Na jego szczycie 4 -metrowa postać św. Michała Archanioła zabijającego zło w tym przypadku smoka... Stoi w towarzystwie 2 mniejszych aniołów... Na Piazza Napoleone zachwyciły mnie łaciate, drzewa platanowe... Otaczają Plac z trzech stron... Wyglądają bardzo malowniczo...










Zmęczeni, postanawiamy spróbować miejscowych smakołyków... Konfitura? to zjemy w kraju. Oczywiście zjedliśmy pizzę... Kupiliśmy apetyczne, aromatyczne sery i wędliny... Jakże inaczej, musiałam  zakupić Brigidini di Lamporecchio.  Uwielbiam je.. Jest to rodzaj dużych, bardzo kruchych, przepysznych chipsów żółto-pomarańczowych z anyżkiem.







O, spotkaliśmy prześlicznego pieska, który postanowił oprowadzić nas po Starym Mieście... Kościołów w Lukkce jest sporo... Trudno je wszystkie odwiedzić w ciągu jednego, dwu dni... Większość z nich jest otwartych... Do tych najważniejszych za kilka euro kupuje się bilet wstępu...  Udaliśmy się do katedry świętego Marcina z Tours... Słynie z cennej relikwii - Lucca di Volto Santo - Najświętszego Oblicza... Katedra pochodzi z 1063 roku... O niej i innych kościołach romańskich w Lukce napiszę w innym poście... Część z tych świątyń, to galerie sztuki... Szesnastowieczne mury obronne, szczelnie otaczają Stare Miasto...







Lukka zachwyciła mnie... Jest żywym świadectwem dawnych czasów... W tym poście nie pokazałam niemal idealnie zachowanej, średniowiecznej architektury... Pragnęłam pokazać emanujący urok tego miejsca i wiele zachwycających detali, wąskich, krętych uliczek...  Fasady kamienic mają ubytki w tynku a mimo to są bardzo malownicze... Spacer po tym miasteczku to prawdziwa przyjemność... Cały czas towarzyszyło mi uczucie, że przeniosłam się w średniowiecze... Czas na obiad...  Oczywiście wcześniej nie mogło zabraknąć pizzy... Była wyjątkowo pyszna...






Zbliża się wieczór. Czas pożegnać malownicze miasto... 
Ciekawą architekturę i wspaniałe zabytki przedstawię w innym poście...
Życzę miłego tygodnia i słonecznej pogody...
Pozostawiam serdeczne pozdrowienia...